Kolejna szansa, by podnieść umiejętności w komunikowaniu się i zdobywaniu informacji i stać się osobą bardziej samodzielną! Fundacja ZKF „Olimp” ogłasza nabór uczestników, osób pełnoletnich z orzeczonym znacznym lub umiarkowanym stopniem niepełnosprawności wzroku, na szkolenia z zakresu obsługi komputera − Technologie na Wyciągnięcie Ręki, lub szkolenia z zakresu obsługi smartfona − SmartStart: Cyfrowa Niezależność. Projekty szkoleniowe dofinansował Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych w ramach konkursu 1/2024 „Wspieramy aktywność”. Każdy chętny spełniający warunki naboru może zapisać się na jedną edycję wybranego przez siebie szkolenia − komputerowego lub smartfonowego. Szkolenia z obu zakresów będą odbywały się równolegle w podanych poniżej terminach.
Technologie na Wyciągnięcie Ręki Ten kurs wprowadzi cię krok po kroku w tajniki obsługi komputera z wykorzystaniem technologii asystujących. Nauczysz się podstawowych skrótów klawiaturowych, korzystania z edytora tekstu i bezpiecznej pracy w internecie.
SmartStart: Cyfrowa Niezależność Na tym kursie poznasz funkcje dostępności smartfonów z Androidem i iOS-em, nauczysz się komunikować, nawigować i korzystać z aplikacji przydatnych na co dzień.
LOKALIZACJA SZKOLEŃ
Każda edycja szkolenia składa się z czterech tygodniowych zjazdów organizowanych w dwóch lokalizacjach: ● Sękocin Stary k. Warszawy − Hotel Groman, Al. Krakowska 76, Sękocin Stary, 05-090 Raszyn, groman.pl ● Rowy − Hotel Kormoran Wellness Medical SPA, ul. Kościelna 16, 76-212 Rowy, kormoran-rowy.pl
TERMINY ZJAZDÓW
Edycja nr 1 Zjazd 1: 5-12.07.2025 r., Sękocin Stary Zjazd 2: 2-9.08.2025 r., Sękocin Stary Zjazd 3 i 4: 6-20.10.2025 r., Rowy
Edycja nr 2 Zjazd 1: 12-19.07.2025 r., Sękocin Stary Zjazd 2: 23-30.08.2025 r., Sękocin Stary Zjazd 3 i 4: 10-24.11.2025 r., Rowy
Edycja nr 3 Zjazd 1: 26.07-2.08.2025 r., Sękocin Stary Zjazd 2: 30.08-6.09.2025 r., Sękocin Stary Zjazd 3 i 4: 1-15.12.2025 r., Rowy
Szczegółowe informacje i zapisy na stronie: szkoleniaolimp.pl Serdecznie zapraszamy!
Po tygodniowych przygotowaniach toczących się w Gostyniu pod okiem trener Bożeny Polak szesnastoosobowa kręglarska kadra Polski osób z dysfunkcją wzroku wyruszyła do Słowacji, aby potwierdzić swoją silną pozycję podczas XXIV Mistrzostw Europy Niewidomych i Słabowidzących w Kręglach Klasycznych. Polscy zawodnicy znów zrobili to doskonale!
Niezbyt łatwa i z przygodami podróż do niespełna stutysięcznego Preszowa zakończyła się szczęśliwie, mimo że przywitały nas chłody i deszcz. Miasto, które choć nie do końca podąża za unijnymi standardami, zaskakuje rozbudowaną siecią linii trolejbusowych i architekturą. Przypomina wiele miejscowości z naszego Górnego Śląska czy dawnych stolic województw południowej Polski. Nieco ponad 10 kilometrów od niego znajduje się malowniczo położone miasteczko Wielki Szarysz, które na tydzień stało się areną zmagań ponad stu zawodników i zawodniczek z dziewięciu krajów Europy.
Przed startami zaplanowane były klasyfikacje lekarskie, które w tym roku odbywały się w jednym panelu. Niestety, procedury trwały długo i ci nasi reprezentanci, którzy nie otrzymali jeszcze kategorii startowej, nie mogli wziąć udziału w nowej konkurencji sprint, będącej pomysłem zarówno na współzawodnictwo, jak i oficjalny trening przed głównym startem. Zwykle rywalizację rozpoczynały konkurencje indywidualne z wynikami liczącymi się dla drużyn, a w tym roku zainicjowano ją dzień wcześniej taką właśnie testową nowinką, którą zaproponowali Chorwaci. Od przyszłego roku sprint ma być wpisany na stałe do programu mistrzostw. W każdej kategorii będzie mogło walczyć do czterech zawodników z jednego kraju. To krok w dobrym kierunku, dający możliwość potrenowania i sprawdzenia kręgielni.
Tandem B2 Jadwiga Rogacka i Stanisław Stopierzyński walczy o jak najlepszy wynik w jednej ósmej rywalizacji
Sportowcy mogący w tym roku wystąpić w sprintach oddawali dwukrotnie 15 rzutów. Po wstępnych eliminacjach najlepsza ósemka grała między sobą pojedynki do zwycięstwa. Złoty medal w sprincie w kategorii B1 zdobył Jan Zięba. Złoto w B2 mężczyzn wywalczył też Stanisław Stopierzyński, a Mieczysław Kontrymowicz uplasował się na czwartym miejscu. Srebrny medal w kategorii B2 kobiet zdobyła natomiast Jadwiga Rogacka. Irena Curyło w kategorii B3 zakończyła swój start na czwartym miejscu, podobnie jak Karolina Rzepa (B1). Nasi panowie z B3 nie dotarli do finału, najpierw występ na eliminacjach zakończył Albert Sordyl, a w jednej ósmej Władysław Wakuliński.
Solo i w drużynie
Kolejne dni to starty indywidualne z punktami dla drużyn narodowych. Jako pierwsza rzucała Karolina Rzepa, która ostatecznie zdobyła 450 p. Niestety, nie była to zbyt zadowalająca gra, ponieważ było bardzo dużo rozstrzelonych rzutów i sporo rynien. Ostatecznie Karolina zakończyła swój występ na 10. miejscu. Kolejną zawodniczką grającą dla drużyny była Jadwiga Rogacka, która dzielnie walczyła z rywalkami i uzyskała 650 p., co dało jej 4. lokatę. Pierwsza w tej rywalizacji zawodniczek B2 była Chorwatka Nermina Merhulić, zdobywczyni 739 p. Do wyniku drużyny liczyła się również gra Ireny Curyło. Swojego startu chyba nie będzie mogła zaliczyć do najbardziej udanych, ponieważ zakończyła występ z wynikiem 646 p., co dało jej awans do finału z 5. miejsca. W tej kategorii najlepsza okazała się − i tu nie ma raczej niespodzianki − Ruża Markeśić z wynikiem 755 p. Finalnie nasza żeńska drużyna zajęła trzecie miejsce za zbitych łącznie 1746 kręgli. Do drugich w tym roku Rumunek zabrakło nam 97 p., a do Chorwatek, tegorocznych mistrzyń Europy, 325 p.
Swoje starty rozegrały również pozostałe nasze panie: Ewelina Woszuk (B3) uzyskała wynik 597 p., a Irena Zięba (B2) zebrała 621 p. Obie zajęły 7. miejsce i nie dostały się do finałów, bo w tym roku do wszystkich bloków finałowych kobiet awansowało po sześć zawodniczek. Regina Szczypiorska (B1) w klasyfikacji indywidualnej zdobyła 463 p. i była ósma.
Starty mężczyzn dla drużyn rozpoczął w B1 Szczepan Polkowski, który wygrał z imponującym wynikiem 577 kręgli. Zapewniło mu to 4. miejsce w finale. Jako drugi walczył w tej konkurencji Jan Zięba, który już w pierwszej grze pobił rekord Europy z jednej gry − 195 p.! Wszyscy łapali się za głowy, a szczególnie Chorwaci, którzy mogli powiedzieć tylko: „kosmos!”. Pozostałe jego gry były też bardzo dobre, o czym świadczą 657 p. i awans do finału z pierwszego miejsca, z dużą przewagą nad drugim w stawce Niemcem Frankiem Grunertem.
Poza drużyną wystartował Zdzisław Koziej, któremu tym razem nie szło, bo na pierwszym torze zagrał poniżej 100 p., uzyskał łącznie tylko 443 p. i zakończył występ na 15. miejscu.
W kolejnym dniu mistrzostw Europy startowali mężczyźni z kategorii B2 i B3. Bardzo dobrze zagrał Stanisław Stopierzyński (B2), który uzyskał 735 p. i tylko czterema punktami ustępował Chorwatowi Feredicowi Ivocy. Drugi dla drużyny wystąpił Mieczysław Kontrymowicz, jego wynik to 704 p. W tym momencie nasza drużyna miała sporą przewagę nad rywalami z Chorwacji. Jako ostatni startował w tej kategorii Wojciech Puchacz, który uzyskał 693 p. i 8. miejsce, co również jemu dało awans do finału.
Wśród zawodników B3 w konkurencji indywidualnej (z punktami dla drużyny) startował Władysław Wakuliński, który zagrał bardzo dobrze, a wynik 734 p. dał mu awans do finału z 5. miejsca. Albert Sordyl, który zdobył 689 p., zakończył występ na ME na 9. miejscu − do awansu zabrakło mu siedmiu kręgli. Z kronikarskiego obowiązku należy wspomnieć, że w tej rywalizacji znów najlepszy był ubiegłoroczny mistrz Europy z Sierakowa Alojz Koprda, a jego rezultat to 780 p.
Łączny wynik 4096 p. dał naszej męskiej drużynie złoty medal, z przewagą 76 p. nad Chorwatami i 545 p. nad Słowacją. Słuszny żal można mieć do organizatorów, że w tym roku nie postarali się, poza medalami w kształcie kręgli, o puchary dla drużyn, które są pamiątką i symbolem zwycięstwa.
W tandemach działo się wiele
W kolejnym dniu rozgrywane były miksty, nazywane również rywalizacją tandemów. Zawodnik i zawodniczka oddają po dziesięć rzutów, a sumaryczny wynik ich gry daje jeden duży punkt, jeśli jest wyższy niż u walczącej z nimi bezpośrednio pary rywali. Aby awansować, należy zdobyć dwa punkty. W przypadku remisu 1:1 o wygranej i awansie decydują rzuty zwycięstwa. W B1 wystartowały dwa nasze miksty: Karolina Rzepa i Jan Zięba oraz Regina Szczypiorska i Szczepan Polkowski. Obydwa przeszły pomyślnie gry eliminacyjne, jednak Karolina z Jankiem, mimo starań, nie podołali rywalom i odpadli w jednej ósmej tej rywalizacji. Regina i Szczepan walczyli dzielnie i stawili się w finale, gdzie spotkali się ze Słowakami. Po zaciętej walce i niezliczonej liczbie rzutów zwycięstwa dopięli swego, zdobywając brąz. Tym razem triumfowali Chorwaci, którzy w rzutach zwycięstwa pokonali Niemców.
W kategorii B2 również zostały wystawione dwa miksty. Pierwszy to Irena Zięba i Wojciech Puchacz, a drugi – Jadwiga Rogacka i Stanisław Stopierzyński. Obydwa duety pomyślnie przeszły eliminacje, odpowiednio na ósmej i drugiej pozycji. Pierwszy z nich w jednej ósmej spotkał się z Chorwatami, najlepszą drużyną eliminacji. Po dwóch pojedynkach było 1:1, więc i tu nie obyło się bez rzutów zwycięstwa, również w niezliczonej liczbie. Na tym etapie gry Polacy byli lepsi w stosunku 22:18. Druga para zawodników także pomyślnie przeszła jedną ósmą, w której wygrała 2:0 z Serbami. W ćwierćfinałach dwa polskie miksty rozegrały pojedynki z Chorwacją II i Słowacją II. Tandem Irena Zięba − Wojciech Puchacz uległ Chorwatom 0:2, a Jadwiga Rogacka i Stanisław Stopierzyński pokonali Słowaków w rzutach zwycięstwa w stosunku 28:21. W finałach obydwa nasze miksty walczyły o medale − pierwszy z wymienionych o brązowy, a drugi o złoty. Niestety, tego zadania nie udało się wykonać i ostatecznie w tademach B2 mamy jeden srebrny medal za sprawą Jadwigi Rogackiej i Stanisława Stopierzyńskiego.
Dwa polskie tandemy walczą o miejsce w pierwszej ósemce. Po lewej Irena Curyło i Albert Sordyl, w centrum tandem słowacki, po prawej Ewelina Woszuk i Władysław Wakuliński
Nasze pary mikstowe B3 − Irena Curyło i Albert Sordyl oraz Ewelina Woszuk i Władysław Wakuliński − dostały się do jednej ósmej finału. Pierwsza z nich poległa w rywalizacji ze Słowakami w stosunku 2:0, za to druga walczyła twardo w kolejnych etapach i w rezultacie w rzutach zwycięstwa pokonała mikst rumuński, a tym samym zdobyła złoty medal! Warto podkreślić, że był to pierwszy występ Eweliny Woszuk na mistrzostwach Europy. Mimo stresu do końca dzielnie walczyła w parze z Władkiem o upragniony krążek. Dzięki ich pracy mogliśmy po raz kolejny usłyszeć hymn Polski.
Rywalizacja mikstów to często gra przypadków, szczęścia, a czasami pecha rywali. Jest to tylko, albo aż, dwadzieścia rzutów, które szybko mogą dać awans i zwycięstwo lub równie szybko te szanse przekreślić.
Złoty tandem B3. Od lewej Ewelina Woszuk i Władysław Wakuliński z trenerką Bożeną Polak i koordynatorką reprezentacji Joanną Staliś
Finały
Ostatni dzień zawodów poświęcony był na gry finałowe w kategorii single, których wynik liczył się też do kombinacji − lokaty zawodnika, na którą składają się gry eliminacyjne i finałowe.
Podczas ME w Słowacji w finałach nie ujrzeliśmy naszych zawodniczek z kategorii B1, a w kategorii B2 Jadwiga Rogacka uzyskała wynik 680 p. − w sam raz, by zdobyć brązowy medal w kombinacji oraz srebrny w kategorii single. W tym roku lepiej od niej zagrały dwie Chorwatki − Nermina Mahulić i Żeljka Peśka.
Srebrny tandem Jadwiga Rogacka i Stanisław Stopierzyński z trenerką Bożeną Polak na podium w kategorii B2
W kategorii B3 kobiet w finale oglądaliśmy Irenę Curyło, która zagrała na podobnym poziomie jak w grach eliminacyjnych, tym razem jednak o punkt mniej, czyli 645 p., i ostatecznie zajęła 5. miejsce. Tytuł mistrzyni Europy zdobyła w tej grupie Chorwatka Ruża Markeśić, która uzyskała 772 p. w finale, co jest − po dwudziestu latach od ME w Rijece − nowym rekordem Europy. Poza tym jej wynik w kombinacji − 1527 p. (dwa razy 120) − to również nowy rekord naszego kontynentu, poprzedni został ustanowiony w 2017 r. i wynosił 1517 p. Jakby tego było mało, Chorwatka w drugiej ze swoich gier pobiła rekord z jednej gry, którym jest teraz 210 p.
W kategorii B1 mężczyzn mieliśmy według planu kibicować dwóm naszym zawodnikom − Szczepanowi Polkowskiemu i Janowi Ziębie. Niestety, pierwszy z nich ze względów zdrowotnych nie mógł wystartować w finale, za to drugi ponownie dał popis umiejętności i zajął pierwsze miejsce, chociaż może już nie z tak imponującym wynikiem, bo 592 p. Dzięki doskonałej grze na tych mistrzostwach Janek zdobył dwa złote medale − w single i kombinacji!
Za to w B2 mogliśmy oglądać start trzech naszych reprezentantów. Wojciech Puchacz, Mieczysław Kontrymowicz i Stanisław Stopierzyński walczyli wśród ośmiu najlepszych zawodników. Dwóch pierwszych w grach finałowych uzyskało ten sam wynik − 667 p. − i było to za mało w zestawieniu z wynikami konkurentów, by mogli powalczyć o miejsce na podium. Całą nadzieją był zatem Staszek, który wystąpił w teoretycznie silniejszym finale, ale grał bardzo dobrze i wysoko. Niestety, jak sam przyznał zaraz po starcie, pogrążyły go „środki”. A było tak blisko do podium w single! Przegrana boli, tym bardziej że do medalu zabrakło jednego punktu do Serba (brąz) i dwóch do Słowaka (srebro). Na szczęście Stanisławowi udało się zdobyć srebrny medal w kombinacji. Pierwsze miejsce w tej kategorii należało do Chorwata Ivicy Ferenćicia, który ze swoim wynikiem 774 p. był bliski pobicia rekordu Europy.
W najsilniejszej kategorii, B3, w finale wystąpił Władysław Wakuliński, startujący po eliminacjach z 5. miejsca. Jego rywale okazali się zdecydowanie silniejsi i Władek ostatecznie spadł na szóste miejsce. W tym roku w tej kategorii dominowali Chorwaci, który zajęli w single dwa pierwsze miejsca: Villiam Jeluśić zagrał 776 p., a Werdan Dumenćić 752. W klasyfikacji kombinacja mistrzem został, podobnie jak rok temu, Alojz Koprda z przewagą − uwaga! − tylko 1 p. nad Villiamem Jeluśiciem z Chorwacji.
Reprezentacja Polski na XXIV ME Niewidomych i Słabowidzących w Kręglach Klasycznych – tuż po zdobyciu przez nasze drużyny złotego i brązowego medalu
W trakcie odpraw technicznych przekazano, że kolejne mistrzostwa Europy zaplanowane są na maj przyszłego roku w Serbii, a rywalizacja odbędzie się w nowej sześciotorowej kręgielni w miejscowości Ruma. Pojawiły się również pomysły na inne starty drużyn. Ze względu na problemy wielu reprezentacji z uzyskaniem kwalifikacji medycznych dla swoich zawodników są plany, by drużynę męską stanowił trzon dwóch zawodników B1 oraz czterech graczy z pozostałych dwóch kategorii. Kategorie startowe w tej czwórce nie są określone i wybór będzie leżeć po stronie trenera, ale zawodnicy B2 będą mieli handicap. Zobaczymy, jak to się sprawdzi w praktyce, bo dla naszej kadry nie jest to najlepsza wiadomość.
Udział reprezentacji Polski osób niewidomych i słabowidzących w mistrzostwach Europy był możliwy dzięki zaangażowaniu przewodniczącej Sekcji Niepełnosprawnych Polskiego Związku Kręglarskiego Joanny Staliś oraz osób pomagających jej w organizacji wyjazdu, który dofinansowało Ministerstwo Sportu i Turystyki.
XXIV Mistrzostwa Europy Niewidomych i Słabowidzących w Kręglach Klasycznych 9-17.05.2025 r., Wielki Szarysz (Veľký Šariš), Słowacja
Medale złote
Sprint B1 mężczyzn: Jan Zięba Sprint B2 mężczyzn: Stanisław Stopierzyński
Drużyna męska w składzie: Władysław Wakuliński, Albert Sordyl, Mieczysław Kontrymowicz, Stanisław Stopierzyński, Szczepan Polkowski, Jan Zięba
Mikst (tandem) B3: Ewelina Woszuk i Władysław Wakuliński
Single B1 mężczyzn: Jan Zięba
Kombinacja B1 mężczyzn: Jan Zięba
Medale srebrne
Sprint B2 kobiet: Jadwiga Rogacka
Mikst (tandem) B2: Jadwiga Rogacka i Stanisław Stopierzyński
Single B2 kobiet: Jadwiga Rogacka
Kombinacja B2 mężczyzn: Stanisław Stopierzyński
Medale brązowe
Drużyna kobieca w składzie: Irena Curyło, Jadwiga Rogacka, Karolina Rzepa
Mikst (tandem) B1: Regina Szczypiorska i Szczepan Polkowski
Na przełomie kwietnia i maja w Darłówku odbył się Puchar Polski niewidomych i słabowidzących w warcabach stupolowych. W rozgrywkach uczestniczyło czterdziestu zawodników. W większości stawka była wyrównana, nie licząc czołowych graczy − tegorocznych finalistów mistrzostw Polski i członków kadry narodowej. Zainteresowanie turniejem przerosło oczekiwania, bo zgłoszeń było niemal dwa razy więcej niż miejsc.
Uczestnicy reprezentowali 21 klubów sportowych osób niewidomych i słabowidzących. Na udział w Pucharze zdecydowali się także Dorota Szela, Grażyna Skonieczna, Helena Poliniewicz, Józef Tołwiński i Wojciech Woźniak, którzy zaraz po tym turnieju rozpoczynali grę w najważniejszych krajowych rozgrywkach − indywidualnych mistrzostwach Polski. Koordynator Jolanta Maźniak ponownie zorganizowała zawody PP w ośrodku Diuna, a do współpracy zaprosiła sędziów Roberta Sobczyka i debiutującego Krzysztofa Kusowskiego. Arbitrzy ze swoich zadań wywiązali się doskonale. Zawody zorganizowało Stowarzyszenie „Cross” przy wsparciu finansowym PFRON.
Runda 6., grają Wojciech Woźniak i Zygmunt Myszka
Wydawało się, że pierwsza runda nie zaskoczy, jednak doszło do niespodziewanych rozstrzygnięć. Urszula Okraszewska („Elcross” Elbląg) zremisowała z początkującym graczem Wiesławem Konarskim („Atut” Nysa), a Wojciech Okraszewski („Elcross” Elbląg) niespodziewanie uległ dużo niżej rozstawionemu Maciejowi Wójcikowi („Omega” Łódź). Druga runda odbywała się następnego dnia rano i przyniosła kolejną porcję niespodzianek: remis Wojciecha Woźniaka („Jutrzenka” Częstochowa) ze Stanisławem Niećką („Jantar” Gdańsk) oraz Joanny Malcer („Warmia i Mazury” Olsztyn) z Lechem Łysakiem („Debiut” Kielce). Taki nieoczekiwany remis odnotowano również w trzeciej rundzie, w której Helena Poliniewicz („Podkarpacie” Przemyśl) pokojowo zakończyła partię ze Stanisławem Rokickim („Jutrzenka” Częstochowa). Na tym etapie gry doszło do pierwszego pojedynku kadrowiczów, a zakończył się on wygraną Zygmunta Myszki („Zryw” Słupsk) z Dorotą Szelą („Podkarpacie” Przemyśl).
Jan Jankowski w rozgrywce z Urszulą Różak
Po trzech grach prowadził Józef Tołwiński („Victoria” Białystok) przed wspomnianymi już Wojciechem Woźniakiem i Zygmuntem Myszką. Kolejna runda to ponownie remis Heleny Poliniewicz, tym razem z dużo niżej rozstawioną Ewą Wójcik („KoMar” Piekary Śląskie). Przy warcabnicy spotkali się w niej również dwaj zawodnicy kadry narodowej: obecny mistrz Polski całkowicie niewidomych Zygmunt Myszka i wielokrotny medalista mistrzostw Polski Józef Tołwiński, który zwyciężył w tej partii.
W piątej rundzie zmierzyli się ze sobą Józef Tołwiński i Wojciech Woźniak, by po długiej, wyrównanej walce pojedynek zakończyć podziałem punktów. Przy innym stoliku toczył się ciekawy pojedynek Doroty Szeli i Grażyny Skoniecznej („Syrenka” Warszawa), w którym obie finalistki mogły się wzajemnie testować przed MP. To spotkanie też miało remisowe zakończenie.
Helena Poliniewicz nie zaliczy chyba występu w tym turnieju do najbardziej udanych, bo w kolejnej rundzie uległa dużo niżej rozstawionemu Wojciechowi Okraszewskiemu. W jej ślady poszedł też Stanisław Niećko, który przegrał z niżej rozstawionym Stanisławem Rokickim. Również w tej rundzie na jednym z czołowych stołów grali medaliści MP całkowicie niewidomych − Wojciech Woźniak i Zygmunt Myszka. Ostatecznie dwa punkty dopisał sobie Wojciech, który zrewanżował się za partię przegraną na mistrzostwach.
W siódmej rundzie zaskoczeń nie było, można jedynie wspomnieć, że na dwóch najmocniejszych stołach spotkali się finalistki i finaliści nadchodzących MP. Na pierwszym z nich Józef Tołwiński zagrał z Dorotą Szelą i wygrał zgodnie z przewidywaniami, a na drugim Wojciech Woźniak rozegrał zwycięską partię z Grażyną Skonieczną. Na czele stawki nadal był Józef Tołwiński, a Wojciech Woźniak tuż za nim.
Chwila dla mediów. Zawodnik Bogusław Skibicki (po lewej) z asystującym mu w grze Leszkiem Tuliszką
Ósma, przedostatnia runda, przyniosła chyba najwięcej niespodziewanych i decydujących rozstrzygnięć, których autorami byli zawodnicy zarówno z góry, jak i dołu tabeli. Najbardziej zaskoczyła porażka dotychczasowego lidera Pucharu Józefa Tołwińskiego z niżej rozstawionym Ireneuszem Grabalą („Jaćwing” Suwałki), z czego skorzystał Wojciech Woźniak, który objął prowadzenie po wygranej z Beatą Bazylewicz („Syrenka” Warszawa). Kolejnym takim rozstrzygnięciem była porażka (przez czas) finalistki mistrzostw Polski Grażyny Skoniecznej z dużo niżej rozstawionym Stanisławem Rokickim. W tej rundzie wyższość przeciwników musieli uznać także Zygmunt Myszka, po przegranej z Ryszardem Rewolińskim („Hetman” Lublin), jak i Dorota Szela, która nie znalazła sposobu na grę Stanisława Niećki. Remis z niżej klasyfikowaną Jolantą Woźniak („Jutrzenka” Częstochowa) odnotowała natomiast Helena Poliniewicz.
Dziewiąta runda zapowiadała się więc bardzo interesująco. Padły dwa niespodziewane remisy: Doroty Szeli z dużo niżej rozstawioną Jolantą Woźniak i Heleny Poliniewicz z Lechem Łysakiem. Wszystkie oczy były jednak skierowane w stronę dwóch pierwszych stołów, gdzie toczyła się walka o zwycięstwo i pozostałe miejsca na podium. Na jednym Józef Tołwiński wygrał w miarę szybko ze Stanisławem Rokickim, a na drugim Wojciech Woźniak mierzył się z Ireneuszem Grabalą i po dosyć długiej walce zawodnicy, po wspólnej decyzji, zgłosili sędziom remis. Puchar Polski w tym roku zdobył, po zaciętej rywalizacji, Wojciech Woźniak, który wyprzedził Józefa Tołwińskiego o zaledwie jeden mały punkt.
Również wśród pań rozgrywała się interesująca walka o tytuł najlepszej w Pucharze Polski. A w grze o podium pozostały Beata Bazylewicz, Grażyna Skonieczna i Joanna Malcer. Długo musieliśmy czekać na ostateczne rozstrzygnięcie. Po wygranej Skoniecznej z Kazimierzem Lesławem („Atut” Nysa) i po porażce Bazylewicz z Ryszardem Szachniewiczem („Jaćwing” Suwałki) Puchar Polski wśród kobiet zdobyła Grażyna Skonieczna.
Na zawodach dwie osoby podniosły swoje kategorie warcabowe: Hanna Wohlert („Jantar” Gdańsk), która wypełniła normę na II kategorię, i Ireneusz Grabala („Jaćwing” Suwałki), który uzyskał I kategorię.
Uczestnicy turnieju w czasie wolnym korzystali z pięknej pogody podczas długich spacerów plażą i deptakiem albo zwiedzając okolicę. Koordynator imprezy zorganizowała ognisko przy muzyce, a o tę zadbał Franciszek Kała, jeden z uczestników, który zabrał do Darłówka akordeon. Nie było osoby, która nie przyłączyłaby się do wspólnych śpiewów i tańców.
Warcabiści kończyli turniej z nadzieją na powrót w to samo miejsce na kolejny Puchar Polski − za rok.
Puchar Polski niewidomych i słabowidzących w warcabach stupolowych 29.04-7.05.2025 r., Darłówek (dziesięcioro najlepszych zawodników)
Po raz pierwszy finałowe turnieje indywidualnych mistrzostw Polski niewidomych i słabowidzących w warcabach stupolowych rozegrano w nadbałtyckiej miejscowości Rowy.
Najlepsze warcabistki i najlepszych warcabistów Stowarzyszenia „Cross” gościł w dniach 7-19 maja 2025 roku hotel Kormoran. Wielu uczestników miało okazję zapoznać się z miejscem decydującej o medalach rywalizacji już w marcu, bo właśnie w tym ośrodku odbył się również turniej półfinałowy mężczyzn. Wcześniej jeszcze, w 2016 roku, Rowy były gospodarzem drużynowych mistrzostw Polski niewidomych i słabowidzących w warcabach.
W 29. edycji mistrzostw wystartowało, podobnie jak w latach poprzednich, po 12 czołowych zawodniczek i zawodników kraju. W obu turniejach – kobiecym i męskim – grano w tym roku krótszym tempem. Gracze mieli do dyspozycji na starcie 80 minut i do tego zegar dodawał automatycznie po każdym ruchu pół minuty, a nie minutę jak dotychczas. W praktyce oznaczało to partie trwające maksymalnie około 4 godzin, podczas gdy wcześniej zdarzały się pojedynki nawet pięciogodzinne. Skrócenie tempa gry wynika z potrzeby przystosowania się polskich zawodników do zasad przyjętych na turniejach międzynarodowych.
Partia Jagieła – Stefanek
Finał kobiecy
Z dwunastu uprawnionych do gry zawodniczek zabrakło Haliny Kasperczyk z „Atutu” Nysa. Zastąpiła ją Mariola Maćkowiak („Łuczniczka” Bydgoszcz), jedyna debiutantka w finale. Dużą niespodzianką był fakt, że w ostatecznej rozgrywce nie grała mistrzyni Polski sprzed dwóch lat Barbara Gołębiowska-Fryga, która nie zdołała przebrnąć przez półfinałowe kwalifikacje. Jak zawsze w ostatnich latach główną faworytką do zdobycia tytułu była aktualna mistrzyni świata słabowidzących kobiet Ewa Wieczorek. Do warcabistek, które mogły jej utrudnić osiągnięcie celu, zaliczano przede wszystkim Barbarę Wójcik – brązową medalistkę MŚ w grze szybkiej. Grono kandydatek do podium było bardzo szerokie. Tylko cztery uczestniczki finału nie poznały jeszcze smaku indywidualnego medalu MP.
Już na starcie doszło do pierwszych niespodzianek. Dawno nieoglądana w finale reprezentantka gospodarzy Bożena Dalecka („Zryw” Słupsk) urwała punkty wspomnianym wyżej faworytkom. Po dwóch rundach żadna z warcabistek nie miała kompletu punktów. Po trzech partiach na czele tabeli z pięcioma oczkami znajdowały się Ewa Wieczorek, Irena Ostrowska i Barbara Wentowska. W czwartej rundzie Wieczorek pokonała Grażynę Skonieczną i objęła samodzielne prowadzenie, którego nie oddała prawie do końca. „Prawie” robi jednak różnicę…
Pojedynek o złoty medal – Barbara Wójcik kontra Ewa Wieczorek
Mimo liderowania przewaga Ewy w tabeli nie była duża. Wynosiła maksymalnie dwa punkty. Za jej plecami czaiła się główna konkurentka do tytułu – Basia Wójcik. Zawodniczka „Hetmana” Lublin rozpoczęła turniej nie najlepiej, ale potem weszła na właściwe obroty i tylko czekała na potknięcie liderki. Niestety dla niej – sama potknęła się, remisując z Heleną Poliniewicz.
Na dwie rundy przed końcem sytuacja wydawała się klarowna. Wieczorek miała o dwa oczka i dwie wygrane więcej od Wójcik. Spodziewano się, że w przedostatniej partii postawi kropkę nad i, czym zapewni sobie kolejne złoto. Tymczasem życie napisało nieco inny scenariusz.
Rywalką Ewy w dziesiątej rundzie była Barbara Wentowska. Gdy sympatycy „Victorii” Białystok mrozili już szampany, ich faworytka przeżywała trudne chwile. Gra nie ułożyła się po jej myśli. Z dużym trudem uratowała się w przegranej końcówce. Remis oznaczał jednak, że w ostatniej rundzie dojdzie do tego, co tygrysy lubią najbardziej – pojedynku na szczycie w walce o tytuł: Wójcik kontra Wieczorek. Ewie wystarczał remis, Basia musiała wygrać.
Nie od dziś wiadomo, że Ewa nie lubi grać pod presją (a kto lubi?). I tym razem było podobnie. Liderka już w debiucie straciła kamień, a potem Basia jeszcze zwiększyła przewagę do dwóch pionów. W końcówce zawodniczka „Hetmana” dostarczyła widzom dodatkowych emocji. Grając niedokładnie, skomplikowała sobie życie, ale ostatecznie doprowadziła partię do zwycięskiego finału i po dziewięciu latach sięgnęła po swój drugi tytuł mistrzyni Polski! Pierwsze złoto zdobyła w 2016 roku w Wągrowcu. Jej aktualny dorobek to 8 krążków (2−4−2).
Ewa nie obroniła tytułu, ale swą kolekcję wzbogaciła o kolejny medal MP. Ma ich już 21 (14−4−3), a nie zapominajmy, że stawała też na podium wśród mężczyzn (Tuchola 2012), kiedy to finały kobiecy i męski rozgrywano oddzielnie.
Nie mniejsze emocje towarzyszyły walce o brązowy medal. Kandydatek było kilka. Po siedmiu rundach najbliżej celu była Irena Ostrowska z 9 p. na koncie. W kolejnej partii uległa jednak Basi Wójcik i zrównały się z nią punktami Dalecka, Skonieczna i Wentowska. W dziewiątej rundzie z tej czwórki zwycięstwo odniosła tylko Skonieczna, co przybliżyło ją do podium. Miała w tym momencie 11 p. i o jedno oczko wyprzedzała cztery zawodniczki (do wspomnianej wyżej trójki dołączyła Dorota Szela).
Losy brązowego medalu rozstrzygnęły się w dziesiątej rundzie. Kluczowy był w niej pojedynek Ostrowska – Skonieczna. Irena, by marzyć o medalu, musiała wygrać. Partia zakończyła się remisem i w ten sposób to Grażyna wyszła zwycięsko z batalii o brąz – pierwszy krążek w jej karierze. O podium ocierała się kilka razy i zawsze czegoś brakowało. Tym razem już nie wypuściła z rąk nadarzającej się okazji.
Końcówka partii Ciborski – Tołwiński wzbudziła duże emocje
Poza medalistkami na szczególne słowa uznania zasługują Barbara Wentowska i Bożena Dalecka. Basia urywała punkty najlepszym, a jedyną porażkę poniosła ze Skonieczną. Była już kilka lat temu wicemistrzynią Polski, a teraz też podium było o włos. Bożena zaliczyła świetny występ – najlepszy w swej karierze warcabowej. Wypełniła pierwszą normę mistrzowską. Nie doznała w turnieju żadnej porażki. Oprócz niej ta sztuka udała się tylko jej koleżance z pokoju – Basi Wójcik.
Na swoim poziomie zagrały Irena Ostrowska i Elżbieta Jagieła. Tę ostatnią można nazwać królową remisów. Aż osiem partii z jej udziałem zakończyło się pokojowo. Nieco poniżej oczekiwań wypadła pozostała trójka „Podkarpacia” Przemyśl – klubu najliczniej reprezentowanego w finale – Dorota Szela, Teresa Borowiec i Helena Poliniewicz. Wszystkie uplasowały się w dolnej połówce tabeli. Wydaje się, że zwłaszcza Dorota miała prawo liczyć na wyższą lokatę. Z pewnością na wiele więcej stać Teresę Bonik, medalistkę MP z 2018 roku. Jedyne zwycięstwo odniosła ona z... Dorotą. Debiutująca w finale Mariola Maćkowiak zajęła 12. miejsce (ktoś musiał).
Finał kobiet sędziował aktualny prezes PZWarc Sylwester Flisikowski.
Finał męski
Do Rowów przybyła w komplecie dwunastka uprawnionych do gry zawodników – medaliści z roku ubiegłego oraz dziewiątka wyłoniona z półfinału. Faworytów do zwycięstwa było dwóch – Leszek Stefanek i Andrzej Jagieła. Prognozy ostatecznie sprawdziły się, ale nie oznacza to, że brakowało emocji. Wprost przeciwnie.
Już w drugiej rundzie Stefanek stracił punkt, wypuszczając w końcówce wygraną z debiutantem Jerzym Hołdernym. Po dwóch pojedynkach jedynym zawodnikiem z kompletem punktów był Jagieła. W kolejnej rundzie doszło do pojedynku faworytów: Jagieła – Stefanek. Mający punkt przewagi zawodnik „Podkarpacia” liczył na co najmniej remis, ale, jak to się mówi, gra na remis to połowa porażki. Asekuracyjne podejście sprawiło, że Andrzej poległ i na czoło tabeli wysunął się Leszek. Jak się później okazało, na fotelu lidera pozostał już do końca turnieju.
Po wygranej w czwartej rundzie z Michałem Ciborskim lider powiększył przewagę nad pogonią do dwóch punktów, ale w kolejnej partii – z drugim debiutantem, rewelacją półfinału Edwardem Podczasikiem – przeżywał nieoczekiwanie trudne chwile. W remisowej pozycji, gdy na zegarze nie pozostało obu graczom zbyt wiele czasu, Stefanek zaryzykował i... doprowadził prawdopodobnie do przegranej pozycji. Na szczęście dla niego rywal też zagrał niedokładnie i warcabista „Hetmana” zdołał doprowadzić do remisowej końcówki. Po dalszych uproszczeniach na desce był czysty remis, ale po 3 godzinach i 44 minutach gry Podczasik znalazł jedyny przegrywający ruch i faworyt zainkasował fartownie dwa oczka. Bilans szczęścia i pecha zwykle wcześniej czy później się wyrównuje. Tym razem wyrównał się wcześniej…
Medalistki wraz z sędzią Sylwestrem Flisikowskim
W szóstej rundzie Stefanek zmierzył się z Mikołajem Fiedorukiem. Grali dotychczas ze sobą wiele razy, Mikołaj nigdy nie wygrał… aż do teraz. W trudnej pozycji Leszek wpadł na prostą kombinację, ale gdyby nie wpadł, musiałby pogodzić się ze stratą kamienia. Tak czy inaczej punkty powędrowały na konto wicemistrza Polski a konkurenci zmniejszyli stratę do lidera do jednego punktu. Po przekroczeniu półmetka (sześć rund z jedenastu) na czele był Stefanek (9 p.) i o punkt wyprzedzał Jagiełę, Fiedoruka i Tomasza Kuziela.
W najciekawszych partiach siódmej rundy Kuziel zremisował z Jagiełą, Stefanek wygrał z Józefem Tołwińskim, a Fiedoruk niespodziewanie stracił dwa oczka ze słabo spisującym się do tej pory Mieczysławem Kaciotysem. Stefanek znowu powiększył przewagę do dwóch punktów (11), za nim pozostawali Jagieła i Kuziel (po 9).
W kolejnych dwóch rundach Stefanek i Jagieła odnieśli po dwa zwycięstwa. Ten pierwszy wygrał m.in. z rewelacją turnieju Wojciechem Woźniakiem, który dotychczas nie zaliczył porażki. Stało się jasne, że Leszkowi do złota wystarczą dwa remisy (lub jedna wygrana), a Andrzejowi do srebra jeden remis. Nieoczekiwanie do walki o brąz, po pokonaniu Kuziela, włączył się Tołwiński, który jeszcze po ośmiu rundach był na minusie (zaledwie 7 p.!).
W przedostatniej rundzie Jagieła, realnie podchodząc do rzeczy, „przypilnował” srebra, szybko remisując z Fiedorukiem. Tołwiński pokonał Hołdernego, Ciborski wygrał z Podczasikiem a Kuziel podzielił się punktami z Woźniakiem.
Przed finałową rundą doszło do arcyciekawej sytuacji.
Szanse na brązowy medal zachowywało aż pięciu zawodników: Tołwiński, Woźniak, Kuziel (po 11 p.), Fiedoruk (10) i Ciborski (9). W najlepszej teoretycznie sytuacji znajdował się Tołwiński, który miał najwięcej zwycięstw z „jedenastek” i wygrana zapewniała mu podium. Ale Ciborski był na fali. Wcześniej ograł Podczasika, a poza tym sam miał szanse na medal i jeszcze dodatkowo grał dla Woźniaka, kolegi klubowego. Scenariuszy było kilka. Właściwie każda partia miała znaczenie. Walczono nie tylko o medal, lecz także o miejsce w kadrze (ośmiu najlepszych w tabeli).
Pierwszy z walki o podium wypisał się Fiedoruk po remisie z Podczasikiem. Następny skończył partię Woźniak, ledwie ratując remis z Hołdernym. Grali jeszcze Kuziel ze Stefankiem i Ciborski z Tołwińskim. Kuziel grał długo, wyczekując rezultatów rywalizacji na drugim stole. Bardziej zaangażowany w pojedynek rywali niż swój, ostatecznie w remisowej pozycji przegrał... przez czas. Jak się okazało – remis dałby mu medal, gdyż Tołwiński niespodziewanie uległ Ciborskiemu i, podobnie jak przed rokiem w ostatniej rundzie, nie wykorzystał szansy na podium.
Zupełnie zaskakująco na całym zamieszaniu skorzystał pogodzony już chyba z losem Wojtek Woźniak, któremu koledzy (zwłaszcza Ciborski, Stefanek, Kuziel i Tołwiński) sprawili piękny prezent urodzinowy, bo właśnie je obchodził.
Medaliści w towarzystwie sędziego i koordynatora imprezy
Oceniając przebieg finału mężczyzn, należy stwierdzić, że forma większości zawodników była nierówna. Po niespodziewanych zwycięstwach przychodziły zaskakujące wpadki. Każdy z finalistów poniósł przynajmniej jedną porażkę. Na wyróżnienie zasługuje z pewnością postawa Wojtka Woźniaka. Po zdobyciu kilka dni przed finałem Pucharu Polski odniósł teraz jeszcze większy sukces. Był już kilka razy mistrzem Polski niewidomych, ale podium w gronie rywali powiększonym o słabowidzących ma jednak wyższy wymiar. W finale Wojtek poniósł tylko jedną porażkę – ze złotym medalistą.
Tytuł mistrza Polski po raz siódmy zdobył Leszek Stefanek i tym samym w tabeli medalowej wszech czasów wyprzedził Jana Sekułę. Bilans Leszka to dwadzieścia medali w dwudziestu startach (7−11−2). Janek w dziewięciu startach zdobył 9 medali (7−2−0). Na trzecim miejscu figuruje tegoroczny srebrny medalista Andrzej Jagieła, który w Rowach wywalczył swój dziewiąty krążek (3−4−2). Od 1 lipca br. będzie arcymistrzem krajowym. Czwarty jest Włodzimierz Karoliński – pięć medali (3−2−0), a piąty Józef Tołwiński – siedem medali (2−0−5).
Bardzo dobry występ zanotował na mistrzostwach Michał Ciborski, zajął czwarte, najwyższe w karierze miejsce w MP, i to mimo aż pięciu porażek (w tym z czerwoną latarnią turnieju Krzysztofem Furtakiem). Przyszłość z pewnością należy do niego. Jego największym atutem, oprócz warcabowych umiejętności, jest PESEL.
Pomimo odległych lokat pozytywnie należy ocenić występ debiutantów – Edwarda Podczasika i Jerzego Hołdernego. W kilku partiach postawili się rutyniarzom i niewiele zabrakło, by dostali się do kadry. Największymi przegranymi finału są chyba Tomasz Kuziel i Józef Tołwiński. Obaj medal mieli na wyciągnięcie ręki i żaden nie skorzystał z okazji, by po niego sięgnąć. Bardzo słabo wystartowali etatowi kadrowicze Mieczysław Kaciotys i Edward Twardy. W wyrównanej stawce zdołali jednak wcisnąć się do kadry. Na pewno na więcej liczył ubiegłoroczny wicemistrz Mikołaj Fiedoruk, ale jakimś pocieszeniem może być fakt, że jako jedyny zdołał zmusić do kapitulacji zwycięzcę turnieju. Tabelę zamknął zawodnik „Hetmana” Lublin Krzysztof Furtak. Startował z numerem 1, a miejsce zajął 12., odwrotnie niż jego klubowy kolega Stefanek. Po kilku porażkach zażartował, że przyjechał tu na wczasy. Później, kiedy grał na luzie i karta się odwróciła, miał nawet w końcówce szanse na awans do kadry. Wystarczyło ugrać dwa oczka więcej... Finał mężczyzn sędziował Arkadiusz Biadasiewicz.
Medalistki i medaliści w towarzystwie sędziów i koordynatora zawodów
Podsumowanie
W tym roku oba finałowe turnieje wygrali reprezentanci „Hetmana”, wśród kobiet Barbara Wójcik, a wśród mężczyzn Leszek Stefanek. Warcabiści z Lublina dołączyli tym samym do wspaniałych osiągnięć lubelskiego sportu w ostatnim czasie: siatkarzy, żużlowców, piłkarzy, piłkarek ręcznych, koszykarek, Oli Mirosław czy Julii Szeremety. Poprzedni dublet miał miejsce w 2019 roku, kiedy to triumfowali warcabiści „Victorii” Białystok − Ewa Wieczorek i Józef Tołwiński.
Mistrzostwa w Rowach przeszły do historii. Zapamiętamy je jako zorganizowane na wysokim poziomie, godnym rangi zawodów. Przestronna, dobrze oświetlona sala rozgrywek, duże, wygodne stoły do gry to elementy bardzo istotne dla zawodników. Dobre warunki zakwaterowania, wspaniałe wyżywienie i świetna lokalizacja hotelu (dziesięć minut od morza) to atuty, których nie można przecenić. Uczestnicy mistrzostw mieli też możliwość bezpłatnego korzystania z hotelowego basenu, spa i jacuzzi. Pogoda, mimo majowego terminu turnieju, nie zawsze sprzyjała nadmorskim spacerom i wędrówkom po Słowińskim Parku Narodowym (jezioro Gardno w pobliżu). Organizator starał się zapewnić rekompensatę w postaci turniejów gry w tysiąca, które cieszyły się sporym powodzeniem. Było też ognisko z pieczonymi kiełbaskami, a gwoździem artystycznego programu okazała się uroczysta kolacja z oprawą muzyczną. Bawiono się doskonale, a do tańca przygrywał zespół Amados ze Słupska.
Koordynatorem mistrzostw był Wacław Morgiewicz. Organizacja turniejów została dofinansowana ze środków Ministerstwa Sportu i Turystyki oraz PFRON.
XXIX Mistrzostwa Polski Niewidomych i Słabowidzących w Warcabach Stupolowych 7-19.05.2025 r., Rowy
Finał kobiet
Barbara Wójcik „Hetman” Lublin 18 p. (7 zwycięstw)
Ewa Wieczorek „Victoria” Białystok 17 p. (7)
Grażyna Skonieczna „Syrenka” Warszawa 14 p. (6)
Barbara Wentowska „Jantar” Gdańsk 13 p. (3)
Bożena Dalecka „Zryw” Słupsk 13 p. (2)
Irena Ostrowska „Atut” Nysa 12 p. (3)
Dorota Szela „Podkarpacie” Przemyśl 11 p. (2)
Teresa Borowiec „Podkarpacie” Przemyśl 10 p. (2)
Elżbieta Jagieła „Podkarpacie” Przemyśl 8 p. (0)
Teresa Bonik „Jantar” Gdańsk 7 p. (1)
Helena Poliniewicz „Podkarpacie” Przemyśl 6 p. (1)
Mariola Maćkowiak „Łuczniczka” Bydgoszcz 3 p. (0)
Finał mężczyzn
Leszek Stefanek „Hetman” Lublin 19 p. (9 zwycięstw)
Andrzej Jagieła „Podkarpacie” Przemyśl 15 p. (5)
Wojciech Woźniak „Jutrzenka” Częstochowa 12 p. (2)
Za parakolarzami ZKF „Olimp” pierwsze konsultacje, zgrupowania treningowe i starty, a na koncie pierwsze medale i wartościowe wyniki w sezonie 2025. Przed nimi jasno określone plany na dalszą część roku i duże szanse na kolejne trofea.
Tegoroczny sezon tandemowy rozpoczął się dla zawodników od budowania solidnych fundamentów podczas konsultacji torowych w Pruszkowie. Weekendowe spotkania, gromadzące kilkanaście załóg, były doskonałą okazją do wymiany doświadczeń i pierwszych szlifów formy. Zwieńczeniem tego etapu było dziewięciodniowe zgrupowanie na torze pod koniec lutego, które ukierunkowano już wyłącznie na przygotowania do wymagającego sezonu szosowego. Czas ten, wypełniony intensywną pracą, upłynął w niezwykle budującym klimacie, zarówno dla zawodników, jak i kadry trenerskiej. Każdy dzień zaplanowany był zgodnie ze sprawdzonym schematem: poranny rozruch, pożywne śniadanie, pierwsza sesja treningowa, następnie obiad i regeneracja przed drugą, wieczorną jednostką ćwiczeniową, a na zakończenie dnia – niezbędne rozciąganie. Ten rytm szybko wszedł wszystkim w krew i stał się obowiązującym standardem w dalszych etapach szkolenia.
Strafa bufetowa wyścigu ze startu wspólnego w Maniago. Dominika Putyra z Dorotą Przęzak (przejmuje bidon od trenera Tomasza Bali), za nimi jadą Katarzyna Orzechowska z Kamilą Wójcikiewicz-Płotkowiak
Kolejnym krokiem w drodze do optymalnej dyspozycji był tygodniowy wyjazd kadry Polski na zgrupowanie na Cyprze. Wzięły w nim udział dwie załogi kobiece, trzy męskie oraz nasz czołowy reprezentant kategorii C1 Zbigniew Maciejewski. Kluczowym czynnikiem na takich wyjazdach jest pogoda, a tym razem mieliśmy naprawdę sporo szczęścia – jedyny deszczowy dzień przypadł akurat na zaplanowany czas regeneracji. Treningi w słonecznej scenerii i pozytywne relacje w ekipie zaowocowały znacznym postępem i udanym przetarciem przed kolejnymi wyzwaniami.
Po powrocie z Cypru parakolarzy czekała jeszcze ostatnia konsultacja torowa, a po dwutygodniowej przerwie kadra zameldowała się na zgrupowaniu szosowym w Sobótce. Wypracowany schemat działania był już wszystkim doskonale znany i nikt nie protestował przeciwko wczesnym pobudkom na poranny rozruch. W zależności od aury i założeń realizowana była jedna lub dwie jednostki treningowe dziennie, a wieczory upływały na grupowych sesjach rozciągania, rolowania oraz ćwiczeń oddechowych. Dziewięć wspólnie spędzonych dni minęło ekspresowo i ugruntowało formę przed zbliżającym się okresem startowym.
Pierwsze starcie – i srebrny dublet w Belgii!
Początek okresu startowego okazał się szczególnie wymagający dla polskich załóg, rywalizację rozpoczęła bowiem impreza międzynarodowa, bo zabrakło wcześniej tradycyjnego przetarcia na wyścigu w Lublinie. Pierwszym poważnym sprawdzianem był Puchar Świata w Belgii (1-4 maja 2025), wydarzenie niezwykle wymagające pod względem logistycznym. Część ekipy pojawiła się na miejscu wcześniej, aby przejść obowiązkowe badania kwalifikacyjne, które zawsze są źródłem pewnego stresu. Niestety, choroba jednego z zawodników mocno wpłynęła na jego dyspozycję.
Tandemy Piotr Kołodziejczuk i Marcin Białobłocki (z przodu), za nimi Karol Kopicz i Tomasz Bala. Wyścig ze startu wspólnego, Ostenda 2025
Ściganie rozpoczęło się od jazdy indywidualnej na czas w Ostendzie, na nieco skróconej w porównaniu do poprzednich lat trasie wzdłuż wybrzeża. Pierwszy start w sezonie to zawsze wielka niewiadoma. Mimo to Zbigniew Maciejewski (C1) po raz kolejny pokazał klasę, zdobywając drugie miejsce! Nasze tandemy zaprezentowały się następująco:
Dominika Putyra i Dorota Przęzak zajęły wysokie 6. miejsce.
były Katarzyna Orzechowska i Kamila Wójcikiewicz-Płotkowiak.
Wśród mężczyzn Piotr Kołodziejczuk z Marcinem Białobłockim zajęli 10. miejsce, Maciej Wójcik z Michałem Podlaskim byli na 17. pozycji, a Karol Kopicz z Tomaszem Balą na 18.
W Brugii, po dniu przerwy, odbył się wyścig ze startu wspólnego. Tu ponownie błysnął Zbigniew Maciejewski, który, mimo trudów pierwszego startu, znów zameldował się na drugim stopniu podium i tym samym objął prowadzenie w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata! Wyścig wspólny okazał się dużo pomyślniejszy dla naszych tandemów – wszystkie załogi ukończyły rywalizację w pierwszej dziesiątce, co świadczy o rosnącej formie:
Piotr Kołodziejczuk i Marcin Białobłocki otarli się o podium, zajmując znakomite 4. miejsce.
Dominika Putyra i Dorota Przęzak ponownie pokazały solidność, kończąc na 6. miejscu.
Maciej Wójcik i Michał Podlaski ulokowali się na 8. pozycji.
Również 8. były Katarzyna Orzechowska i Kamila Wójcikiewicz-Płotkowiak.
Karol Kopicz i Tomasz Bala zakończyli wyścig na 9. miejscu.
Sprawdzian w Lublinie z podwójnym złotem
Po powrocie z Belgii nie było wiele czasu na odpoczynek. Już 8 maja w Lublinie rozpoczął się prestiżowy czterodniowy wyścig krajowy rangi UCI, który na starcie zgromadził, oprócz Polaków, także zawodników z Chin i Irlandii. Pierwszym etapem była jazda indywidualna na czas. Nasi kadrowicze zdominowali rywalizację, odnosząc zwycięstwa zarówno w kategorii żeńskiej, jak i męskiej. Na najwyższym stopniu podium stanęły Dominika Putyra i Dorota Przęzak, a wśród mężczyzn triumfował Karol Kopicz z nowym pilotem Wojciechem Sykałą.
Włoska odsłona Pucharu Świata – Maniago
Po kilku dniach wytchnienia kadra ruszyła na drugą edycję Pucharu Świata, tym razem do Włoch. W dniach 15-18 maja w Maniago, przy pięknej, słonecznej pogodzie, nasza ekipa, nieco mniejsza (dwa tandemy męskie, dwa żeńskie i Zbigniew Maciejewski), kontynuowała walkę o cenne punkty i medale. Zakwaterowani w imponującej willi w regionie Treviso, zawodnicy przystąpili do rywalizacji na wymagających trasach.
Piątkowa jazda indywidualna na czas, techniczna i szybka, za to na trasie prowadzącej przez malownicze miasteczka poza Maniago, przyniosła kolejne potwierdzenie wysokiej formy naszych reprezentantów:
Zbigniew Maciejewski (C1) ponownie stanął na drugim stopniu podium!
Tandemy kobiece: Dominika Putyra i Dorota Przęzak zajęły 6. miejsce, a Katarzyna Orzechowska z Kamilą Wójcikiewicz-Płotkowiak były 8.
Tandemy męskie: Krzysztof Kopicz z Wojciechem Sykałą uplasowali się na 13. pozycji, a Maciej Wójcik z Michałem Podlaskim na 14.
Zmagania we Włoszech zakończył niedzielny wyścig ze startu wspólnego, który tradycyjnie rozegrano w samym sercu Maniago, przy gorącym dopingu licznie zgromadzonych kibiców. I tym razem nie zabrakło w polskiej kadrze powodów do dumy:
Zbigniew Maciejewski (C1), mimo problemów technicznych na starcie i poniesionej straty, wykazał się niezwykłą determinacją i walcząc do samego końca, zdobył brązowy medal!
Fantastycznie pojechały nasze panie! Po zaciętej walce na finiszu Dominika Putyra i Dorota Przęzak sięgnęły po 3. miejsce i brązowy medal! Tuż za podium, na 4. miejscu, uplasowały się Katarzyna Orzechowska i Kamila Wójcikiewicz-Płotkowiak, co jest kolejnym dowodem siły polskich tandemów kobiecych.
Mężczyźni również pokazali dobrą jazdę: Maciej Wójcik z Michałem Podlaskim zajęli 10. miejsce, a Krzysztof Kopicz z Wojciechem Sykałą zakończyli wyścig na 12. pozycji.
Dominika Putyra z Dorotą Przęzak zapoznają się z trasą wyścigu na czas w okolicach Maniago
Plany na resztę sezonu
Po zasłużonym kilkudniowym odpoczynku, potrzebnym po intensywnych startach pucharowych, nasi parakolarze nie zwalniają tempa. Już wkrótce zmierzą się w imprezach szosowych: Pucharze Polski w Koziegłowcach (7-8 czerwca), a w terminie 27-29 czerwca czeka ich walka o medale podczas mistrzostw Polski. Następnie przyjdzie czas na nieco luźniejszy okres regeneracyjny, niezbędny do odbudowy sił przed najważniejszą imprezą sezonu dla większości zawodników – szosowymi mistrzostwami świata w Belgii (28-31 sierpnia). Centralnym punktem przygotowań do tych zawodów będzie bardzo ważne zgrupowanie w Zieleńcu.
Jesień również zapowiada się pracowicie. W październiku nasi specjaliści od jazdy na torze będą reprezentować Polskę na torowych mistrzostwach świata w Rio de Janeiro (16-19 października), a cały intensywny sezon 2025 domkną starty w torowych mistrzostwach Polski oraz górskich mistrzostwach Polski. Po tych wszystkich wyzwaniach przyjdzie czas na zasłużony odpoczynek i regenerację podczas zgrupowania rehabilitacyjnego w Rowach, które pozwoli naładować akumulatory przed kolejnymi przygotowaniami i nowym sezonem.
Tomasz Bala − trener kolarstwa i specjalista aktywności fizycznej z ponad 30-letnim stażem w sporcie wyczynowym oraz treningu personalnym, pasjonat zdrowego stylu życia, właściciel wydolnosc.pl. Promotor sportu i aktywności fizycznej wśród dzieci i młodzieży. Od marca 2025 roku trener kadry Polski parakolarzy w ZKF „Olimp”.
Aż trzy Polki znalazły się w czwórce najlepszych zawodniczek litewskiego turnieju showdowna, a niewiele brakowało, by całe podium było biało-czerwone. Panie po raz kolejny udowodniły, że u nas ta dyscyplina kobietami stoi.
W dniach 24-27.04.2025 r. w hotelu Holiday Inn w Wilnie odbył się czwarty w tym roku turniej międzynarodowy − International Showdown Tournament 2025. Były to silnie obsadzone zawody, w których wystąpiło wielu graczy z europejskiej czołówki, zwłaszcza w grupie mężczyzn. W rywalizacji brało udział 34 zawodników, w tym 12 kobiet. Swoje reprezentacje wystawiły: Finlandia, Łotwa, Estonia, Francja, Słowacja, Belgia, Niemcy, Czechy, Litwa oraz Polska. Nas reprezentowało sześcioro graczy: Elżbieta Mielczarek, Monika Szwałek, Weronika Szynal, Krystian Kisiel, Przemysław Knaź i Adrian Słoninka. Polskim zawodnikom towarzyszyli trener kadry Szymon Borkowski oraz instruktor Sebastian Michailidis. Wśród sędziów litewskiego turnieju pracowało dwóch polskich rozjemców – Lubomir Prask i Marcin Załucki.
Pierwsza runda była istnym pokazem siły polskiej reprezentacji. Wszystkie nasze zawodniczki przeszły do kolejnego etapu gry bez straty seta. Panowie nie chcieli być gorsi i również zaprezentowali się świetnie. Krystian i Adrian zajęli w swoich grupach pierwsze miejsce, a Przemek, grający w jednej grupie z Adrianem, był trzeci, więc Biało-Czerwoni w komplecie mogli walczyć dalej.
W drugiej rundzie dwie nasze reprezentantki – Ela i Monika – spotkały się w tej samej grupie. Ich przeciwniczkami były Jaana Pesari, doświadczona i utytułowana Finka powracająca po dłuższej przerwie spowodowanej urlopem macierzyńskim, oraz Czeszka Iva Karaskova, która ma świetny sezon. Weronika trafiła z kolei do grupy zawodniczek zaliczanych obecnie do najlepszych: Elviny Vidot z Francji, Elizy Strazdiny z Łotwy oraz Emily Leeman z Belgii. Po raz kolejny nasze showdownistki rozegrały fantastyczne mecze. Ela z kompletem punktów (i ponownie bez straty seta) wygrała grupę, a Monika i Weronika zajęły drugie lokaty, dzięki czemu wszystkie zameldowały się w ćwierćfinale.
Jeden z wielu polskich pojedynków, tutaj: Adrian Słoninka kontra Przemysław Knaź
Kojarzenie par graczy w drugiej rundzie rozgrywek mężczyzn odbywało się w taki sposób, że trzech najlepszych zawodników z grupy A walczyło z trzema najlepszymi z grupy D, a z grupy B z najlepszymi z grupy C. Wyniki par przeciwników, którzy spotkali się już w poprzedniej rundzie, były przepisywane. Ten system okazał się szczęśliwy dla Krystiana i Adriana, bo ponownie zajęli najwyższe miejsca i awansowali do ćwierćfinału. Sztuka ta nie udała się Przemkowi, który po zajęciu szóstej lokaty musiał grać o miejsca 11-12.
Mecze jednej czwartej finału pań rozpoczęły się dla nas wręcz fantastycznie. Monika i Ela pokonały swoje rywalki w stosunku 3:0 i bezapelacyjnie zameldowały się w półfinale. Dużo trudniejszą przeprawę miała Weronika, która w meczu z Jaaną Pesari z Finlandii przegrywała już 0:2, ale nie poddała się i doprowadziła do remisu, po czym w tie-breaku rozgromiła rywalkę 11:4 i to ona, nasza „Szynszyla”, cieszyła się z awansu. Wiadomo już było, że wśród czterech najlepszych zawodniczek turnieju są aż trzy Polki!
Kobiece podium. Od lewej: Elvina Vidot (Francja), Elżbieta Mielczarek (Polska) i Monika Szwałek (Polska)
Ćwierćfinał mężczyzn to pojedynki Krystiana Kisiela z Mindaugasem Dvylaitisem z Litwy oraz Adriana Słoninki z Pierrem Bertrandem z Francji. Reprezentant gospodarzy bardzo wysoko postawił poprzeczkę naszemu zawodnikowi i dzięki bardzo szybkiej i mocnej grze zwyciężył 3:0. Inny przebieg miał za to mecz „Słonia”, któremu − choć przegrał pierwsze dwa sety − udało się wygrać dwa kolejne, dzięki czemu doprowadził do meczowego remisu. W piątym, bardzo zaciętym secie, lepszy okazał się jednak reprezentant trójkolorowych i to on miał w ręku awans do półfinału.
W meczu o miejsca 11-12 żadnych szans nie dał rywalowi Przemek Knaź, który 2:0 pokonał Słowaka Stefana Marcina. Z kolei Krystiana i Adriana czekały mecze o miejsca 5-8. Nasi reprezentanci, podrażnieni ćwierćfinałowymi porażkami, nie pozostawili złudzeń rywalom, którymi byli odpowiednio Jouniemi Viitamaki z Finlandii i Deniss Marcinkevics z Łotwy, i pewnie wygrali z nimi 2:0. Oznaczało to, że w meczu o piąte miejsce Biało-Czerwoni zmierzą się ze sobą. W tym starciu lepszy okazał się Krystian, który pokonał swojego kolegę klubowego 2:0.
Reprezentacja polskich showdownistów na zawodach w Wilnie
Kobiecy półfinał to pojedynki Elżbiety Mielczarek z Moniką Szwałek oraz Weroniki Szynal z Elviną Vidot z Francji. Starcie Polek okazało się bardzo wyrównane, zawodniczki zdobywały punkt za punkt. Ostatecznie to Ela wypracowała przewagę i pokonała Monikę 3:1. Takim samym wynikiem zakończył się drugi mecz półfinałowy, który padł łupem reprezentantki Francji. Oznaczało to, że o złoto powalczą Ela z Elviną, a o brąz Monika z Weroniką.
Spotkanie o trzecie miejsce miało bardzo zacięty przebieg. Po pierwszych dwóch setach Monika prowadziła 2:0. Weronika nie chciała jednak ułatwiać jej zadania i doprowadziła do remisu. W piątym secie, po bardzo długich wymianach, lepsza o jedną bramkę okazała się Monika, która wygrała w tie-breaku 11:9, a cały mecz 3:2. Finał z kolei to fantastyczny początek Elżbiety Mielczarek, która prowadziła już 2:0! Elvina Vidot w odpowiedzi na to wrzuciła szósty bieg i… doprowadziła do remisu! Ela nie dała się jednak wyprowadzić z równowagi. Z pełną kontrolą i spokojem mocno, bo 11:5, wygrała ostatniego seta i całe finałowe spotkanie. Kolejny złoty medal w kolekcji Eli!
Litewski turniej był ostatnim przed najważniejszymi zawodami roku 2025 – mistrzostwami świata. Te już na początku czerwca we Włoszech. Oczywiście, nie zabraknie na nich naszej kadry, którą reprezentować będzie rekordowe dziesięcioro zawodników.
International Showdown Tournament 2025 24-27.04.2025 r., Wilno
Kobiety 1. Elżbieta Mielczarek Polska 2. Elvina Vidot Francja 3. Monika Szwałek Polska 4. Weronika Szynal Polska
Mężczyźni 1. Alisher Hozanijazov Estonia 2. Christoff Eilers Belgia 3. Mindaugas Dvylaitis Litwa (…) 5. Krystian Kisiel Polska 6. Adrian Słoninka Polska 11. Przemysław Knaź Polska
Po raz szósty niewidomi i słabowidzący showdowniści spotkali się na deblowych mistrzostwach Polski. Zawody odbywały się w dniach od 8 do 12 maja 2025 roku w hotelu Maria Helena w Szczawnie-Zdroju, znanym uczestnikom z poprzedniej imprezy. To ostatnie mistrzostwa deblowe zorganizowane w dotychczasowej formule.
Mistrzostwa rozegrano w malowniczym Szczawnie-Zdroju, popularnym spokojnym uzdrowisku, którego walory sprzyjają koncentracji tak potrzebnej zawodnikom. Miejscowość słynie ze źródeł leczniczych wód mineralnych, a także przepięknego Parku Zdrojowego i Teatru Zdrojowego, które są jednymi z najstarszych tego typu obiektów w Polsce. Hotel Maria Helena, znajdujący się tuż obok kompleksu uzdrowiskowego, zapewniał sportowcom doskonałe warunki do odpoczynku i regeneracji.
W zawodach wzięło udział jedenaście składów z całego kraju, które najpierw rywalizowały w systemie „każdy z każdym”. Taki format umożliwił rozegranie dużej liczby meczów, dzięki czemu każda para mogła sprawdzić swoje umiejętności w walce z wieloma biorącymi udział we współzawodnictwie duetami. Po rundzie zasadniczej najlepsze zespoły awansowały do półfinałów i finału. Był to ostatni turniej deblowy rozgrywany w tzw. systemie czeskim, ponieważ ta formuła się wyczerpała i spotyka się z coraz mniejszym zainteresowaniem.
Mecz finałowy pomiędzy „Podkarpaciem” Przemyśl i „Ikarem” Lublin. W obiektywie debliści z Lublina
Już kolejny rok z rzędu na zawodach pojawiły się znane pary deblowe, m.in. Adam Wołczyński i Weronika Wall reprezentujący „DoSAN” Wałbrzych oraz Przemysław Knaź i Krzysztof Sobiło z klubu „Podkarpacie” Przemyśl. Nie oglądaliśmy jednak tym razem przy stole zdobywców mistrzowskiego tytułu w dwóch poprzednich latach − Krystiana Kisiela i Adriana Słoninki. Dla startujących mogło to być dodatkową motywacją, bo brak pewniaków w stawce turnieju jest szansą na podium dla innej pary. Było to zatem niezwykle emocjonujące widowisko, również z uwagi na wysoki poziom zawodników. Mistrzostwo zdobyła para „Podkarpacia” Przemyśl przed parą „„Ikara” Lublin, a reprezentanci „DoSAN-u” Wałbrzych wywalczyli brąz.
Koordynator mistrzostw deblowych Michał Madaliński wręcza trofea finalistom
Mecz finałowy, w którym zmierzyły się duety Krzysztof Sobiło i Przemysław Knaź oraz Katarzyna Stenka i Dawid Wasilewski („Ikar” Lublin), był niezwykle zacięty do ostatnich minut i dostarczył widzom wielu wrażeń. Podobnie mecz o 3. miejsce, tzw. mały finał, w którym Weronika Wall i Adam Wołczyński zmierzyli się z Pauliną Krupą i Danielem Kuźniarem („Zryw” Słupsk), był jednym z najbardziej wymagających spotkań tego turnieju.
Rozgrywki w Szczawnie-Zdroju to ważny moment podsumowujący pewien etap w historii polskiego showdowna. Mimo malejącego zainteresowania systemem czeskim zawody dostarczyły dużo emocji i były doskonałym miejscem na pokazanie sportowej determinacji oraz umiejętności zawodników. Zwycięstwo Krzysztofa Sobiły i Przemysława Knazia, którzy wygrali zarówno pierwszy, jak i ostatni turniej w tym systemie, wydaje się symboliczne, ponieważ stanowiło idealne zamknięcie tej formuły rozgrywek.
Pamiątkowe zdjęcie zdobywców podium wraz z organizatorami
Sędzią główną mistrzostw była Nikola Wołczyńska, która pierwszy raz pełniła tę funkcję podczas turnieju deblowego. Jej profesjonalizm i sprawność zostały wysoko ocenione przez uczestników. Zawody zorganizowało Stowarzyszenie „Cross” przy wsparciu finansowym PFRON.
VI Deblowe Mistrzostwa Polski w Showdownie 8-12.05.2025 r., Szczawno-Zdrój
1. Krzysztof Sobiło, Przemysław Knaź „Podkarpacie” Przemyśl 2. Katarzyna Stenka, Dawid Wasilewski „Ikar” Lublin 3. Weronika Wall, Adam Wołczyński „DoSAN” Wałbrzych 4. Paulina Krupa, Daniel Kuźniar „Zryw” Słupsk 5. Łukasz Zastępski, Piotr Niesyczyński „Lajkonik” Kraków 6. Natalia Zagojska, Agata Popławska „Ikar” Lublin 7. Mychajło Kandala, Sławomir Cywka SMP Chorzów 8. Marek Deptuła, Jerzy Janas SMP Chorzów 9. Paulina Nowak, Agnieszka Wołczyńska „DoSAN” Wałbrzych 10. Agnieszka Kuta, Jarosław Bączek „DoSAN” Wałbrzych 11. Patrycja Jasica, Tomasz Górak „Reszta Świata”
Miłośnicy chodzenia z kijkami reprezentujący kluby sportowe skupione wokół Stowarzyszenia „Cross” spotkali się w urokliwym Boguszowie-Gorcach, by pierwszego maja u stóp Dzikowca stanąć do rywalizacji w górskich mistrzostwach Polski osób niewidomych i słabowidzących w nordic walkingu.
Kumulacja świąt na początku maja to wspaniała okazja do radosnego i długiego ich celebrowania. Dawno w niepamięć odeszły przymusowe pochody pierwszomajowe, a obecne majówki coraz częściej przyjmują formę pikników, niejednokrotnie połączonych ze sportową rywalizacją. Tak też było w Boguszowie-Gorcach, gdzie odbyła się Majówka pod Dzikowcem − wydarzenie przygotowane przez boguszowski OSiR. Jednym z punktów programu były górskie mistrzostwa Polski osób niewidomych i słabowidzących w nordic walkingu, zorganizowane pod patronatem Stowarzyszenia „Cross”. Pomysłodawcą i koordynatorem mistrzostw był Michał Madaliński z wałbrzyskiego klubu „DoSAN”. Imprezę przeprowadzono w terminie 30.04-2.05.2025 r.
W wieczór poprzedzający ściganie uczestnicy spotkali się na odprawie z koordynatorem oraz sędziami nordic walkingu, z Georginą Myler na czele, gdzie zostali zapoznani z zasadami rywalizacji i warunkami na trasie. Następnego dnia na starcie obok siebie stanęli wytrawni nordicowcy oraz nowicjusze. Wszyscy z przemyślaną strategią na jak najlepszy wynik, z silną wolą walki, bez zamiaru dawania forów rywalom, za to z pragnieniem, by jak najszybciej przekroczyć linię mety. Mimo to potrafili patrzeć na siebie z sympatią i życzyć sobie wzajemnie powodzenia. Zawodnicy maszerowali z numerami startowymi na piersiach i zielonymi chustami na szyjach, a przewodnicy w kolorowych kamizelkach − wszystko po to, by z daleka było widać, że są uczestnikami crossowskiego marszu.
Pogoda i humory dopisywały. Przed rozpoczęciem wyścigu sędzia główna zarządziła rozgrzewkę, z której nikt się nie wyłamywał. Zapytała też kibiców, czy ktoś chciałby wcielić się w rolę przewodnika, bo o nich bardzo trudno, ale nikt nie zgłosił swojego akcesu. Słowa zachęty do zdrowej rywalizacji skierował do nordicowców burmistrz Boguszowa-Gorców Daniel Lubiński. Życzył udanego startu i przypomniał, że są to zawody w chodzeniu, a nie biegianiu. Tuż przed godziną dwunastą zawodnicy z przewodnikami ustawili się, w porządku przewidzianym dla poszczególnych kategorii, na linii startu i sukcesywnie ruszali na 4,5-kilometrową trasę zawodów prowadzącą urokliwą ścieżką przez las.
Uczestnicy mistrzostw wiedzieli, że trasa została bardzo starannie oznaczona. W newralgicznych miejscach (rozwidleniach, krzyżówkach czy wyjątkowo nierównych fragmentach drogi) stali sędziowie, a także harcerze pilnujący bezpieczeństwa zawodników i ostrzegający przed utrudnieniami. W połowie drogi był punkt pomiaru czasu, a na spragnionych czekała ożywcza woda. Wszyscy szczęśliwie dotarli do mety, choć zdarzyły się niegroźne upadki.
W oczekiwaniu na sygnał do startu...
Wyniki zwycięzców były oszałamiające, szczególnie dla nowicjuszy. Pierwszy w kategorii B1 Krzysztof Janusik z „Jutrzenki” Częstochowa ukończył marsz w niesamowitym czasie 28 minut i 46 sekund! Tym bardziej niezwykłe, że ten wynik był równo o dwie minuty lepszy niż zwycięzcy w kategorii B2 Mieczysława Kaciotysa z „Jantaru” Gdańsk (30 min 46 s). Na podium w kategorii B1 stanęli także Piotr Ossowski z „Łuczniczki” Bydgoszcz, który przekroczył linię końcową po 31 minutach i 9 sekundach, oraz Dariusz Kuciński z „Crossu Opole” (37 min 15 s), tuż za nimi Marcin Pleśniak z „Guide” Wrocław, który minął metę po 38 min i 14 s. W kategorii B2 drugie i trzecie miejsca zajęli odpowiednio Leszek Mystkowski z warszawskiej „Syrenki” (31 min 2 s) i Ryszard Płonka reprezentujący „Cross Opole” (31 min 55 s).
Panie na mecie zameldowały się również bardzo szybko. W kategorii B1 pierwsza była Teresa Stach z „Warmii i Mazur” Olsztyn z czasem 35 min i 57 s, chwilę za nią przyszła Ewa Bosek (38 min 37 s), przedstawicielka „Łuczniczki” Bydgoszcz, a jako trzecia Grażyna Polak z „Crossu Opole” (45 min 12 s). W B2 kobiet mistrzostwo zdobyła Katarzyna Tomczak z „Łuczniczki” Bydgoszcz z wynikiem 34 min 45 s, wicemistrzostwo Grażyna Walczyk reprezentująca „Guide” Wrocław (38 min 49 s), a trzecia była Barbara Bajorek, zawodniczka „ Sudetów” Kłodzko z czasem 41 min i 8 s. Rywalom dzielnie starały się dorównać startujące w kategorii seniorek Ewa Słomińska i Maria Białoń, obie z wałbrzyskiego „DoSAN-u” i obie solidarnie na mecie z czasem 46 min 30 s.
Z polską flagą i hymnem na ustach... Wspólne zdjęcie zwyciężczyń w kategoriach B1 (z asystentami) i B2
Wiele emocji i wzruszeń dostarczył moment dekoracji, gdy na szyjach zwycięzców zawisły piękne medale, a następnie wszyscy odśpiewali Mazurek Dąbrowskiego. Wyróżnieni zostali również przewodnicy mistrza i mistrzyni w kategorii B1, czym organizatorzy i sędziowie podkreślili niezwykle ważną rolę takich pomocników w zawodach osób niewidomych i słabowidzących. Po ceremonii medalowej zawodnicy, przewodnicy i sędziowie wspólnie zjedli przepyszny obiad nieopodal stacji kolejki linowej. Tam też wyjaśniono i natychmiast skorygowano pomyłkę w klasyfikacji dwóch zawodników z kat. B2, zaistniałą z winy firmy mierzącej czas. A po kolacji w hotelu Piotr, który był bazą przybyłych na mistrzostwa nordicowców, ponownie odczytano uzyskane wyniki i ponownie najlepsi odebrali gratulacje. Zawodnicy zostali obdarowani pamiątkowymi dzianinowymi kominami na szyję z wizerunkiem zabytkowego szybu Witold, które ufundowały władze Boguszowa-Gorców. Zarówno sędziowie, jak i koordynator przyznali, że zdarzyły się błędy, za co przeprosili, ale wiemy, że tylko ten ich nie popełnia, kto nic nie robi. Gdyby za pierwszym razem było idealnie, mogłoby to uśpić czujność organizatorów w przyszłości. Natomiast sportowcy potwierdzili, że trasa w każdym calu była dobrze przygotowana, a wszystkie przeszkody wyraźnie oznaczone (ponoć nawet pełzający w poprzek ścieżki zaskroniec lśnił na pomarańczowo!). Podziękowali koordynatorowi i sędziom − za zaangażowanie, obiektywizm i życzliwość, szczególnie wobec nowicjuszy.
Na linii mety melduje się zwycięzca kategorii B2 mężczyzn Mieczysław Kaciotys wraz z przewodniczką
A wieczorem chętni, których nie brakowało, w wyśmienitych nastrojach spotkali się na hotelowym tarasie, by jeszcze porozmawiać, pożartować, posłuchać rad fachowców, jak poprawić technikę i po prostu pogłębić znajomości i scementować przyjaźnie. Wszystko to w gościnnym hotelu Piotr, którego właściciele i pracownicy zadbali o wygodę uczestników, zapewniając pyszne jedzenie (z niezapomnianymi naleśnikami) i szeroko pojęty wypoczynek, ze strefą spa włącznie.
Organizację zawodów finansowo wsparły PFRON oraz Ministerstwo Sportu i Turystyki. Relację z ich przebiegu można obejrzeć na nowo utworzonym kanale Stowarzyszenia „Cross” na YouTubie oraz na Facebooku.
W poprzednim odcinku omówiona została historia showdowna w Polsce, jego konkurencje, niezbędny sprzęt i warunki, jakie należy zapewnić przed rozgrywką. Zanim jednak o przebiegu samej gry, kilka słów o czymś równie ważnym, bez czego na pewno nie uda się efektywnie trenować i wygrywać. Mowa o prawidłowo wykonanej rozgrzewce.
Rozgrzewka to kluczowy element każdego treningu, który znacząco zmniejsza ryzyko kontuzji i poprawia wyniki ćwiczeń. Dzięki niej mięśnie stają się bardziej wydajne, a same ćwiczenia są przyjemniejsze, ponieważ ciało jest do nich przygotowane. Za jej sprawą zwiększa się zakres ruchu w stawach, poprawia się elastyczność mięśni, ścięgien i więzadeł, a reakcje na bodźce przyspieszają przez podniesienie stężenia hormonów w organizmie. Dobrze przeprowadzona aktywacja ogólnorozwojowa stymuluje układy: krążenia, oddechowy i nerwowy, a jednocześnie wspiera koncentrację.
Trzy kluczowe zasady skutecznej rozgrzewki Dopasowanie do rodzaju aktywności
Dopasowanie do rodzaju aktywności Nie istnieje uniwersalny zestaw ćwiczeń odpowiedni do każdej sytuacji. Rozgrzewka powinna być dostosowana do specyfiki treningu – inne przygotowanie będzie wymagane przed biegiem, a inne przed treningiem siłowym.
Odpowiednia długość Optymalny czas rozgrzewki to około 15 minut – nie krócej niż 10 i nie dłużej niż 25 minut. Jej czas powinien być dostosowany do intensywności treningu. Im dłuższy i bardziej wymagający wysiłek, tym staranniejsza powinna być rozgrzewka.
Dwuetapowe przygotowanie Rozgrzewka powinna składać się z dwóch części. Najpierw wykonaj ćwiczenia ogólnorozwojowe, a następnie skoncentruj się na partiach mięśniowych, które będą najbardziej obciążone podczas treningu − ćwiczenia rąk i ramion (o nich w kolejnym odcinku).
Adrian Słoninka nigdy nie pomija przedmeczowej rozgrzewki
Przykładowe ćwiczenia ogólnorozwojowe zalecane przed grą w showdown
Krążenia głową
Stań prosto, nogi wyprostowane, stopy ustawione na szerokość barków. Ręce swobodnie opuszczone wzdłuż tułowia. Powoli wykonuj krążenia głową najpierw w jedną, a następnie w drugą stronę, starając się zachować płynność ruchu. Liczba powtórzeń: 10 razy w każdym kierunku.
Ruchy głową w przód i w tył (potakiwanie)
Stań prosto, nogi wyprostowane, stopy rozstawione na szerokość barków. Ręce swobodnie opuszczone wzdłuż tułowia. Wykonuj powolne, kontrolowane ruchy głową do przodu i do tyłu, przypominające potakiwanie. Liczba powtórzeń: 5 razy w każdą stronę.
Krążenia barkami
Stań prosto, stopy ustaw na szerokość barków, a ręce swobodnie opuść wzdłuż tułowia. Powoli wykonuj krążenia barkami – najpierw do przodu, a następnie do tyłu, starając się zachować płynność ruchów. Liczba powtórzeń: 10 razy w każdym kierunku.
Krążenia przedramion
Stań prosto, stopy ustaw na szerokość barków. Ręce zgięte w łokciach unieś na wysokość barków. Dynamicznie obracaj przedramionami w stawach łokciowych – najpierw do wewnątrz, a następnie na zewnątrz. Liczba powtórzeń: 10 razy w każdym kierunku.
Krążenia nadgarstków
Stań prosto, stopy ustaw na szerokość barków. Spleć palce obu dłoni. Wykonuj dynamiczne krążenia nadgarstkami, najpierw w jedną, a następnie w drugą stronę. Liczba powtórzeń: 10 razy w każdym kierunku.
Krążenia ramion
Stań prosto, stopy ustaw na szerokość barków. Ręce trzymaj wyprostowane wzdłuż tułowia. Z tej pozycji rozpocznij jednoczesne krążenia obu ramion – najpierw do przodu, a następnie do tyłu. Liczba powtórzeń: 10 razy w każdym kierunku.
Krążenia bioder
Stań na prostych nogach, stopy na szerokość barków, dłonie na biodrach, głowa w miejscu. Wykonuj obszerne krążenia bioder w lewą, a następnie w prawą stronę. Liczba powtórzeń: 10 razy w każdą stronę.
Rozciąganie mięśni łopatek
Pozycja wyjściowa: stoimy na prostych nogach, stopy na szerokość barków. Lewą rękę wyciągnij przed siebie, prawą dłonią chwyć za łokieć ręki lewej i przyciągaj ją do siebie. Liczba powtórzeń: 3 razy na każdą z kończyn.
Rozciąganie przedramion
Rozciąganie przedramion
Stań prosto, stopy ustaw na szerokość barków. Wyciągnij lewą rękę przed siebie, trzymając ją wyprostowaną w taki sposób, aby spodnia część ręki i wnętrze dłoni skierowane były do góry. Prawą dłonią chwyć palce lewej ręki i delikatnie pociągnij je wraz z dłonią do dołu, dbając o to, aby obie ręce pozostały wyprostowane w łokciach. Poczujesz napięcie po wewnętrznej stronie przed- ramienia. Utrzymaj pozycję przez 5–10 sekund, następnie wróć do pozycji wyjściowej i powtórz ćwiczenie na drugą rękę. Liczba powtórzeń: 2 razy na każdą rękę.
Krzysztof Sobiło w trakcie rozgrzewki ramion
Skłony w przód
Stań prosto, stopy rozstaw na szerokość barków. Pochyl tułów do przodu, starając się dotknąć dłońmi stóp. Pochylaj się do przodu aż do momentu pierwszego oporu i utrzymaj pozycję przez 5 sekund. Następnie wróć do pozycji wyjściowej i ponownie wykonaj skłon, stopniowo go pogłębiając. Powtarzaj ćwiczenie, aż swobodnie dotkniesz dłońmi podłoża. Liczba powtórzeń: 5.
Skłony skośne
Stań prosto, nogi rozstawione na szerokość barków, ręce swobodnie opuszczone wzdłuż tułowia. Wykonaj skłon do lewej nogi i dotknij obiema dłońmi stopy, wyprostuj się, teraz wykonaj skłon do prawej nogi i dotknij dłońmi stopy. Powtarzaj na zmianę. Liczba powtórzeń: po 5 na każdą stronę.
Skrętoskłony
Stań prosto, nogi rozstawione szeroko, ręce unieś bokiem na wysokość barków. Utrzymując ręce w tej pozycji, pochyl tułów i dotknij prawą dłonią lewej stopy, następnie wróć do pozycji wyjściowej, po czym wykonaj skłon do przeciwnej strony – lewą dłonią dotknij prawej stopy i wróć do pozycji wyjściowej. Kontynuuj naprzemiennie. Liczba powtórzeń: po 5 na każdą stronę.
Przyciąganie pięty do pośladków
Stań prosto, stopy blisko siebie, ręce swobodnie opuszczone wzdłuż tułowia. Chwyć wierzch lewej stopy lewą dłonią i przyciągnij piętę do pośladka. Utrzymaj pozycję przez 10 sekund, następnie zrób trzysekundową przerwę i powtórz ćwiczenie na drugą nogę. Liczba powtórzeń: po 5 na każdą stronę.
W kolejnym numerze o rozgrzewce samych dłoni i ręki oraz o innych sposobach ochrony przed różnego rodzaju kontuzjami dłoni i palców.
W kolejnym odcinku naszego cyklu omówię zagadnienia związane z rozciąganiem mięśni, nazywanym też stretchingiem − jego znaczenie oraz zasady prawidłowego i bezpiecznego wykonywania. Ponieważ wynikają one wprost z anatomii i fizjologii mięśni, warto sięgnąć do podstaw, by łatwiej je zrozumieć. Świadomość mechanizmów rządzących narządem ruchu pozwoli w przyszłości lepiej zaplanować trening.
Korzyści płynące ze stretchingu to z jednej strony „stwarzanie miejsca” mięśniom do generowania większych sił, a z drugiej ich relaksacja. Oba aspekty są bardzo ważne. Celem każdego sportowca jest bowiem uzyskanie jak najlepszego wyniku, a jednocześnie każdy pragnie uniknąć przeciążenia czy kontuzji, eliminujących go z aktywności. Zapewnić to może właśnie wydłużanie mięśni.
Podstawową właściwością tkanki mięśniowej jest zdolność kurczenia się. Tę cechę posiadają znajdujące się w komórkach białka miozyna i aktyna, które są ułożone naprzemiennie i w obrazie mikroskopu tworzą ciemne i jasne prążki. Ze względu na funkcję i budowę wyróżniamy trzy rodzaje mięśniówki: poprzecznie prążkowaną szkieletu, poprzecznie prążkowaną serca oraz gładką. Tylko mięśnie szkieletowe, które stanowią źródło siły dla wszelkich czynności ruchowych, jak również odpowiadają za utrzymanie postawy, zależą od woli człowieka. Pozostałe pracują niezależnie od niej.
Trzeba podkreślić, że w mięśniu, który poddajemy treningowi, obecna jest jeszcze inna tkanka, różna od wyżej wymienionej pod względem właściwości fizycznych. To tkanka łączna. Jeśli wyobrazimy sobie przekrojoną pomarańczę, to jej miąższ przyrównamy do właściwej tkanki mięśniowej, natomiast białe przegrody do elastycznej tkanki łącznej. O ile tkanka mięśniowa stanowi element czynny, aktywny, zdolny do kurczenia się, o tyle tkanka łączna, z charakterystycznymi w jej istocie międzykomórkowej włóknami sprężystymi i kolagenowymi, stanowi element bierny, pasywny i zachowuje się niczym guma w procy. Podobnie jak w strzelaniu z procy naciągnięcie gumy spowoduje mocniejszy wystrzał, tak przed zamierzonym ruchem rozciągnięcie elementów łącznotkankowych mięśnia wygeneruje większą jego siłę. Dla przykładu: kiedy chcemy wykonać podskok, to żeby osiągnąć jak największą wysokość, najpierw „przykucniemy”, czyli rozciągniemy ścięgno Achillesa (część mięśnia trójgłowego łydki) i dopiero wtedy wykonamy efektywne odbicie ze stopy.
Zatem, aby mięśnie generowały dużą siłę, ich elementy bierne − ścięgna, powięzi i więzadła − muszą być odpowiednio sprężyste i elastyczne. Dobrze więc przed treningiem czy zawodami zadbać o właściwe rozgrzanie i przygotowanie tych struktur do ruchu, np. przez stretching, jogę czy masaż.
Rozciąganie to integralna część treningu
Sens oraz cel bezpiecznego i skutecznego rozciągania tłumaczą zjawiska związane z odruchami mięśni. Odruch to odpowiedź, reakcja na bodziec. Tak jak oko jest receptorem dla światła, a ucho dla dźwięku, tak w mięśniach są dwa „odbiorniki” wrażliwe na rozciąganie mięśnia.
Wyobraźmy sobie pojedyncze komórki mięśniowe jako nitki spaghetti. Ponieważ rzeczywiście mają one podłużny, wrzecionowaty kształt i grupują się w pęczki, możemy w uproszczeniu przyjąć, że mięśnie przypominają paczkę wspomnianego makaronu. Pomiędzy jego „nitkami” znajdują się jedne z receptorów czułe na wydłużanie, które nazywamy wrzecionami nerwowo-mięśniowymi. Są one rozrzucone pomiędzy włóknami mięśnia niczym skwarki. Drugie, zwane narządem ścięgnistym Golgiego, zlokalizowane są w przyczepie ścięgnistym. Różnica między nimi, poza ich rozmieszczeniem, dotyczy czułości na siłę rozciągania oraz odruchu, czyli odpowiedzi. Receptor wrzeciona reaguje już na niewielką zmianę długości mięśnia, wywołując jego skurcz. Jest to tzw. prosty odruch na rozciąganie i ma charakter obronny. Drugi z receptorów, znajdujący się w ścięgnie, pozostaje uśpiony do czasu intensywnego rozciągania. W odpowiedzi mamy wówczas tzw. odruch odwrócony. Charakteryzuje się on początkowym skurczem mięśnia, który z upływem czasu, na skutek „zmęczenia”, ostatecznie się rozluźnia.
Te dwa receptory i odruchy tłumaczą i warunkują zasady bezpiecznego rozciągania. Do stretchingu zaliczamy zatem te ćwiczenia o charakterze wydłużającym, które omijają odruch prosty, natomiast aktywizują odwrócony. Dzieje się tak przy trwającym powyżej 30 sekund rozciąganiu włókien mięśniowych. Czynnik czasu odgrywa tu kluczową rolę! Bardzo ważne jest też, aby powoli wyjść z pozycji stretchingu. Jeśli nie zastosujemy się do tych zasad, uzyskamy odwrotny do zamierzonego efekt! Należy pamiętać też o synchronizacji ćwiczenia z oddechem. Podczas fazy wydechu mięśnie się relaksują, co pozwala na zwiększenie zakresu ruchu i długości mięśnia. Nie bez znaczenia jest przyjęcie odpowiedniej pozycji sprzyjającej rozciąganiu. Wykorzystaj ciężar swojego ciała!
Fot. 1 A-B
Uwaga! Stretchingu nie powinno się wykonywać w przypadku stanów pourazowych mięśni, stawów czy ścięgien, a także krótko po przebytych zabiegach operacyjnych. W tych przypadkach bowiem rozciąganie nie sprzyja gojeniu się uszkodzonych tkanek i może doprowadzić do kolejnych naderwań. Pewna ostrożność zalecana jest też w bólach zlokalizowanych w powyższych tkankach, gdyż mogą one wynikać z wcześniejszych mikrourazów i rozciągania (rozrywania) blizn tworzących się w trakcie ich gojenia. Zachowaj ostrożność przy endoprotezach stawów! Jeśli masz wątpliwości, skonsultuj je z fizjoterapeutą.
Fot. 2
Oto pierwsze przykładowe ćwiczenia na kończyny dolne, które śmiało mogą wykonać biegacze, kolarze, osoby uprawiające NW i turystykę górską czy pieszą.
Rozciąganie mięśnia trójgłowego (brzuchatego) łydki Możemy rozciągnąć go choćby zaprezentowanym w kwietniowym numerze ćwiczeniem pies z głową do dołu. Dodam, że ważne są tu kierunki działania sił (Fot. 1A na poprzedniej stronie). Jeśli będziemy kierować pięty do podłoża, uzyskamy większe rozciąganie. Ważne też jest, by jednocześnie biodra ciągnąć ku górze (do sufitu), a dłońmi odpychać się od podłoża, kierując przy tym pachy do maty,
Inny przykład ćwiczenia rozciągającego mięsień brzuchaty łydki przedstawia Fot. 1B. Mięsień ten położony jest na tylnej stronie łydki, poniżej kolana. Razem z mięśniem płaszczkowatym leżącym pod nim kończą się silnym, mocnym ścięgnem Achillesa na guzie piętowym. Odpowiadają m.in. za ruch wspięcia na palce. U młodych osób ścięgno jest bardzo mocne, jego wytrzymałość na rozciąganie jest większa niż kości.
Pozycja wyjściowa: opierając się oburącz np. o ścianę, wysuń do przodu jedną nogę zgiętą w kolanie, a ciężar ciała przekieruj na wyprostowaną nogę zakroczną. Ruch: kieruj piętę do podłoża. Pamiętaj, aby linia bioder była równoległa do linii barków. Mostek i klatkę piersiową ciągnij w górę do sufitu, pępek przyklej do kręgosłupa. Z każdym wydechem pogłębiaj rozciąganie.
Rozciąganie mięśnia czworogłowego uda Mięsień czworogłowy znajduje się na przedniej stronie uda. Działa na dwa stawy: zgina staw biodrowy oraz prostuje staw kolanowy. Mięsień tworzą cztery głowy, a ich wspólny przyczep końcowy znajduje się na guzowatości piszczeli, tuż poniżej stawu kolanowego.
Pozycja wyjściowa: stań przy ścianie, drabince, krześle lub, jeśli jesteś w parku, przy ławce albo drzewie. Przyciągnij ręką stopę nogi, której mięsień chcesz rozciągnąć, do pośladka . Zwróć uwagę na kilka szczegółów. Kolana powinny się „przytulać”, linia ud powinna być przedłużeniem bocznej linii tułowia, biodra skieruj w przód (Fot. 2). Ćwiczenie polega na statycznym rozciąganiu. Kierunki działania sił ręki i stopy są przeciwstawne, tzn. ręka podciąga stopę w stronę pośladka, a jednocześnie stopa naciska na dłoń. Utrzymaj tę pozycję przez co najmniej 30 sekund. Pamiętaj o spokojnym oddechu. Postaraj się z każdym wydechem coraz bardziej pociągać stopę w kierunku pośladka. Ćwiczenie kończysz bardzo powolnym, spokojnym wyjściem z pozycji. Powtórz je na drugą nogę.
Podsumowując, aby przeprowadzić skuteczny i bezpieczny trening mięśni, rozciągnij najpierw zawarte w nich elementy bierne łącznotkankowe. Przykłady innych ćwiczeń w kolejnym numerze.
Zrób sobie więcej miejsca w ciele! Daj swoim mięśniom dużo czasu na relaks. I koniecznie wypuść powietrze!
Kompozycja stanowi osobny rozdział szachów. Niezależnie od swojego typu zadania wyróżniają się oryginalnością i mają jedną wspólną cechę: tylko jedno posunięcie (wariant) prowadzi do celu. Możliwość pobocznego rozwiązania (tzw. dual) dyskwalifikuje zadanie. Z szerokiej listy ćwiczeń najbardziej zbliżone do rzeczywistej gry są studia. Bardzo wiele pozycji ułożonych przez kompozytorów ma duże praktyczne znaczenie i trafiło do encyklopedii końcówek. Studia, podobnie jak inne kompozycje, mają często paradoksalne rozwiązania i z początkowych posunięć trudno czasem domyślić się intencji autora. Chciałbym przedstawić czytelnikom kilka takich ciekawych sytuacji na szachownicy.
Wotawa 1959
Białe zaczynają i wygrywają.
Aby wygrać, trzeba dać szacha czarnemu królowi. Ale jak? Wieża nie ma takiej możliwości, goniec nie ma dostępu do przekątnej e1-a5. Trzeba się przy tym spieszyć, bo po ruchu czarnych Gb8-a7 nieprzyjacielska wieża wejdzie do akcji i pozycja białych stanie się przegrana, np. 1.Wf1? Ga7 2.Wxf4 We8. Rozwiązanie jest zaskakujące: 1.Wc1! O co tu chodzi? 1...Ga7 2.Gd4! Teraz dopiero staje się jasne, że to wieża zada czarnemu królowi śmiertelny cios... Grozi 3.Gc3x. 2...cxd4 3.c5! z nieuchronnym 4.Wc4x w następnym posunięciu.
A. Herbstman 1940
Białe zaczynają i remisują.
Mimo przewagi pionka sytuacja białych jest krytyczna, grozi 1...Wh3x oraz zabicie wieży e6. 1.We3! Wg5+! Po 1...Wxe3? 2.Wf7+ Ke6 3.Kxg4 czarne nawet przegrywają. 2.Kh4! Jeśli 2.Kh6?, to po 2…Wxg6+ 3.Kh5 Wxe3 4.Wf7+ Wf6 czarne zostają z wieżą więcej. 2...Wxe3 Po 2...Wg1 można łatwo odeprzeć matowe groźby: 3.Wf3+ Kxg6 4.Wh8 Kg7 5.Wa8 Wg6 6.Wa7+ Kh6 7.Wa5 Wh1+ 8.Wh3. 3.Wf7+ Kxg6 Wydaje się, że czarne wyszły zwycięsko z forsownego wariantu, ale… 4.Wf6+! Kg7 Po 4...Kxf6 jest pat. 5.Kxg5 Wg3+ 6.Kf4 Remis!
M. Henneberger 1907
Białe zaczynają i remisują.
Nie można uchronić się przed promocją pionka, ale… 1.Sb6+ Kb4 2.Wxb5+! Kxb5 3.Sc4! Zaskakująca puenta. Po 3.Sxc4 jest pat z białym królem na środku szachownicy! Na 3…b1H nastąpi 4.Sa3+. 3…b1S!? 4.Sxa5 Kxa5 5.Kc6 Sd2 6.d5 z remisową pozycją.
A. Troicki 1928
Białe zaczynają i wygrywają.
1.Sh6! Aż trudno uwierzyć, że po tym cichym ruchu dwie lekkie figury pokonują hetmana. Grozi 2.Gxe5+ Hxe5 3.Sf7+. 1…Ha3+ Jeśli 1...Kg7, to 2.Sf5+. Po 1...e4 2.Ge5+ Hxe5 3.Sf7+ Kg7 4.Sxe5 Kf6 5.Sg4+ Kf5 6.dxe4+ Kxg4 7.bxa4 h5 8.e5 h4 9.e6 h3 10.e7 h2 11.e8H h1H+ 12.Kb2 Hb7+ 13.Hb5 powstawała wygrana dla białych końcówka hetmańska. 2.Kb1 Kg7 Nie wolno 2...axb3?, bo 3.Gxe5x. Po wyjściu króla z narożnika wydaje się jednak, że hetman poradzi sobie z lekkimi figurami… 3.Gd6! Główny motyw studium – teraz hetman musi zginąć. 3…axb3 (3...Hxd6 4.Sf5+) 4.Gxa3 bxc2+ 5.Kxc2 Kxh6 6.Gd6 z wygraną.
Wiele lat temu duże wrażenie wywarło na mnie studium, którego końcowa pozycja wyglądała mniej więcej tak:
Po 1.g7 ostatni biały pionek kosztuje czarne nie tylko hetmana, lecz i lekką figurę. Taką sytuację mogą wymyślić tylko kompozytorzy! Z licznych studiów, które mają swoje miejsce w teorii gry końcowej, przytoczę dwa, mniej znane:
N. Grigoriew 1928
Białe zaczynają i wygrywają.
Prostolinijne 1.g4? b5 2.g5 (2.Kc3 Ka3 3.g5 b4+ 4.Kd2 b3 5.g6 b2) 2...b4 3.g6 b3+ 4.Kc3 b2 5.g7 b1H 6.g8H+ Ka1! prowadzi tylko do remisu. Białe muszą pozbawić czarne tempa spowodowanego przez marsz pionka z szachem: 1.Kc3! Ka3 2.Kc4! Ka4 3.g4 b5+ 4.Kd3! Ale nie 4.Kc3? Ka3=. 4...Ka3 (4...b4 5.Kc2 Ka3 6.Kb1) 5.g5 b4 Bez szacha! 6.g6 b3 7.g7 b2 8.Kc2! Ka2 9.g8H+ z wygraną.
H. Neustadl 1890
Białe zaczynają i remisują.
Ta pozycja jest pięknym przykładem opozycji bliskiej i dalekiej. Białe nie mogą wpuścić czarnego króla na linię „f”. Ratuje je tylko 1.Kh1! Po innych ruchach czarne przechwytują opozycję i wygrywają: 1.Kf1? Kd2 2.Kf2 Kd3 3.Kg3 (pole f3 jest zajęte przez własnego pionka) 3…Ke3 4.Kg2 Ke2 5.Kg3 Kf1 6.Kg4 Kf2 lub 1.Kg3 Ke1! 2.Kg2 Ke2 3.Kg3 Kf1! itd. 1...Ke1 (1...g4 2.Kg2!) 2.Kg1 Ke2 3.Kg2 Ke3 4.Kg3 Kd2 Nie poprawia sytuacji czarnych 4...Kd4 5.Kg4 Ke3 6.Kg3!. 5.Kh2! Kd3 6.Kh3! z remisem.
Częstym efektem końcowym studiów jest pozycyjny remis w sytuacji, kiedy przeciwnik ma dużą przewagę materialną:
G. Zachodiakin 1930
1.g7+ Sxg7 (1...Kg8? 2.Sg4) 2.Sf7+ Kg8 3.Gc5! f1H 4.Sh6+ Kh8 5.Gd6! Mimo olbrzymiej przewagi materialnej czarne nie mogą wygrać. Gońca ani pionka zabić nie można z uwagi na Sf7+, na ruch skoczkiem nastąpi Ge5+ i skoczek musi wrócić na g7. Szachowania niczego nie zmieniają. Zugzwangu nie ma, bo goniec może chodzić po polach d6 i e5.
Studia charakteryzują się precyzyjną, subtelną grą. Motywy kombinacyjne pojawiają się rzadko, ale są za to bardzo efektowne:
Jasik 2000 (zakończenie studium)
Białe zaczynają i wygrywają.
1.Wb4+ Kh5 Po 1...Ge4 2.Wxe4+ Kf3 3.Wge8 zwycięstwo białym zapewni przewaga materialna: 3...g4? 4.We3x 2.Wh4+! (2.Sxg5? Wg6!=) 2...gxh4 3.g4+! Gxg4 4.Wg5+! Wxg5 5.Sf4x! Ładna wariacja na temat mata Beniowskiego.
Rozwiązywanie studiów przynosi bardzo wartościowe efekty szkoleniowe: wzbogaca fantazję szachową i poprawia precyzję w wyborze posunięcia. Ten typ ćwiczeń powinien być stałym elementem treningu.
W dniach 22-27 kwietnia we francuskim Bourges odbył się inauguracyjny turniej Pucharu Świata 2025. Choć pierwotnie przewidziany był udział polskiej reprezentacji Stowarzyszenia „Cross”, ograniczenia organizacyjne i złożona logistyka uniemożliwiły realizację tych planów. Zmagania zgromadziły 92 zawodników, w tym trzy reprezentantki Polski: Natalię Sadowską, Martę Bańkowską i Patrycję Tomczak. Turniej rozegrano na dystansie ośmiu rund, z tempem gry wynoszącym 80 minut oraz dodatkową minutą za każdy ruch. Dużą niespodziankę sprawił 16-letni Holender Matheo Boxum, triumfując, dzięki lepszemu wartościowaniu, nad takimi graczami jak Alexander Shvartsman (Izrael) i Martijn van Ijzendoorn (Holandia). W rywalizacji kobiet najlepsza okazała się Natalia Sadowska, a zachwyt wzbudziła zaledwie 11-letnia Alise Misane z Łotwy, która uplasowała się na drugim miejscu. Zapraszam do analizy najciekawszych momentów tego prestiżowego turnieju.
Znakomite umiejętności taktyczne zaprezentowała nasza najmłodsza reprezentantka, 17-letnia Patrycja Tomczak. W drugiej rundzie, grając czarnymi przeciwko Huge Morge, Patrycja wykorzystała pułapkę debiutową i przeprowadziła uderzenie rykoszet już w 11. posunięciu:
W czwartej rundzie Patrycja ponownie wykazała się zdolnościami taktycznymi, przeprowadzając efektowne uderzenie Springera. Co jednak ciekawe, w widocznej pozycji lepszą decyzją byłoby przeprowadzenie innej kombinacji – uderzenia mostek. Ostatecznie jednak jej przeciwnik, mimo remisowych szans, nie zdołał się wybronić, a Patrycja zgarnęła ważne 2 punkty.
1...24-29!? Skuteczniejszą kombinacją było uderzenie mostek: 1...17-22 2.28x17 23-28 3.32x12 13-18 4.12x23 19x48 5.27-21 16x27 6.17-11 48x31 7.38-32 27x38 8.36x27 z wygraną końcówką. 2.33x24 19x30 3.28x10 30-34 4.40x29 9-14 5.10x19 13x22 z zyskiem piona, ale wciąż możliwą do uratowania przez przeciwnika pozycją.
Marta Bańkowska (Polska) – Pierre Neveu (Francja) Bourges 2025 1. runda
Swojej młodszej koleżance nie chciała ustępować arcymistrzyni Marta Bańkowska, która w pierwszym pojedynku wykorzystała wolne tempo po ataku przeciwnika i dziurę w jego pozycji do przeprowadzenia damkowej kombinacji. Czarne w ostatnim posunięciu błędnie zaatakowały: 19-23?.
Przed ogromną szansą ogrania pięciokrotnego mistrza świata stanęła w trzeciej rundzie Natalia Sadowska. I to po niesłychanie interesującej partii, w której pozwoliła przeciwnikowi na agresywny atak, czyli to, co gra prawdopodobnie najlepiej na świecie. Pełną analizę tej arcyciekawej potyczki można znaleźć na moim kanale pod kodem linkiem: https://youtu.be/EdWvO8Nql64
Jak mówiła mi po partii Natalia, trochę na swoje nieszczęście zauważyła kombinację z przerywem do damki, którą zdecydowała się zagrać: 1...24-30!?
Tenisowa szkoła Rafy Nadala uczy: „Graj prosty tenis”. I taka droga prowadziła do wygranej w tym pojedynku: 1...21-26! 2.31-27 2-8 I co grać białymi? 3.34-30 25x34 4.29x40 (4.39x30?? 26-31 5.27x36 18-22 6.28x17 19x48 7.30x10 4x15 8.17-11 48-42 9.11x13 42x2) 4...18x29 5.35-30 24x44 6.33x11 44x31 7.11-6 To najlepsze, co według komputerowej analizy mogłyby białe otrzymać w tej partii. Końcówka bardzo przyjemna dla czarnych, z ogromnymi wręcz szansami na zwycięstwo.
2.35x22 21-27 3.32x21 16x36 Na pierwszy rzut oka pozycja wygląda obiecująco. O dwa piony mniej, ale otwarta droga do damki. Tymczasem wszystkie piony białych stoją w centrum i zdają się być łatwym celem dla damki. Ale to tylko pozory. Po krótkiej analizie dojdziemy do wniosku, że czarne nie mają żadnej sensownej kontynuacji. 4.38-32! 14-19 Nie można iść do damki wobec chytrej wymiany: 4...36-41?? 5.22-17! 12x21 6.32-27 21x32 7.28x46 5.23x14 20x9 6.29-23 12-17 Znów nie można było: 6...36-41?? wobec tej samej idei co wcześniej. 7.22x11 7x16 8.32-27 36-41 9.43-38 41-47 10.23-18! Białe aktywują tym samym strukturę pętli na polach 45 i 40. Czarna damka zostanie zbita. 10...47-36 11.18-12 36x1 12.38-32 1x40 13.45x34
Białe: 39, 34, 33, 32, 28 Czarne: 2, 4, 9, 16, 25
Po zniszczeniu damki Natalii powstała pozycja pięć na pięć pionów, ale białe mają aż o sześć temp więcej − to pokłosie całej partii, którą Aleksander grał, jak to on, agresywnie. Remis jest możliwy do uratowania, ale to bardzo trudne zadanie. 13...16-21 14.33-29 9-13 15.29-23 21-26 16.32-27 2-7 17.39-33 7-11 18.33-29 11-17 19.29-24 4-10 20.27-22 26-31? Perspektywa szybszego dostania się do damki kosztem piona wydała się Natalii kusząca, ale był to błąd na wagę przegranej.
Remis był do uratowania z wykorzystaniem trudnych idei typu: 20...17-21 21.23-19 26-31 22.19x8 31-37 23.8-3 37-41 24.3x26 41-47 25.24-19 10-14! 26.19x10 47-41.
Ładną kombinację zrobił już w pierwszej rundzie późniejszy 16-letni zwycięzca zawodów. Zdaje się, że Matheo to materiał na przyszłego mistrza świata. Ideę w niniejszej pozycji zauważyć dość łatwo, ale piękna dodaje jej sposób znalezienia wolnego tempa!
Pierre Pincemaille (Francja) – Jos Stokkel (Holandia) Bourges 2025 1. runda
Arcymistrz też człowiek i może mu się zdarzyć przeoczenie nawet nietrudnej kombinacji. Grający czarnymi Holender Jos Stokkel nie wykorzystał taktycznej szansy w przedstawionej pozycji i koniec końców musiał zadowolić się remisem zamiast zwycięstwem.
Kolejna przeoczona kombinacja, znów przez posiadacza międzynarodowego tytułu. Pozycje w typie takich, jakie widzimy u czarnych − pozbawione struktur − zawsze powinny wzbudzać czujność w obszarze taktyki.
Simon Harmsma (Holandia) – Martijn van Ijzendoorn (Holandia) Bourges 2025 5. runda
Kombinacje w warcabach to nie tylko sposób na efektywne i efektowne wygrywanie, czasem pozwalają też na uratowanie remisu w gorszej pozycji. Tak właśnie stało się w pojedynku pomiędzy dwoma zawodnikami holenderskiej kadry. Młodszy i mniej utytułowany Simon zachował punkt dzięki taktycznej możliwości wykorzystującej większość bicia.