Nr 10 (175) Październik 2019 - Stowarzyszenie CROSS
Baner

Nr 10 (175) Październik 2019

Miesięcznik informacyjno-szkoleniowy Stowarzyszenia Kultury Fizycznej, Sportu i Turystyki Niewidomych i Słabowidzących "Cross"

Adres redakcji:

00-216 Warszawa
ul. Konwiktorska 9,
tel.: 22 412 18 80
e-mail: redakcja@cross.org.pl

Redaguje zespół w składzie:

  • Marta Michnowska - Redaktor naczelna
  • Anna Baranowska - Zastępca redaktor naczelnej
  • Barbara Zarzecka - Korekta

Opracowanie graficzne:

Studio Graficzne Novelart

Skład, druk, oprawa i kolportaż:

EPEdruk Spółka z o.o.
ul. Konwiktorska 9, 00-216 Warszawa

Nakład:

1000 egzemplarzy

Okładka czasopisma

Miesięcznik dofinansowują Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych oraz Ministerstwo Sportu i Turystyki

ISSN 1427-728X

ROK XVVII

Nr 10 (175)

Październik 2019 r.

Spis treści

Głosujmy w 1. Plebiscycie Polskiego Komitetu Paraolimpijskiego

Od 20 do 26 listopada 2019 r. możemy oddać swój głos w plebiscycie na sportowców, trenerów, organizacje i wydarzenie sportowe 2019 roku. Wybierzmy najlepszych! Głosowanie odbywa się na stronie internetowej www.paralympic.org.pl

Wśród kandydatów do poszczególnych kategorii znaleźli się m.in.:

Kolarze tandemowi:
  • Aleksandra Tecław – Justyna Kiryła (KKT „Hetman” Lublin)
  • Marcin Polak – Michał Ładosz (KKT „Hetman” Lublin)
Trenerzy kolarstwa tandemowego:
  • Mirosław Jurek (ZKF „Olimp”)
  • Kamil Kuczyński (KKT „Hetman” Lublin)
Oganizacja sportowa:
  • Związek Kultury Fizycznej „Olimp”

Zachęcamy do licznego włączenia się do akcji, bo każdy głos ma znaczenie – zwłaszcza w tak niszowej dyscyplinie jak kolarstwo tandemowe.

Kobieta pracująca

O początkach działalności na rzecz Stowarzyszenia „Cross”, sukcesach zawodowych i o planach na przyszłość opowiada Józefa Spychała – prezes naszej organizacji.

Marta Michnowska: – Za chwilę stukną Pani cztery lata za sterem Stowarzyszenia. Jak się prowadziło takiegoF kolosa?

Józefa Spychała– Oj, łatwo nie było. Na samym początku, gdy przejmowałam władzę po poprzednim prezesie, nie wiedziałam jeszcze, że organizacja tonie w długach. Gdy okazało się, że „dorobek” poprzedniej kadencji to 200 tys. złotych na minusie, już wiedziałam – czeka nas niezła harówka, by odratować nasz „Cross”.

– Opłaciła się ta ciężka praca?

– Dziś na koncie Stowarzyszenia mamy kilkaset tysięcy złotych, a wynik finansowy jest na plusie, nasza sytuacja finansowa jest stabilna i możemy ze spokojem patrzeć w przyszłość.

- A więc sukces finansowy. Co poza tym?

– Niewątpliwie osiągnięciem kadencji była organizacja czterech dużych imprez międzynarodowych – drużynowych mistrzostw Europy w szachach (2016 r., złoto dla Polaków), szachowych mistrzostw świata kobiet (2018 r., srebro Teresy Dębowskiej i brąz Anny Stolarczyk) i juniorów (2018 r., złoto Adama Czajkowskiego) oraz mistrzostw Europy w showdownie (2018 r., srebro dla polskiej drużyny, srebro Elżbiety Mielczarek i brąz Adama Słoninki). Wszystkie wydarzenia zrealizowaliśmy na świetnym poziomie, choć sytuacja była trudna, bo były prezes wciąż rzucał nam kłody pod nogi w postaci donosów i paszkwili wysyłanych np. do Ministerstwa Sportu i Turystyki oraz do IBCA. Stowarzyszenie usunięto z Zarządu Polskiego Komitetu Paraolimpijskiego, ale udało nam się wrócić z rozmachem. W tej kadencji powiększyła się lista koordynatorów imprez – teraz każdy, kto ma dobry pomysł na wydarzenie sportowe, może je zorganizować. Te działania przestały być zarezerwowane dla elit. A jednym z ostatnich naszych sukcesów jest podpisanie porozumienia z Polskim Związkiem Kręglarskim, które otworzyło pole do zdrowej współpracy podczas rozgrywek rangi mistrzostw Polski i Pucharu Polski w kręglarstwie klasycznym i bowlingu.

– Jak udało się to wszystko osiągnąć?

– To dzięki doświadczeniu i pracowitości. Od 25 lat kieruję Spółdzielnią Niewidomych „San Marko” w Poznaniu (od lutego 2019 r. SAN MARKO Sp. z o.o.), zatrudniam 68 osób. W czerwcu tego roku minęło mi dokładnie 51 lat pracy zawodowej. Miałam już kończyć, ale namówili mnie jeszcze na trzy kolejne lata! Ubiegły rok zakończyliśmy z 380 tys. złotych na plusie. Choć wiele spółdzielni niewidomych w całej Polsce upada, bo nie radzą sobie na konkurencyjnym rynku, my trzymamy się mocno. W mojej firmie nie zatrudniam ludzi na umowy śmieciowe, płacę im nadgodziny, jestem sprawiedliwą szefową i za to mnie doceniają.

– W czym się specjalizujecie?

– Przede wszystkim w dziewiarstwie – szyjemy swetry, czapki, komplety, bluzy i spodnie. Mamy kontrakty podpisane głównie z wojskiem.

Kobieta z dyplomem, medalem i pucharem
Józefa Spychała z szachowymi trofeami

– Jak udaje się z takim powodzeniem łączyć te dwie funkcje? W końcu doba ma tylko 24 godziny, do tego kieruje Pani Stowarzyszeniem na odległość.

– No tak, na co dzień mieszkam i pracuję w Poznaniu. Ale pamiętam, że kiedy nasłano na „Cross” kontrolę z Najwyższej Izby Kontroli, to brałam rogale marcińskie w torbę, wsiadałam do pociągu i przyjeżdżałam do stolicy prawie co tydzień. Muszę koniecznie zaznaczyć, że sama nigdy nie dałabym rady – wszystko to, co osiągnęliśmy w ostatnich czterech latach z „Crossem”, było możliwe jedynie dzięki bardzo dobrej współpracy w ramach Rady Krajowej i przy pomocy pracowników biura naszej organizacji, a także redakcji miesięcznika „Cross”. Ogromne wsparcie otrzymaliśmy także ze strony Zarządu Głównego Polskiego Związku Niewidomych i osobiście Pani Prezes Anny Woźniak-Szymańskiej oraz Związku Kultury Fizycznej „Olimp” i Pana Piotra Łożyńskiego.

– Skąd siły na takie zaangażowanie?

– Jestem w Stowarzyszeniu od samego początku, od dziecka gram w szachy. Już jako dwunastolatka przyjeżdżałam na turnieje organizowane przez śp. Jerzego Bryckiego. Ja z „Crossu” nie żyję, pełnię funkcję prezeski społecznie, mam przecież swoją spółdzielnię. Kocham ludzi i w życiu staram się kierować dewizą, którą otrzymałam od mojego śp. ojca – życie jest tyle warte, ile można zrobić dla drugiego człowieka.Mówią, że jestem trudna, charakterna, ale kto się na mnie pozna, potrafi mnie docenić. Jestem taka, że powiem to, co myślę, prosto z mostu, nie potrzebuję adwokatów. Na wszystko sama musiałam ciężko harować i znam wartość pracy.

– To prawda, jest Pani znana ze swego temperamentu i energii. A jakie są plany Stowarzyszenia na przyszłość?

– Chcemy przede wszystkim postawić na młodzież, zacieśnić współpracę z ośrodkami szkolno-wychowawczymi. Wspaniale rozhulał się tenis stołowy dźwiękowy, teraz trzeba dyscyplinie nadać perspektywę międzynarodową. Narciarstwo biegowe również cieszy się popularnością wśród młodych, mają w nim duże osiągnięcia. Trzeba w Stowarzyszenie tchnąć ducha młodości, nie zapominając jednak o naszych zawodnikach 50+. Roboty jest na pewno jeszcze sporo.

– Życzę więc zdrowia i sił do dalszej pracy. Dziękuję za rozmowę.

– Dziękuję.

 

Kobieta obok mężczyzny, który trzyma mikrofon
Józefa Spychała, obecna prezes Stowarzyszenia „Cross”,
i Tadeusz Milewski, pierwszy prezes organizacji

Józefa Spychała to także utytułowana szachistka, reprezentantka Polski na szachowych imprezach międzynarodowych osób z dysfunkcją wzroku, wielokrotna medalistka na polu krajowym. Na indywidualnych mistrzostwach Polski kobiet niewidomych i słabowidzących zdobyła aż 25 medali: 10 brązowych, 14 srebrnych i jeden złoty (Wągrowiec 1998). Z reprezentacją Poznania i klubu „Tęcza” wywalczyła cztery brązowe medale na drużynowych mistrzostwach Polski niewidomych i słabowidzących. Trzykrotna uczestniczka mistrzostw świata niewidomych i słabowidzących (w latach 2006-2014), sześciokrotna uczestniczka mistrzostw świata kobiet niewidomych. Dwukrotnie w drużynie IBCA na olimpiadzie szachowej (1996, 2004). Jest również prezeską powstałego w grudniu 1995 r. Klubu Sportu i Rekreacji Niewidomych i Słabowidzących „Tęcza” w Poznaniu.

Rozmawiała Marta Michnowska

Do góry

Niezmiennie na medal

Na parakolarskich mistrzostwach świata w konkurencjach szosowych, rozegranych w terminie 12-15.09.2019 roku w holenderskim mieście Emmen, zawodnicy ZKF „Olimp” zdobyli cztery medale. Anna Harkowska (klasa WC5) wywalczyła srebro w wyścigu na czas, tandem Justyna Kiryła i Aleksandra Tecław zajął trzecie miejsce w wyścigu ze startu wspólnego, a Marcin Polak w duecie z Michałem Ładoszem zgarnęli dublet w postaci dwóch brązowych medali w obu tych konkurencjach.

Przygotowania do wrześniowych mistrzostw świata rozpoczęły się już w lipcu.Najpierw w Milówce, w ramach projektu„Strefa sportu 2019”, realizowanego przez ZKF „Olimp” i współfinansowanego przez PFRON, odbyła się konsultacja kolarska, a potem nastąpił start kontrolny w zawodach Pucharu Europy w słowackim Puchovie. Na podium tej imprezy stanęły aż trzy polskie tandemy kobiece, w kolejności od najlepszego: Justyna Kiryła – Aleksandra Tecław, Iwona Podkościelna – Agnieszka Sikora i Angelika Biedrzycka – Izabella Krawczyk. Formę potwierdzili też: tandem męski Adam Brzozowski – Tomasz Bala (drugie miejsce) i zawodnicy z dysfunkcją narządu ruchu – Zbigniew Maciejewski (pierwsze miejsce w klasie MC3) i Sławomir Turonek (drugie miejsce w klasie MC4). Kolejnym etapem przygotowań było zgrupowanie w Zieleńcu (14-28 lipca), stanowiące element projektu Polskiego Komitetu Paraolimpijskiego „Sport dla Wszystkich!”. Tak jak w poprzednich latach bazą naszej ekipy był ośrodek Absolwent, który daje gwarancję dobrych warunków zakwaterowania i wyżywienia oraz zapewnia wspaniałą rodzinną atmosferę. Po solidnej dawce treningów wytrzymałościowo- siłowych w górskim terenie przyszedł czas na sprawdzenie aktualnego stanu zdrowia i poziomu wydolności kadrowiczów. Podczas badań w Centralnym Ośrodku Medycyny Sportowej w Warszawie zebrano informacje, które pomagają przeciwdziałać przeciążeniom organizmów zawodników, są przydatne w ocenie efektów treningowych i ewentualnie pomogą skorygować program szkolenia.

Dwaj kolarze na tamdemie
Tandem Adam Brzozowski – Tomasz Bala na starcie
Grupa kolarzy na starcie wyścigu
Wyścig kobiet o Puchar Świata w Baie-Comeau

Następnym punktem w planach kadry był start w Pucharze Świata w Baie-Comeau (8-11 sierpnia). Decyzja o wyjeździe do Kanady obarczona była sporym ryzykiem, bo daleka i uciążliwa podróż zakłócała tok przygotowań do mistrzostw świata oraz stanowiła trudne wyzwanie logistyczne i finansowe. Z tych powodów z udziału w Pucharze zrezygnowali kolarze ręczni PZSN „Start”, a ekipa „Olimpu” została zmniejszona. Odpowiedzialność za reprezentowanie polskiego parakolarstwa w ostatniej tegorocznej odsłonie Pucharu Świata spoczęła na barkach tandemów Iwona Podkościelna – Agnieszka Sikora i Marcin Polak – Michał Ładosz. Zawodnicy walczyli również o punkty kwalifikacyjne na igrzyska paraolimpijskie Tokio 2020. Nasi reprezentanci wywiązali się z tych zadań bardzo dobrze, bo dwukrotnie stanęli na podium i znacząco powiększyli swój dorobek punktowy. Panie zajęły trzecie miejsce w wyścigu na czas i siódme miejsce ze startu wspólnego, natomiast panowie w pierwszej konkurencji wykręcili piąty czas, a w drugiej finiszowali na drugiej pozycji. Podniosłym momentem w Baie-Comeau było uhonorowanie tandemu Iwona Podkościelna – Agnieszka Sikora koszulkami i statuetkami za zwycięstwo w klasyfikacji generalnej tegorocznego Pucharu Świata. Marcin Polak i Michał Ładosz zajęli w tym prestiżowym rankingu znakomitą drugą pozycję.

Peleton kolarzy na tamdemach
Męski peleton na trasie wyścigu Pucharu Świata w Baie-Comeau

Od 13 do 22 września kolarze ponownie trenowali na zgrupowaniu w Zieleńcu (w ramach projektu „Strefa sportu 2019”), a 25 września ścigali się już w Podgórzynie, gdzie walczyli o medale w górskich mistrzostwach Polski. Na tej imprezie najwyższą formę zaprezentowały tandemy Justyna Kiryła – Aleksandra Tecław i Marcin Polak – Michał Ładosz, które zdobyły tytuły mistrzowskie. Wcześniej te same duety stanowiły mocny punkt polskiej reprezentacji na mistrzostwach świata w holenderskiej miejscowości Emmen (11-15 września). Najważniejsza tegoroczna impreza zgromadziła na starcie imponującą liczbę 416 zawodników z 49 krajów. W wyścigach na czas, rozegranych 12 września, zawodnicy ZKF „Olimp” zdobyli dwa medale – Anna Harkowska srebrny, a tandem Marcin Polak – Michał Ładosz brązowy.

Tabela wyników - klasa WC5 – 20,8 km
  Klasa WC5 – 20,8 km  
1. Sarah Storey - Wielka Brytania 00:29:41,90
2. Anna Harkowska - Polska 00:30:39,93
3. Kerstin Brachtendorf - Niemcy 00:30:54,89
Tabela wyników - klasa MB – 31,2 km
  Klasa MB – 31,2 km  
1. Vincent Ter Schure/Timo Fransen - Holandia 00:36:17,29
2. Stephen Bate/ Adam Duggleby - Wielka Brytania 00:36:44,50
3. Marcin Polak/Michał Ładosz - Polska 00:37:02,56
Mężczyźni z medalami na szyi stojący na podium
Mistrzowie świata w jeździe na czas. Od lewej: Stephen Bate, Adam Duggleby,
Vincent Ter Schure, Timo Fransen, Marcin Polak, Michał Ładosz

Pozostali nasi reprezentanci zajęli następujące miejsca: Iwona Podkościelna i Agnieszka Sikora (WB) – piąte, Justyna Kiryła i Aleksandra Tecław (WB) – szóste, Karolina Rzepa i Edyta Jasińska (WB) – siódme, Sławomir Turonek (MC4) – czternaste, Przemysław Wegner i Artur Korc (MB) – czternaste, Adam Brzozowski i Tomasz Bala (MB) – dziewiętnaste. Zbigniew Maciejewski (MC3) po kolizji z samochodem mocno się potłukł, nie ukończył wyścigu i karetką został przewieziony do szpitala, z którego na szczęście po dwóch dobach został wypisany z zaleceniem dalszego leczenia w Polsce. Pomimo problemów Zbyszka reszta ekipy nie straciła sportowego ducha i w bojowym nastroju przystąpiła do wyścigów ze startu wspólnego. Tandemy kobiece, rywalizujące na dystansie 81,4 km, dojechały do mety całą grupą i rozegrały typowo sprinterski finisz, w którym najlepsze były:

  1. Emma Foy/Hannah Van Kampen - Nowa Zelandia
  2. Katie-George Dunlevy/Eve McCrystal - Irlandia
  3. Justyna Kiryła/Aleksandra Tecław - Polska

Pozostałe nasze reprezentantki – Iwona Podkościelna z pilotką Agnieszką Sikorą oraz Karolina Rzepa z pilotką Edytą Jasińską – zajęły odpowiednio siódme i jedenaste miejsce. Wyścig męskich tandemów na dystansie 103,6 km był bardzo szybki (przeciętna prędkość – 45,627 km/h). Stawka mocno się porwała, a walka o medale rozegrała się w gronie czołowej piątki, która wyprzedziła kolejną grupkę o ponad dwie minuty. Medalowe miejsca zajęli:

  1. Tristan Bangma/Patrick Bos - Holandia
  2. Adolfo Bellido Guerrero/Noel Martin Infante - Hiszpania
  3. Marcin Polak/Michał Ładosz - Polska

Przemysław Wegner i Artur Korc byli w tym wyścigu na jedenastej pozycji, a Adam Brzozowski i Tomasz Bala – na czternastej. Sławomir Turonek rywalizującyw klasie MC4 na dystansie 88,8 km był siedemnasty, a w zamykającym sobotnią rywalizację wyścigu połączonych klas WC4-5 kobiet na 66,6 km Anna Harkowska zafiniszowała tuż za podium, na czwartej pozycji.

Kolarze jadący a tamdemie
Marcin Polak i Michał Ładosz ponownie z medalami mistrzostw świata (brąz,
Baie-Comeau, Kanada 2019)

Zawodnicy ZKF „Olimp” zakończyli mistrzostwa świata z dorobkiem czterech medali, co śmiało można uznać za duży sukces. Spośród reprezentantów PZSN „Start” walczących w klasie handcycling na szczególne uznanie zasłużyła Renata Kałuża, która zdobyła srebrny medal w jeździe na czas i brązowy w wyścigu ze startu wspólnego. Polska w rankingu państw zajęła piętnastą pozycję (w klasyfikacji według kolorów medali, w której złoto ma większą wartość przeliczeniową niż krążki z mniej szlachetnych kruszców) i dziesiąte miejsce pod względem liczby zdobytych medali. To całkiem przyzwoity wynik, biorąc pod uwagę ciągły rozwój parakolarstwa i wzrost poziomu sportowego naszych rywali. W Emmen medale zdobywali przedstawiciele aż dwudziestu pięciu krajów ze wszystkich kontynentów. Okazuje się, że kolarskie talenty pojawiają się pod każdą szerokością geograficzną, co jest urzeczywistnieniem misji Międzynarodowej Unii Kolarskiej, która stawia sobie za cel globalizację sportu rowerowego. Naszą misją jest propagowanie kolarstwa tandemowego w Polsce, a najbliższym celem utrzymanie się w elitarnym gronie medalistów najważniejszych światowych imprez kolarskich w paraolimpijskim 2020 roku

Mężczyźni stojący na podium
Dziewczyny na medal. Od lewej: Katie-George Dunlevy – Eve McCrystal,
Emma Foy – Hannah Van Kampen, Justyna Kiryła – Aleksandra Tecław

Mirosław Jurek

Do góry

Wszystko na dobrej drodze

Kiedy w klubie „Guide” zaczęliśmy myśleć o powrocie do organizacji Pucharu Polski, postanowiliśmy poszukać lokalizacji znajdującej się zdecydowanie bliżej naszej siedziby. Na jednej z imprez poznaliśmy walkerów z okolic podwrocławskiej Oławy. Szybko okazało się, że razem możemy naprawdę dużo

Zabraliśmy się za przygotowanie zawodów na trasie w Janikowie. Wspólne działania uwieńczyło podpisanie porozumienia z gospodarzem terenu – Nadleśnictwem Oława. Dzięki tej współpracy powstała pierwsza w Polsce całkowicie przygotowa- na i oznakowana trasa do nordic walkingu dla osób słabowidzących. Nie jest trudna, prowadzi szerokimi leśnymi drogami, które jeszcze wyrównaliśmy, usunęliśmy wystające korzenie i potencjalnie niebezpieczne gałęzie. Nadleśnictwo zaaprobowało duże, czytelne tabliczki, którymi wyznaczyliśmy trasę. Jej walory dostrzegają zarówno osoby z dysfunkcjami wzroku, jak i seniorzy.

Grupa osób z kijkami do nordic walking szykująca się do marszu
Janików, zawodnicy przed startem w Pucharze Polski

Dlaczego „Guide” postawił na propagowanie właśnie tego sportu? Marsz jest naszą naturalną formą ruchu, więc nordic walkingu dość łatwo jest się nauczyć. To aktywność bezpieczna dla każdego i można ją podejmować niemalże wszędzie. Jednak jak każda forma ruchu związana z przemieszczaniem się osób z dysfunkcją wzroku bardzo często wymaga zaangażowania asystenta, inaczej mówiąc – przewodnika. Dla osób nieco lepiej widzących przewodnik może być towarzyszem, który pomoże w trudniejszych momentach trasy. Kiedy wzrok okazuje się zbyt słaby, aby samodzielnie bezpiecznie poruszać się w terenie, przewodnik prowadzi przez całą trasę. Jednym z najczęściej stosowanych sposobów pomocy jest użycie przez obu walkerów szelek. Przewodnik idzie jako pierwszy, a niewidomy podąża za nim, wyczuwając kierunek marszu poprzez taśmy lub gumy łączące szelki.

Grupa osób z kijkami stojących na ścieżce
W oczekiwaniu w strefie zmian podczas DMP w nordic walkingu

W całej Polsce organizowane są imprezy nordicowe. Są to rajdy, ale także zawody różnej rangi, od mistrzostw miejscowości, przez Puchar Polski, mistrzostwa Polski, na mistrzostwach świata kończąc. Niestety, niewielka część z nich przewiduje start osób z niepełnosprawnością. I choć czasem wymienia się je nawet w nazwie imprezy, to na tym organizator poprzestaje i nie wprowadza żadnych ułatwień i dostosowań. Natomiast nasze zawody zawsze są dostosowane do dysfunkcji wzroku startujących. Tegoroczne poprowadzone były przystosowaną i oznakowaną trasą. Nowością była możliwość skorzystania z pomocy przeszkolonego przewodnika. Aby zawody uatrakcyjnić i przeprowadzić je w sposób bardziej profesjonalny niż organizowane wcześniej w Porażynie, zastosowaliśmy elektroniczny pomiar czasu, a start i metę ustawiliśmy w dmuchanej bramie startowej. Zmagania trwały dwa dni, od 31 sierpnia do 1 września. Najważniejszą imprezą były drużynowe mistrzostwa Polski, które rozegrano drugiego dnia, w niedzielę. W sobotę odbyła się kolejna odsłona Pucharu Polski.

Mężczyzna idący z kijkami, w tle kolejne osoby maszerujące
Na trasie wyścigu o Puchar Polski

Imprezę rozpoczął przyjazd ekip do Oławy, skąd wszyscy udali się do ośrodka Leśna Skarpa w Leśnej Wodzie. Przez cały czas towarzyszyła nam piękna, słoneczna pogoda, co z jednej strony było bardzo przyjemne, z drugiej jednak dawało się we znaki zawodnikom, kibicom i organizatorom. Pomagało zadaszenie i stałe uzupełnianie zapasów wody. Początek, a zarazem koniec trasy zlokalizowany był na boisku w Janikowie. Zawodnicy mogli wybrać dystans standardowy (około 5,6 km) albo o połowę krótszy – rekreacyjny, zależnie od preferencji i możliwości. Na starcie stanęło blisko 40 kijkarzy i kijkarek, którzy rywalizowali w trzech kategoriach wiekowych i dwóch wzrokowych. Startowali zarówno debiutanci, jak i utytułowani zawodnicy. Kilkoro z nich uzyskało czasy porównywalne z osiąganymi przez nordicowców pełnosprawnych, a nawet lepsze. Takie zaawansowanie zawodników z dysfunkcją wzroku wymusiło modyfikację regulaminu, a dokładniej fragmentów dotyczących przewodników. Nie muszą już oni iść z kijami, a na trasie mogą nawet podbiegać. Mimo zaciętej rywalizacji sportowej nie tylko wynik się liczył. W imprezie startowali także seniorzy i początkujący, którzy dopiero zaczynają przygodę z kijami. Poradzili sobie wspaniale, a ich pojawianie się na mecie wywoływało aplauz kibiców. Udział debiutantów bardzo cieszy, bo jest dobrą prognozą dla rozwoju dyscypliny.

W grupie zawodników walczących w klasyfikacji generalnej rywalizacja była niezwykle zacięta, a wyniki bardzo dobre. W kategorii B2 mężczyzn klasą dla siebie byli zawodnicy klubu „Podkarpacie” Przemyśl, którzy wypełnili całe podium. Zwycięzcą został Piotr Garbowski, drugi był Paweł Gil, a trzeci Jerzy Skwirut. W kategorii B2 kobiet podium zawładnęły… Małgorzaty. Pierwsze i trzecie miejsce zajęły zawodniczki z klubu „KoMar” Piekary Śląskie – Małgorzata Strelczuk i Małgorzata Tazbir, a drugie Małgorzata Adamiak z klubu „Omega” Łódź. W kategorii B1 mężczyzn pierwsze miejsce wywalczył, co nie było niespodzianką, Krzysztof Janusik (przewodnik: Małgorzata Janusik) z „Jutrzenki” Częstochowa, drugie Piotr Zawrzykraj (przewodnik: Dariusz Karp), a trzecie Karol Baran (przewodnik: Urszula Baran), obaj zawodnicy klubu „Debiut” Stąporków. W pozostałych klasyfikowanych kategoriach nie było podziału na kobiety i mężczyzn. W kategorii seniorów pierwsze miejsce zdobył zawodnik „Jantaru” Gdańsk Przemysław Kaciotys, drugie Zdzisław Mądry z „Jutrzenki” Częstochowa, a trzecie Zdzisław Wójcik z „KoMaru” Piekary Śląskie. W kategorii juniorów dwa najwyższe miejsca należały do uczniów ośrodka szkolno-wychowawczego nr 13 we Wrocławiu – pierwsze do Amadeusza Łysyka, a drugie do Pawła Hejny, trzecie natomiast wywalczyła zawodniczka „Podkarpacia” Przemyśl Karolina Koś. Jeśli zaś chodzi o trasę rekreacyjną (ok. 2800 m), całe podium zapełnili zawodnicy klubu „Guide”, startujący w barwach AZS Dolnośląskiej Szkoły Wyższej we Wrocławiu. Pierwsze miejsce zajęła Hanna Sobol, drugie Amanda Kosińska, a trzecie niewidomy zawodnik Marcin Pleśniak (przewodnik: Dominika Garncarz). Dekoracja zwycięzców odbyła się wieczorem, przy kolacji w ośrodku.

Trofea dla zwycięzców
Trofea dla zwycięzców drużynowych mistrzostw Polski

Drugi dzień zmagań to drużynowe mistrzostwa Polski. Ich organizatorem było Stowarzyszenie „Cross” przy wsparciu wykonawczym klubu „Guide” i finansowym Ministerstwa Sportu i Turystyki oraz Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. Są to jedyne zawody drużynowe w Polsce. Odbywają się w formule sztafety. Każdy team tworzy troje zawodników z jednego klubu i w każdym musi być przynajmniej jedna kobieta. Mogą startować zarówno zawodnicy słabowidzący, jak i niewidomi. Zawsze staramy się, aby poszczególne odcinki miały różne długości, co pozwala klubom optymalnie zastawić skład sztafet. Pierwsza zmiana miała do przejścia 2300 m, druga 1800 m, trzecia – aż 5100 m. Strefę zmian nadzorowała czujnym okiem komisja sędziowska. Aby było bezpieczniej, nie przekazywano zmiany w sposób kontaktowy, lecz zbliżony do tego, jaki stosuje się w sztafecie pływackiej. Kiedy zawodnik przekraczał linię strefy zmian, sędzia startował zawodnika z kolejnej zmiany. Na starcie stanęło siedem drużyn, w tym jedna juniorska.

Grupa osób siedzączych przy stołach w plenerze
Janików, odpoczynek po wyczerpującej rywalizacji o Puchar Polski

Także tego dnia zawodnicy z przemyskiego „Podkarpacia” mieli powody do radości. To właśnie oni w składzie: Jerzy Skwirut, Karolina Koś i Piotr Garbowski wywalczyli pierwsze miejsce i tytuł mistrzów Polski. Drugie miejsce zajęła drużyna klubu „Guide” (AZS DSW Wrocław) w składzie: Sławomir Jankowski, Martyna Hołub, Łukasz Jankowski. Trzecie miejsce wywalczył team klubu „Jutrzenka” Częstochowa – Zdzisław Mądry, Angelika Szymonik, Krzysztof Janusik (przewodnik: Małgorzata Janusik). Dekoracja drużyn odbyła się na mecie, a uświetnili ją obecnością przedstawiciele Nadleśnictwa Oława.

Korzystając z okazji, chciałbym serdecznie podziękować całej ekipie z klubu „Guide”, która pracowała przy organizacji zawodów w Janikowie, a szczególnie: Elom, Asi, Ani, Darkowi i Kubie – bez was, Kochani, nic by się nie udało. Dziękuję również: członkom Stowarzyszenia „Janików nad Smortawą” – Tomku, wyrazy uznania; wszystkim przewodnikom i wolontariuszom; władzom Gminy Oława oraz Nadleśnictwa Oława – za życzliwość i pomoc w organizacji tej imprezy i dostosowaniu tras; pani Magdalenie Serediuk wraz ze współpracownikami – za gościnę, wspaniałą atmosferę i pyszne jedzenie; panu Aleksandrowi Wilanowskiemu, prezesowi PSINW [Polskiego Stowarzyszenia Instruktorów Nordic Walking – przyp. red.] i jednemu z pionierów NW w Polsce – za wieloletnie wsparcie we wszelkich działaniach; panu Grzegorzowi Rejmerowi oraz firmie Elephant Pro – za stałe wsparcie sprzętowe. Impreza została dofinansowana ze środków Ministerstwa Sportu i Turystyki oraz Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.

Ten sezon jeszcze się nie skończył, a my już myślimy o następnym. W przyszłym roku zamierzamy zorganizować podobną imprezę, pewnie także w Janikowie. Chcemy również dzielić się doświadczeniem i planujemy kurs dla zawodników i przewodników, którego celem będzie doskonalenie techniki marszu oraz współpracy w parze zawodnik – przewodnik. Kto zechce, będzie mógł po jego ukończeniu uzyskać dyplom instruktora nordic walkingu. Chętnie podzielimy się także doświadczeniem i wiedzą w zakresie znakowania tras. Możemy pomóc w dopracowaniu i wyznaczeniu trasy również w Waszym regionie. Zapraszamy do Janikowa – nasza trasa dostępna jest dla wszystkich! W razie pytań oraz w celu zgłoszenia proszę o kontakt:

dr Dariusz Rutkowski
prezes „Guide” Wrocław
drutkowski@iz.pl,
kom. 507 067 266

 

Kiedy w ubiegłym roku wywalczyliśmy z zawodnikiem z grupy startowej B1 wicemistrzostwo świata w nordic walkingu, nic (a z perspektywy czasu prawie nic) nie zwiastowało nadchodzących kłopotów. Niecały miesiąc później lawina ruszyła. Najpierw wysiłek zaczął sprawiać mi niewielkie trudności, później pojawiły się problemy z oddychaniem, aż wreszcie wejście kilka stopni po schodach stanowiło wyzwanie przerastające moje możliwości. Szybko – SOR, oczekiwanie i zatrważająca diagnoza: zator płucny i zawał płuca. Walka o przeżycie, konieczność zmiany planów – w zasadzie nie wiadomo, na jak długo. Ten bieg wypadków wymusił konieczność odwołania ubiegłorocznych zawodów w Porażynie. To był dla mnie bardzo trudny czas. Nagła zmiana – od dużej aktywności do problemów z przejściem kilku metrów, od planów na najbliższe lata do doraźnej walki o przetrwanie.

Grupa osób stojących na dworze
Pamiątkowe zdjęcie uczestników DMP 2019 w nordic walkingu

Serdecznie dziękuję wszystkim za wsparcie i dobre słowa. Wiadomo, że nie ma ludzi niezastąpionych i każda pustka zostaje szybko wypełniona, dlatego tym serdeczniej dziękuję za deklaracje oczekiwania na mój powrót do zdrowia. Świadomość tego bardzo wzmacniała mnie w trudnej walce o powrót do formy zarówno fizycznej, jak i psychicznej. Ten epizod (tak teraz nazywam chorobę) trochę zamieszał w życiu moim, moich najbliższych oraz współpracowników. Ostatecznie był on także jedną z przyczyn zmiany miejsca zawodów z odległego od Wrocławia Porażyna na dużo bliższy Janików.

Dariusz Rutkowski

Do góry

Prawdziwy zwycięzca

Bez zbędnych wstępów powiem, że tegoroczny turniej szachowy w Krynicy- -Zdroju o Puchar Stowarzyszenia „Cross” zdominował Wiktor Szydłowski z Białegostoku. Pokazał klasę i przypomniał kolegom, czym są szacunek dla przeciwnika i kultura przy szachownicy, ważniejsze czasem od samej wygranej. Dlatego nazywam go prawdziwym zwycięzcą.

Sympatyczny, otwarty, dojrzały już wiekiem Podlasiak do każdego zwracał się grzecznie per pan. Teraz przeżywa chyba szachową drugą młodość, bo gra szybko, jakby bez wysiłku, ale dokładnie, z rozmysłem. Można było odnieść wrażenie, że dla niego szachy to sztuka. Imponował debiutami, znajomością najnowszych teorii szachowych, wszechstronnością. Był nie do zaskoczenia – a sam zaskakiwał, niezłomny – a sam łamał rywali, niezwyciężony – a sam zwyciężał. Jego król był zawsze bezpieczny, a rozbrykane skoczki (szlachetnej krwi ogiery – znam się na tym) siały popłoch w obozie przeciwnika – choćby w partiach z Marianem Kowalczykiem czy Markiem Pociejowskim – niczym husaria Sobieskiego pod Wiedniem. Zajął pierwsze miejsce z dorobkiem 7 p., ale puchar za zwycięstwo przekazał Tomaszowi Pawlikowi, by uhonorować go za postawę fair play podczas rozgrywki. Zachowanie Tomka jest warte zapamiętania i stosowania. Przypomniał on przeciwnikowi o przełączaniu zegara, gdy ten wykonał posunięcie i zapomniał to zrobić. Większość grających, niestety – szczególnie nazbyt ambitnych niektórych młodszych graczy – milczy wtedy jak głaz i udaje, że myśli nad nowym ruchem – tyle że na czasie przeciwnika. A jemu uciekają bezcenne minuty, co wypacza wynik partii, zwłaszcza wtedy, gdy jest w niedoczasie. Regulamin nie obliguje do przypominania przeciwnikowi o zegarze, więc tym bardziej Tomek z Witkiem pokazali, że honor i uczciwość są ponad wszystko.

Osoby grające w szachy
Na sali gry

Drugie miejsce zdobył grający również z dużą siłą Rajmund Filipiak, który uzyskał 6,5 p., a trzeci był Sylwester Barnowski – 6 p. Czwarte miejsce zajął bojowy jak zwykle Józef Żełajtys (6 p.). Pięknie, z dojrzałością grał piąty w tabeli Jacek Ruszczycki (6 p.), najbardziej utytułowany szachista w naszej krynickiej grupie. Zasłużenie szóste miej- Rycerska gra sce zajął Marek Pociejowski (5,5 p.). Miejsca pozostałych uczestników turnieju: 7. Józef Cebula – 5,5 p., 8. Stanisław Niećko – 5 p., 9. Marian Kowalczyk – 5 p., 10. Ryszard Oberc – 5 p., 11. Tomasz Pawlik – 5 p., 12. Ryszard Grzywacz – 5 p., 13. Stanisław Białas – 5 p., 14. Kazimierz Kopeć – 5 p., 15. Henryk Krynicki – 4,5 p., 16. Lucjan Czyż – 4,5 p., 17. Jan Pawlus – 4,5 p., 18. Stanisław Mazur – 4 p., 19. Kamil Minaut – 4 p., 20. Tadeusz Bielski – 4 p., 21. Maria Gawaluch-Mazur – 4 p., 22. Adolf Jagiełło – 3,5 p., 23. Eugenia Wewersowicz 3,5 p., 24. Halina Omańska – 3 p., 25. Żaneta Babska – 2,5 p., 26. Józef Jaworski – 2 p., 27. Mateusz Zapała – 1,5 p.

Osoby z pucharami
Zwycięzcy turnieju o Puchar Stowarzyszenia „Cross” w szachach

Turniej sędziował arbiter klasy międzynarodowej Leszek Bakalarz, a całą imprezę, odbywającą się w dniach 14-23.09.2019 r., przeprowadził sprawnie koordynator Jerzy Hanus. Znany szachistom pensjonat Gaborek zapewnił warunki pobytu na bardzo wysokim poziomie, a urok Krynicy-Zdroju w jesiennym entourage’u na długo pozostanie w pamięci.

Zadanie dofinansował Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych w ramach realizacji projektu „Tylko dla Mistrzów 2019”, prowadzonego przez Stowarzyszenie „Cross”.

Stanisław Niećko

Do góry

Rycerska gra

Jakże cieszą się w zaświatach polscy i litewscy rycerze spod Grunwaldu, że to już trzydziesty czwarty turniej szachowy poświęcony tej największej na świecie bitwie późnego średniowiecza. Bo przecież szachy są nierozłącznie związane z kulturą rycerską.

Umiejętność gry w szachy musiał opanować w stopniu nie gorszym niż jazdę konną, władanie mieczem i kopią (pieszo i na koniu) każdy kandydat na rycerza przystępujący do pasowania. Zdawał z tego praktyczny egzamin przed starszymi towarzyszami przyszłych bojów, a ci wystawiali mu opinię przed królem. Pod koniec średniowiecza szachy stały się, obok miecza, kopii i tarczy, znakiem przynależności do tego stanu, a szachownica – elementem tworzącym herby rycerskie, np. znany powszechnie herb Wczele. Ponieważ kultura rycerska szczególnie rozwinęła się na dworze królowej Eleonory Akwitańskiej, wielkiej miłośniczki i propagatorki tejże kultury, słynnej z urody i inteligencji matki krzyżowca, rycerza i króla Anglii Ryszarda Lwie Serce, to właśnie stąd rozlała się na cały chrześcijański świat, a z nią – jako nieodłączny element życia dworskiego – szachy. To one, poza ucztami, dawały pretekst do spotkań i flirtów, przewijały się w poezji i muzyce. Były to czasy średniowiecznych wesołych moralitetów znakomicie oddających ducha epoki znanej nam szczególnie z filmowych opowieści o Robin Hoodzie. Wtedy to zamki możnych były ostoją szachów. Grano w nie na dworze frankońskim Pepina Małego i jego wnuka, cesarza Karola Wielkiego, twórcy wyłaniającej się z porzymskiego chaosu chrześcijańskiej Europy. Gdy wraz z arabskim najeźdźcą w VIII w. pojawiły się w wizygockiej Iberii, swą symboliką i finezją olśniły i zawojowały ówczesne elity. To przez nie podbita przez Arabów Sewilla nie wróciła na chrześcijańskie łono. W 1335 roku król Kastylii Alfons II nie docisnął dogorywającej arabskiej obrony, bo w przerwie oblężenia przegrał z mauryjskim wezyrem partię o miasto i bogato inkrustowaną szachownicę, która miała stanowić dodatkowy laur dla zwycięskiego króla. (Obraz olejny ukazujący rozgrywkę króla z wezyrem oraz przesławne szachy widziałem w sewilskim Alkazarze). Szachownica stała się również częścią herbu Chorwacji, gdy król Piotr zwyciężył dożę weneckiego w partii szachów, której stawką była wolność ojczyzny. Były synonimem walki bezwzględnej, ale szlachetnej, pozbawionej okrucieństwa, szanującej zasady. I mają jeszcze to, co najważniejsze – tajemnicę. Jako takie przedstawione są w filmie „Siódma pieczęć” wielkiego szwedzkiego reżysera Ingmara Bergmana. Wracający z wyprawy krzyżowej rycerz (w tej roli Max von Sydow) gra w nie ze śmiercią o życie – życie wieczne. Przedstawione są jako boski kanon praw i zasad ządzących światem, którego przynajmniej w tym życiu nie poznamy.

Figury szachowe
Szachy sandomierskie

Rozwój teorii gry i literatury szachowej w renesansie nie wziął się z niczego. Był pokłosiem ich popularności i znaczenia w średniowieczu. Jan Kochanowski poświęcił grze swój poemat heroikomiczny „Szachy”. W nim zaś szachy nie są pretekstem intrygi i fabuły dzieła – to one są głównym bohaterem, a księżniczka i dwaj rycerze walczący przy szachownicy o jej rękę pełnią rolę służebną dla pokazania uroku gry. Aleksander Wagner pokusił się o przełożenie treści poematu na zapis partii szachowej i opublikował go w miesięczniku „Szachista Polski” z lipca 1912 roku. Podaję pozycję w partii, która wieńczy poemat w jego kulminacji. Białe: Kb1, Hg4, Wh7. Czarne: Kb8, Wa8, Sb4, Gd4, b3, c3. A jest ruch czarnych. Księżniczka tajemnym znakiem pozostawionym na szachownicy podpowiedziała ukochanemu rycerzowi wygrywające Wh8+. Może to i prościutka kombinacja, ale ileż w tej historii renesansowego czaru, jej piękno zaginęłoby w gąszczu zawiłości bogatej szachowej kombinacji. I jeszcze jedna ciekawostka. Szachy zwane sandomierskimi przywiózł z trzeciej wyprawy krzyżowej do Ziemi Świętej książę Henryk Sandomierski. Są w muzeum w sandomierskim ratuszu i brak im tylko trzech pionków.

Trzej mężczyźni oraz jedna kobieta z pucharami
Zwycięzcy turnieju o Puchar Grunwaldu po ciężkich potyczkach szachowych

Nasz Puchar Grunwaldu odwołuje się do tej tradycji i historii. Tegoroczny rozegrany został w Lidzbarku między 25 a 31 sierpnia 2019 r. w znanym już dobrze szachistom ośrodku Ambrowil. Turniej zorganizował klub „Warmia i Mazury” Olsztyn, a pojedynki sędziował Andrzej Gula. Równolegle z naszymi rozgrywkami rozpoczęły się zawody w nordic walkingu i strzelectwie. Do szachowych stolików zasiadło piętnastu szachistów i cztery szachistki. Typowany do zwycięstwa był w zasadzie tylko Ryszard Suder, kandydat z jedną normą na mistrza. Na drugie miejsce ostrzyli sobie zęby Bartosz Pawelec i Zdzisław Wojcieszyn. Do trzeciego przymierzało się czterech pozostałych z pierwszej siódemki w tabeli. W pierwszej rundzie Suder rozprawił się z Jerzym Jagiełłą. Rycerską klasą błysnął Pawelec, remisując z Joanną Malcer. W drugiej rundzie Suder wypunktował Mariusza Hagela, Michał Tobolski zremisował z Wojcieszynem, ale gdyby to była walka bokserska, wygrałby przez wskazanie sędziowskie. Propozycję remisu wysuniętą przez Zdzisława Michał przyjął jak ostatnią deskę ratunku. Zaskakujący koniec miała partia Bernarda Olejnika z Józefem Żełajtysem. Józef wygrał, mając gołego króla, z hetmanem wprawdzie, ale przy wrogim hetmanie z wieżą i osłaniających pionkach przy królu. W trzeciej rundzie Suder wygrał z autorem niniejszego artykułu, zaś Żełajtys uległ Pawelcowi. Z Joanną Malcer zremisował Michał Tobolski, zaś partia Wojcieszyn – Olejnik zakończyła się wygraną tego pierwszego. Leonarda Liszewska z Hagelem przegrała, choć pewnie… zwycięską damą być chciała. Marian Inglot zremisował z jednym z Jagiełłów (Adolfem), a po rozgrywce powiedział żartem: „A tak mi chodziło o króla – bo to w końcu Grunwald!”. Czwarta runda to pojedynek dwu Jagiełłów zakończony zwycięstwem Jerzego, naszego gitarzysty i tenora w jednym. Gdyby tak grał w szachy jak na gitarze, byłby mistrzem. W piątej Suder zremisował z Wojcieszynem, a Tobolski z Pawelcem. Szósta runda to przegrana Żełajtysa z Suderem, remis Wojcieszyna z Pawelcem. W siódmej Suder wygrał z Olejnikiem, a Hagel z Wojcieszynem. W ósmej Hagel odnotował remis z Pawelcem, a Żełajtys przegrał z Wojcieszynem. Za to Marian znowu zremisował z Jagiełłą, ale teraz Jerzym. W dziewiątej, decydującej rundzie Suder wygrał z Inglotem, żeby z imponującym wynikiem 8 p. zdobyć Puchar Grunwaldu. Wojcieszyn wygrał z Józefem Jaworskim i przypieczętował drugą pozycję w turnieju. Na trzecim miejscu znalazł się Mariusz Hagel, po wygranej z Bernardem Olejnikiem

Tabela wyników
  XXXIV Turniej Szachowy Niewidomych
i Słabowidzących o Puchar Grunwaldu
25-31.08.2019 r., Lidzbark
 
1. Ryszard Suder - „Warmia i Mazury” Olsztyn 8 p.
2. Zdzisław Wojcieszyn - „Ikar” Lublin 6,5 p.
3. Mariusz Hagel - „Jantar” Gdańsk 6,5 p.
4. Bartosz Pawelec - „Ikar” Lublin 6,5 p.
5. Józef Żełajtys - „Jantar” Gdańsk 5,5 p.
6.` Bernard Olejnik - „Warmia i Mazury” Olsztyn 5 p.
7. Stanisław Niećko - „Tęcza” Poznań 4,5 p.
8. Jerzy Jagiełło - „Syrenka” Warszawa 4,5 p.
9. Edward Skiera - „Łuczniczka” Bydgoszcz 4,5 p.
10. Adolf Jagiełło - „Jantar” Gdańsk 4,5 p.
11. Michał Tobolski - „Łuczniczka” Bydgoszcz 4 p.
12. Joanna Malcer - „Warmia i Mazury” Olsztyn 4 p.
13. Marian Inglot - „Podkarpacie” Przemyśl 4 p.
14. Józef Jaworski - „Jantar” Gdańsk 4 p.
15. Zdzisław Ratajczak - „Warmia i Mazury” Olsztyn 4 p.
16. Lucjan Czyż - „Jantar” Gdańsk 4 p.
17. Krystyna Perszewska - „Jantar” Gdańsk 4 p.
18. Jadwiga Szymczyk - „Jantar” Gdańsk 3,5 p.
19. Leonarda Liszewska - „Atut” Nysa 2,5 p.

Stanisław Niećko

Sprostowanie

W numerze 8/2019, w tekście poświęconym śp. Jerzemu Bryckiemu zamieściliśmy pod zdjęciem na str. 32 podpis mogący sugerować, że na fotografii znajduje się ojciec śp. Jerzego Bryckiego. W rzeczywistości jest to inna osoba. Za wprowadzenie Czytelników w błąd bardzo przepraszamy.

Redakcja

Do góry

Szkolenie czyni mistrza

W dniach 8-20 września 2019 roku w znanym kręglarzom i lubianym przez nich Pucku odbywał się obóz sportowy z zakresu kręgli klasycznych. To już czwarty raz, kiedy miłośnicy kręglarstwa mogli tutaj doskonalić swoje umiejętności.

Do udziału w obozie nie trzeba było nikogo namawiać i lista zgłoszeń zapełniła się bardzo szybko. Dzięki doświadczonej kadrze szkoleniowej oraz dużemu doświadczeniu organizacyjnemu koordynatorki obozu Joanny Staliś dwa tygodnie pobytu w Pucku były czasem bardzo aktywnym, zarówno z powodu intensywnych treningów, jak i odwiedzanych atrakcji turystycznych.

Zajęcia teoretyczne, a przede wszystkim praktyczne doskonalenie tego, co już część uczestników miała na swoim koncie z doświadczeń turniejowych, pozwoliły wszystkim zdobyć wyższe umiejętności. Turniej nie jest dobrym momentem, aby sprawdzać nowe ustawienie nóg, rąk czy siłę rzutu. Tutaj był czas, by każdego dnia przećwiczyć coś innego. Codzienne treningi to również okazja na małe potyczki z innymi uczestnikami, choćby na 30 rzutów. Niby cały czas to tylko trening i nie ma konieczności gry na sto procent, jednak wielu uczestników obozu podpatrywało innych i testowało stosowane przez nich techniki gry w kręgle, by już po chwili włączyć je do swojej taktyki.

Osoby na kręgielni
Instruktor Eugeniusz Bernat wyjaśnia uczestnikom obozu zasady rzutów

Każdy przyjazd do Pucka to także możliwość zwiedzenia okolicznych miejscowo ści i podziwiania ich walorów. A w regionie jest w czym wybierać. Dzięki pięknej pogodzie w pierwszym tygodniu obozu wielu uczestników robiło wycieczki w kierunku Półwyspu Helskiego albo Karwi. Wrzesień to idealny czas, by zaczerpnąć jodu na całą zimę. Lekkie załamanie pogody w drugim tygodniu pobytu zmobilizowało za to uczestników do intensywnej pracy na kręgielni. Pod koniec obozu przyszedł czas na mały sprawdzian. Okazało się, że gra na punkty wywołuje w głowach wielu osób spory stres. Nabyte podczas treningów umiejętności, dopracowana postawa i technika niestety przegrywały ze stresem spowodowanym chęcią uzyskania dobrego wyniku. Potwierdza się stara reguła, że w sporcie wiele zależy od głowy, bo przecież umiejętności już są.

Zdjęcie grupowe
Uczestnicy obozu sportowego z zakresu kręgli klasycznych

Na kończącym blisko dwutygodniowy obóz grillu uczestnicy otrzymali z rąk koordynatorki Joanny Staliś i głównego instruktora Eugeniusza Bernata okolicznościowe medale, tym razem ze zdjęciem Zatoki Puckiej. Miejmy nadzieję, że w przyszłym roku uda się zorganizować podobną imprezę. A już niebawem większość obozowiczów będzie miała możliwość sprawdzenia w praktyce zdobytych umiejętności. W październiku w Pucku odbywać się będzie kolejny ogólnopolski turniej niewidomych i słabowidzących w kręglach klasycznych oraz Puchar Polski Sekcji NiS PZKręgl.

Wojciech Puchacz

Do góry

Bez mostów i bez przeszkód

W niedzielny poranek 15 września odbył się w Płocku 8. Półmaraton Dwóch Mostów. W tym dniu już od samego rana w pobliżu płockiej Orlen Areny, gdzie mieściły się start i meta, gromadziły się tłumy biegaczy. Dzień zaczął się rześki, ale to wcale nie przeszkadzało zawodnikom w ostatnich przygotowaniach przed startem.

Na zawody przybyła spora grupa osób niewidomych i słabowidzących. Reprezentanci Stowarzyszenia „Cross” zjawili się w miejscu rozpoczęcia biegu już godzinę wcześniej. Niewidomi biegacze omawiali szczegóły trasy ze swoimi przewodnikami, a ostatnie kilka minut wszyscy poświecili na rozgrzewkę.

Start nastąpił wczesnym rankiem. O 8:30 blisko 600 biegaczy, w tym duża grupa osób niewidomych i słabowidzących, ruszyło na ulice Płocka. Trasa miała prowadzić, jak co roku, przez dwa miejskie mosty, jednak ze względu na odbywające się remonty musiała zostać wytyczona inaczej – po obwodnicy i w okolicach kombinatu. Rywalizacja wśród uczestników biegu była duża. Zarówno zawodnicy pełnosprawni, jak i z dysfunkcją wzroku walczyli o jak najlepsze rezultaty.

Biegacz z przewodnikiem na rowerze
Grzegorz Powałka z przewodnikiem na trasie biegu

Bardzo dobry wynik uzyskał Mariusz Mazur. Pokonał on trasę półmaratonu w czasie 1:24:33. Był to jego pierwszy półmaraton w życiu. Gdy wbiegał na ostatnią prostą przed metą, nie było widać na jego twarzy oznak zmęczenia. Mariusz liczy, że tak dobry czas w półmaratonie pozwoli mu na złamanie trzech godzin w odbywającym się w październiku maratonie poznańskim. Na drugim miejscu wśród osób słabowidzących był Jacek Ziółkowski (1:32:11), a tuż za nim Łukasz Jankowski (1:33:16). Rezultaty czasowe osiągnięte przez Mariusza Mazura i Jacka Ziółkowskiego pozwoliły im dodatkowo na zajęcie miejsc na podium w ogólnej klasyfikacji osób niepełnosprawnych.

Biegnąca osoba
Mariusz Mazur wbiegający na metę

Osoby niewidome biegnące ze swoimi przewodnikami walczyły nie mniej dzielnie. W coraz lepszej formie jest Mariusz Zacheja. W swojej grupie startowej Mariusz zajął pierwsze miejsce z czasem 1:50:13. Świetnie też biegło się niewidomemu Zbigniewowi Świerczyńskiemu, który pojawił się na mecie zaraz za Mariuszem z niewiele gorszym czasem 1:51:52. Na start w półmaratonie odważył się także Grzegorz Powałka. Bieg ukończył z rezultatem 2:09:58 i znalazł się na trzecim miejscu wśród osób niewidomych.

W ósmej edycji Półmaratonu Dwóch Mostów wystartowały również dwie słabowidzące biegaczki. Pokonanie trasy i dotarcie do mety sprawiło im ogromną radość i satysfakcję. Udział w biegu Marii Dobies (2:03:50) i Haliny Strzeleckiej-Dragun (2:25:08) został doceniony i nagrodzony przez organizatorów i koordynatorów grupy „Crossu”. Każdy, kto ukończył półmaraton, dostał pamiątkowy medal. W oczekiwaniu na dekorację zwycięzców poszczególnych kategorii uczestnicy dyskutowali na temat warunków panujących na trasie i na gorąco omawiali swoje wyniki. Impreza się udała, co było widać po zadowolonych twarzach nagradzanych zawodników.

Jacek Ziółkowski

Do góry

Puchar dobrych wspomnień

25 września minęły dwa lata od śmierci naszego kolegi, trenera i sędziego show- -downa – Michała Wrzesińskiego. Dzięki dofinansowaniu z MSiT i PFRON oraz przy wsparciu Stowarzyszenia „Cross” udało się po raz drugi zorganizować Puchar Polski w showdownie, będący jednocześnie memoriałem Michała. Zawody odbywały się w dniach 26-29 września tego roku.

Uczestnicy turnieju mieszkali w hotelu Kaprys w Świdniku, tam też miały miejsce rozgrywki. Swoich reprezentantów wystawiło osiem klubów z miast takich jak: Byd- goszcz, Częstochowa, Lublin, Olsztyn, Przemyśl, Słupsk, Warszawa i Wałbrzych. Zabrakło reprezentantów klubu z Wrocławia – triumfatorów ubiegłorocznego Pucharu – którzy w tym czasie przygotowywali się do wyjazdu na mistrzostwa świata do włoskiej Olbii.

Całe czwartkowe popołudnie trwały treningi i sprawdzanie akustyki w salach przeznaczonych do gry. W piątek po śniadaniu nastąpiło oficjalne powitanie uczestników i otwarcie turnieju, a po krótkiej odprawie technicznej rozpoczęły się zawody. Turniej rozegrano w dwóch kategoriach – kobiet i mężczyzn, według zasad opracowanych przez Międzynarodowy Komitet IBSA ds. Showdowna. Zawodnicy zostali podzieleni na grupy, zgodnie z miejscem zajmowanym w rankingu.

Osoby z pucharami
Zdobywcy Pucharu Polski w showdownie.
Od lewej: Katarzyna Stenka, Eryk Ozimek, Patrycja Kaza, Przemysław Knaź,
Joanna Pożarycka, Wacław Karczewski

Nie brakowało emocji i niespodzianek, a także wspomnień i anegdot o śp. Michale. Po dwóch dniach rozgrywek poznaliśmy tegorocznych zwycięzców Pucharu Polski. W kategorii kobiet wygrała wicemistrzyni Polski Patrycja Kaza („Syrenka” Warszawa). Podobnie jak rok temu drugie miejsce wywalczyła Joanna Pożarycka („Warmia i Mazury” Olsztyn), trzecie natomiast reprezentantka gospodarzy Katarzyna Stenka („Ikar” Lublin). W kategorii mężczyzn najlepszy okazał się Przemysław Knaź („Podkarpacie” Przemyśl). Na drugim stopniu podium stanął wychowanek śp. Michała – Wacław Karczewski („Ikar” Lublin), a trzecie miejsce wywalczył bardzo utalentowany 17-letni Eryk Ozimek („Syrenka” Warszawa).

Podczas uroczystej kolacji głos zabrał między innymi prezes klubu „Ikar” Lublin Zbigniew Prokopiuk, który podziękował wszystkim uczestnikom za obecność i sportową rywalizację. Wyraził też nadzieję, że Puchar Polski, który upamiętnia Michała Wrzesińskiego, na stałe zagości w kalendarzu imprez sportowych. Ogłoszono oficjalne wyniki turnieju, a o wręczenie pucharów i statuetek triumfatorom poproszono Aleksandrę Wrzesińską, która w kilku wzruszających zdaniach również podziękowała wszystkim za tak piękne upamiętnienie jej męża.

Sebastian Michailidis

II Puchar Polski Osób Niewidomych i Słabowidzących w Showdownie II Memoriał Michała Wrzesińskiego 26-29.09.2019 r., Świdnik
Wyniki turnieju
Kobiety Mężczyźni
1. Patrycja Kaza - „Syrenka” Warszawa 1. Przemysław Knaź - „Podkarpacie” Przemyśl
2. Joanna Pożarycka - „Warmia i Mazury” Olsztyn 2. Wacław Karczewski - „Ikar” Lublin
3. Katarzyna Stenka - „Ikar” Lublin 3. Eryk Ozimek - „Syrenka” Warszawa
4. Emilia Berczyńska - „Łuczniczka” Bydgoszcz 4. Daniel Kuźniar - „Łuczniczka” Bydgoszcz
5. Klaudia Sasin - „Ikar” Lublin 5. Adam Wołczyński - „DoSAN” Wałbrzych
6. Angelika Szymonik - „Jutrzenka” Częstochowa 6. Ariel Kiresztura - „Zryw” Słupsk
Do góry

Treningi nad Czarną Hańczą

Już po raz trzeci Suwalszczyzna zachwycała swymi urokami uczestników obozu sportowego Stowarzyszenia „Cross”. Od 2 do 14 sierpnia 2019 r. w Suwałkach szkolili się adepci warcabów i nordic walkingu. Bezpośrednim realizatorem tego sportowego wyjazdu był klub „Victoria” Białystok.

Hotel Hańcza, w którym zamieszkali miłośnicy warcabów i kijków, położony jest tuż nad malowniczym sztucznym zbiornikiem wodnym Arkadia z piękną wyspą na środku i ścieżkami spacerowymi wokół. Nieopodal spokojnie wije się rzeka Czarna Hańcza. W okolicy jest mnóstwo obiektów umożliwiających aktywny wypoczynek. Boiska sportowe, plaża, kąpielisko z rowerami wodnymi, minisiłownia na powietrzu, ścieżki rowerowe, a wieczorami – chętnie odwiedzane przez wszystkich przytulne kawiarenki. Uczestnicy obozu każdą wolną chwilę spędzali nad zalewem i korzystali z wszystkich tych atrakcji, zwłaszcza że dopisywała pogoda i nasz biegun zimna więcej miał wspólnego z tropikami. Dużym zainteresowaniem cieszyła się również wspólna poranna gimnastyka, co na pewno było powodem do radości dla organizatorów.

Grupa osób ćwiczących na dworze
Zajęcia z nordic walkingu

Wśród pięknych krajobrazów i przy takiej pogodzie czasem trudno się skupić na nauce, jednak grupa pasjonująca się warcabami stupolowymi pracowała pilnie nad niuansami gry. Uczestnicy rozwiązywali kombinacje, poznawali uderzenia: Filipa, nowicjusza, królewskie, obcasem, rykoszetem, mostkiem i inne. Zgłębiali tajniki stosowania cichych ruchów, gry w końcówkach, ataku skrzydłem, łapania damki, wpuszczania w pułapkę wiązań, rogatek, kleszczy i inne sposoby na pokonanie przeciwnika. Wraz z trenerem Kamilem analizowali rozegrane partie. Trener cierpliwie i z profesjonalizmem starał się dobrze przygotować przyszłych mistrzów warcabnicy. To gra strategiczna, wymaga intensywnego myślenia, umiejętności taktycznych oraz planowania i przewidywania wielu posunięć naprzód. Tu warto przypomnieć, że jej pierwowzór (nazywany senetem) pochodzi z czasów starożytnego Egiptu (ok. 3000 lat p.n.e.). Warcaby jako gra planszowa pojawiły się w XII wieku w Hiszpanii lub we Francji. Początkowo znane były tylko warcaby klasyczne – 64-polowe, a później powstały warcaby polskie (międzynarodowe) – 100-polowe. W naszym kraju regularne rozgrywki notuje się od 1973 r. Pierwsze drużynowe mistrzostwa Polski odbyły się w 1975 r., a indywidualne mistrzostwa Polski – w 1977 r. W 2004 r. powstał Polski Związek Warcabowy.

Grupa osób maszerujących z kijkami
Marsz z kijkami

Nordic walking jest popularną formą aktywności fizycznej głównie w krajach skandynawskich, wymyślono ją dla narciarzy, aby mogli trenować w porze bezśnieżnej. W Polsce coraz więcej osób chodzi z kijami. Taka forma ruchu pozytywnie wpływa na pracę całego organizmu, chroni przed chorobami cywilizacyjnymi, bo wzmacnia serce, a że angażuje duże grupy mięśniowe, skutecznie wspomaga odchudzanie. Rytmiczny i dynamiczny marsz jest też formą rehabilitacji, poprawia samopoczucie oraz zdrowie psychiczne. Ci z uczestników, którzy byli zainteresowani nauką prawidłowego chodzenia z kijami nordic walking, mieli to szczęście, że ich zajęcia odbywały się w przepięknej letniej scenerii, na dróżkach nad Czarną Hańczą, na trasie wokół zalewu Arkadia czy też na leśnych ścieżkach. Treningi rozpoczynała zawsze rozgrzewka, a po niej następowały właściwe ćwiczenia prawidłowego chodzenia z kijami. Długie marsze, treningi na minisiłowni oraz ćwiczenia wzmacniające i rozciągające na trawie dały zauważalne rezultaty i z pewnością będą procentować przez długie lata, bo ten sport to samo zdrowie.

Osoby przy stolikach grające w warcaby
Trening warcabowy

Uczestnicy obozu w wolnych chwilach korzystali z tego, co oferują Suwałki i ich okolice. Już pierwszego dnia pobytu wszyscy wyruszyli w miasto na wycieczkę z przewodnikiem, aby zwiedzać zabytki, poznawać wielokulturową historię Suwałk, szukać śladów licznych narodowości skupionych od wieków na tej ziemi. Najlepiej o złożoności historii miasta świadczy jego nekropolia – jedyna taka w Polsce – gdzie obok siebie spoczywają Tatarzy, Żydzi, prawosławni, staroobrzędowcy, ewangelicy i katolicy. Suwałki szczycą się wieloma słynnymi i zasłużonymi rodakami, do których należą: Maria Konopnicka, Andrzej Wajda, Leszek Aleksander Moczulski – autor wielu tekstów piosenek, Lesław Marszałek – reżyser i scenarzysta, twórca „Reksia”, Izabela Aleksandra Piłsudska – druga żona marszałka Józefa Piłsudskiego. Dla przypomnienia dodam, że Suwałki są miastem na prawach powiatu i leżą w północno- wschodniej części Polski, na Podlasiu. Atrakcje turystyczne w okolicy to: Wigierski Park Narodowy, klasztor pokamedulski w Wigrach, Augustów, Muzeum Kanału Augustowskiego, kolejka wąskotorowa do Płociczna czy rejsy statkiem po jeziorach Wigry, Necko i Białe Studzieniczne. Unikatową atrakcją są też Mistrzostwa Polski w Pływaniu na Byle Czym, które odbywają się co roku na rzece Netta w Augustowie. W chwilach wolnych od zajęć uczestnicy naszego obozu – indywidualnie i w grupkach – korzystali z tych atrakcji.

Zdjęcie grupowe
Wszyscy uczestnicy obozu

Długo w pamięci zostaną: wieczór piosenki i kawałów na wyspie na zalewie Arkadia, wieczorki taneczne oraz spotkanie z ciekawym gawędziarzem suwalskim – panem Janem. Dzięki Stowarzyszeniu „Cross” i Ministerstwu Sportu i Turystyki, które dofinansowało organizację obozu, możemy szkolić się w różnych dyscyplinach sportu, poznawać ciekawe miejsca i nowych przyjaciół – po prostu cieszyć się życiem. Dziękuję w imieniu swoim i wszystkich uczestników.

Alicja Pogorzelska

Do góry

Plebiscyt PKPar-u

Do 26 listopada na www.paralympic .org.pl można oddawać głosy na nominowanych do 1. Plebiscytu Polskiego Komitetu Paraolimpijskiego. Wśród kandydatów do nominacji znaleźli się kolarze tandemowi z dysfunkcją wzroku, ich trenerzy, a także Związek Kultury Fizycznej „Olimp”. Laureaci zostaną wyłonieni w kategoriach: Sportowiec 2019 roku, Trener/Trenerka 2019 roku, Organizacja Sportowa 2019 roku oraz Wydarzenie Sportowe 2019 roku.

Plebiscyt składa się z trzech etapów. W pierwszym przyjmowano zgłoszenia kandydatów, wśród których znaleźli się m.in.: kolarze tandemowi Aleksandra Tecław – Justyna Kiryła (KKT „Hetman” Lublin) oraz Marcin Polak – Michał Ładosz (KKT „Hetman” Lublin); trenerzy kolarstwa tandemowego Mirosław Jurek (ZKF „Olimp”) i Kamil Kuczyński (KKT „Hetman” Lublin), a także ZKF „Olimp” jako organizacja sportowa. Spośród zgłoszonych kandydatów Kapituła Plebiscytu wybierze 20 sportowców, 5 trenerów/trenerek, 5 organizacji sportowych i 5 wydarzeń sportowych (w dwóch ostatnich kategoriach znamy już nominowanych). Wszystkich 35 nominowanych będzie walczyć o zwycięstwo w ostatnim, trzecim etapie, który rozpocznie się 20 listopada o godzinie 8.00 i zakończy się 26 listopada o 24.00. To czas na ostateczny werdykt internautów, którzy będą oddawać głosy na swoich faworytów. Głosowanie odbędzie się na specjalnie przygotowanej platformie zamieszczonej na stronie www. paralympic.org.pl. Zwyciężą ci, którzy otrzymają największe poparcie. Wyniki zostaną ogłoszone podczas uroczystego Finału Plebiscytu w Centrum Olimpijskim w Warszawie 5 grudnia 2019 r. oraz na stronach internetowych i profilu facebookowym Polskiego Komitetu Paraolimpijskiego. Zwycięzcy otrzymają statuetki im. Sir Ludwiga Guttmanna.

Podczas pierwszego posiedzenia Kapituła wybrała 5 organizacji i 5 wydarzeń, na które internauci będą mogli oddać swój głos. Wiemy już, że Związek Kultury Fizycznej „Olimp” znalazł się w szczęśliwej piątce nominowanych organizacji. Decyzją Kapituły i Polskiego Komitetu Paraolimpijskiego finałowa piątka trenerów i dwudziestka sportowców – kandydatów do zwycięstwa w Plebiscycie – zostanie wybrana po zakończeniu paralekkoatletycznych mistrzostw świata w Dubaju. Miło nam również poinformować, że skład 13-osobowej Kapituły Plebiscytu zasilili m.in. prezes Stowarzyszenia „Cross” Józefa Spychała oraz prezes ZKF „Olimp” Adam Dzitkowski.

Zachęcamy do licznego oddawania głosów, bo każdy ma znaczenie – zwłaszcza w tak niszowej dyscyplinie jak kolarstwo tandemowe.

Do góry

Świeże jabłuszka

Firma Apple stawia na indywidualizm, dlatego trudno szukać jej na wspólnych pokazach z konkurencją. Spółka ma swoją prywatną imprezę, wielką doroczną konferencję, podczas której prezentuje swoje nowości.

Także w tym roku, dokładnie 10 września, Tim Cook przedstawił szerokiej publiczności najświeższe produkty. Poza sporą grupą dziennikarzy zebranych w ogromnej sali konferencyjnej wydarzenie oglądali również internauci, gdyż tym razem było streamowane na żywo za pośrednictwem najpopularniejszego serwisu tego typu, czyli YouTube’a. Sprytny ruch Apple’a. Transmisję oglądało około 750 tys. ludzi na całym świecie. O co tyle szumu? Przekonajcie się sami. Oto nowości na rok 2020.

iPhone 11, 11 Pro i 11 Pro Max

Jedną z większych zmian w stosunku do poprzednika jest zmiana nazewnictwa. Wcześniejsze modele nosiły nazwy: „iPhone *cyferka*”, a te większe – „iPhone *cyferka* Plus”. Oczywiście istniały ulepszone serie w danej generacji i wtedy dostawały one w nazwie dodatkowo literę „s” (iPhone X – iPhone Xs). Poprzednia generacja miała również model z dopiskiem „r” będący tańszą, słabszą wersją flagowca. W tym roku Apple postanowił nieco oszukać swoich klientów, bo iPhone 11 to tak naprawdę iPhone 11r. Aktualny flagowiec ma w nazwie dopisek „Pro”, a jeśli go nie ma – to znaczy, że jest tym słabszym, tańszym modelem. Nazewnictwo wyjaśnione, pora na szczegóły techniczne.

iPhone 11

Teoretycznie jest to brat bliźniak poprzednika – iPhone’a Xr – jednak nieco zmian w nim zaszło. Pierwsze, co przykuwa uwagę zwykłego śmiertelnika, to druga soczewka aparatu, która znajduje się z tyłu obudowy. Tak, teraz tańszy model ma dwie soczewki zamiast jednej – identycznie jak flagowce poprzedniej generacji. Najnowszy aparat umożliwia nam robienie zdjęć w półmroku oraz nagrywanie filmów w rozdzielczości 4K i 60 kl./s, co dziś jest praktycznie najwyższym standardem. Dodatkowo możemy teraz kamerą selfie rejestrować filmy w zwolnionym tempie. Apple postanowił sprytnie nazwać tę funkcję „slofie”. Jedenastka dostała też odświeżoną paletę kolorów. Do wyboru mamy obudowy w kolorach: fioletowym, żółtym, zielonym, czarnym, białym i czerwonym (ten ostatni w limitowanej edycji Product Red). Tyle z nowości. Jest też kilka usprawnień. Jedenastka otrzymała ostatni, najszybszy procesor Apple’a, lepszą baterię i zainstalowaną najnowszą wersję iOS – 13. Obudowa i czas działania pod wodą zostały nieznacznie poprawione (i tak zakładam, że niewielu ludzi topi swoje smartfony, więc większości nie robi to różnicy). Ulepszeń wyświetlacza względem Xr niestety nie ma. Telefon dalej ma nieledowy wyświetlacz rozdzielczości HD.

Ręka trzymająca iPhona

iPhone 11 Pro – flagowiec dla profesjonalistów

Tutaj zaszło nieco więcej zmian w porównaniu z poprzednią generacją. W końcu postanowiono dorównać konkurencji. Można tak stwierdzić, patrząc na konfigurację głównej kamery lub zawartą w zestawie szybką ładowarkę o mocy 18 W. Ładowarka wciąż jest słabsza niż u konkurencji, jednak należy docenić fakt, że w końcu nie trzeba kupować jej osobno za niemałe pieniądze. Wracając do aparatu, znajdziemy tu trzy soczewki: standardową 12 MP, szerokokątną 12 MP oraz ultraszerokokątną, również 12 MP. Podobnie jak wersja podstawowa – nagrywa filmy w 4K i robi zdjęcia w nocy. Jak z estetyką przy tylu aparatach z tyłu obudowy? Nie są one ułożone w linii, ale tworzą trójkąt – dwie soczewki jedna nad drugą, a trzecia obok, pomiędzy. Pomysł nie jest zły, ponieważ wygląda to znośnie, chociaż już w dniu premiery powstało bardzo dużo memów wyśmiewających ułożenie tych trzech soczewek aparatu. Niektórym przywodzą one na myśl kuchenkę indukcyjną. Kolorystyka flagowca została nieco odświeżona, tak jak w przypadku tańszej jedenastki. Do wyboru mamy złoty, szary, srebrny lub ciemnozielony kolor obudowy. Ten ostatni jest całkowitą nowością i jestem ciekaw, jak się przyjmie. No dobrze, wszystko nowe, świeże, ale co w nim takiego „Pro”? Genialny 5,8-calowy wyświetlacz ledowy wysokiej rozdzielczości, który doskonale pokazuje głębię kolorów i kontrast, a jednocześnie oddaje rzeczywiste barwy obrazu. Pojemna bateria, żeby „Pro” działało dłużej, najszybszy procesor Apple’a, Face ID nowej generacji i obudowa, na której nie widać odcisków palców, mimo że jest ze szkła. To już całkiem solidnie. iPhone 11 Pro to naprawdę dobre urządzenie.

Tył iPhona

Najmniejszy z rodziny „ekranowatych” – Apple Watch

Inteligentny zegarek doczekał się swojej piątej generacji. Oczywiście w porównaniu do poprzedników jest szybszy i może więcej. Dodano mu opcję badania natężenia hałasu oraz czujnik EKG, który umiejscowiony jest na pokrętle zegarka. Obie funkcje są ściśle związane z aplikacją Zdrowie, która została bardzo rozbudowana w aktualizacji 13.0, jednak o tym napiszę w innym artykule. Apple umożliwił również samodzielne modyfikowanie wyglądu wyświetlanej tarczy oraz zaproponował więcej modeli pasków do zegarka, więc jest w czym wybierać spośród różnych wzorów i kolorów. Ponadto została zwiększona wodoodporność smartwatcha, dzięki czemu możemy z nim śmiało trenować pływanie. Jest również nowa funkcjonalność. Apple postanowił, że wyświetlacz nie będzie gasł i zegarek będzie cały czas widoczny. Zrobiono to w bardzo ciekawy, niemal ambientowy* sposób, który jest miły dla oka i jednocześnie czytelny. W końcu to zegarek – ma pokazywać godzinę.

A co za rok?

Opisane tutaj produkty należą do najistotniejszych nowości Apple’a. Na konferencji pokazano również trochę nowych funkcjonalności, jakie wnosi ze sobą iOS 13, jednak jest to temat na osobny artykuł

Apple Watch

Mateusz Liszewski

  ambientowy – otaczający, okalający, tworzący nastrojowy, refleksyjny klimat [przyp. red.]

Do góry

Gramy w szachy

Mężczyzna na tle szachownicy
Ryszard Bernard (autor rubryki

O wyborze posunięcia

W spokojnych, strategicznych pozycjach jest przeważnie kilka równowartościowych posunięć do wykonania. Wybór jednego z nich nie ma decydującego znaczenia dla ostatecznego wyniku gry. W przypadkach kiedy sytuacja na szachownicy jest bardzo ostra i forsowna, wybór posunięcia przypomina stąpanie po polu minowym. Często trzeba znaleźć jedyną wygrywającą ścieżkę wariantową lub jedyny ratujący ruch. Jest to bardzo żmudna praca. Kiedyś spotkałem się z taką oto radą, która miała ograniczyć liczenie wariantów i zaoszczędzić czas do namysłu: „Kiedy masz w ostrej pozycji do wyboru trzy posunięcia i policzyłeś, że dwa pierwsze przegrywają, to bez namysłu wykonaj trzecie”. Jest w tym trochę racji, choć takie postępowanie prowadzić może do przykrych wpadek, jak w poniższej partii: W.

W. Smysłow – S. Flohr - Moskwa 1949

Białe: c6, g5, Wb1, Wc8, Ke5. Czarne: e4, e6, f5, h7, Gd5, Wc3, Kf7

W tej pozycji białe zagrały 52.g6+! Grający czarnymi był w dużym niedoczasie. Policzył błyskawicznie 52...Kg7 53.gh7 K:h7 54.Kf6 i wieże matują oraz 52…K:g6 53.c7 Kg7 54.Wg1+ Kh6 55.Wcg8, co też skutkowało przegraną. Zgodnie ze wspomnianą wyżej zasadą wykonał więc bez namysłu 52…hg6 i… dostał mata po 53.Wb7x. Kibice potem rozpowiadali, że zawodnik ze światowej czołówki podstawił mata w jednym posunięciu… Dla grającego czarnymi nie miało to oczywiście żadnego znaczenia, bo pozycja i tak była do poddania, ale w świat to „przeoczenie” poszło

Jak już wspomniałem, częściej poszukiwanie najlepszego (jedynego?!) posunięcia w ostrej pozycji jest długotrwałe i odbywa się drogą eliminacji. Broniący się szachista odrzuca kolejne posunięcia prowadzące forsownie do przegranej, by znaleźć wreszcie właściwe bądź uznać, że trzeba się poddać.

Obrona Caro-Kann

F. Hellers (2525) – A. Halifman,A (2560) - Nowy Jork 1990 (open)

Ta partia toczyła się w ostatniej rundzie turnieju. Stawką były pierwsze miejsce i wysoka nagroda pieniężna…

1.e4 c6 2.d4 d5 3.Sc3 de4 4.S:e4 Gf5 5.Sg3 Gg6 6.Sf3 Sd7 7.h4 h6 8.h5 Gh7 9.Gd3 G:d3 10.H:d3 Hc7 11.Gd2 e6 12.0- 0-0 0-0-0 13.He2 Sgf6 14.Se5 Sb6 Ta pozycja jest dobrze znana w teorii debiutów. Ponieważ pionek d4 jest zaatakowany, główny wariant to 15.Ga5 Wd5 16.G:b6 ab6 17.c4 i teraz wieża wracała na d8 lub odchodziła na a5 z minimalną przewagą białych w obu przypadkach. Szwedzki arcymistrz miał jednak przygotowaną zupełnie nową ideę 15.c4!? W:d4 16.Ge3! W:d1+ Praktycznie wymuszone 17.W:d1

Białe: a2, b2, c4, f2, g2, h4, Se5, Sg3, Ge3, Wd1, Hw2, Kc1, Czarne: a7, b7, c6, e6, f7, g7, h6, Sb6, Sf6, Gf8, Wh8, Hc7, Kc8

Teraz grający białymi pogrążył się w długim namyśle, bo miał całą listę możliwych do wykonania posunięć. Odrzucał je kolejno drogą eliminacji. Autorem terminu „wybór posunięcia poprzez eliminację” jest mm Marek Dworecki, który analizując cytowaną partię, określał tym sformułowaniem proces wyszukiwania najlepszego ruchu:

  1. 17...H:e5?! 18.Wd8+! K:d8 19.G:b6+;
  2. 17...Ge7? 18.S:f7;
  3. 17...Gd6?! 18.W:d6! H:d6 19.S:f7;
  4. 17...Gb4 18.Sd3 Ge7 (18...He7 19.a3; 18…Ga5 19.Gf4) 19.Gf4 Hd8 20.Se5 He8 21.S:f7! H:f7 22.He5!;
  5. 17...c5 18.Gf4 Gd6 19.W:d6! H:d6 20.Sg6 Hd8 21.S:h8 H:h8 22.He5!
Figurka szachowa

Wszystkie te warianty kończą się niekorzystnie dla czarnych. Czyżby sytuacja była z pogranicza przegranej? Ale przecież nie do wiary, żeby pozycja grana setki razy miała taką „dziurę”! I wtedy przyszło olśnienie. W większości wariantów decydujące uderzenie białych następowało poprzez ruchy skoczkiem (S:f7 lub Sg6) na wieżę… 17...Wg8! Takie jedyne posunięcie niezwykle trudno jest znaleźć przy szachownicy. Teraz z kolei grający białymi myślał długo i z listy możliwych kontynuacji wybrał nie najlepszą 18.Gf4?! Niedobre było 18.Hd2 Gb4! 19.H:b4 H:e5 20.G:b6 ab6 21.H:b6 Hf4+, ale po stosunkowo najsilniejszym 18.f4! c5 19.Hd3 Kb8 20.b3 Sc8 powstawała pozycja, w której szanse obu stron należy uważać za wyrównane. Za pionka białe mają wystarczającą inicjatywę, ale nic ponadto 18...Sbd7! Być może białe liczyły tylko na 18...Gd6? 19.c5 G:c5 20.Sg6 19.Hd2 W wariancie 19.Sg6 Ha5 widać główną ideę posunięcia 17…Wg8! – wieża nie jest przez skoczka atakowana, a 20.S:f8 W:f8 21.Gd6 Wd8 wyjaśnia sytuację na szachownicy na korzyść czarnych 19...Gb4! 20.H:b4 (20.Hd4 Gc5) 20...S:e5 21.Se2? Białe całkowicie się pogubiły. Ratunku należało szukać w końcówce bez pionka: 21.Kb1 Sd3 22.G:c7 S:b4 23.Ga5 21...S:h5 22.Ge3 Wd8 23.W:d8+ H:d8 i czarne bez trudu zrealizowały przewagę dwóch pionków.

Czasami metodą eliminacji można dojść do zaskakujących rezultatów.

A. Michalczyszyn – J. Garcia - Cienfuegos 1981

Białe: b3, d7, g3, h4, Sb6, Gc6, Wc2, Ke2. Czarne: b4, f7, g6, h5, Se5, Gh6, Wd4, Kg2

Na posunięciu są czarne. Pozycja optycznie wygląda lepiej dla białych (pionek d7!), ale niewiele z tego wynika. Wyobraźmy sobie bowiem, że to białe są na ruchu. Czym grożą? Praktycznie niczym:

  1. 1.Sd5?? (1.Sc4?? S:c6) 1…S:c6,
  2. 1.Gd5? S:d7!,
  3. 1.Wc5 Wd2+ 2.Kf1 (2.Ke1? Sd3+) 2...Wd1+ 3.Kg2 Wd2+ 4.Kh3 Sg4 5.Gg2 Sf2+ 6.Kh2 Sg4+ i czarne dają wiecznego szacha,
  4. 1.Kf1 Wd1+ 2.Kg2 Wd4 i nie widać żadnych korzyści ze zmiany pozycji króla,
  5. 1.Ke1 g5 i czarny goniec wchodzi do gry (2.Wc5? Sd3+),
  6. 1.Ga4 (lub 1.Gb5 Kh7) 1…f5 2.Wc7 Kf6 też nie jest atrakcyjne, a w dodatku odejście gońca z c6 uniemożliwia motyw przesłony na polu d5.

Wydaje się więc, że czarne mogą wykonać jakikolwiek ruch i nic się nie zmieni. Spróbujmy zatem:

  1. 1...f5? (lub 1...f6) 2.Gd5 S:d7 3.Wc7 i ginie figura,
  2. 1...g5 2.Wc5! (czarne nie mają teraz szacha wieżą na d2) 2…S:c6 3.W:c6 z groźbą Wc8,
  3. 1...Wd6 2.Sc4! (z tempem na wieżę i nie ma czasu na 2…S:c6 czy 2…S:d7) 2...S:c4 (wymuszone) 3.bc4 Kf8 4.c5 i para białych wolniaków powinna zagwarantować zwycięstwo, np. 4…Wd4 5.Wc4 Wd2+ 6.Ke1 b3 7.Wb4 b2?! 8.W:b2 lub 4...We6+ 5.Ge4! W:e4+ 6.Kd3 We3+ 7.Kd4 Ke7 8.c6 i jeden z pionków dochodzi do hetmana,
  4. 1...S:c6? (1…Sg4? 2.Gd5) 2.W:c6 Wd2+ 3.Ke1 i nie widać obrony przed 4.Wc8,
  5. 1...Kf6? 2.Sd5+! z szachem i nie ma S:d7 czy S:c6,
  6. 1...Kh7? 2.Gd5 S:d7 3.S:d7 i z uwagi na Sf6+ nie wolno zabić gońca,
  7. 1...Kf8 2.Gd5! Ke7 (2…S:d7 3.S:d7 z szachem!) 3.Wc8 S:d7 4.Wc7 W:d5 5.S:d5+ Kd6 6.Wb7 K:d5 7.W:d7+ Ke6 8.Wd8 i białe powinny wygrać.

Wymieniliśmy prawie wszystkie rozsądne posunięcia i każde przynosi niepowodzenie. Czyżby czarne były w zugzwangu? Ale przecież jak na zugzwang na szachownicy jest zbyt wiele bierek! Może jakieś posunięcie przeoczyliśmy? I tak dochodzimy do zaskakującej prawdy: jedyne nieprzegrywające posunięcie czarnych to 1…Kh8! Tylko to nam zostało. Wątpię, czy ktokolwiek uwierzy, że w pozycji na diagramie jedyne ratujące posunięcie to pójście królem do kąta…

Dojście do takiego wniosku w partii, przy tykającym zegarze, jest praktycznie niemożliwe. Wszystkie powyższe warianty zostały znalezione w żmudnej domowej analizie, gdyż był to okres, gdy partie były odkładane. W praktyce w znacznie nawet prostszych sytuacjach trudno uniknąć błędu.

Pionek z zegarem

N. Minev (2410) – M. Keller (2325) - Berno 1977

Białe: a3, c3, f2, g2, h3, Sd6, We1, Hd4, Kg1. Czarne: a7, b6, f7, g6, h6, Sa4, Wd8, Hc7, Kg8

Biały skoczek jest związany i powinien zginąć. Grający czarnymi policzył i odrzucił kilka fałszywych ścieżek prowadzących do celu: 27...H:d6?? 28.We8+; 27... Sb7? 28.We8+! W:e8 29.S:e8 czy 27...Sc6 28.Hf6! i hetman ucieka ze związania, stwarzając jednocześnie groźby czarnemu królowi (28…H:d6? 29.We8+). Keller doszedł do wniosku, że kluczowe jest pole e8 i należy je obronić. Zagrał więc 27...Hc6?!, ale po zaskakującej odpowiedzi 28.Sf5! W:d4 29.Se7+ Kf8 30.S:c6 Wa4 31.S:a7 W:a3 32.Wb1 zgodzono się na remis. Miał rację, że pole e8 jest kluczowe, ale był zbyt mało systematyczny, by znaleźć jeszcze jeden ruch z tą samą ideą:

27...Hb8! Teraz grozi 28…W:d6 i białe nieuchronnie tracą figurę: 28.Wd1 Sb7.

P. Popovic (2483) – D. Simic (2346) - Herceg Novi 2000 (wariant z partii)

Białe: a2, b2, c2, f6, g4, h3, Wd1, Wd7, Hd2, Kb2. Czarne: a7, b4, d6, f7, g5, h7, Wd4, We8, Hd5, Kh8.

Posunięcie białych. Tu łatwiej eliminować. Ponieważ nie ma ruchu z szachem i nie wolno 1.H:d4? H:d4 2.W:d4 We1+, wchodzi w rachubę wyłącznie zagranie wieżami. Wieża d1 ma tylko jeden ruch godny uwagi – 1.We1, ale łatwo go obalić: 1…W:e1+ 2.H:e1 Wd1+. Pozostaje więc tylko uwzględnić możliwości drugiej wieży i to wyłącznie ruchy z tempem, aby czarne nie zdążyły zabić hetmana. Wydaje się, że jedyne jest przejście do trudnej końcówki hetmańskiej bez piona 1.We7!? W:e7 2.fe7 W:d2 3.e8H+ Kg7 4.Wc1 Wd1. Jeśli jednak będziemy konsekwentnie szukać innego posunięcia spełniającego nasze warunki, to znajdziemy 1.Wd8! W:d8 2.H:d4 i czarne mają do wyboru 2…H:d4 3.W:d4 a5 4.Wd5 lub 2... Hb7 3.He3. W obu przypadkach pozycja jest lepsza dla białych.

Dwie wieże
Białe: Sc5, We4, Ka2. Czarne: b5, c4, Wb4, Kd8.

Posunięcie białych. Czarna wieża jest w pułapce i jej zdobycie może przynieść wygraną. Ale jak się do tego zabrać, aby nam zdobycz nie uciekła? Nic nie daje 1.Ka3? Wb1. Po 1.Se6+ Kd7 – wieża ucieknie przez b3 lub a4. Biała wieża musi działać tylko na czwartej linii: 1.We1? (z groźbą 2.Ka3) 1...c3!, ale po przykładowym 1.Wh4 Ke8 nic nie uzyskujemy, a w dodatku czarny król oddala się z zagrożonej strefy, aby nie było szacha skoczkiem z jednoczesnym atakiem na wieżę. Wydaje się, że czarna wieża uniknie zagłady, bo wszystkie ruchy białych już analizowaliśmy. Ale przecież jest jeszcze pozornie bezsensowne posunięcie 1.Ka1! Okazuje się teraz, że czarne znalazły się w zugzwangu! Po jedynym 1…Kc8 (1...Kc7 2.Sa6+) łatwo już będzie znaleźć 2.Wd4! (ale nie 2.We8+? Kc7 3.Sa6+ Kd7) i teraz każdy następny ruch królem prowadzi po 3.Sa6+ do zwycięstwa…

Figury szachowe

Z przedstawionych przykładów wynika ważny wniosek: przy liczeniu wariantów i wyborze ruchu starajmy się brać pod uwagę jak najszerszy wachlarz posunięć kandydujących do wykonania. Jeśli mamy wystarczająco dużo czasu do namysłu, bądźmy konsekwentni w poszukiwaniach. Czasami bowiem tylko pozornie absurdalny ruch prowadzi do celu!

Ryszard Bernard

Do góry

Gramy w warcaby

Kobieta przy warcabnicy
Natalia Sadowska (autorka rubryki)

Wakacje to zawsze gorący okres dla warcabistów. Nie chcąc pominąć żadnego z turniejów, październikowy artykuł poświęcimy mistrzostwom świata kobiet, które zostały rozegrane w Jakucku (Rosja) w dniach 11-22 czerwca. Wzięła w nich udział najlepsza szesnastka zawodniczek z całego globu, w tym sporo debiutantek, m.in. z Aruby, Wybrzeża Kości Słoniowej oraz Mongolii. W turnieju zwyciężyła Rosjanka Tamara Tansykużyna, która tym samym zdobyła szósty tytuł mistrzyni świata w swojej karierze. Na drugim miejscu również uplasowała się Rosjanka – Ajgul Idrisowa, podium zamknęła natomiast Białorusinka – Daria Fedorowicz. Przyjrzyjmy się bliżej partiom brązowej medalistki oraz zwyciężczyni turnieju.

Daria Fedorowicz – Khuslen Enkhbold - Jakuck 2019

1. 32-28 19-23 2. 28x19 14x23 3. 37-32 10-14 4. 34-30 Można było: 4. 34-29 23x34 5. 39x30 lub 4. 41-37 14-19 5. 34-29 23x34 6. 39x30 5-10 7. 44-39 10-14 40-34 17-21 9. 45-40 21-26 10. 32-28.
4... 13-19 5. 41-37 8-13 6. 46-41 2-8 7. 30-25 17-21 8. 31-26

Diagram warcabowy
Białe: 50, 49, 48, 47, 45, 44, 43, 42, 41, 40, 39, 38, 37, 36, 35, 33, 32, 26, 25
Czarne: 1, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 11, 12, 13, 14, 15, 16, 18, 19, 20, 21, 23

8… 20-24 Czarne nie zdecydowały się na wstawienie klina, zobaczmy zatem, jaka mogłaby wyjść pozycja przy aktywniejszym planie: 8... 21-27 9. 32x21 16x27 10. 40-34 11-17 11. 44-40 7-11 12. 50-44 1-7 13. 33- 29 20-24 14. 29x20 15x24 15. 38-33 5-10 16. 34-29 23x34 17. 40x20 10-15 18. 42-38 15x24 19. 48-42 Białym bardzo ciężko byłoby okrążać klina, bo czarne mają zbyt silne centrum i w dodatku bez żadnych słabości.
9. 26x17 11x22 9... 12x21 To na pewno bezpieczniejsze bicie. Mamy pewność, że nie grozi nam półrogatka. Przy biciu, jakie miało miejsce w partii, czarne nie mogły uniknąć planu białych.
10. 37-31 7-11 11. 32-28 23x32 12. 38x27 Pozycja przyjemniejsza i z wieloma możliwościami dla białych.
12… 4-10 13. 42-38 1-7 14. 48-42 19-23 15. 40-34 24-29? Czarne miały świetną możliwość wyjścia z półrogatki! Wystarczy łoproste wybicie trzy za trzy. Czarne, pozostając w związaniu, zdecydowały się jednak na inną wymianę. 15... 24-30 16. 35x24 23- 29 17. 34x23 18x20 18. 27x18 12x23

Pionki warcabowe

16. 33x24 14-20 17. 25x14 9x40 18. 45x34 10-14

Diagram warcabowy
Białe: 50, 49, 47, 44, 43, 42, 41, 39, 38, 36, 35, 34, 31, 27
Czarne: 3, 5, 6, 7, 8, 11, 12, 13, 14, 15, 16, 18, 22, 23

19. 34-29 23x34 20. 39x30Dobra wymiana białych. Proszę pamiętać, że grając półrogatkę, musimy osłabiać centrum przeciwnika. Zbyt silne centrum nie pozwoli nam w pełni wykorzystać naszego związania.
20… 13-19 21. 44-39 8-13 22. 38-33 19-23 23. 30-25 14-19 24. 50-44 5-10 25. 35-30Białe wybrały wariant z pozbyciem się słabego piona i wybiciem centralnego kamienia czarnych. Możliwa była również kontynuacja z wymianą do przodu, dodaniem temp i kontrolą skrzydła. 25. 33-29 23x34 26. 39x30 10-14 27. 44-39 19-23 28. 39-33 15-20 29. 42-38 12-17 30. 33-29 23x34 31. 30x39 Na razie białe nie mają dużej przewagi, natomiast ustawienie czarnych nie jest przyjemne do grania, a to z czasem może obrócić się na duży plus dla białych.
25... 10-14 26. 30-24 19x30 27. 25x34 1217 Czarne w ten sposób grają na najbardziej standardową kombinację z półrogatki, ukazaną w wariancie poniżej
28. 44-4028. 34-29 23x34 29. 39x30 16-21 30. 27x16 22-27 31. 31x22 17x46
28... 14-19 29. 40-35 17-21 30. 42-38 21x32

Diagram warcabowy
Białe: 49, 47, 43, 41, 39, 36, 35, 34, 33, 31, 27
Czarne: 3, 6, 11, 12, 13, 15, 16, 18, 19, 22, 23

31. 38x27 7-12 32. 31-26Można było jeszcze cierpliwie przeczekać kilka ruchów i dopiero wybić półrogatkę. 32. 43-38 12-17 33. 47-42 15-20 34. 49-43 17-21 35. 31-26 21x32 36. 38x27 22x31 37. 36x27 Czarne mają bardzo słabe położenie przez swoje piony 6, 11, 16 oraz kwadrat w centrum (13, 18, 19, 23).
32... 22x31 33. 36x27 3-9 34. 41-36 15-20 35. 47-42 20-24 36. 43-38 9-14 37. 42-37

Diagram warcabowy
Białe: 49, 39, 38, 37, 36, 35, 34, 33, 27, 26
Czarne: 6, 11, 12, 13, 14, 16, 18, 19, 23, 24

Na pierwszy rzut oka wydaje się, iż sytuacja jest zupełnie wyrównana. Jednakże proszę mi wierzyć, że większość takich pozycji kończy się wygraną białych. Mają one bardziej elastyczną pozycję, to one dyktują kierunek gry i przeciwnik do końca nie wie, jaki plan zostanie wybrany w partii. 37… 11-17 To najlepszy ruch wykonany w tym ustawieniu. Spójrzmy na inne kontynuacje. 37... 23-28 38. 33x22 24-29 39. 34x23 19x17 – wymiana oczywiście nie wchodzi w grę, gdyż zostajemy z podwieszonym pionem 12. Inna możliwość: 37... 12-1738. 37-32 14-20 39. 34-29 23x43 40. 27- 21 16x27 41. 32x25 43x32 42. 36-31 24-29 43. 33x24 32-38 44. 24-20 38-42 45. 20-15 42-47 46. 15-10 11-17 47. 35-30 47-36 48. 10-4 36x18 i do remisu jeszcze daleko.
38. 34-30 17-22 39. 37-32 22x31 40. 36x27 24-29 41. 33x24 23-28 42. 32x23 18x20 43. 38-33

Diagram warcabowy
Białe: 49, 39, 35, 33, 30, 27, 26
Czarne: 6, 12, 13, 14, 16, 19, 20

43… 12-18??Z pozoru wyglądający na normalny, ruch okazuje się ogromnym błędem czarnych. 43... 6-11 44. 30-24 (lub 44. 33-29 20-25 45. 39-33 25x23 46. 33- 28 23x21 47. 26x6) 44... 20x38 45. 49-43 38x49 46. 35-30 49x21 47. 26x6 16-21 48. 6-1 13-18 Nie wiemy, o czym myślała w danym momencie zawodniczka z Mongolii, natomiast nie należało obawiać się kombinacji, gdyż strata materialna była zbyt duża i partia zakończyłaby się remisem.
44. 26-21!Białe przechodzą do natarcia, a czarnym pozostaje się bronić.
44… 6-11 45. 33-28 20-25 46. 39-34 18-22 Jedyna obrona czarnych. Spójrzmy na inne możliwe kontynuacje: 46... 18-23 47. 30-24 19x39 48. 28x10; 46... 14-20 47. 49-43 18-23 48. 28-22. Jak widzimy, w obu wariantach czarne są bez szans.

Kobieta przy warcabnicy rozmyślająca o pucharze

47. 27x20 25x14 48. 34-29 16x27 49. 29-24 27-31 50. 24x13 31-37
50... 14-19 51. 13x24 31-37 52. 30-25 37-42 53. 28-23 42-48 54. 23-19 48-42 55. 25-20 42-31 56. 19-14 31-48 57. 20-15 48-30 58. 24-20 30-25 59. 15-10 Oddanie piona również nie przyniosłoby szczęścia czarnym.
51. 13-8 37-41 52. 28-23 14-20

Diagram warcabowy
Białe: 49, 35, 30, 18, 8
Czarne: 11, 20, 41

53. 23-18 53… 20-25??To już gwóźdź do trumny. A remis był jeszcze na wyciągnięcie ręki! 53... 41-47 54. 18-13 20-25 55. 13-9 25x34 56. 9-4 34-39 57. 8-2 39-43 58. 2x16 43-48 Jak widzimy, w tym wariancie czarne zdążyłyby dojść swoim pionem na pole 39 i zagrozić wymianą lub postawieniem drugiej damki.
54. 8-2 25x34 55. 2x16 41-47 56. 16-11 47-29 57. 18-13 29-1 58. 11-6 1-29 59. 13-9 młoda reprezentantka Mongolii poddała się. 2-0

Pion warcabowy

Wiktoria Motriczko – Tamara Tansykużyna - Jakuck 2019

1. 32-28 17-22 2. 28x17 12x21 Ostatnimi czasy jest to zdecydowanie najczęściej grany debiut. Wybierany jest ze względu na jego różnobarwność, gdyż można tutaj grać np. klasykę, pozycje klinowe czy okrążenie. W tej partii wybrano kierunek „klasyka”.
3. 31-26 3. 37-32 7-12 4. 34-29 1-7 5. 40-34 11-17 6. 41-37 7-11 7. 45-40 19-23 8. 47-41 14-19 To jeden z możliwych wariantów, który często jest spotykany w praktyce.
3... 7-12 4. 26x17 12x21 5. 37-31 1-7 6. 31-27 21x32 7. 38x27 11-17 8. 43-38 17-21 9. 49-43 21x32 10. 38x27 Czarne wybrały natychmiastowy atak piona, bo dzięki temu wyrównują bilans temp. Proszę pamiętać, że w klasyce – oprócz budowania pozycji – na drugim miejscu najważniejsze są ujemne tempa. Przyjmuje się, iż najlepsza przewaga temp to trzy do czterech, gdyż dwa tempa zazwyczaj łatwo wyrównać, natomiast więcej niż pięć grozi rozbiciem klasyki i przejściem do otwartej aktywnej pozycji.
10… 8-12 11. 41-37 19-23 12. 46-41 2-8 13. 42-38 14-19 14. 37-32 10-14 15. 41-37 5-10 16. 47-42 19-24!

Diagram warcabowy
Białe: 50, 48, 45, 44, 43, 42, 40, 39, 38, 37, 36, 35, 34, 33, 32, 27
Czarne: 3, 4, 6, 7, 8, 9, 10, 12, 13, 14, 15, 16, 18, 20, 23, 24

Bardzo mądre zagranie ze strony czarnych. Teraz to białe muszą się nagłówkować i wybrać najlepsze zagranie. 16... 20-24 17. 34-30 14-20 18. 30-25 10-14 19. 33-28 Tak mogłaby się potoczyć partia, jeżeli czarne zagrałyby 20-24 zamiast 19-24. Pozycja wydaje się równa, ale na skrzydle pozostałyby pewne kwestie do rozstrzygnięcia.
17. 34-29 Białe zdecydowały się na bezpieczny wariant, można było natomiast nieco zamieszać w pozycji i zmusić czarne do ostrej i konkretnej gry, np.: 17. 37-31 7-11 18. 31-26 24-29 19. 33x24 20x29 20. 35-30 13-19 21. 27-21 16x27 22. 32x21 8-13 23. 42-37 Gra jest wyrównana, obie panie mają minusy w swoich pozycjach, a więc obie miałyby się do czego „przyczepić”… 17... 23x34 18. 39x19 13x24 Proszę zauważyć, że klasyka to też zajmowanie pól 27/24, więc zawodniczki walczą o kontrolę tego pola od samego początku partii. I mają rację!
19. 44-39 9-13 20. 50-44 4-9 21. 33-28 14-19 22. 39-33 10-14 23. 44-39 Debiut rozegrany, obie strony rozwinęły swoje pozycje. Tak naprawdę dopiero teraz zaczyna się prawdziwa walka i realizacja pozycji. Spójrzmy, jakie lany zostaną wybrane w partii.
23… 18-23!

Diagram warcabowy
Białe: 48, 45, 43, 42, 40, 39, 38, 37, 36, 35, 33, 32, 28, 27
Czarne: 3, 6, 7, 8, 9, 12, 13, 14, 15, 16, 19, 20, 23, 24

Konkretnie i bez owijania w bawełnę – czarne chcą grać klasykę. Mają -1 tempo, a na długim skrzydle kanon Czyżowa, czyli piony: 13, 14, 15, 19, 20, 24. (Nazwa pochodzi oczywiście od wielokrotnego mistrza świata, który swego czasu bardzo lubił grać ten typ pozycji, a że wychodziło mu to świetnie, owa konstrukcja zyskała jego imię).
24. 37-31?! Białe przeoczyły jedną odpowiedź czarnych. Należało grać jak w wariancie: 24. 39-34 12-18 25. 43-39 7-12 26. 37-31 16-21 27. 27x16 18-22 28. 28x17 12x21 29. 16x27 23-29 30. 34x23 19x26 31. 33-28 14-19 32. 36-31 26x37 33. 42x31. I pozycja jest zupełnie remisowa, może nawet z lekką przewagą białych.
24... 12-17! Czarne tym ruchem ograniczają zagrania na krótkim skrzydle białych. Nie mogą one stanąć na polu 34 ze względu na proste uderzenie nowicjusza.

Przewrócony pionek

25. 42-37 To dość odpowiedzialny ruch. Dajemy czarnym zamknąć nasze długie skrzydło. Białe zbyt lekko zgodziły się na ten wariant, mogły wybrać inne kontynuacje. Spójrzmy na jedną z nich: 25. 31-26 7-11 26. 39-34 13-18 27. 34-30 9-13 28. 43-39 24-29 29. 33x24 20x29 30. 40-34 29x40 31. 35x44 15-20 32. 39-33 20-24 33. 30- 25. Pozycja białych jest nieco gorsza ze względu na bandowe piony, natomiast oba skrzydła nadal grają, a to jest bardzo ważne w klasyce.
25... 17-21! Dwoma kamieniami blokujemy długie skrzydło białych.
26. 39-34 21-26 27. 43-39 7-12

Diagram warcabowy
Białe: 48, 45, 40, 39, 38, 37, 36, 35, 34, 33, 32, 31, 28, 27
Czarne: 3, 6, 8, 9, 12, 13, 14, 15, 16, 19, 20, 23, 24, 26

28. 34-30 Białe powinny były zdecydować się na rozwijanie swojego skrzydła, a jednocześnie wymuszać na czarnych konkretne odpowiedzi. 28. 27-22 12-17 29. 22x11 6x17 30. 34-30 20-25 31. 48-43 25x34 32. 40x20 15x24 33. 28-22 17x28 34. 33x22 8-12 35. 32-27 12-17 36. 22x11 16x7 37. 27-22 14-20 38. 31-27 7-11 39. 36-31 3-8 40. 45-40 11-16 Przy poprawnym wykończeniu owa pozycja zakończyłaby się remisem.
28... 24-29 29. 33x24 20x29 30. 39-33 (30. 27-22)
30... 14-20 31. 33x24 20x29 32. 40-34 (32. 27-22) Białe po raz enty nie robią ruchu 27-22, który pomógłby im wyjść z tarapatów.
32... 29x40 33. 45x34 15-20 34. 48-43 6-11 35. 38-33 Arcymistrzyni z Ukrainy nadal robi dość poważne błędy, które pozwalają czarnym przejmować inicjatywę. Wciąż istniał wariant, który przy dobrej kalkulacji prowadził do remisu. 35. 30-25 20-24 36. 43-39 9-14 37. 27-22 12-18 38. 34-30 18x27 39. 31x22 8-12 40. 36-31 12-18 41. 31-27 11-17 42. 22x11 16x7 43. 39-34 3-8 44. 38-33 8-12 45. 34-29 23x34 46. 30x39 18-23 47. 27-22 12-18 48. 22-17 7-12 49. 17x8 13x2 50. 39-34 2-8 51. 37-31 26x37 52. 32x41 23x32 53. 34-29 8-13 54. 29x9 13x4 55. 35-30 18-22 56. 30-24 19x30 57. 25x34 22-27 58. 33-29
35... 11-17

Diagram warcabowy
Białe: 43, 37, 36, 35, 34, 33, 32, 31, 30, 28, 27
Czarne: 3, 8, 9, 12, 13, 16, 17, 19, 20, 23, 26

36. 30-25 Białe mogły pokusić się o wariant kombinacyjny, ale że to ostatnia runda turnieju, zmęczenie sprawia niemiłe niespodzianki. 36. 33-29 17-21 (36... 12-18 37. 28-22 17x28 38. 30-24 19x48 39. 35-30 23x25 40. 32x12 8x17 41. 27-21 16x27 42. 31x11 48x31 43. 36x27 – mimo aż czterech pionów przewagi białym udałoby się zremisować, ponieważ doprowadzą oba kamienie do damki). 37. 29x7 8-12 38. 7x18 13x33 39. 32-28 21x23 40. 43-38 33x42 41. 37x48 26x37 42. 48-42 37x48 43. 30-25 48x30 44. 35x4 – i czarnym przyszłoby sporo się napracować, aby zdobyć jeden punkt.

Karykatura dwóch pionów

36... 17-21 37. 25x14 9x20 38. 35-30?

Diagram warcabowy
Białe: 43, 37, 36, 34, 33, 32, 31, 30, 28, 27
Czarne: 3, 8, 12, 13, 16, 19, 20, 21, 23, 26

To już strzał w kolano, który czarne świetnie wykorzystały. 38. 28-22 12-18 39. 33-28 20- 24 40. 34-30 3-9 41. 43-39 9-14 42. 39-34 8-12 43. 22-17 23-29 44. 34x23 18x29 45. 17x8 13x2 46. 27-22 29-33 47. 28x39 21-27 48. 32x21 16x18 49. 31-27 I mimo trudnej pozycji białe są ciągle w grze.
38... 12-18 39. 43-39 20-24 40. 30-25 24-29!41. 33x24 19x30 42. 28x19 13x24 Wiktorii Motriczko nie pozostało nic innego,niż wyciągnięcie ręki i pogratulowanie Rosjancejej kolejnego mistrzowskiego tytułu.
0-2

Trzy kobiety z nagrodami
Ceremonia zakończenia mistrzostw świata kobiet w warcabach.
Od lewej: Ajgul Idrisowa, Tamara Tansykużyna oraz Daria Fedorowicz

Natalia Sadowska

Do góry