Nr 7 (160) Lipiec 2018 - Stowarzyszenie CROSS
Baner

Nr 7 (160) Lipiec 2018

CROSS 7/2018

ISSN 1427-728X   ROK XVI   Nr 7 (160)

Lipiec 2018 r.

Miesięcznik informacyjno-szkoleniowy Stowarzyszenia Kultury Fizycznej, Sportu i Turystyki Niewidomych i Słabowidzących "Cross"

Adres redakcji:

00-216 Warszawa
ul. Konwiktorska 9,
tel.: 22 412 18 80
e-mail: redakcja@cross.org.pl

Redaguje zespół w składzie:

  • Marta Michnowska - Redaktor naczelna
  • Anna Baranowska - Zastępca redaktor naczelnej
  • Barbara Zarzecka - Korekta

Opracowanie graficzne:

Studio Graficzne Novelart

Skład, druk, oprawa i kolportaż:

EPEdruk Spółka z o.o.
ul. Konwiktorska 9, 00-216 Warszawa

Nakład:

1000 egzemplarzy

Miesięcznik dofinansowuje Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych


Spis treści

Nie tylko dla amatorów - Grzegorz Modrzyński

Emocje do ostatniej gry - Wojciech Puchacz

W czterech kolorach - Alicja Pogorzelska

Siła z gór - Mirosław Jurek

Nadchodzi szachowe święto - MM

Pod Grunwaldem po raz kolejny - Stanisław Niećko

Z wiatrem w zawody - Klaudia Maria Żelazowska

Wiadomości

Pożegnanie Ireny Szewińskiej - AB

Naprzeciw wyzwaniom - Marta Michnowska

Muzyka z kieszeni - Mateusz Liszewski

Gramy w szachy - Ryszard Bernard

Zapraszamy na szkolenie szachowe

 

nordic walking

 

Nie tylko dla amatorów

 Malowniczo położona na terenie gminy Mosina niewielka miejscowość Krajkowo (województwo wielkopolskie) stała się na przełomie czerwca i lipca światową stolicą nordic walkingu. To właśnie tutaj odbyły się w dniach 29.06--2.07.2018 roku mistrzostwa świata w tej dyscyplinie. Honorowym gościem zawodów był Marko Kantaneva – znany na świecie propagator chodzenia z kijami.

 Jedno z pierwszych skojarzeń, jakie nasuwa się w związku z nordic walkingiem, to niespiesznie przemierzający miejskie parki i zieleńce seniorzy, dla których technika chodu stanowi kwestię drugorzędną. Mistrzostwa świata miały jednak niewiele wspólnego z rekreacją. Tu bowiem zarówno czas, jak i technika odgrywały decydującą rolę. Nad zachowaniem prawideł dyscypliny czuwali sędziowie rozstawieni wzdłuż trasy, a ich pracę wspierały ukryte kamery. Zawodnicy mogli otrzymać podczas marszu trzy rodzaje kartek: zieloną za nienaganną technikę, żółtą jako karę za błędy w jej stosowaniu (skutkowała karą czasową) oraz czerwoną za niesportowe zachowanie podczas marszu (oznaczała dyskwalifikację). Rywalizacja indywidualna odbywała się na trzech dystansach: 5, 10 i 21 km. Drużynowe mistrzostwa świata przeprowadzono na dystansach 5 i 10 km.

W zawodach wzięło udział ponad pięciuset zawodników z czternastu państw. Na starcie mistrzostw zameldowali się również zawodnicy z dysfunkcją wzroku, którzy z widzącymi kijkarzami mogli zmierzyć się na trasie o długości 5 km. W sobotnie popołudnie 30 czerwca odbyły się eliminacje. Przystąpiło do nich 37 naszych zawodniczek i zawodników w połączonych kategoriach B2 i B3 oraz w kategorii B1. W tym ostatnim przypadku zawodnicy musieli startować w goglach i w specjalnych uprzężach, którymi połączeni byli z przewodnikami. Sama trasa wiodła leśnymi drogami o zróżnicowanej nawierzchni. Na zawodników czekały różne „niespodzianki” utrudniające marsz, takie jak: piaszczyste odcinki, na których zapadały się kije, kałuże oraz szczególnie dające się we znaki wystające z ziemi korzenie. Sprzyjająca chodzeniu pogoda w pewnym stopniu rekompensowała te niedogodności. Przez eliminacje pomyślnie przebrnęło 21 startujących i to oni awansowali do niedzielnej końcowej rozgrywki.

W finałach zawodnicy startowali parami, co pięć sekund, w kolejności zgodnej z uzyskanymi w kwalifikacjach czasami. Jako pierwsi na trasę wyruszyli
najszybsi, którzy starali się zachować uzyskaną wcześniej przewagę. W efekcie w przypadku mężczyzn – zarówno w kategorii B1, jak i B2/B3 – pierwsza trójka przedstawiała się identycznie jak w eliminacjach. Wśród słabowidzących z grupy startowej B2/B3 zwyciężył Piotr Garbowski przed Przemysławem Martińskim i Jerzym Skwirutem. Natomiast wśród zawodników niewidomych (B1) najszybszy okazał się Krzysztof Janusik, który pokonał Grzegorza Modrzyńskiego i Damiana Ziarkowskiego. Co ciekawe, cała szóstka zawodników poprawiła swoje wyniki. Ten fakt najlepiej świadczy o zaciętości rywalizacji.

Sytuacja przedstawiała się tak samo u kobiet z grupy startowej B1. Zarówno w sobotę, jak i w niedzielę Ewa Bosek okazała się lepsza od Jolanty Nowackiej, z tą różnicą, że trudy kwalifikacji dały o sobie znać w finale i panie osiągnęły gorsze wyniki. Inaczej było w kategorii B2/B3. Zwyciężczyni eliminacji Małgorzata Strelczuk, która jako jedyna z pań pokonała trasę poniżej 40 minut, przegrała w finale z drugą zawodniczką eliminacji Martyną Hołub. Brąz przypadł w udziale Weronice Roesner (czwartej w eliminacjach). W klasyfikacji medalowej mistrzostw świata zwyciężyło stowarzyszenie „Guide” z Wrocławia, którego zawodnicy zdobyli trzy medale – po jednym w każdym kolorze. Wrocławianie wyprzedzili tym samym ekipę „Podkarpacia” Przemyśl, która wywalczyła złoto i brąz.

Mistrzostwa zorganizował Ośrodek Sportu i Rekreacji w Mosinie, Nordic Walking Poland (NWPL), a w zakresie uczestnictwa zawodników z dysfunkcją wzroku – Stowarzyszenie „Cross”, przy wsparciu finansowym Ministerstwa Sportu i Turystyki oraz Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.

Mistrzostwa świata w nordic walkingu

Klasyfikacja medalowa zawodników z dysfunkcją wzroku

29.06-2.07 2018 r., Mosina – Krajkowo

Kobiety

B1

  1. Ewa Bosek („Łuczniczka” Bydgoszcz) 46:41
  2. Jolanta Nowacka (Warszawa) 47:28

Kategoria B2/B3

  1. Martyna Hołub („Guide” Wrocław) 40:17
  2. Małgorzata Strelczuk („KoMar” Piekary Śląskie) 40:33
  3. Weronika Roesner (SOSW Chorzów) 41:40

Mężczyźni

B1

  1. Krzysztof Janusik („Jutrzenka” Częstochowa) 39:28
  2. Grzegorz Modrzyński („Guide” Wrocław) 40:31
  3. Damian Ziarkowski („Guide” Wrocław) 42:09

B2/B3

  1. Piotr Garbowski („Podkarpacie” Przemyśl) 33:28
  2. Przemysław Martiński (SOSW Chorzów) 33:45
  3. Jerzy Skwirut („Podkarpacie” Przemyśl) 34:04

Powrót do spisu treści

kręgle

 

Emocje do ostatniej gry

 Tydzień przed rozpoczęciem wakacji spotkaliśmy się w Pucku, by na ogólnopolskim turnieju w kręglach klasycznych, zorganizowanym przez Stowarzyszenie „Cross”, po raz kolejny sprawdzić swoje umiejętności.

  Czerwcowe zawody to pierwsza z dwóch zaplanowanych w tym miejscu imprez, na drugą trzeba będzie poczekać do października. Jak zwykle, lista chętnych zamknęła się bardzo szybko. Tak to jest, gdy warunki pobytu są świetne, a organizacja dopięta na ostatni guzik. Wszystko to zasługa Joanny Staliś, która na imprezach kręglarskich zna się jak nikt.

W tym roku kalendarz imprez Stowarzyszenia „Cross” jest bardzo bogaty i trudno pogodzić udział w wielu z nich. Kilkorgu uczestnikom turnieju w Pucku doszło jeszcze trudne zadanie zagrania chwilę po zakończonych w rumuńskim Targu Mures mistrzostwach Europy. Niestety, nie wszyscy nasi reprezentanci dali radę wystartować w dwóch imprezach tydzień po tygodniu. Ci, którzy przyjechali, opowiadali, co działo się w Rumunii. Wiadomością numer jeden było to, że dwunastoosobowa reprezentacja Polski przywiozła z mistrzostw aż osiemnaście medali.

Przy tej okazji, zanim przejdziemy do puckiej imprezy, kilka słów wyjaśnienia na temat sytuacji w dyscyplinie kręglarskiej w naszym środowisku i tego, co jasno było widać w Targu Mures, a nie wszyscy może to dostrzegli. Po porównaniu wyników z Targu Mures i z Pucka w kategorii B2 i B3 zawodniczek wiele osób odniesie zapewne wrażenie, że coś tu jest nie tak. Już na początku mistrzostw Europy pojawiały się nieoficjalne doniesienia z Rumunii mówiące, że liczni zawodnicy i zawodniczki z wielu reprezentacji mają zmienione kategorie startowe, co jest wynikiem bardzo dokładnych i wnikliwych badań okulistycznych. Okazywało się, że jednym „przywrócono wzrok”, inni zaczęli widzieć lepiej, a jeszcze inni dziwnym zrządzeniem bardzo szybko wzrok tracili. Z każdym dniem pojawiało się coraz więcej plotek i – jak to bywa przy takich okazjach – przeinaczeń. Największą niespodzianką był srebrny medal Marii Harazim w kategorii B3 – pierwotnie reprezentantki naszego kraju w kategorii B2. Poza tym zwracały uwagę końcowa klasyfikacja pań w kategorii B2, gdzie zagrało jedynie sześć zawodniczek, oraz dobre rezultaty naszych kobiet w kategorii B3. Gdyby panie z kategorii B2 przemogły się i zaczęły grać w tej wyższej, byłoby to na pewno z korzyścią dla naszej ogólnej klasyfikacji. Podobno (według nieoficjalnych informacji) powodem jest sposób gry. Zawodniczki z kategorii B2 grają zwykle z miejsca, stojąc w rozkroku, i towarzyszy im asystent – i to jest główną przeszkodą w przejściu do wyższej kategorii. Cokolwiek by mówić, po raz kolejny nasza reprezentacja pokazała swoją siłę i umiejętności w kręglach klasycznych. Worek osiemnastu medali robi wrażenie. Gratulacje dla całej drużyny i trener Bożeny Polak.

Na naszym lokalnym podwórku, w Pucku, również nie brakowało emocji i walk do ostatnich rzutów. Zaciętą rywalizację oglądaliśmy w każdej z sześciu kategorii, ale niespodzianek wielu nie było. Należy jeszcze dodać, że tym razem ze względu na trudności techniczne gry finałowe odbyły się nie jak w poprzednich turniejach na pięciu torach po 15 rzutów, a na dwóch po 30 rzutów.

Zawodniczki „Moreny” Iława z kategorii B1 zawładnęłyby całym podium, gdyby nie Basia Szypuła z klubu „KoMar” Piekary Śląskie, która swoim drugim miejscem rozdzieliła Reginę Szczypiorską z Agnieszką Smołą. Walka o prymat trwała do ostatnich rzutów. Mocniejsza okazała się zawodniczka z Iławy, chociaż w sumie tylko 6 punktami. Na uwagę zasługuje fakt, że w kategorii tej, na jakże wymagającej kręgielni, pojawiło się kilka dziewiątek.

W kategorii B1 rządziły iławianki, a w kategorii B2 już po raz kolejny liderkami okazały się włocławianki. Zawodniczki „Pionka” Włocławek i jednocześnie reprezentantki naszego kraju – Jadwiga Rogacka i Jolanta Lewandowska – podzieliły się pucharami za pierwsze dwa miejsca. Tym razem nie wygrała świeżo upieczona mistrzyni Europy. Wyniki poszczególnych gier eliminacyjnych „Biedlonki” oscylowały wokół 150 p. i dawały drugie miejsce. Nie wystarczyły jednak do zwycięstwa z powodu słabszych gier finałowych. Ostatnie miejsce na podium należało do reprezentantki „Jutrzenki” Częstochowa – Janiny Matusiewicz, która dzięki grom finałowym pokonała dwoma punktami Annę Barwińską z Łodzi.

W kategorii B3 kobiet zwyciężyła Zofia Sarnacka z „Warmii i Mazur” Olsztyn, która jako jedyna w tej kategorii uzyskała w sumie 600 p. Na dwóch pozostałych stopniach podium znalazły się Jolanta Krok-Sabaj z Przemyśla i Monika Grzybczyńska z Łodzi. Zapewne ktoś powie, że nie było wszystkich najlepszych zawodniczek z tej kategorii i stąd takie wyniki. Jednakże po raz kolejny nasuwa się ten sam wniosek, że w tej kategorii zawodniczki z B2 spokojnie znalazłyby dla siebie miejsce – i to na szczycie podium.

W kategorii B1 mężczyzn rozegrała się walka dwóch odwiecznych rywali z Lublina. Jan Zięba reprezentujący „Ikara” i Zdzisław Koziej z „Hetmana” ponownie stanęli obok siebie na torach. Pierwszy z nich to wielki nieobecny tegorocznych mistrzostw Europy w Rumunii. Szkoda, bo jego puckie rezultaty spokojnie dałyby miejsce na podium w Targu Mures. Tymczasem w Pucku Janek pokonał „Generała” Kozieja, i to dwukrotnie: w grach eliminacyjnych o 84 p., by w finale zwiększyć jeszcze przewagę do 109 p. Jego ostateczny rezultat to 612 p. Warto odnotować, że w jednej z gier finałowych Jan Zięba uzyskał wynik 165 p. Naszemu „Generałowi” ewidentnie pucka kręgielnia w tym roku nie sprzyjała.

W przedostatniej z omawianych kategorii – B2 mężczyzn – zwyciężył, można powiedzieć jak zwykle od lat, Mieczysław Kontrymowicz z Olsztyna. Zagrał równo, uzyskując w eliminacjach 657, a w finale 688 p. Drugi na podium stanął Wojciech Puchacz z klubu „Atut” Nysa, który w eliminacjach uzyskał 629 p., a w finale poprawił wynik do 642 p. Na trzecim miejscu uplasował się Mieczysław Sabaj z „Podkarpacia” Przemyśl, który grał równo i uzyskał odpowiednio 610 i 620 p. Niestety, poza Mieczysławem Kontrymowiczem i Wojciechem Puchaczem, pozostali finaliści nie przekroczyli bariery 300 p. na 60 oddanych rzutów. Wielkim nieobecnym gier finałowych był czołowy zawodnik tej kategorii, Stanisław Stopierzyński z Olsztyna, który tym razem gdzieś się pogubił i w eliminacjach nie osiągnął poziomu 600 p., który dawał przepustkę do finału.

W najsilniejszej kategorii mężczyzn, czyli w B3, walka trwała do ostatniego rzutu. W marcu tego roku w Gostyniu bój o zwycięstwo rozegrał się między Danielem Jarząbem a Albertem Sordylem. Tym razem miejsce nieobecnego Alberta zajął Zbigniew Strzelecki. I także teraz do końca trudno było wskazać zwycięzcę. Po grach eliminacyjnych Daniel miał 12 p. zapasu. Dzięki dwóm równym grom (po 176 p.) na tablicy wyników pojawiło się na koniec jego wygrywające 720 p., a u drugiego Zbyszka Strzeleckiego 695 p. Po grach eliminacyjnych szanse na zwycięstwo mieli jeszcze Mieczysław Klimczak z Poznania oraz
Tomasz Ćwikła z Iławy. Swoje starty zakończyli oni odpowiednio z wynikiem 686 i 673 p.

Zawody, jak i dekoracja zwycięzców odbyły się w świeżo wyremontowanym obiekcie puckiego ośrodka sportu. Wprawdzie tory i aparatura nie były modernizowane, ale zawodnicy docenili wymianę elementów oświetlenia i wentylacji w obiekcie, co bardzo pomogło w dobrej grze. Zwycięzcy i zwyciężczynie poszczególnych kategorii otrzymali pamiątkowe puchary i statuetki oraz słodkie upominki. Udanym akcentem na koniec imprezy były tańce na słynnym już tarasie, tym razem w pięknych okolicznościach przyrody.

Organizację turnieju dofinansowały Ministerstwo Sportu i Turystyki oraz Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.

Wojciech Puchacz

VI Ogólnopolski Turniej Niewidomych i Słabowidzących w Kręglach Klasycznych

13-17.06.2018 r., Puck

Kobiety

B1

  1. Regina Szczypiorska („Morena” Iława) (406 p.– eliminacje) 426 p.
  2. Barbara Szypuła („KoMar” Piekary Śląskie) (397) 420 p.
  3. Agnieszka Smoła („Morena” Iława) (360) 394 p.
  4. Grażyna Kamińska („Morena” Iława) (373) 370 p.

B2

  1. Jolanta Lewandowska („Pionek” Włocławek) (611) 619 p.
  2. Jadwiga Rogacka („Pionek” Włocławek) (622) 610 p.
  3. Janina Matusiewicz („Jutrzenka” Częstochowa) (561) 588 p.
  4. Anna Barwińska („Omega” Łódź) (627) 586 p.
  5. Aleksandra Jarząb („Tęcza” Poznań) (565) 575 p.
  6. Barbara Łuczyszyn („Podkarpacie” Przemyśl) (551) 565 p.

B3

  1. Zofia Sarnacka („Warmia i Mazury” Olsztyn) (573) 600 p.
  2. Jolanta Krok-Sabaj („Podkarpacie” Przemyśl) (529) 582 p.
  3. Monika Grzybczyńska („Omega” Łódź) (570) 573 p.
  4. Jolanta Fijał („Pogórze” Tarnów) (535) 559 p.
  5. Agnieszka Pokojska („Morena” Iława) (531) 549 p.
  6. Bożena Wiechowska („Morena” Iława) (548) 548 p.

Mężczyźni

B1

  1. Jan Zięba („Ikar” Lublin) (591) 612 p.
  2. Zdzisław Koziej („Hetman” Lublin) (507) 503 p.
  3. Stanisław Chmura („Podkarpacie” Przemyśl) (384) 410 p.
  4. Wiesław Nastarowicz („Omega” Łódź) (292) 288 p.

B2

  1. Mieczysław Kontrymowicz („Warmia i Mazury” Olsztyn) (657) 688 p.
  2. Wojciech Puchacz („Atut” Nysa) (629) 642 p.
  3. Mieczysław Sabaj („Podkarpacie” Przemyśl) (610) 620 p.
  4. Jan Smoła („Morena” Iława) (602) 618 p.
  5. Grzegorz Nowak („Omega” Łódź) (608) 609 p.
  6. Stanisław Oduliński („Morena” Iława) (610) 603 p.

B3

  1. Daniel Jarząb („Tęcza” Poznań) (721) 720 p.
  2. Zbigniew Strzelecki („Omega” Łódź) (683) 695 p.
  3. Mieczysław Klimczak („Tęcza” Poznań) (680) 686 p.
  4. Tomasz Ćwikła („Morena” Iława) (667) 673 p.
  5. Ireneusz Stankiewicz („Jaćwing” Suwałki) (600) 635 p.
  6. Sylwester Domański („Pionek” Włocławek) (588) 561 p.

Powrót do spisu treści

brydż

 

W czterech kolorach

To był prawdziwy maraton brydżowy. Najpierw całą drugą połowę czerwca trwało szkolenie, a następnie w terminie 1-6.07.2018 odbyły się drużynowe mistrzostwa Polski oraz mistrzostwa Polski niewidomych i słabowidzących w brydżu sportowym w parach na maksy. Wszystko działo się w pensjonacie „Przystań u Kapitana” w Ustce.

 Do turnieju drużynowego zgłosiło się siedem reprezentacji, w tym dwie z klubu „Victoria” Białystok. W ostatecznym rozrachunku okazało się jednak, że nie w liczbie drużyn siła. Faworytami byli jak zawsze brydżyści z „Warmii i Mazur” Olsztyn i to oni zostali drużynowymi mistrzami. Słowa uznania należą się też prawie w całości kobiecej (z jednym rodzynkiem) drużynie elbląskiego „Elcrossu”, która przebojowo pokonała przeciwników i sięgnęła po wicemistrzostwo. Na trzecim stopniu podium stanęła też wyjątkowa, bo bogata w doświadczenia brydżowe, drużyna „Atutu” Nysa, której spokoju i rozwagi w dyskusjach pilnował Romuald Dąbrowski. Turniej zakończyło uroczyste wręczenie pucharów, medali i pamiątkowych statuetek trzem pierwszym drużynom, czemu towarzyszyły gromkie brawa i gratulacje od pokonanych rywali.

Następne dwa dni to gra parami na maksy. Do turnieju przystąpiło siedemnaście par. Zarówno na drużynówce, jak i podczas tych rozgrywek sędziowie mieli pełne ręce roboty i zdarte gardła. Nieustannie upominali i uspokajali rozemocjonowanych zawodników, którzy na gorąco chcieli analizować rozegrane rozdania, zwłaszcza te, których nie udało się dobrze wylicytować. Każda kolejna runda przynosiła sensacyjne rozstrzygnięcia. Trzeba było wiele spokoju i zrozumienia w parach, aby coraz lepiej grać.

Mistrzostwa Polski par na maksy również zakończyło uroczyste wręczenie zdobywcom trzech pierwszych miejsc pucharów, medali oraz pamiątkowych statuetek. Były brawa, ale także lekki smutek pokonanych, pozostała im nadzieja, że może w następnych turniejach będzie dużo lepiej. Crossowskie turnieje brydżowe to nie tylko ostra rywalizacja, lecz także miłe spotkania przyjaciół, którzy uwielbiają grać w brydża i niestraszny im nawet tak długi maraton brydżowy.

Imprezę dofinansował Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.

Alicja Pogorzelska

Drużynowe mistrzostwa Polski niewidomych i słabowidzących w brydżu sportowym

1-6.07.2018 r., Ustka

  1. „Warmia i Mazury” Olsztyn 144 IMP (Jerzy Czeszewski, Zdzisław Ratajczak, Zbigniew Kozakiewicz, Tomasz Stopierzyński, Ryszard Suder)
  2. „Elcross” Elbląg 129 IMP (Janina Maksymowicz, Janina Ptak, Iwona Wierzbicka, Barbara Swatkowska, Andrzej Fronczak)
  3. „Atut” Nysa 109 IMP (Romuald Dąbrowski, Jerzy Marszałkowski, Marek Benda, Leon Mucha, Jerzy Zawór)
  4. „Łuczniczka” Bydgoszcz 106 IMP (Andrzej Sargalski, Adam Klemenko, Jerzy Zawalski, Krystyna Skiera, Dominik Sobkowiak)
  5. „Victoria” Białystok I 100 IMP (Janina Markowska, Jolanta Siwek, Franciszek Mocarski, Franciszek Delesiewicz, Zbigniew Wilman)
  6. „Victoria” Białystok II 80 IMP (Alicja Pogorzelska, Ewa Wieczorek, Cecylia Hlebowicz, Mikołaj Fiedoruk, Wacław Morgiewicz)
  7. „Podkarpacie” Przemyśl 70 IMP (Halina Budziak, Stanisława Szymańska, Tadeusz Bielski, Stanisław Wójcikowski, Stanisław Białas)

Mistrzostwa Polski niewidomych i słabowidzących w brydżu sportowym – maksy

1-6.07.2018 r., Ustka

  1. Tomasz Stopierzyński, Jerzy Czeszewski 63,91 p.
  2. Zdzisław Ratajczak, Andrzej Fronczak 61,35 p.
  3. Dominik Sobkowiak, Adam Klemenko 59,71 p.
  4. Ryszard Suder, Zbigniew Kozakiewicz 59,35 p.
  5. Romuald Dąbrowski, Jerzy Marszałkowski 57,62 p.
  6. Alicja Pogorzelska, Wacław Morgiewicz 51,43 p.
  7. Iwona Wierzbicka, Janina Maksymowicz 50,79 p.
  8. Jolanta Siwek, Franciszek Mocarski 49,85 p.
  9. Janina Markowska, Franciszek Delesiewicz 49,35 p.
  10. Helena Korneluk, Mirosław Mirynowski 48,67 p.
  11. Stanisława Szymańska, Stanisław Wójcikowski 48,63 p.
  12. Wiesława Mocha, Jerzy Zawalski 48,32 p.
  13. Janina Ptak, Tadeusz Bielski 45,55 p.
  14. Krystyna Skiera, Andrzej Sargalski 43,34 p.
  15. Ewa Wieczorek, Mikołaj Fiedoruk 42,73 p.
  16. Halina Budziak, Stanisław Białas 41,46 p.
  17. Leon Mucha, Jerzy Zawór 39,43 p.

Powrót do spisu treści

kolarstwo

 

Siła z gór

W lipcu najważniejszym miejscem na kolarskiej mapie był dla zawodników ZKF „Olimp” Zieleniec. Najpierw odbył się tam dwutygodniowy obóz treningowy, a potem wyścig szosowy po Ziemi Kłodzkiej.

 Kalendarz imprez kolarskich podporządkowany jest zawsze najważniejszemu wydarzeniu w sezonie. W 2018 roku są nim szosowe mistrzostwa świata, zaplanowane w terminie 2-5 sierpnia we włoskiej miejscowości Maniago. Intensywny sezon wyścigów szosowych rozpoczął się pod koniec kwietnia i obejmował sporo startów, zarówno krajowych, jak i zagranicznych. Udział w wyścigach podnosi poziom formy sportowej, lecz jednocześnie eksploatuje kolarzy i obniża niektóre parametry ich wydolności fizycznej. W lipcu przyszedł czas na podładowanie trochę już wyczerpanych akumulatorów poprzez trening górski o charakterze wytrzymałościowo-siłowym. Najlepszym do tego miejscem dla kolarzy ZKF „Olimp” jest tradycyjnie Zieleniec i pensjonat Absolwent, któremu szefuje pani Maria Zaczyk. Walory Zieleńca są od lat niezmienne – specyficzny mikroklimat, porównywalny z alpejskim, korzystnie oddziałujący na organizmy trenujących sportowców, dobre trasy do jazdy na rowerze oraz pensjonat, który oferuje znakomite warunki pobytu w rodzinnej atmosferze. Dlatego właśnie tutaj w terminie 28.06-12.07.2018 odbyło się zgrupowanie dofinansowane przez PFRON w ramach projektu „Strefa Sportu”. Wzięło w nim udział dwanaście czołowych polskich tandemów – sześć przygotowujących się do mistrzostw świata oraz sześć wspomagających kadrowiczów w treningu i podnoszących w ten sposób swój poziom sportowy. Pomimo tego, że pogoda próbowała kilka razy przestraszyć nas deszczem i chłodem, plany treningowe udało się w pełni zrealizować. Uniknęliśmy też problemów zdrowotnych i kontuzji, więc zgrupowanie można uznać za bardzo udane.

Okazją do sprawdzenia efektów treningowych i aktualnej formy w warunkach rywalizacji był XVIII Ogólnopolski Wyścig w Kolarstwie Tandemowym Po Ziemi Kłodzkiej o Puchar Starosty Kłodzkiego, rozegrany tuż po zgrupowaniu, w terminie 12-15.07.2018. Impreza jak zawsze zorganizowana była bardzo solidnie przez Józefa Plichtę, prezesa klubu „Sudety” Kłodzko. Składała się z dwóch etapów. Pierwszy, o długości 11 km, odbył się na trasie okrężnej Jaszkowa Górna – Drożków – Rogówek – Jaszkowa Górna, charakteryzującej się dużą skalą trudności przez niełatwe podjazdy i niebezpieczne zjazdy. W wyścigu kobiet, w którym było do pokonania pięć okrążeń, wygrał tandem Iwona Podkościelna – Aleksandra Tecław (KKT „Hetman” Lublin). Zwyciężczynie wyprzedziły swoje koleżanki klubowe, Justynę Wilk z pilotką Barbarą Borowiecką, oraz duet Karolina Rzepa – Edyta Jasińska reprezentujący „Łuczniczkę” Bydgoszcz. W kategorii mężczyzn bezkonkurencyjny okazał się tandem Marcin Polak – Michał Ładosz (KKT „Hetman” Lublin), na drugiej pozycji finiszował kolejny zespól lubelski w składzie Adam Brzozowski – Tomasz Bala, a trzecie miejsce zajęli Przemysław Wegner i Artur Korc („Razem” Poznań).

Drugim etapem wyścigu była jazda indywidualna na czas na dystansie 6 km, rozegrana na trasie Duszniki-Zdrój – Blachownia (skrzyżowanie drogi wojewódzkiej i drogi powiatowej). Do tej próby zawodnicy przystąpili dodatkowo zmotywowani, ponieważ oprócz walki o klasyfikację generalną wyścigu etapowego rywalizowali o medale mistrzostw Polski w jeździe na czas pod górę. W kategorii kobiet ponownie wygrał tandem Iwona Podkościelna – Aleksandra Tecław, natomiast jako drugi przyjechał tym razem duet bydgoski Karolina Rzepa – Edyta Jasińska, pokonując Justynę Wilk z Barbarą Borowiecką. Panie zamieniły się więc miejscami na podium. Identyczna sytuacja zdarzyła się w wyścigu mężczyzn – wygrali liderzy Marcin Polak i Michał Ładosz, natomiast drugie miejsce zajął tandem Przemysław Wegner – Artur Korc, rewanżując się duetowi Adam Brzozowski – Tomasz Bala, który musiał zadowolić się trzecią pozycją. Klasyfikacja końcowa XVIII Wyścigu Po Ziemi Kłodzkiej, wynikająca z sumy czasów uzyskanych na dwóch etapach, jest następująca:

Kobiety

  1. Iwona Podkościelna – Aleksandra Tecław (KKT „Hetman” Lublin) 1:52:34
  2. Justyna Wilk – Barbara Borowiecka (KKT „Hetman” Lublin) 2:09:06
  3. Karolina Rzepa – Edyta Jasińska („Łuczniczka” Bydgoszcz) 2:22:49

Mężczyźni

  1. Marcin Polak – Michał Ładosz (KKT „Hetman” Lublin) 2:04:48
  2. Przemysław Wegner – Artur Korc („Razem” Poznań) 2:22:42
  3. Adam Brzozowski – Tomasz Bala (KKT „Hetman” Lublin) 2:22:55

Sześć wyżej wymienionych tandemów wykazało się najlepszą formą i wszystkie uzyskały nominacje do reprezentacji Polski na mistrzostwa świata w Maniago. Jeszcze nigdy w historii naszych startów w imprezie tej rangi polskie tandemy nie były reprezentowane tak licznie. Miejmy nadzieję, że ilość przekształci się również w jakość i zawodnicy ZKF „Olimp” uzyskają w MŚ dobre wyniki.

Mirosław Jurek


Powrót do spisu treści

szachy

 

Nadchodzi szachowe święto

Już za niecały miesiąc to właśnie w Polsce odbędą się mistrzostwa świata kobiet oraz mistrzostwa świata juniorów niewidomych i słabowidzących w szachach. W niewielkiej kurortowej miejscowości Solec-Zdrój w dniach od 13 do 24 sierpnia będą gościć zawodnicy i zawodniczki aspirujący do grona najlepszych szachistów globu.

 Do organizacji mistrzostw pracownicy Stowarzyszenia „Cross” przygotowują się już od dawna. – Zorganizowanie imprezy tej rangi to spore wyzwanie logistyczne – mówi dyrektor turnieju Przemysław Warszewski. – Na wydarzenie odbywające się pod patronatem Międzynarodowego Stowarzyszenia Szachistów Niewidomych (IBCA) przyjedzie prawie 50 graczy z Europy i świata, nie wspominając o trenerach, ekipie sędziowskiej, przedstawicielach organizacji partnerskich itd. – wyjaśnia.

Pracy jest wiele, ale i nadzieje na medale polskich uczestników są ogromne. Kandydatkami do tytułu mistrzyni świata jest kilka Polek, w tym Teresa Dębowska, Anna Stolarczyk i sama prezes Stowarzyszenia Józefa Spychała. Ich największą rywalką będzie reprezentantka Ukrainy, WIM Lubow Żilcowa-Łysenko. Wielką niewiadomą będą występy mniej znanych zawodniczek, chociażby reprezentantek egzotycznej Indonezji.

– W rywalizacji juniorów wszyscy mocno liczymy na naszego Adama – mówi prezes Józefa Spychała. Adam Czajkowski jest młodym zawodnikiem, ale już bardzo utytułowanym, który niejednokrotnie pokazał, że potrafi poradzić sobie w trudnych partiach, nawet z bardziej doświadczonymi i starszymi od siebie zawodnikami.

Czekamy na wyjątkowe emocje i trzymamy kciuki z nadzieją na jak najlepsze wyniki. Dorobek medalowy naszych szachistek i szachistów jest niemały. Mamy uzasadnione nadzieje na jego powiększenie właśnie w Polsce.

Skład polskiej reprezentacji na mistrzostwa świata kobiet niewidomych i słabowidzących w szachach IBCA, Solec-Zdrój 2018

Teresa Dębowska (ur. 1955) – wielokrotna uczestniczka i mistrzyni świata kobiet IBCA z 1986 roku (Bad Liebenzell), a także dwukrotna pierwsza wicemistrzyni (Szczyrk1989, Guardamar 1997) i druga wicemistrzyni na tej imprezie (La Roda 1993). Dziewięciokrotna uczestniczka olimpiad szachowych (w zespole IBCA), wielokrotna medalistka, w tym trzynastokrotna mistrzyni Polski kobiet (ostatnio Sarbinowo 2018). Posiada tytuł mistrzyni FIDE (tytuł męski). Ranking FIDE: 1818.

Barbara Gołębiowska-Fryga (ur. 1962) – finalistka mistrzostw Polski kobiet. Ranking FIDE: 1310.

Alicja Jakimczuk (ur. 1979) – finalistka i medalistka mistrzostw Polski kobiet. Ranking FIDE: 1303.

Joanna Malcer (ur. 1956) – wielokrotna medalistka mistrzostw Polski kobiet (mistrzyni Polski 1997). Ranking FIDE: 1556.

Józefa Spychała (ur. 1950) – dwukrotna uczestniczka olimpiad szachowych (w zespole IBCA), wielokrotna uczestniczka mistrzostw świata kobiet IBCA, wielokrotna medalistka mistrzostw Polski kobiet (mistrzyni Polski 1998). Ranking FIDE: 1421.

Krystyna Perszewska (ur. 1942) – wielokrotna uczestniczka i srebrna medalistka mistrzostw świata kobiet IBCA (Bad Liebenzell 1986) wielokrotna medalistka mistrzostw Polski kobiet (mistrzyni Polski 1994). Ranking FIDE: 1452.

Anna Stolarczyk (ur. 1988) – dwukrotna druga wicemistrzyni mistrzostw świata juniorek niewidomych i słabowidzących (Kortrijk 1999, Mondariz 2003). Pierwsza wicemistrzyni mistrzostw świata kobiet IBCA (Wągrowiec 2009), a także trzykrotna druga wicemistrzyni tej imprezy ((La Pineda 2001, Eretria 2005, Belgrad 2013). Siedmiokrotna uczestniczka olimpiad szachowych (w zespole IBCA). Brązowa medalistka (w drużynie) olimpiady szachowej niewidomych i słabowidzących (Ochryda 2017). Wielokrotna medalistka, w tym czternastokrotna mistrzyni Polski kobiet (ostatnio Wągrowiec 2017). Kandydatka na mistrzynię FIDE. Ranking FIDE: 1987.

Skład polskiej reprezentacji na mistrzostwa świata juniorów niewidomych i słabowidzących w szachach IBCA, Solec-Zdrój 2018

Adam Czajkowski (ur. 1998) – ośmiokrotny finalista mistrzostw Polski juniorów, a także medalista mistrzostw Polski juniorów niewidomych i słabowidzących w latach 2009-2011. Wicemistrz (indywidualnie) oraz drugi wicemistrz (w drużynie) olimpiady szachowej niewidomych i słabowidzących (Ochryda 2017). Dwukrotnie srebrny medalista drużynowych mistrzostw Polski niewidomych i słabowidzących (Wągrowiec 2009, Mielno 2011). Złoty medalista drużynowych mistrzostw Europy IBCA (Warszawa 2016). Medalista, w tym dwukrotnie mistrz Polski niewidomych i słabowidzących (Wągrowiec 2017, Wągrowiec 2018). Wicemistrz mistrzostw świata juniorów IBCA (Podgorica 2015). Kandydat na mistrza krajowego. Ranking FIDE: 2232.

Fabian Spionkowski (ur. 2008) – dwukrotny mistrz Polski juniorów niewidomych i słabowidzących (Bocheniec 2017, Bocheniec 2018). Był w składzie srebrnej drużyny na drużynowych mistrzostwach Polski juniorów niewidomych i słabowidzących (Warszawa 2018). Ranking FIDE: 1165.

Emilia Tryjańska (ur. 2006) – dwukrotna wicemistrzyni Polski juniorów niewidomych i słabowidzących (Bocheniec 2017, Bocheniec 2018). Była w składzie zwycięskiej drużyny na drużynowych mistrzostwach Polski juniorów niewidomych i słabowidzących (Warszawa 2018). Ranking FIDE: 1045.

MM


Powrót do spisu treści

szachy

 

Pod Grunwaldem po raz kolejny

 W zgodzie z ideą turnieju – upamiętnieniem historycznej bitwy – 33. już potyczki szachowe o Puchar Grunwaldu zakończyły się 14 lipca, czyli w wigilię 608 rocznicy dnia naszej wielkiej chwały. Teraz miejscem bitewnego spotkania był Lidzbark – urocze miasteczko ze średniowiecznym klimatem, leżące nie tak znowu daleko od pól Grunwaldu.

 Przyjemności uczestnictwa w imprezie dostąpiły dwadzieścia cztery osoby o statusie walczących rycerzy oraz jedenaścioro przewodników i opiekunów – o statusie giermków. Mężnie potykały się i trzy białogłowy. W przedbitewnych spekulacjach największe szanse na zwycięstwo dawano rutynowemu mistrzowi, rycerzowi Tadeuszowi Żółtkowi z miasta Łodzi. W tej walce pieszej i konnej z użyciem artylerii (wieże) pokonać go mógł najprędzej rycerz Bartosz z Zamościa, zwany Pawelcem dla mocy i chwały jego ciężkiego ramienia. Trzecim wojem bogatym w zwycięstwa turniejowe był Zdziśko z Lublina, z dawna już Wojcieszynem okrzyknięty dla swej sławy wojackiej i z niej uciechy dla rodu swego przynoszonej. Pieśni o nim śpiewają, że w rycerskiej młodości, pędząc na swym koniu, kopią przebijał nie tylko wszelkie tarcze, ale i bramy najsroższych murów obronnych strasznych zębatymi blankami. Ponoć też dlatego lgnęły doń białogłowy i podwiki. On także zdolny był onegdaj wysadzić z konia łodzianina, przebić kopią jego tarczę, skruszyć mieczem zbroję. Pozostali – też kwiat rycerstwa – szanse w tej walce mieli nieco mniejsze.

Mistrz Żółtek nie miał litości dla nikogo. Prowadził od startu do mety, remisując jedynie z Pawelcem, Wojcieszynem i Wiktorem z Białegostoku, rycerzem zwanym Szydłowskim, z racji doskonałego władania wszelkiego rodzaju bronią kłującą. Łodzianin, zdobywszy 7,5 p., o 1,5 p. wyprzedził grupę trzech przeciwników, z których najlepsze wartościowanie miał zamościanin. Trzecie miejsce zdobył lublinianin reprezentujący Poznań, autor niniejszego raportu z pola walki. Czwarty był przesympatyczny „Krzyżak” z Malborka – Mariusz Hagel, od czasów Grunwaldu całkowicie spolonizowany. Szyszak bojowy najlepiej leżał na głowie Ali Jakimczuk – pierwszej wśród dam. Najmłodszym rycerzykiem był Fabianek Spionkowski, najpoważniejszym – Józef Korycki. Organizator uhonorował zarówno ich, jak i trzech pierwszych wojów pucharami. Sześciu najlepszych otrzymało też nagrody pieniężne i rzeczowe, a wszystkich obdarowano upominkami. Sędziował sprawnie i zdecydowanie, bez zbędnych deliberacji Andrzej Gula. Jego poziom i klasa (nie tylko merytoryczna) nikłą czynią obawę o wymiecenie go z „kasty” przez głośną reformę.

Turnieje o Puchar Grunwaldu od lat wyróżnia dbałość głównego ich organizatora i koordynatora – Piotra Łożyńskiego – o uczestników i ich zadowolenie. Na równi troszczy się on o sprawy drobne, codzienne, jak i o nagrody, które są zawsze satysfakcjonujące. Gospodarz ośrodka wypoczynkowego Ambrowil spełnił pokładane w nim oczekiwania, bo w porównaniu z turniejem majowym znacznie poprawiło się wyżywienie. Poza tym jak zawsze tutaj: piękne, dziewicze jezioro, sielska, idylliczna cisza i ukojenie. Kto chciał, mógł popływać wpław albo łódką, kajakiem czy rowerem wodnym.

Stanisław Niećko

XXXIII Międzynarodowy Turniej Szachowy o Puchar Grunwaldu

8-14.07.2018 r., Lidzbark

  1. Tadeusz Żółtek („Warmia i Mazury” Olsztyn) 7,5 p.
  2. Bartosz Pawelec („Ikar” Lublin) 6,0 p.
  3. Stanisław Niećko („Tęcza” Poznań) 6,0 p.
  4. Mariusz Hagel („Jantar” Gdańsk) 6,0 p.
  5. Zdzisław Wojcieszyn („Ikar” Lublin) 5,5 p.
  6. Zdzisław Żarow („Lajkonik” Kraków) 5,5 p.
  7. Wiktor Szydłowski („Lajkonik” Kraków) 5,0 p.
  8. Jacek Ruszczycki („Lajkonik” Kraków) 5,0 p.
  9. Bernard Olejnik („Warmia i Mazury” Olsztyn) 5,0 p.
  10. Mirosław Kopiec („Lajkonik” Kraków) 5,0 p.
  11. Bronisław Hornik („Jantar” Gdańsk) 4,5 p.
  12. Tomasz Pawlik („Omega” Łódź) 4,5 p.
  13. Józef Żełajtys („Jantar” Gdańsk) 4,5 p.
  14. Janusz Gaweł („Podkarpacie” Przemyśl) 4,5 p.
  15. Krzysztof Zemła („Pionek” Bielsko-Biała) 4,5 p.
  16. Józef Korycki („Lajkonik” Kraków) 4,5 p.
  17. Fabian Spionkowski („Łuczniczka” Bydgoszcz) 4,5 p.
  18. Kazimierz Bińkowski („Omega” Łódź) 4,5 p.
  19. Alicja Jakimczuk („Syrenka” Warszawa) 4,0 p.
  20. Krystyna Perszewska („Jantar” Gdańsk) 3,0 p.
  21. Marian Inglot („Podkarpacie” Przemyśl) 3,0 p.
  22. Zbigniew Czarnecki („Omega” Łódź) 2,0 p.
  23. Adolf Jagiełło („Jantar” Gdańsk) 2,0 p.
  24. Leonarda Liszewska („Atut” Nysa) 1,5 p.

Powrót do spisu treści

żeglarstwo

 

Z wiatrem w zawody

Ci, co wybrali pobyt nad Jeziorakiem, mogą powiedzieć, że była to wyprawa na wyspy szczęśliwe. Temperatura powietrza przekraczała 30 stopni Celsjusza, wody 26, a przy niektórych brzegach dochodziła nawet do 31. Do tego wiatr – codziennie o sile 3-4 stopni w skali Beauforta.

 Tego upału w czasie żeglowania się nie odczuwało, ponieważ bryzgi wody od strony dziobu przyjemnie chłodziły. „Komandor” Piasek doskonale zna ukształtowanie północnej części Jezioraka i wytyczył trasę żeglugi tak, aby powrót do portu odbywał się z wiatrem i nie był nudny. Odwiedziliśmy najdalsze zatoki i miejscowości, a więc i Jerzwałd, Matyty, Chmielówkę, Makowo, a nawet „Krupówki” i „Hawaje”. Świeży wiatr dostarczał nowicjuszom wiele emocji i przeżyć. Łódki pływały w znacznych przechyłach, a „Drewniak” nawet na burcie. Przy takiej temperaturze dużym zainteresowaniem cieszyły się kąpiele. Okazja do nich była nie tylko w punktach docelowych, ale i po zakończeniu rejsu czy podczas przejścia nad balsamiczne jezioro Urowiec. Baza w Siemianach ma doskonałe warunki do integracji – zarówno dziedziniec, gdzie się wszyscy spotykali, jak i przystań, a także miejsce na ognisko. Wszystkie tawerny w Siemianach – Na Skarpie, Kurka Wodna, Szyszka, Szopa – robią bezpłatne dyskoteki. Dzielą dni tygodnia między sobą i proponują różnorodną muzykę, do tańca i do słuchania. Na ogniskach objawiały się nowe talenty. Andrzej Gasiul, Leszek Mystowski, Arkadiusz Szewczyk – każdy z nich ożywiał nas swoimi pieśniami, czy to szantowymi, biesiadnymi, wojskowymi czy poezją śpiewaną. A pogoda pozwalała spędzać długie godziny na wspominkach, tańcach i ogniskach.

Zawsze niebywałą atrakcją podczas obozu jest festiwal „Nad Jeziorakiem”. I w tym roku przyciągnął tłumy. Na szczęście i dla naszych obozowiczów znalazły się miejsca. Za sprawą jak zwykle przedsiębiorczej i zaradnej Izabeli Mirynowskiej osoby niewidome i ich przewodnicy mieli wstęp za darmo i mogli zająć miejsca dla VIP-ów. Dwa dni zabawy przy takich artystach, jak kabaret Nowaki, Kabaret Młodych Panów, Ania Dąbrowska, zespół De Mono każdego wprawiły w wyśmienity nastrój. Festiwal dawał również szanse zaistnienia nowym talentom.

Cztery do pięciu godzin żeglowania dziennie przy takim wietrze w zupełności wystarczało naszym żeglarzom, więc po południu rozwijali inne zainteresowania. Poobiednie rozgrywki brydża to już standard na żaglach, podobnie jak gra w „I Know”, „5 sekund”, „Taboo” czy „Jenga”. Radosław Drzewiecki zawsze dba o rozwój umysłowy uczestników obozu, więc i tym razem namawiał do rozruszania szarych komórek. Miłośnikom planszówek najbardziej przypadła do gustu gra „I Know”, która jest jedyna w swoim rodzaju, wymaga zarówno wiedzy, jak i umiejętności taktycznych. Aby zwyciężyć, trzeba wykorzystać własny intelekt, wiedzę przeciwników oraz umieć przewidywać trafność ich odpowiedzi.

Obóz żeglarski w Siemianach ma swoich stałych amatorów. Anna Barwińska, Gerard Hinc, Zbigniew Raczek, Grzegorz Brzozowski, Leszek Mystkowski, Henryk Kulig to już wytrawni żeglarze. Jak wiemy, dobra taktyka i wiedza przydają się na wodzie. Potwierdziły to regaty – Memoriał Adama Ćwikły. Kapitanowie byli w większości ci sami co zawsze, ale pojawili się też nowi – Paweł Gotslon i Paweł Fisan. Rozegrane zostały na trasie 17 km. Wystartowało wszystkich siedem załóg. Emocje sięgały zenitu już w dniu poprzednim. Odbyło się czyszczenie burt, dna jachtu, usuwanie zbędnego balastu, aby zapewnić sobie najlepsze warunki do ścigania. Czarterowane jachty są coraz większe i nowszej konstrukcji. Na pół godziny przed startem nasze jachty, obserwowane przez innych żeglarzy, krążyły naprzeciw mariny przed bojką startową, a załogi opracowywały taktykę startu i regat. Start wygrał jacht „Tuk” ze sternikiem Leszkiem Mystkowskim, dowodzony przez Bogdana Balewskiego, lecz na bojce zwrotnej wyprzedził go dowodzony przez Radosława Drzewieckiego i sterowany przez Tomasza Marciniaka „Drewniak”. Trzeci na bojce zwrotnej był niespodziewanie jacht Sasanka „Mango” pod dowództwem Jolanty Kopczyńskiej, a kierowany przez Jerzego Saczyńśkiego. Sytuacja zmieniała się przy żegludze pod wiatr. Na czoło wysunęła się i pierwsza minęła linię mety Antila 24 „Kapustoza” pod dowództwem Katarzyny Kapuścińskiej. Wzorowym sternikiem jachtu była Anna Barwińska. W skład zwycięskiej załogi weszli ponadto: Gerard Hinc, Henryk Kulig i Sławek Tolak. Na drugim miejscu przypłynął „Drewniak”, a na trzecim „Tuk”. Każdy próbował wykrzesać ze swojego jachtu ile się dało. Regulamin regat pozwala na użycie dodatkowego sprzętu, z wyjątkiem silnika. W czasie żeglugi z wiatrem pięknego spinakera rozwinął „Betoniks” (kapitan Grzegorz Sikorski, przy sterze zmieniali się Ryszard Wółczyński i Andrzej Gasiul), czym wprawił w zachwyt nie tylko załogę, lecz i konkurencję. Paweł Fizan z „Run Baby Run” okrzykami „biegnij mała, biegnij” zagrzewał do boju sternika Andrzeja Tomiałojcia i całą załogę. Niespodziankę sprawiła „Oaza” dowodzona przez kapitana Pawła Gotslona (sternik – Piotr Dudek), która uplasowała się na czwartym miejscu.

Zmagania żeglarzy z dysfunkcją wzroku obserwowała pełna keja widzów, bijąc brawa i dziwując się ich dobrym umiejętnościom żeglarskim. Całe zmagania regatowe uwieczniła Klaudia Maria Żelazowska i można je teraz obejrzeć na profilu facebookowym klubu „Morena” Iława.

Na zakończenie regat tradycyjnie rozpalono ognisko. Upominki i puchar wręczyli zwycięzcom fundatorzy, Henryk Kulig i „Komandor”. Przy blasku ognia i gwiazd na cześć patrona regat zaśpiewano przebój „Byle dalej” zespołu EKT Gdynia, a Stanisław Piasek wyrecytował elegię o Adamie.

Tegoroczny obóz żeglarski nad Jeziorakiem był ze wszech miar udany. Na pożegnanie wszyscy dziękowali sobie za pobyt i obiecywali powrót za rok.

Klaudia Maria Żelazowska


Powrót do spisu treści

wiadomości

 

Szachy / warcaby

Na różnych planszach

Urzekające swą nadmorską urodą i portowym klimatem, kameralne i ciche Rowy były na początku czerwca tym portem rybackim, do którego zawinęli miłośnicy szachów i warcabów, by wziąć udział w Memoriale Henocha Drata. Kim był patron memoriału? Henoch Drat to wybitna postać w bydgoskim środowisku niewidomych, wielki dobroczyńca ludzi dotkniętych tą niepełnosprawnością. Urodził się w 1917, zmarł w 1991 r. Inicjator utworzenia i przez 30 lat prezes bydgoskiej Spółdzielni Niewidomych „Gryf”, która długo była jedynym miejscem w regionie, gdzie osoby niewidome i słabowidzące znajdowały pracę i godne utrzymanie. Wieloletni prezes bydgoskiego oddziału PZN. Inspirator i twórca życia społeczno-kulturalnego i sportowego. Sam niewidomy, był sprężyną napędową klubu sportowego niewidomych. Miłośnik szachów i książek, rozwijał czytelnictwo w naszym środowisku. Niezapomniana jest jego wielka życzliwość, liczenie się ze zdaniem i z potrzebami drugiego człowieka. A także niezwykle oryginalne poczucie humoru, którym zjednywał wszystkich, rozbrajając w zarodku każde nieporozumienie. Warto o Nim przypominać i brać z Niego przykład – przykład człowieka służącego przede wszystkim innym.

Na tym turnieju szachowo-warcabowym, zorganizowanym w porcie rybackim, można było nie tylko grać. Kto chciał, mógł wczesnym rankiem chodzić na przystań, by od wracających z połowu rybaków prosto z kutra i względnie tanio kupić jeszcze trzepoczące, prawie metrowej długości cętkowane dorsze, dziwaczne, płaskie jak dysk, lecz świetne z patelni flądry, smukłe, spiczaste jak włócznie belony, a nawet rzadki rarytas – turboty. A potem grillować je i wcinać w naszym ośrodku wypoczynkowym „Orchidea”, gdzie mieszkaliśmy podczas turnieju. Warunki były dobre, za minus trzeba jednak uznać brak przestronnej sali do gry, przez co szachiści grali z warcabistami na zmianę, przed i po południu. Ktoś zaproponował nawet, by grać po prostu na plaży.

W turnieju szachowym uczestniczyło 32 graczy z różnych stron Polski. Największą, bo ośmioosobową reprezentację wystawił organizator – „Łuczniczka” „Bydgoszcz. Koordynatorem imprezy był Andrzej Sargalski, któremu asystowała pełna energii żona Ewa. Nad przebiegiem turnieju czuwał sędzia klasy międzynarodowej Ulli Jahr. Sam turniej przebiegał w bardzo specyficznej atmosferze i miał podwójny charakter. Pewna część graczy (znacznie mniejsza, z wyższym rankingiem) traktowała turniej z powagą, walcząc na zabój, w jednym przypadku bez oglądania się nawet na kodeks szachowy. Inni poddali się relaksującej atmosferze i podchodząc do wszystkiego z dystansem i na luzie, zadowalali się remisami, a potem nad morzem korzystali z dobrodziejstw jodu. Na pewno miała tu wpływ pozarankingowa klasyfikacja, bo turniej nie był zgłoszony do FIDE. Zyskała na tym strona zdrowotno-rehabilitacyjna spotkania.

Turniej szachowy wygrał Jerzy Rutkowski ze „Zrywu” Słupsk, z gigantyczną determinacją walczący o nagrodę główną – bon zakupowy o wartości 300 zł. Zdobył to trofeum, bijąc się jak o życie. Nawet sposobem wykonywania ruchów – z wielką energią i hałasem, z intencją straszenia przeciwnika – mówił: „Ja muszę wygrać!”. Nie wiadomo, czy to cecha zawodników „Zrywu”, ale równie zawzięcie grał także Roman Staruch ze Starogardu, co dało mu drugi stopień pudła i talon wart 250 zł. Trzeci, z talonem dwustuzłotowym, był Emil Przewożnik, przesympatyczny reprezentant „Łuczniczki” Bydgoszcz, kiedyś znamienity wytwórca renomowanych garnków emaliowanych w olkuskiej fabryce, dziś zmiecionej z rynku przez konkurencję. Mężnie, z rycerskością godną lepszego miejsca, walczył Paweł Hagner – warszawiak z „Syrenki”, ostatecznie zdobywca czwartej lokaty. Nieoczekiwana i bezdyskusyjna porażka z Ryśkiem Grzywaczem w ostatniej rundzie pozbawiła go szansy nawet na pierwsze miejsce. Apetyt na trzystuzłotowy bon miał także popularny „Barni” – Sylwek Barnowski. Niestety, nawet obecność narzeczonej mu nie pomogła i musiał się zadowolić piątym miejscem. Przyduszony niczym w judo, przegrał w ostatniej rundzie z Jerzym Rutkowskim ze „Zrywu” Słupsk. Ostatni z najlepszych, bohater zawodów, ich czarny koń – Rysiek Grzywacz – zdobył aż 6 p., co dało mu świetne szóste miejsce. Gdy składałem mu gratulacje, powiedział, że sam siebie nie poznaje i gdyby nie pomoc żony, z wrażenia nie wiedziałby, że on to on.

Najlepsze szachistki tego turnieju to Małgorzata Kosieradzka, Jadwiga Szymczak i Żaneta Babska. W rozgrywkach warcabowych wśród pań zwyciężyły: Halina Jasinska, Elżbieta Chełkowska i Maria Poduszyńska, a wśród panów: Tomasz Kusiel, Janusz Żydek i Jerzy Dzióbek. Ale i tak prawdziwym bohaterem imprezy był robiący zawsze i na wszystkich wielkie wrażenie Bałtyk. Miarowy plusk szemrzących fal zachęca do dalekich podróży w nieznane...

XXV Memoriał Henocha Drata

31.05.-10.06.2018 r., Rowy

Miejsca pozostałych szachistów z najlepszej piętnastki

  1. Józef Wyrzykowski
  2. Mirosław Miodoński
  3. Stanisław Niećko
  4. Stanisław Wójcikowski
  5. Michał Tobolski
  6. Jan Salamon
  7. Janusz Gaweł
  8. Werner Mettel
  9. Edward Stankiewicz

Stanisław Niećko


Powrót do spisu treści

z żałobnej karty

 

Pożegnanie Ireny Szewińskiej

 Była ikoną polskiego sportu, wybitną lekkoatletką i działaczką sportową. Siedmiokrotną medalistką olimpijską, trzynastokrotną medalistką mistrzostw Europy, dwudziestoczterokrotną medalistką mistrzostw Polski w biegach sprinterskich i skoku w dal. Dziesięć razy biła rekordy świata. Jej wynik 49,28, uzyskany w biegu na 400 m na igrzyskach w Montrealu, do dzisiaj – przez 42 lata – pozostaje niepobitym rekordem Polski.

 Urodziła się 24 maja 1946 roku w Leningradzie (Petersburg) jako Irena Kirszenstein. Pierwsza jej talent dostrzegła nauczycielka wychowania fizycznego. Kiedy zobaczyła jej wynik po sprawdzianie na 60 m, myślała, że popsuł się jej stoper. W wieku 14 lat trafiła pod skrzydła trenera Jana Kopyto w Polonii Warszawa. Barwy tego klubu reprezentowała do końca swojej kariery lekkoatletycznej. Jako nikomu nieznana juniorka w wieku 18 lat zdobyła swoje trzy pierwsze olimpijskie medale – wraz z koleżankami z reprezentacji w 1964 roku w Tokio zdobyła złoto w biegu rozstawnym 4x100 metrów (Polki poprawiły wówczas rekord świata), a także srebro na 200 m i w skoku w dal. W roku 1974 została uznana przez United Press International za najlepszą lekkoatletkę globu. Przez lata karierę sportową łączyła z rolą żony sportowca Janusza Szewińskiego i matki dwóch synów. Ukończyła także ekonomię transportu na Uniwersytecie Warszawskim. Na igrzyskach startowała pięciokrotnie (w latach: 1964, 1968, 1972, 1976 i 1980). Łącznie zdobyła trzy złote, dwa srebrne i dwa brązowe medale olimpijskie. Karierę sportową zakończyła po igrzyskach w Moskwie w 1980 roku.

Przez wiele lat pozostawała bardzo aktywną działaczką sportową. Była wiceprezesem PKOl, a od 1998 roku członkinią Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego. W latach 1997-2009 była prezesem Polskiego Związku Lekkiej Atletyki. Pełniła kierownicze funkcje w Towarzystwie Olimpijczyków Polskich i Polskim Stowarzyszeniu Sportu Kobiet. Za swoje wybitne osiągnięcia sportowe i działalność społeczną otrzymała w 2016 roku Order Orła Białego. Była jedną z pierwszych osób wyróżnionych Orderem Zasługi Polskiego Komitetu Olimpijskiego. Otrzymała również m.in. medal Kalos Kagathos przyznawany wybitnym sportowcom, którzy odnieśli sukces również poza sportem.

W czerwcu tego roku na Pikniku Olimpijskim powiedziała: “Najważniejsze w tym wszystkim są dzieci. Jeśli zasmakują jakiejkolwiek konkurencji, dyscypliny czy aktywności fizycznej, to możemy mieć pewność i cieszyć się, że wchodzą na piękną drogę. Sport jest fantastycznym wynalazkiem”. Ceniła również osiągnięcia niepełnosprawnych sportowców i często towarzyszyła im w ważnych wydarzeniach. Ostatnio była obecna na uroczystości wręczenia nominacji sportowcom reprezentującym Polskę na zimowych igrzyskach paraolimpijskich w Pjongczangu.

Irena Szewińska odeszła 29 czerwca 2018 roku po długiej walce z chorobą. Miała 72 lata. Spoczęła w Alei Zasłużonych na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach.

Cześć Jej Pamięci!

AB


Powrót do spisu treści

medycyna i sport

 

Naprzeciw wyzwaniom

Z profesorem Jerzym Szaflikiem – wieloletnim kierownikiem Katedry i Kliniki Okulistyki II Wydziału Lekarskiego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, autorem i współautorem blisko 290 publikacji naukowych, 16 podręczników, redaktorem naczelnym dwóch czasopism medycznych i prelegentem ponad 325 konferencji krajowych oraz zagranicznych, mentorem polskiej okulistyki – rozmawia Marta Michnowska.

Marta Michnowska: – Panie Profesorze, czy osoby niewidome mogą uprawiać sport?

Jerzy Szaflik: – Absolutnie tak, oczywiście w miarę możliwości, na ile pozwala zaburzenie widzenia, a uprawianie sportu – jeżeli nie zagraża zdrowiu i życiu – jest bardzo potrzebne. Rehabilitacja osób z niepełnosprawnością wzroku jest niezwykle ważna. Niestety, mamy na tym polu bardzo wiele zaległości w porównaniu do krajów Europy Zachodniej czy Stanów Zjednoczonych.

– Nasi Czytelnicy to osoby z dysfunkcją wzroku, które chcą żyć aktywnie, biegać, jeździć na rowerze, pływać – nie tylko rekreacyjnie. Czy są takie schorzenia, w przypadku których istnieją przeciwwskazania do wyczynowego uprawiania sportu?

– Zastrzegłem, że uprawianie danej dyscypliny musi być adekwatne do możliwości osoby. Istnieją takie schorzenia okulistyczne, które ograniczają te możliwości. Myślę tu przede wszystkim o wysokiej krótkowzroczności zwyradniającej – w tym przypadku wytężony wysiłek może powodować powikłania, komplikacje, nawet odwarstwienie siatkówki. Natomiast liczne choroby okulistyczne – np. występujące dość często zwyrodnienie barwnikowe siatkówki, choroba, której leczenie jest nieskuteczne i prowadzi ona często do bardzo dużego ograniczenia widzenia, wręcz do jego utraty – w zasadzie nie wymuszają ograniczeń w aktywności fizycznej. W innych przypadkach, np. w cukrzycy, wzmożona aktywność powinna być monitorowana. Cukrzyca jest jedną z istotnych przyczyn ślepoty, zwłaszcza w krajach rozwiniętych, wśród osób dojrzałych – to druga, trzecia przyczyna ślepoty w ogóle. Natomiast przebieg zmian retinopatycznych przy tym schorzeniu może być różny. Lekarz, obserwując je, może ustalić, czy i w jakim zakresie pacjent może uprawiać sport. Grupa osób słabowidzących i niewidomych, które nie mogą czynnie uprawiać sportu, jest stosunkowo niewielka. Może się wydawać, że osoba niewidoma nie jest w stanie być czynnym sportowcem, ale to stereotyp. Aktywność fizyczna w wielu przypadkach jest wręcz wskazana.

– Wśród członków Stowarzyszenia „Cross” są prawdziwi czempioni, medaliści paraolimpiad, zawodowi wyczynowcy. Czy przy tak dużym zróżnicowaniu schorzeń narządu wzroku można im zapewnić sprawiedliwą, równą rywalizację?

– Klasyfikacja do grup współzawodnictwa odbywa się na podstawie badań ostrości wzroku oraz pola widzenia. Te dwa parametry pozwalają jasno określić możliwości badanej osoby. Jest cały wachlarz innych ważnych badań, te jednak dotyczą prognoz na przyszłość, oceny przyczyny powstania problemu itd. Wiarygodne badanie ostrości wzroku i precyzyjne badanie pola widzenia na odpowiednim poziomie pozwalają obiektywnie ocenić możliwości pacjenta. Dodatkowe testy w tym zakresie nie są potrzebne.

W Pańskiej nowoczesnej klinice  –Centrum Mikrochirurgii Oka Laser – tym właśnie badaniom będą poddawani zawodnicy startujący w sierpniowych mistrzostwach Europy w showdownie. Jakie inne badania można tu wykonać?

– Dysponujemy pełnym zakresem badań, począwszy od tych elektrofizjologicznych, poprzez obrazowe, morfologiczne. Wykonujemy właściwie wszystkie usługi okulistyczne, jakie są dostępne, a przy tym na bardzo wysokim, europejskim poziomie. Staramy się być na bieżąco z tym, co się dzieje na świecie i nie tylko wykorzystywać, ale też sami tworzyć współczesną rzeczywistość okulistyczną.

– A więc nawet osoby ze skomplikowanymi schorzeniami, niestandardowymi wadami wzroku mogą bez obaw udawać się do Pana, nie martwiąc się, że zostaną odesłani z kwitkiem?

– Większość zabiegów okulistycznych, z wyjątkiem operacji oczodołu, jest w obszarze naszych zainteresowań i możliwości. Ponadto ośrodek, który zorganizowałem, był pierwszym w Polsce prywatnym miejscem, gdzie wykonywano zabiegi chirurgii refrakcyjnej. W tym zakresie mamy największe doświadczenie w Polsce, posiadamy najnowocześniejszy sprzęt i oferujemy wszystkie procedury w tym obszarze. Naszą specjalnością jest też rogówka – stosujemy nowoczesną terapię jej utwardzania, tzw. x-linking, nieocenioną dla cierpiących na stożek rogówki. Jako jedni z pierwszych zaczęliśmy łączyć tę metodę ze wszczepianiem pierścieni śródrogówkowych. Zajmujemy się również bardzo skomplikowanymi przypadkami zaćmy, wymagającymi i specjalistycznego sprzętu, i wyjątkowych kwalifikacji. Wprowadzamy w Polsce nowe rodzaje soczewek śródgałkowych (nowej generacji soczewki o wydłużonej ogniskowej), jak również prowadzimy badania w tym zakresie. No i jaskra. Wprowadzamy jeszcze niezbyt popularne w Polsce mało inwazyjne zabiegi przeciwjaskrowe, które bardzo nieznacznie obciążają gałkę oczną. Mamy się czym pochwalić.

– Jako jeden z pierwszych polskich chirurgów zaczął Pan stosować nowoczesną metodę chirurgicznego usuwania zaćmy – fakoemulsyfikację, a w ostatnim czasie również usuwać zaćmę przy użyciu lasera femtosekundowego. A czy coś się zmieniło w sprawie dość przyziemnej, ale żywo interesującej naszych Czytelników – w sprawie regulacji dotyczących dopłat do lepszej jakości soczewek?

Jeżeli chodzi o soczewki toryczne – ich dostępność jest ważna dla pacjentów i w tym kierunku rozpoczęło się postępowanie w Narodowym Funduszu Zdrowia. Jeśli zaś chodzi o soczewki wieloogniskowe czy z wydłużoną ogniskową oraz soczewki specjalne z grupy premium, to szczerze mówiąc, nie znam kraju, w którym byłyby one dostępne w ramach podstawowego ubezpieczenia. Całkowita refundacja nie wydaje mi się możliwa, natomiast sprawa dopłat jest kwestią otwartą.

– A co Pan, jako twórca Banku Tkanek Oka w Warszawie w 1995 roku, sądzi o najnowszych terapiach schorzeń genetycznych wzroku? Czy pacjenci z wyrokiem – z chorobą nieuleczalną – mogą mieć nadzieję?

– Terapie komórkami macierzystymi, inżynieria genetyczna to dyscypliny medycyny, które rozwijają się bardzo dynamicznie. Osobiście jestem wielkim fanem i orędownikiem tej działalności. Na miarę polskich warunków i możliwości zawsze brałem udział w badaniach tego typu. Tym bardziej jest dla mnie przykre, że w wielu przypadkach chorzy są niestety wprowadzani w błąd. Zdarza mi się spotykać pacjentów, którzy poddani pewnej manipulacji, wybierają się do Chin czy Indii, aby poddać się rzekomo skutecznym zabiegom. Wracają później właściwie z jednym tylko rezultatem – mają kieszeń lżejszą o kilkadziesiąt tysięcy złotych. Niestety, jeśli chodzi o widzenie, to w tym przypadku nic się nie zmienia. Te osoby chcą widzieć lepiej i często po takiej kuracji próbują przekonywać – również same siebie – o poprawie, ale obiektywnie jej nie ma. To nie znaczy, że nic się w tym zakresie nie dzieje – trwają badania nad nowymi terapiami, niektóre zyskują już prawo standardowego leczenia, ale sam proces kwalifikacji do tych terapii jest skomplikowany. Wymaga bardzo precyzyjnych badań genetycznych.

– A więc być może wkrótce lekarze będą w stanie przywracać niewidomym wzrok?

– Właściwie to już się dzieje. Wykonuje się i stosuje dość skuteczne implanty siatkówkowe – w Europie są już one dostępne w sprzedaży, można je „zakładać”. Ale trzeba też sobie szczerze powiedzieć, że to, co niewidomy pacjent zobaczy w wyniku zastosowania tych implantów, to substytut widzenia. Ta forma percepcji pozwala na obserwowanie kształtu, ruchu, koloru, ale poziom tego widzenia jest jednak jeszcze bardzo kiepski. Ta metoda wymaga też ogromnej pracy zarówno przed zabiegiem, jak i po nim. Pacjenta trzeba uczyć korzystania z tej formy widzenia.

– Cóż, dla osoby całkowicie niewidomej już samo posiadanie poczucia światła jest ogromnym ułatwieniem w funkcjonowaniu...

– Tak. Nawet bardzo szczątkowe widzenie sprawia ogromną różnicę, dlatego o każdą resztkę wzroku należy się bić i starać. Osoba ze szczątkowym polem widzenia jeszcze widzi i naprawdę ma wciąż ogromne możliwości. Może z zewnątrz tego nie widać, ale postęp w dziedzinie medycyny jest gigantyczny i zmniejszenie się grupy osób niewidomych jest obiektywnie bardzo duże. A prace i badania trwają i są bardzo zaawansowane. W październiku wybieram się do Stanów Zjednoczonych na Amerykańską Akademię Okulistyczną, której jestem członkiem. W jej programie widziałem sesje poświęcone nowej terapii zalegalizowanej niedawno przez FDA. Mam więc nadzieję, że po powrocie będę miał szerszą wiedzę w tym zakresie.

  • Życzę, by stał się Pan prekursorem w kolejnej dziedzinie okulistyki i zaczął z nową wiedzą i tak ogromnym doświadczeniem przywracać wzrok następnej grupie niewidomych. Dziękuję za rozmowę.

 


Powrót do spisu treści

technologie

 

Muzyka z kieszeni

 Dostęp do nagrań muzycznych jest obecnie łatwy i szeroki jak nigdy przedtem. I nigdy przedtem nie był tak tani.

  Każdy zapewne pamięta czasy, w których zespoły wydawały swoje utwory na płytach CD bądź winylach czy kasetach. Chcąc posłuchać nowej muzyki jakiegoś zespołu, trzeba było iść do odpowiedniego sklepu i kupić sobie album. Często trzeba było wydać dużo pieniędzy, szczególnie w przypadku płyt winylowych, a jeśli zespół był popularny, to zazwyczaj ustawiały się długie kolejki po jego najnowszy krążek. Zdarzało się, że wszystkie egzemplarze zostały wyprzedane, nawet winyle. W ostateczności, jeśli się nam nie spieszyło i nie zależało na czasie, można było poczekać i pobrać album nielegalnie z internetu, uszczuplając zarobki zespołu.

 Wszystkie piosenki były sprzedawane na płytach CD. Jest spory plus takiego formatu. Dźwięk zapisany na płytach CD ma wysoką jakość, znacznie lepszą niż pospolite MP3. Słabą stroną jest rozmiar. Jedna płyta może nie zajmuje wiele miejsca (oczywiście w pudełku), ale kiedy wybieraliśmy się w daleką podróż samochodem, to jedna płyta nas nudziła. Pojawiał się więc kłopot, gdy chciało się zabrać ze sobą kilka krążków, które jednak w większej liczbie zajmowały po prostu za dużo miejsca. Nie da się również ukryć, że płyty były bezpieczne tylko w pudełkach, ponieważ nawet najdrobniejsza rysa mogła zepsuć całe nagranie.

Widać postęp

Dzisiaj istnieje technologia tzw. chmury, muzykę można odtwarzać legalnie ze źródeł cyfrowej dystrybucji, czyli nie trzeba nawet iść w tym celu do sklepu. Takim źródłem są serwisy streamingowe. Założyciele firm streamujących muzykę wykupują prawa od wytwórni do rozpowszechniania twórczości artystów. Następnie utwory umieszczane są na serwerach chmury serwisu streamingowego, a w końcu udostępniane użytkownikom poprzez dedykowane aplikacje: za darmo – z reklamami, a w ramach comiesięcznego abonamentu – bez reklam i z dodatkowymi opcjami. Wszystkie piosenki są w kieszeni, w smartfonie. Oczywiście wysokość opłat, dostępność utworów i funkcje opcji premium zależą od tego, jaką platformę wybierzemy. Każda firma ma swoją wizję. Obecnie jest ich kilka…

Spotify…

…to prawdopodobnie najpopularniejsza ze wszystkich aplikacji. Jest darmowa i pracuje na każdym systemie operacyjnym. Na każdym z nich ma bardzo przejrzysty i intuicyjny interfejs w kolorach ciemnej szarości i zieleni. Wszystko jest widoczne na wierzchu. Dzieła szerokiej listy artystów znajdują się w bibliotece Spotify. Wystarczy wyszukać we wbudowanej wyszukiwarce po nazwie utworu, albumu lub wykonawcy. Aplikacja zawiera również wiele przygotowanych playlist o różnej tematyce i w różnych gatunkach muzycznych, np. playlistę, na której znajdują się światowe hity lat osiemdziesiątych czy z muzyką do pracy. Platforma jest darmowa, ale dodatkowo oferuje nieobowiązkową comiesięczną subskrypcję dla jednego użytkownika (19,99 zł) lub tzw. rodzinną premium, w której dysponujemy kontem dla 6 osób za 29,99 zł. Oczywiście, w razie wahania co do wykupu subskrypcji mamy możliwość przetestowania pełnej funkcjonalności serwisu za darmo przez miesiąc. Dzięki Spotify Premium możemy stworzyć własne playlisty lub pobrać utwory do trybu offline. Tryb offline jest bardzo przydatny, jeśli chcemy słuchać muzyki, nie mając stałego dostępu do internetu (niezbędny do pełnego działania aplikacji). Wystarczy zaznaczyć wybrany album lub playlistę i zezwolić na pobranie do pamięci urządzenia, niezależnie od tego, czy jest to komputer czy smartfon. Oczywiście pobrane pliki nie są typowymi plikami MP3, ponieważ zapisane są w formacie, który odtworzy wyłącznie Spotify. Każda platforma streamingowa ma swój własny format pliku, który tylko konkretna aplikacja może odtworzyć. Wszystko to po to, by niemożliwe było jednorazowe zapłacenie subskrypcji i obrabowanie firmy ze wszystkich utworów, za które płaci ona krocie. Ciekawą funkcją Spotify jest to, że po wykupieniu subskrypcji mamy również możliwość odsłuchiwania przygotowywanych przez Spotify playlist, opartych o ostatnio słuchane utwory. W ten sposób można poznać wiele nowych zespołów z gatunku muzycznego, który odpowiada naszym upodobaniom. Jako użytkownicy mamy również możliwość obserwowania swoich ulubionych wykonawców. Po zatwierdzeniu obserwacji dostajemy powiadomienie, jeśli zespół wyda nową płytę lub będzie grał koncert niedaleko nas. Jeśli chodzi o jakość dźwięku, to Spotify raczej nie zadowoli potrzeb audiofilów, ponieważ oferuje jakość 320 kbps, czyli porównywalną do MP3.

Apple Music

Jest to kolejny popularny serwis streamujący muzykę. Jego właścicielem jest Apple Inc. Znaczna większość posiadaczy iPhone’ów będzie z niego korzystać zwyczajnie dlatego, że aplikacja zainstalowana jest fabrycznie, a dane logowania są te same co do Apple ID. Platforma działa nieco inaczej niż Spotify. Bez kupienia subskrypcji kosztującej 19,99 zł za jednego użytkownika miesięcznie, lub subskrypcji dla rodziny – maksymalnie 6 osób za 29,99 zł (okres próbny konta trwa aż trzy miesiące), albo kupienia płyty czy utworu – nie skorzystamy z platformy nawet z reklamami czy ograniczoną funkcjonalnością. Podobnie jak w Spotify, proponowane są różne składanki do przesłuchania, można również tworzyć swoje playlisty. Dodatkowo możemy obejrzeć teledyski niektórych artystów. Jakość dźwięku w serwisie Apple Music jest znacznie lepsza niż w przypadku Spotify, ponieważ tutaj próbkowanie jest mocno zbliżone do płyt CD, czyli wynosi około 1000 kbps. Interfejs ma białe tło z wieloma akcentami różu i fioletu. Jego wygląd dąży bardziej ku estetyce i prostocie niż praktycznym aspektom interfejsu. Kilka funkcji trzeba doszukać gestem lub w innej zakładce (w przypadku aplikacji komputerowej), aczkolwiek muszę przyznać: całkiem zgrabnie to wygląda.

Tidal

To trzeci mocny zawodnik na rynku streamowania muzyki, nieco mniej popularny od swoich konkurentów. Serwis działa na zasadzie wykupienia subskrypcji. Bez płacenia dostaniemy tylko okres próbny trwający miesiąc. Miesięczna subskrypcja za 19,99 zł to dostęp do całej biblioteki Tidala. Jest jednak jedna wyróżniająca tę platformę opcja – możemy wykupić droższą subskrypcję Tidal HiFi za 39,99 zł miesięcznie, dzięki czemu mamy dostęp do całej biblioteki w jakości studyjnej. Tak! Nareszcie serwis streamingowy dla audiofilów! Poza tym platforma posiada szeroki wybór teledysków oraz dużą bibliotekę biografii i artykułów o artystach, zawierających ich utwory nawiązujące do artykułu. Interfejs przypomina ten ze Spotify, ale ma kilka dodatkowych zakładek, np. Tidal Read z artykułami o artystach. Kolory flagowe aplikacji to czerń z turkusowymi akcentami.

Deezer

Ta platforma oferuje nam dostęp do muzyki za darmo lub w abonamencie. Nie płacąc nic, mamy dostęp do biblioteki muzycznej Deezera w standardowej jakości, w trybie losowania kolejności utworów i z okazjonalnymi reklamami. Jeśli chcemy wykupić abonament, to możemy to zrobić na trzy sposoby: wykupić standardowy abonament za 19,99 zł, rodzinny za 29,99 zł lub z dostępem do materiałów w jakości bezstratnej za 39,99 zł miesięcznie. Jest to platforma bardzo podobna do Tidala, jednak brak kilku dodatkowych elementów sprawia, że Deezer jest idealny dla użytkowników, którzy chcą po prostu posłuchać muzyki, bez teledysków czy interaktywnych artykułów. Z bajerów znajdziemy tu jedynie możliwość czytania tekstu piosenki na bieżąco z utworem. Kolorystyka interfejsu Deezera jest sprawą drugorzędną. Dominującym elementem jest tło utworzone z rozmytej okładki odtwarzanego właśnie albumu. Sprawia to, że aplikacja wygląda dosyć przytulnie i pozwala bardziej skupić się na słuchanym wykonawcy.

SoundCloud

SoundCloud jest niezależną, darmową platformą streamingową. Jest bardzo unikalna, ponieważ nie znajdziemy na niej najnowszych piosenek najpopularniejszych artystów, tylko muzykę raczej niszową, tworzoną przez samych użytkowników platformy. Muzycy wrzucają na Clouda swoje utwory, a inni użytkownicy decydują, czy podoba im się ich twórczość. Ocenę wystawiają poprzez liczbę odtworzeń, a im popularniejszy utwór, tym większa szansa na podpisanie kontraktu z zainteresowaną wytwórnią. Wielu aktualnie popularnych amerykańskich raperów przebiło się do mainstreamu właśnie dzięki SoundCloudowi, między innymi Post Malone, 6ixx9ine, Lil Pump, xxxtentation.

No to płyniemy!

Mając taki wybór, można spokojnie zdecydować, który z serwisów zastąpi klaser z płytami lub pendrive z muzyką. Według mnie wszystkie te platformy mają jeden wspólny cel – zmienić dotychczasowy sposób dostępu do muzyki. Bez płyt, bez kolejek w sklepach muzycznych, za to zawsze w kieszeni – w smartfonie.

Mateusz Liszewski


Powrót do spisu treści

szkolenie

 

Gramy w szachy

Marek Maćkowiak (1958-2018)

Kilka miesięcy temu pożegnaliśmy Marka Maćkowiaka – czołowego szachistę Stowarzyszenia. Chciałbym przypomnieć kilka przykładów z Jego twórczości.

Z Markiem znaliśmy się bardzo dobrze. Podobnie jak ja, mieszkał w Poznaniu i przed laty, jeszcze jako pełnosprawny zawodnik, czynnie uczestniczył w życiu szachowym miasta. Był stałym bywalcem turniejów błyskawicznych i odnosił tam wiele sukcesów. Rozegraliśmy w tego typu imprezach mnóstwo partii, przeważnie zakończonych pokojowo. Ciekawostką jest fakt, że jedyny „normalny” pojedynek turniejowy stoczyliśmy dopiero w 2010 roku w ramach wielkopolskiej III ligi:

Partia angielska

  1. Maćkowiak (Komandoria Poznań – 2236)

– R. Bernard (Lech Poznań – 2354)

Rozgrywki III ligi, Poznań 2010

1.c4 e5 2.Sc3 Sc6 3.g3 g6 4.Gg2 Gg7 5.e3 d6 6.Sge2 Sge7 7.0-0 Jak już wspomniałem, nasze partie błyskawiczne przeważnie kończyły się pokojowo. Być może to było powodem, że w tym właśnie momencie padła ze strony Marka propozycja remisu. Uznałem jednak, że jest na to za wcześnie… 7...0-0 8.b3 f5 9.Gb2 g5 10.f4 gf4 11.gf4 Sg6 12.Wf2 Kh8 13.Sd5 Sce7 14.S:e7 H:e7

Białe: Kg1, Hd1, Wa1, Wf2, Gb2, Gg2, Se2, a2, b3, c4, d2, e3, f4, h2

Czarne: Kh8, He7, Wa8, Wf8, Gc8, Gg7, Sg6, a7, b7, c7, d6, e5, f5, h7

Byłem zadowolony z pozycji, ale w tym momencie nastąpił silny ruch, po którym czarne muszą się mieć na baczności 15.Sg3! Groźby typu 16.Sh5 i 16.Hh5
prowadzą do uproszczeń 15…ef4 16.G:g7+ H:g7 17.Sh5! He5 18.S:f4 S:f4 19.W:f4 Wg8 Mały niedorozwój czarnych i słabość pionka f5 świadczą na korzyść białych. Moim argumentem był „lepszy” król 20.Wb1?! Daje czarnym ważne tempo. Dokładniejsze było 20.Kh1 i czarne muszą stracić czas na ruch c7-c6 20...Gd7 21.Kh1 W:g2!? Możliwe było 21...c6 z mniej więcej wyrównanymi szansami, ale ofiara jakości kusiła... Jest interesująca, ale obiektywnie nie zmienia oceny pozycji 22.K:g2 Wg8+ 23.Kf2 Gc6 24.Hf1!? Możliwe było także 24.Hh5 Wg2+ 25.Ke1 Ge4 26.Wc1 ze złożoną grą 24...Ge4! Jedyne. Inne ruchy przynosiły kłopoty 25.d3 Wg2+ 26.H:g2 G:g2 27.K:g2 H:e3 W tym momencie sam zaproponowałem remis. Po dalszym ewentualnym 28.Wbf1 H:d3 29.W:f5, mimo pionka mniej, wieże były groźne, ale z wiecznym szachem czarne nie miałyby problemu. Białe propozycję przyjęły.

Marek był typem szachisty praktyka. Teorią interesował się mało, natomiast w partiach umiejętnie wykorzystywał słabe strony partnera. Starał się ustawiać solidne pozycje, ale nie bał się ostrych wariantów.

  1. Maćkowiak – R. Wolny

Drużynowe mistrzostwa Polski

Lubniewice 1981

Białe: Kg1, Hc5, Wd1, Gd5, d4, f2, g3

Czarne: Kg8, Hg4, Wa4, Gg7, a6, f7, h6

39.We1 W tej ostrej sytuacji białe okazały się dokładniejsze 39...G:d4? Po prawidłowym 39...Hf5 40.We7 Wa1+ 41.Kg2 Hb1 42.G:f7+ Kh7 43.Kf3 powstawała pozycja, w której trudno ocenić, kto stoi lepiej 40.G:f7+ Kg7 41.Hc7! Atak białych szybciej dochodzi do celu 41...G:f2+ Rozpacz 42.K:f2 Hf5+ 43.Kg2 H:f7 44.We7 Wa2+ 45.Kh3 Wf2 46.He5+ Białe nie spieszą się z zabraniem hetmana 46...Kh7 47.He6 Kg7 48.W:f7+ W:f7 49.H:a6 h5 50.Kh4 Wf5 Czarne usiłują ustawić twierdzę 51.He6 Kh7? Ułatwia białym zadanie. Po 51…Wf7 lub nawet 51…Kh6 były duże szanse na uratowanie pół punktu 52.H:f5! Białe przechodzą do wygranej pionkówki 52...gf5 53.K:h5 (53...Kg7 54.Kg5 f4 55.gf4!) 1-0

Obrona królewsko-indyjska

  1. Maćkowiak – P. Cawte

Cappelle-la-Grande 1989

1.c4 Sf6 2.g3 g6 3.Gg2 Gg7 4.Sf3 0-0 5.0-0 d6 6.d4 Sbd7 7.Sc3 c6 8.e4 e5 9.de5 Lepiej wygląda 9.b3, bo zachowuje możliwość zagrania w przyszłości nie tylko d4:e5, lecz także d4-d5 9...de5 10.Hc2 He7 11.b3 Wd8 12.h3 a5 13.Ge3 Sc5 Białe rozegrały debiut bez specjalnych ambicji i ich przewaga jest symboliczna. Następny ruch jest wstępem do ciekawego planu strategicznego 14.G:c5 H:c5 15.Sa4 He7 16.c5!? Se8 17.Sb6 Dla tej pozycji skoczka białe wymieniły czarnopolaka 17...Wa7? Tu wieża będzie wyłączona z gry. Należało nią odejść na b8 18.Wad1 Ge6 19.W:d8 H:d8 20.Hc3 f6 21.We1 Teraz do akcji wkracza bialopolowy goniec 21...Gf8 22.Gf1 Sc7 23.Hc2 He7 24.Wc1 Kh8 25.g4 Sa6 26.G:a6!? Alternatywą było 26.Sa4, ale wtedy czarna wieża wracała do gry 26...W:a6 27.Hd3 Hc7 28.He3 Gg8 Nie przechodziło 28...G:c5 29.H:c5 W:b6, bo 30.Hf8+

Białe: Kg1, He3, Wc1, Sb6, Sf3, a2, b3, c5, e4, f2, g4, h3

Czarne: Kh8, Hc7, Wa6, Gf8, Gg8, a5, b7, c6, e5, f6, g6, h7

29.g5! W pozycji czarnych pojawią się teraz nowe słabości 29...Ge7 30.gf6 G:f6 31.Wd1 Ge6 32.Sg5! He7 Nie ratowały i inne odpowiedzi: 32...Gg8 33.Wd7 czy 32...G:g5 33.H:g5 Kg7 34.Wd6 33.S:e6 H:e6 34.Wd6 He7 35.Wd7 Hf8 36.W:b7 Ge7 37.He2 Gh4 (37…G:c5 38.Sd7) 38.He3 Hf6 Jeśli 38...Ge7, to 39.Hc3, np. 39...Hf4 40.Sd7 Gf6 41.S:f6 H:f6 42.Hd2 39.Kg2 a4 40.b4! Gg5 41.Hf3 H:f3+ 42.K:f3 Gd2 43.b5 (43...cb5 44.c6) 1-0

  1. Jeske (2175) – M. Maćkowiak (2205)

Rostock 1988

Białe: Kg2, Hc2, Wd1, We1, Ga1, Sc3, Sd2, a2, b3, c4, e4, f2, g3, h2

czarne: Kg8, Wa5, Wd8, Wf8, Gg7, Se5, Se7, a6, c5, c6, d6, f5, g6, h7

22...f4! 23.f3 Obrona przed f4-f3+, ale lepiej wyglądało 23.Sa4 f3+ 24.Kg1 i czarnym nie jest tak łatwo stworzyć groźby matowe 23...g5 24.g4 S7g6 25.Sa4 Hc7 26.Kf2 Gf6 Z planem przerzutu hetmana na skrzydło królewskie. Czarne figury zajmują silne placówki i białym trudno jest znaleźć aktywny plan gry 27.Sb2 Hg7 28.Sd3 Hh6 29.Kg1 Hh3 30.S:e5 Lub 30.Wf1 Sh4 31.Se1 h5 i białe nie mają co grać 30...G:e5? Niedokładność. Szybciej kończyło partię wtrącenie 30...Sh4 31.We2 de5 i nie ma obrony przed 32...W:d2 i 33...S:f3+ 31.Hd3 a5 32.Hf1 Hh6 33.G:e5 de5 Czarne planują wtargnięcie wieżami po linii „d”. Przewagę zachowywało także odbicie na e5 skoczkiem 34.Sb1 Wd4 35.Sc3 Wfd8 36.W:d4 cd4 37.Sa4 d3!? 38.Wd1 d2 39.He2 Sh4 40.Kf2? Po 40.c5! czarnemu hetmanowi trudno byłoby przedostać się do obozu przeciwnika 40...Hd6! 41.c5 Hd4+ 42.Kf1 Kg7 Białe znalazły się praktycznie w zugzwangu. Ewentualny wariant 43.Hc4 H:c4+ 44.bc4 S:f3 prowadzi do beznadziejnej końcówki 0-1

  1. Chojnacki (2404) – M. Maćkowiak (2233)

Poznań 2009

Białe: Kg1, Hd2, Wh2, Ge3, b5, c2, d5, f3, g3

Czarne: Kg6, Hc4, Wd8, Gf8, a7, b6, e5, f5, h6

41.G:h6 Pozornie atakują białe, ale faktycznie przeważają czarne 41...Ge7 42.Gg7 f4! 43.gf4 Lub 43.G:e5 W:d5 44.He2 Hc5+ i ginie goniec 43...W:d5 44.Hg2+ Niewiele zmieniało 44.Wg2+ Kf7 44...Kf7 45.Hg4 Gdyby teraz białe miały ruch, to one dałyby mata. Ale słusznie mówi się o szachach, że są „tragedią jednego tempa”.. 45...Wd1+ 46.Kg2 H:c2+ 47.Kh3 Hh7+ 48.Kg3 Wg1+ 49.Wg2 W:g2+ 50.K:g2 H:g7 0-1

W środowisku niewidomych i słabo-
widzących Marek jako zawodnik zadebiutował w Jastrzębiej Górze w 2010 roku. Pierwszy występ w finale był nieudany. Wprawdzie po 7. rundzie miał 4 p., ale potem nastąpiły cztery kolejne porażki, które odrzuciły Go na dalsze miejsce. Ale już rok później, znów w Jastrzębiej Górze, wywalczył tytuł wicemistrza Polski (za Jackiem Stachańczykiem) ze świetnym wynikiem 8 p. z 11 gier. Od tego czasu „zadomowił” się w kadrze narodowej. Sukces z 2011 roku powtórzył pięć lat później w finale w Wągrowcu. Również i na arenie międzynarodowej odniósł wiele cennych zwycięstw. Oto dwie partie z tego okresu:

  1. Dima (Rumunia – 1944) – M. Maćkowiak (2165)

Olimpiada IBCA, Chennai 2012

Białe: Kb4, Wd4, Wf1, Sd5, a4, c3, e4, f3, g4

Czarne: Kd8, Wa5, Wh3, Sd7, a7, e7, f7, g6

Z uwagi na lepszą strukturę pionków czarne mają niewielką przewagę. Obiektem nacisku staje się pionek c3 42...Wc5 43.Sf4 Wh2 44.Sd3 Wc7 45.Kb3 a5 46.e5?! Ta próba uproszczenia pozycji jest nieudana. Lepsze 46.Wf2 46…Wb7+ 47.Ka3 Wc2! 48.ed6 W:c3+ 49.Ka2 ed6 50.W:d6? Jedną wieżę należało wymienić. Po 50.Wb1 białe zachowywały nadzieję na remis. Teraz biały król wpada pod matowe groźby 50...Wc4 51.Sb2 Jeśli 51.Ka3, to 51…Ke7 52.Wd5 Ke6 i ginie skoczek 51...Wc2 52.Wb1 Ke7?! Dokładniejsze 52…Kc7, np. 53.Wd4 Sc5 czy też 53.Wa6 Se5 54.W:a5 (54.Ka1 Sc6 55.Sd3 Wc3 56.W:b7+ K:b7) 54...Wb:b2+! 53.Wd5?! Więcej szans dawało 53.Wa6 Se5 54.Ka1! Sc6?! 55.Sd3 53...Sc5 54.Ka3 Wb4 Białe nie mogą teraz uniknąć strat 55.We5+ Jeśli 55.We1+ Kf8 56.We3, to 56…Kg8 i figury białych nie mogą się ruszyć z miejsca: 57.Wd8+ Kg7 58.Wd5 Kh6 itd. 55...Kf6 56.We3 S:a4?! Czarne wybierają narzucającą się drogę do zwycięstwa. Efektowniej kończyło walkę 56...Wc:b2! 57.W:b2? W:a4x 57.g5+ Kg7 58.Wb3 W:b3+ 59.K:b3 W:b2+ 60.W:b2 S:b2 61.K:b2 f6 62.f4 Kf7 63.Ka3 fg5 64.fg5 Ke6 65.Ka4 Kf5 66.K:a5 K:g5 0-1

W pamięci zapadła mi opisywana już kiedyś partia Marka rozegrana z wieloletnim liderem rosyjskich szachistów na mistrzostwach Europy niewidomych na Rodos w 2011. Ówczesny mistrz świata został ograny w grze środkowej, po czym partia przeszła do beznadziejnej dla niego końcówki:

  1. Maćkowiak (2206) – J. Mieszkow (Rosja – 2394)

Mistrzostwa Europy IBCA, Rodos 2011

Białe: Ke4, Hg7, a5, b4, c3, d5, f3

Czarne: Kh4, Hc8, a6, c7, d6, e5, f4

Czarne stoją bardzo pasywnie: nie mają obrony przed marszem białych pionków i nie mogą pozwolić na wymianę hetmanów 1.c4 (1.b5!? ab5? 2.a6) 1…c6 Rosjanin oddaje pionka, aby hetman mógł włączyć się do gry 2.Hh6+ Kg3 3.H:d6 cd5+ 4.H:d5 Hf8 5.c5 Hb8 6.c6?! Lepsze 6.Hc4 6...H:b4+ 7.K:e5 He7+ 8.Kf5 Hf8+ 9.Ke5?! Prawidłowe było 9.Kg6! He8+ 10.Kg7 He7+ 11.Kg8 He8+ 12.Kh7 He7+ 13.Kh8 i teraz, po ewentualnym 13...Hf6+? 14.Kg8, król przedostawał się po 8. i 7. linii do pionka a6 9...He7+ 10.Kd4 Hb4+ i czarne uratował wieczny szach.

Ryszard Bernard


Powrót do spisu treści

Zapraszamy na szkolenie szachowe

Stowarzyszenie Kultury Fizycznej, Sportu i Turystyki Niewidomych i Słabowidzących „Cross” zaprasza na szkolenie szachowe, którego celem jest popularyzacja gry w szachy oraz podnoszenie szachowych umiejętności uczestników. Do udziału zaproszani są członkowie Stowarzyszenia „Cross” z orzeczoną dysfunkcją wzroku w stopniu znacznym lub umiarkowanym.

Szkolenie odbędzie się w Wągrowcu w terminie  6-20.10.2018 r. Uczestnicy zostaną zakwaterowani w Ośrodku  Rehabilitacyjno-Wypoczynkowym „Wielspin”, ul. Jeziorna 16, 62-100  Wągrowiec.Pobyt rozpoczyna się kolacją w sobotę 6 października 2018 r. i kończy się śniadaniem 20 października 2018 r. Każdy uczestnik winien zabrać ze sobą komplet szachów, zachęcamy również, aby wziąć strój kąpielowy.

Zgłoszenia na formularzu pobranym ze strony Stowarzyszenia „Cross” i potwierdzonym przez macierzysty klub oraz kopię orzeczenia o niepełnosprawności z powodu dysfunkcji wzroku należy przesłać do dnia 15.09 2018 r. na adres: KSiRNiS „Tęcza”, ul. Lindego 4, 60-573 Poznań. Szkolenie koordynuje Józefa Spychała, tel. 509 816 704, e-mail: xmysza@o2.pl.

Lista osób zakwalifikowanych zostanie zamieszczona na stronie Stowarzyszenia „Cross” www.cross.org.pl.

Odpłatność dla uczestników za udział w szkoleniu wynosi 500 zł plus 100 zł przeznaczone na inne cele związane ze szkoleniem (razem 600 zł). Odpłatność za przewodnika osoby całkowicie niewidomej – tak jak wyżej. Wpłaty należy dokonać na konto Stowarzyszenia „Cross” w Banku Zachodnim WBK S.A., numer: 73 1090 2590 0000 0001 3341 4035. Potwierdzenie przelewu oraz kserokopię orzeczenia należy okazać po przyjeździe na szkolenie.

Organizację szkolenia szachowego dofinansował Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych w ramach konkursu „Kurs na samodzielność – zwiększenie aktywności osób niepełnosprawnych w życiu społecznym”.

Serdecznie zapraszamy!