Nr 3 (236) - Marzec 2025 - Stowarzyszenie CROSS
Baner

Nr 3 (236) - Marzec 2025

Miesięcznik informacyjno-szkoleniowy Stowarzyszenia Kultury Fizycznej, Sportu i Turystyki Niewidomych i Słabowidzących "Cross"

Adres redakcji:

00-216 Warszawa
ul. Konwiktorska 9,
tel.: 22 412 18 80
e-mail: redakcja@cross.org.pl

Redaguje zespół w składzie:

  • Anna Baranowska - Redaktor naczelna
  • Wojciech Puchacz - Zastępca redaktor naczelnej
  • Małgorzata Soloch - Korekta

Opracowanie graficzne:

Studio Graficzne Novelart

Skład, druk, oprawa i kolportaż:

EPEdruk Spółka z o.o.
ul. Konwiktorska 9, 00-216 Warszawa

Skład wersji internetowej

Novelart

Nakład:

900 egzemplarzy

Miesięcznik dofinansowują Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych oraz Ministerstwo Sportu i Turystyki

ISSN 1427-728X

ROK XXIII

Nr 3 (236)

Marzec 2025 r.

Okładka miesięcznikia nr.3.2025
Biathloniści na MŚ Pokljuka .2025. Od lewej: Michał Lańda, Paweł Gil, Błażej Bieńko i Jakub Twardowski

Spis treści

Zapraszamy do udziału w szkoleniach sportowych
projektu „Krok naprzód 2025”!

Ruszył nabór do kolejnej edycji szkoleń organizowanych w ramach projektu „Krok naprzód”. Jeśli zatem sport jest twoją pasją albo chcesz rozwijać się w nowej aktywności, nie czekaj i zapisz się na interesujące cię szkolenie. Gwarantujemy, że będzie to czas spędzony aktywnie oraz z pożytkiem dla kondycji fizycznej i umysłowej.
Stowarzyszenie „Cross” zaprasza pełnoletnie osoby z orzeczonym znacznym lub umiarkowanym stopniem niepełnosprawności wzroku, należące do jednego ze zrzeszonych w Stowarzyszeniu klubów, na szkolenia z zakresu sportu. Ich celem jest aktywizacja społeczna i zwiększenie samodzielności uczestników. Szkolenia są realizowane w ramach projektu „Krok naprzód 2025”, który współfinansuje Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych w ramach konkursu 1/2024 „Wspieramy aktywność”.
Zainteresowane osoby mogą wybierać spośród ośmiu dyscyplin sportu, takich jak: kręgle klasyczne, bowling, szachy, warcaby (dwa terminy), showdown, nordic walking (dwa terminy), brydż sportowy i wioślarstwo halowe. Część teoretyczna i praktyczna każdego szkolenia obejmuje łącznie 104 godziny zajęć. Prosimy o przemyślany wybór, ponieważ można wziąć udział w tylko jednym szkoleniu! Osoby, które w swoim imieniu wyślą więcej niż jedno zgłoszenie, będą usuwane z listy kandydatów.





Planowane terminy i miejsca szkoleń:

  • Wioślarstwo halowe – 13-27.05.2025, Ustka
  • Bowling – 25.05-8.06.2025, Zakopane
  • Warcaby – 4-18.06.2025, Ustka
  • Nordic walking – 13-27.06.2025, Rowy
  • Showdown – 5-19.07.2025, Ogonki k. Giżycka
  • Warcaby – 14-28.07.2025, Suwałki
  • Kręgle klasyczne – 17-31.08.2025, Sieraków
  • Nordic walking – 31.08-14.09.2025, Władysławowo
  • Brydż – 15-29.09.2025, Ustka
  • Szachy – 6-20.10.2025, Wągrowiec
Termin nadsyłania zgłoszeń upływa na 30 dni kalendarzowych przed planowaną datą rozpoczęcia zajęć. Koszt udziału to 750 zł od osoby. W uzasadnionych przypadkach istnieje możliwość pobytu z przewodnikiem.
Formularz zgłoszeniowy i inne niezbędne do wypełnienia druki znajdują się na stronie internetowej Stowarzyszenia „Cross” www.cross.org.pl. Tam też, jak i na profilu www.facebook.com/StowarzyszenieCROSS/ publikowane będą wszelkie bieżące informacje dotyczące projektu.
Stowarzyszenie „Cross” informuje także, że żadna osoba uczestnicząca w szkoleniu „Krok naprzód 2025” (kierunek pomocy 2 – „zwiększenie samodzielności osób niepełnosprawnych”) nie może brać jednocześnie udziału w innych projektach dofinansowanych ze środków PFRON, jeżeli cele realizacji form wsparcia, z których korzysta, pokrywają się w poszczególnych projektach.


Serdecznie zapraszamy do udziału w szkoleniach!


 

Do góry

 

Życzenia wielkanocne

(...)
Zagrały kościelne dzwony
Na Boga cześć
I głoszą na wszystkie strony
Wesołą wieść:
— Ciesz się i wesel, o ludu,
Z szczęśliwych zmian;
Dla ciebie dokonał cudu,
Zmartwychwstał Pan! —
(...)
Brzmi w sercach ludzkich, jak echo,
Skowronkom wtór
I płynie wkoło z uciechą
Radosny chór.
Spełniona Święta Ofiara
Krzyżowych dróg;
Powraca Miłość i Wiara:
Zmartwychwstał Bóg!

Antoni Orłowski

Wszystkim Czytelnikom miesięcznika „Cross” życzymy radosnych, ale i spokojnych świąt Wielkiej Nocy, niech nie opuszczają Was nadzieja, ufność i wiara w Bożą moc, która jest silniejsza od wszystkich innych.
Wesołego Alleluja!

grafika wielkanocna



 

 

Sprawdzian za sprawdzianem

Narciarze i biathloniści ZKF „Olimp” wyjechali 27 stycznia br. do Włoch, by reprezentować Polskę w Pucharze Świata osób niepełnosprawnych. Rezultaty tego startu zaliczały się do próby przedparalimpijskiej. Bezpośrednio po sprawdzianie zawodnicy walczyli w mistrzostwach świata − jednym wydarzeniu odbywającym się zarówno w Słowenii, jak i we Włoszech. Organizatorzy postanowili zaplanować próby i MŚ możliwie blisko siebie z uwagi na zbliżające się zimowe paraigrzyska 2026.


Zawodnicy rozpoczęli przygotowania do startu zgrupowaniem w Jakuszycach, które odbywało się początkiem stycznia. Trenowali głównie pod kątem odbudowania bazy tlenowej oraz siły specjalnej i pokonywali między 30 a 40 km dziennie. Po Jakuszycach i krótkiej przerwie kontynuowali przygotowania w Zakopanem, skąd bezpośrednio wyruszyli do Włoch.

Próba przedparalimpijska, na którą składały się dwa starty w biathlonie i dwa w biegach narciarskich, odbywała się na przyszłorocznych trasach w Val di Fiemme w Alpach. Po trzynastu godzinach podróży dotarliśmy więc na miejsce do urokliwego miasteczka Cavaleze i niebawem udaliśmy się na krótki wieczorny trucht i rozciąganie, aby rozruszać nogi po tak długiej podróży. Zawodnicy mieli tylko jeden dzień na zapoznanie się z trasami, bo już 29 stycznia przewidziany był pierwszy wyścig. Dzień przedstartowy upłynął pod znakiem zaznajamiania się z trasą, rozpracowywania trudnych zjazdów, przestrzeliwania broni, my zaś z Michałem Lańdą po treningu z zawodnikami i po szybkim obiedzie wróciliśmy na testy nart oraz smarów. Z przywiezionego ze sobą całkiem sporego zasobu nart musieliśmy wybrać tylko kilka najlepszych par, które akurat sprawdzą się na takim rodzaju śniegu, jaki zastaliśmy. Trasa przyszłych zimowych igrzysk paralimpijskich okazała się bardzo wymagająca. Jest to ta sama, ale lekko zmieniona trasa, na której odbywają się co roku Puchary Świata oraz etap Tour de Ski. Czekały na nas strome i długie podbiegi, na których trzeba mocno pracować, a po nich kręte i szybie zjazdy. Bardzo mało czasu na odpoczynek i restytucję sprawia, że tylko najlepsi i najmocniejsi radzą sobie dobrze w takich warunkach.

W pierwszym dniu zawodów nasi biathloniści wystartowali w biegu sprinterskim na dochodzenie. Niestety, mocne słońce, które prawdopodobnie źle wpływa na tarcze karabinów laserowych, uniemożliwiło planowe rozpoczęcie konkurencji i organizatorzy musieli przesunąć ją o trzy godziny. Błażej Bieńko z przewodnikiem Jakubem Twardowskim zajęli 8. miejsce, z jedną karą na strzelnicy i życiowymi FIS-punktami. (FIS-punkty obliczane są na podstawie straty czasowej do zwycięzcy oraz wg algorytmu ustalonego przez FIS. Co za tym idzie, im są mniejsze, tym lepiej, najlepszy zawodnik ma ich dokładnie zero). Strata Błażeja do zwycięzcy, Ukraińca Jarosława Reszetyńskiego, wyniosła tylko 1 min i 24 s. Paweł Gil z przewodnikiem Michałem Lańdą zajęli 10. pozycję, z dwiema karami na strzelnicy. Paweł zanotował stratę 2 min i 1 s.

Następnego dnia przewidziany był start w biegu sprinterskim na 7,5 km. Te same pary tandemów zawodnik − przewodnik znów ruszyły do walki z wymagającymi rywalami. Błażej Bieńko, po dobrym biegu i jeszcze lepszym strzelaniu, zajął 11. miejsce. Niestety, na zjeździe zaliczył mocny upadek, który kosztował go ponad minutę straty. Paweł Gil z dwoma błędami na strzelnicy ukończył swój start z 12. lokatą. Obaj tego dnia pobiegli dobrze, lecz upadek oraz kilka błędów na strzelnicy poskutkowały większymi stratami do zwycięzcy.  Nie były to wymarzone rezultaty, jednak biorąc pod uwagę trudność trasy i warunki pogodowe finalnie zawodnicy mogli być z siebie zadowoleni.

Biathloniści pokazali się z bardzo dobrej strony na próbie przedparalimpijskiej. Oczywiście, że chcielibyśmy, aby zdobywali medale i stawali na podium, lecz to młodzi zawodnicy, którzy trenują zaledwie od kilku sezonów. Sport wytrzymałościowy to lata mądrej i spokojnej pracy, a największe sukcesy osiąga się po 10-15 latach. Cieszy fakt, że z roku na rok poprawiają swoje FIS-punkty, czyli notują coraz mniejsze straty do najlepszych.

Po tych wyścigach mieliśmy krótki czas na regenerację i odpoczynek. Kolejne dwa dni to starty w biegach narciarskich stylem klasycznym. Niestety, Piotr Garbowski, który specjalizuje się w klasyku, rozchorował się już w drodze do Włoch i zapadła decyzja o wycofaniu go z rywalizacji, aby na pewno mógł dojść do siebie przed startem w mistrzostwach świata. Pozostali zawodnicy, jako biathloniści, również mieli przerwę w startach.


grupa osób leżąca na stanowiskach strzeleckichBłażej Bieńko na strzelnicy (pośrodku, między rywalami) 

Ale już 2 lutego wyruszyliśmy do Słowenii, do miejscowości Pokljuka, gdzie odbywała się biathlonowa część mistrzostw. Pod kątem logistycznym to istny koniec świata. Dojazd na trasy jest bardzo kręty i stromy, a najbliższe miasteczko leży 17 km od nich. Na szczęście mieszkaliśmy w jednym z trzech hoteli, które znajdują się blisko miejsca zawodów. Po przyjeździe biathloniści mieli trzy dni na rozeznanie terenu, analizowali każdy odcinek trasy, aby nie umknął żaden istotny szczegół, my zaś z Michałem znowu przygotowywaliśmy narty. 6 lutego Paweł Gil wraz z Błażejem Bieńko wystartowali w pierwszej konkurencji MŚ, którą był bieg sprinterski na 7,5 km. Za każdy nietrafiony strzał zawodnik musi w nim przebiec karną rundę wynoszącą 150 metrów. Zajęli odpowiednio 11. i 12. miejsce. Błażej, chociaż strzelał perfekcyjnie, stracił do zwycięzcy cztery minuty, a Paweł, z jedną karą na strzelnicy, zanotował stratę 4 min i 18 s. Zwyciężył reprezentant Ukrainy Kazik Oleksandr, za nim uplasowali się Francuz oraz Chińczyk. Przed naszymi zawodnikami na liście wyników znaleźli się jeszcze Niemcy oraz kilku utytułowanych reprezentantów Ukrainy.

Nazajutrz był dzień odpoczynku, więc po lekkim regeneracyjnym bieganiu do pracy przystąpił fizjoterapeuta Piotr Mika, który dojechał do nas na czas mistrzostw. Dzień później odbyła się konkurencja biegu sprinterskiego na dochodzenie. Dystans tego startu to 4,5 km, a rywalizacja składa się z biegu kwalifikacyjnego oraz finałowego. W eliminacjach zawodnicy za każdy nietrafiony strzał otrzymują 15 s kary, natomiast w biegu finałowym każde pudło oznacza dodatkową rundę o długości 75 m. Po eliminacjach Paweł Gil zajmował 11. miejsce, a Błażej Bieńko był dziesiąty. Trzy godziny później odbywał się finał, w którym były szanse na lepsze rezultaty, jednak przekreśliło je niecelne strzelanie, a więc i karne rundy. Ostatecznie lokaty chłopaków nie uległy zmianie.


dwóch mężczyzn z nartamiPiotr Garbowski z Jakubem Twardowskim po biegu na 20 km stylem dowolnym

Ostatniego dnia rywalizacja toczyła się na dystansie 12,5 km z czterema strzelaniami. Bieg długi charakteryzuje się tym, że zamiast karnych rund za niecelne strzały do ostatecznego wyniku dodaje się minuty, jeden niecelny strzał to jedna karna minuta. Błażej Bieńko, po perfekcyjnym strzelaniu, został sklasyfikowany na 9. miejscu, a Paweł Gil, z trzema pudłami, na pozycji 11. Bieg odbywał się w trudnych warunkach, temperatura sięgała 7 stopni i śnieg się topił, więc było ciężko, jakby się biegło w śniegowym błocie.

Zaraz po ostatniej biathlonowej konkurencji pojechaliśmy z powrotem do Włoch, a konkretnie do Toblach, miejscowości leżącej w pięknych Dolomitach. Tu bowiem odbywały się konkurencje narciarskie mistrzostw świata. Rozdzielenie kompetencji w zakresie organizowania MŚ między federacje biegów narciarskich i biathlonu skomplikowało te zawody, bo odbywały się w dwóch lokalizacjach.

Po trzech dniach treningów na trasach w Toblach nasz najbardziej doświadczony zawodnik − Piotr Garbowski − wystartował w biegu na 10 km stylem klasycznym. Temperatury bliskie zeru i mocno padający mokry śnieg nie ułatwiały doboru klistrów (smarów). Na szczęście metodą prób i błędów udało się dopasować smarowanie na pograniczu dobrego „trzymania” podczas odbicia i bardzo dobrej jazdy. Piotr finiszował na 7. miejscu. Po biegu miał lekki niedosyt, jak sam stwierdził, nie czuł się jeszcze w pełni sił po chorobie.

Następnego dnia w planie startów były sztafety 4 x 2,5 km. Aby wziąć udział w tym wyścigu, każdy kraj musi spełnić procentowe warunki niepełnosprawności, ponieważ każdej niepełnosprawności przypisywane są odmienne bonifikaty czasowe. Polskę reprezentowali: Krzysztof Plewa (grupa LW12 − startujący na wózku), Piotr Garbowski z przewodnikiem Jakubem Twardowskim, Paweł Gil z przewodnikiem Michałem Lańdą oraz Aneta Kobryń (Górska) z przewodnikiem Bartłomiejem Puto. (Niektórzy z czytelników mogą pamiętać, że Aneta Kobryń (wcześniej Górska) karierę narciarską zaczynała w Stowarzyszeniu „Cross”. Zawodniczka po IP w Pekinie zdecydowała jednak, że będzie trenowała pod skrzydłami PZSN „Start”). Sztafeta zakończyła rywalizację na 7. miejscu, co było celem minimum każdego z jej członków, taka lokata bowiem zapewnia świadczenie stypendialne.


grupa osób z nartamiPolska sztafeta narciarska. Od lewej: Bartłomiej Puto i Aneta Kobryń (Górska), z tyłu Jakub Twardowski i Piotr Garbowski, Michał Lańda i Paweł Gil, na wózku Krzysztof Plewa

14 lutego odbywała się ostatnia konkurencja mistrzostw i był to bieg długi na 20 km stylem dowolnym. Rano tego dnia spadło 30 cm śniegu, co oznaczało, że będzie to trudne bieganie. Na starcie stanęło trzech naszych reprezentantów. Błażej Bieńko nie ukończył biegu ze względu na trudne warunki, Paweł Gil zajął 15. miejsce, a najlepszy z naszych, Piotr Garbowski, zajął po heroicznej walce wysokie 7. miejsce. Trzeba podkreślić, że bieg na 20 km był bardzo mocno obsadzony. Jeśli chodzi o czołówkę w biegach narciarskich, od kilku lat są to te same nazwiska: Amerykanin Jake Adicoff, numer jeden wśród biegaczy, który na tegorocznych mistrzostwach triumfował m.in. na 10 km stylem klasycznym i 20 km stylem dowolnym, Zebastian Modin pochodzący ze Szwecji czy Fin Inkki Inola. Do grupy medalistów należy również Norweg Thomas Oxaal.

Dzień później opuściliśmy Toblach i wracaliśmy do domu. Zdobycze punktowe wywalczone w obu dyscyplinach napawają optymizmem. Kolejna okazja na zwiększenie puli punktów kwalifikacyjnych do paraigrzysk dopiero w przyszłym sezonie zimowym. Najbliższy Puchar Świata zaplanowany jest na początek grudnia. Cała trójka naszych zawodników ma więc nadal szanse na udział w Zimowych Igrzyskach Paralimpijskich Mediolan − Cortina 2026.

Ze sportowym pozdrowieniem!

Szaleństwo rekordów

Zazwyczaj koniec marca to początek sezonu kręglarskiego. W tym roku eliminacje do indywidualnych mistrzostw Polski odbyły się w Sierakowie. Od zawsze założeniem tej imprezy jest umożliwienie uczestnictwa jak największej liczbie graczy niewidomych i słabowidzących, którzy niejednokrotnie pierwszy raz startują w zawodach, i zachęcenie ich do regularnego trenowania kręgli klasycznych.

W tym roku na starcie, jak za dawnych dobrych czasów, pojawiło się 101 zawodników i zawodniczek z 21 klubów. Jest to swoisty rekord i, co ważne, mogliśmy zobaczyć wiele nowych osób, co niewątpliwie cieszy. Byli tacy, którzy pierwszy raz mieli kulę do kręgli klasycznych w dłoni i przed startem podglądali technikę innych graczy. Do finałów mistrzostw Polski, które odbędą się tuż przed świętami wielkanocnymi w Gostyniu, awans uzyskała połowa plus jedna osoba ze startujących w każdej z sześciu kategorii. Łącznie w finałach zobaczymy więc 58 osób.


grupa osób na kręgielniBarbara Bajorek i Andrzej Zawadzki, nowicjusze w dyscyplinie kręglarskiej, próbują swoich sił i podpatrzonych technik rzutu

Kręgielnia w Sierakowie to najnowocześniejszy obiekt nie tylko w Polsce, lecz i w Europie. Oczywiście, rezultaty są tutaj zdecydowanie wyższe niż w innych obiektach, co może szczególnie cieszyć adeptów dyscypliny kręglarskiej, jednak same punkty nie pokazują pełnego obrazu możliwości danego zawodnika czy zawodniczki. Eliminacje to łącznie 120 rzutów na czterech torach. Wielu starych wyjadaczy nie ma presji wyniku jako takiej, a chce jedynie uzyskać rezultat zapewniający awans. Oni wiedzą już, że o zwycięstwie lub porażce może zdecydować niejednokrotnie przypadek. Już w ubiegłym roku byliśmy świadkami rzutów, które zapowiadały niższy wynik, a w rezultacie spadała dziewiątka. I na odwrót − z bardzo dobrego rzutu z pierwszym kręglem w ulicę spadało tylko kilka.

W tym roku w kategorii B1 kobiet najlepszy wynik uzyskała reprezentantka klubu z Iławy Regina Szczypiorska, która zagrała na poziomie 513 p. i pokonała sześcioma punktami Karolinę Rzepę. Zawodniczką, która w kategorii B2 kobiet uzyskała najlepszy wynik 727 p. i jednocześnie pobiła rekord Polski, była Jadwiga Rogacka. Poprzedni rekord (720 p.) należał do zmarłej niedawno Jolanty Lewandowskiej. W eliminacjach kategorii B3 kobiet pierwsze miejsce, z wynikiem 711 p., zajęła Irena Curyło.

W B1 mężczyzn historyczny pułap 700 p. przekroczył, jakżeby inaczej, Jan Zięba. Tym samym wynik 701 p. to nowy rekord Polski. Dobrym określeniem tego, co się w wykonaniu Janka dokonało, może być stwierdzenie jednego z zawodników obserwujących tę grę: „po prostu kosmos!”. Jeszcze inni mówili, że to jest szaleństwo, co Janek robi na torze. Przed samym rozdaniem pucharów na trybunach śmiano się, że z takim wynikiem spokojnie mógłby zacząć grać w B3, jednak ktoś przytomnie zauważył, że pojawia się problem: technika gry Janka polega na sprawdzaniu krawędzi deski nasadzenia palcami, na co regulamin nie zezwala grającym w B3.


grupa osób na kręgielniWalka o awans do finału MP. Od prawej: Dariusz Pilipczuk, Beata Janikowska, Józef Krakowski i Jan Smoła

W kategorii B2 mężczyzn jako jedyny pułap 700 p. przekroczył Mieczysław Kontrymowicz, który strącił 736 kręgli. Jedna z jego gier o jeden punkt przebiła poziom dwustu. W tej kategorii uwagę przyciąga dwóch zawodników, którzy dotąd lokowali się na nieco niższych miejscach. Trzeci wynik w tej grupie, 681 p., uzyskał dawno niewidziany na torach Jan Smoła, od niedawna reprezentujący „Pionka” Włocławek. Tuż za nim, z jednym punktem mniej, występ w eliminacjach zakończył Piotr Dynda z Przemyśla. W ostatniej z kategorii mężczyzn najlepszy wynik uzyskał Grzegorz Kanikuła i były to 784 p. Na drugim miejscu, z najwyższym dorobkiem z jednej gry − 209 p. − i łącznym rezultatem 747 p., uplasował się Albert Sordyl.

Ciekawą sytuacją, która do tej pory nie zdarzyła się w trakcie naszych zawodów, były komplikacje z ustaleniem, kto zajmie czwarte miejsce w kategorii B3 mężczyzn. Krzysztof Paszyna i Władysław Wakuliński uzyskali ten sam wynik − 722 p. Zgodnie z regulaminem o zwycięstwie w tym przypadku powinna decydować większa liczba dziewiątek. Okazało się, że panowie oddali po 11 takich rzutów, więc następnie sprawdzano liczbę rzutów z ósemkami. Tu również był remis − po 16 ósemek! Dopiero sprawdzenie liczby rzutów, których rezultatem były siódemki, wykazało, że Krzysztof Paszyna oddał ich 26, a jego rywal 23.


osoby z pucharamiDekoracja zwyciężczyń w kategorii B1 i ich  asystentów

Eliminacje do finałów mistrzostw Polski to idealny początek sezonu. Wielu zawodników po dłuższej przerwie rozpoczyna dopiero granie. W Sierakowie w trakcie eliminacji atmosfera była nieco inna, mniej radosna niż zwykle, co nie dziwi w świetle niedawnych wydarzeń. W marcu pożegnaliśmy bowiem dwoje wieloletnich graczy − Jolantę Lewandowską i Ireneusza Stankiewicza. W trakcie uroczystego zakończenia zawodów Ich pamięć uczciliśmy minutą ciszy. „Lewa” i „Iras” na zawsze pozostaną w naszej pamięci.


dwie kobiety na tle kręgielniJadwiga Rogacka (po prawej) z asystentką Grażyną Woźniak. Na tablicy za ich plecami nowy rekord Polski w kategorii B2 kobiet – 727 p.

Wyniki końcowe eliminacji oraz linki do transmisji z dwóch dni turnieju dostępne są TUTAJ

Najlepsi w eliminacjach do finału indywidualnych mistrzostw Polski
niewidomych i słabowidzących w kręglach klasycznych
20-23.03.2025 r., Sieraków

Tabela wyników - kobiety
Kobiety
Kategoria B1
1. Regina Szczypiorska „Morena” Iława 513 p.
2. Karolina Rzepa „Łuczniczka” Bydgoszcz 507 p.
3. Renata Domin „Łuczniczka” Bydgoszcz 497 p.
Kategoria B2
1. Jadwiga Rogacka „Pionek” Włocławek 727 p.
2. Irena Zięba „Debiut” Kielce 668 p.
3. Magdalena Palamar „Morena” Iława 662 p.
Kategoria B3
1. Irena Curyło „Pogórze” Tarnów 711 p.
2. Anna Barwińska „Omega” Łódź 683 p.
3. Agnieszka Pokojska „Morena” Iława 679 p.
Tabela wyników - mężczyźni
Mężczyźni
Kategoria B1
1. Jan Zięba „Debiut” Kielce 701 p.
2. Lesław Domin „Łuczniczka” Bydgoszcz 572 p.
3. Zdzisław Koziej „Hetman” Lublin 566 p.
Kategoria B2
1. Mieczysław Kontrymowicz „Warmia i Mazury” Olsztyn 736 p.
2. Stanisław Stopierzyński „Warmia i Mazury” Olsztyn 699 p.
3. Jan Smoła „Pionek” Włocławek 681 p.
Kategoria B3
1. Grzegorz Kanikuła „Hetman” Lublin 784 p.
2. Albert Sordyl „Pogórze” Tarnów 747 p.
3. Daniel Jarząb „Tęcza” Poznań 727 p.

 

Sprostowanie

W numerze 1/2025 „Crossa” w artykule „Mikołajkowy dobry rzut” podaliśmy błędnie zwycięzców mikołajkowych mikstów w kategorii B2. W rzeczywistości w konkurencji tej zwyciężyli Katarzyna Majewska i Dariusz Pilipczuk. Za pomyłkę bardzo przepraszamy. REDAKCJA

 

Znowu poszli jak po swoje!

Były zacięte pojedynki, niesamowite emocje, a do tego… podwójnie wielka radość! Elżbieta Mielczarek i Krystian Kisiel pokazali w Bratysławie, że nie mają sobie równych i zameldowali się na szczycie podium. Można powiedzieć, że zwyczaj się utrwala, odkąd bowiem organizowany jest turniej Showdown Slovak Open, zawsze wygrywa w nim choćby jeden polski zawodnik.

Lutowy turniej na Słowacji to już drugie międzynarodowe rozgrywki w sezonie 2025. W gronie 86 zawodników – 28 kobiet i 58 mężczyzn − oglądaliśmy aż 11 polskich graczy, którzy walczyli z reprezentantami: Włoch, Niemiec, Czech, Korei Południowej, Francji, Belgii, Szwajcarii, Bułgarii, Finlandii, Wielkiej Brytanii oraz gospodarza − Słowacji. Nasi kadrowicze stawili się w składzie: Elżbieta Mielczarek, Weronika Szynal, Katarzyna Pietruszyńska, Monika Szwałek, Katarzyna Stenka, Szymon Budzyński, Przemysław Knaź, Krystian Kisiel, Krzysztof Sobiło, Adrian Słoninka i Filip Liszewski, a wspierali ich trener polskiej kadry showdownistów Szymon Borkowski i instruktorzy − Sebastian Michailidis i Łukasz Zdunkiewicz. Ponadto w sztabie sędziowskim pracowało troje Polaków: Jagoda Grudzień, Lubomir Prask i Marcin Załucki.



na sali gryFinka Hanna Vilmi (czarna koszulka) w pojedynku z Katarzyną Pietruszyńską

Po pierwszej rundzie prawie w komplecie zameldowaliśmy się w kolejnym etapie turnieju. Elżbieta, Monika i Weronika wygrały w swoich grupach, a „Pietrucha” była druga. Niewiele do wyjścia z grupy zabrakło „Rychowi” (tak zaskakująco koledzy wołają na Katarzynę Stenkę), która ostatecznie była trzecia i mogła grać o miejsca 17-28. Panowie stwierdzili, że nie będą gorsi, i wszyscy zameldowali się w fazie pucharowej: Adrian, Krystian, Krzysztof i Szymon byli najlepsi w swoich grupach, a Przemek i Filip zajęli drugie lokaty. Od rana czekała nas zatem walka o jeszcze wyższe miejsca.

Drugi dzień zawodów, bardzo intensywny, obfitował w awanse. Wśród panów przepustkę do jednej szesnastej finału wywalczyli: Adrian − po wygranej 3:0 z Czechem Simonem Rejtarem, Krzysiek, który takim samym wynikiem zakończył mecz z innym naszym południowym sąsiadem Tomasem Mysliveckiem, a także Krystian po zakończonym 3:1 polskim meczu z Przemkiem. Wyższość swoich przeciwników musieli uznać Szymon i Filip,  więc do nich jeszcze należała walka o miejsca 17-32. W meczach jednej szesnastej finału trzej nasi panowie rozegrali fantastyczne spotkania i w komplecie zameldowali się w kolejnej rundzie.

Wśród pań swoje grupy bez straty punktów wygrały Monika i Elżbieta. Weronika zajęła drugie miejsce, a Katarzyna Pietruszyńska była trzecia. W grupie Katarzyny Stenki wszystkie zawodniczki zakończyły mecze z takim samym wynikiem i o podziale miejsc zdecydowały małe punkty. Niestety, „Rychu” miała najgorszy bilans i zajęła trzecią lokatę. W meczu kolejnej rundy „Pietrucha” rozegrała ponadgodzinny bój z Czeszką Marketą Trncakovą, którą ostatecznie pokonała w stosunku 2:1 i miała otwartą drogę w walce o miejsca 9-12.

W ćwierćfinałach czekała nas spora liczba pojedynków Biało-Czerwonych. W kategorii kobiet Monika Szwałek mocno pokonała Czeszkę Ivę Karaskovą 3:0, straciwszy w meczu jedynie sześć punktów. Równie pewnie swoje spotkanie wygrała Elżbieta Mielczarek, która także 3:0 pokonała Antje Samoray z Niemiec. Sztuka ta nie udała się Weronice Szynal, która w derbach leworęcznych zawodniczek musiała uznać przewagę Francuzki Elviny Vidot (wynik: 0:3). W ćwierćfinałach mężczyzn oglądaliśmy trójkę naszych zawodników, gdzie bratobójczy pojedynek stoczyli Adrian Słoninka i Krzysztof Sobiło (wygrana „Słonia” 3:1), a Krystian Kisiel pewnie pokonał Słowaka Pavola Kubosko 3:0.

W półfinałach Adrian zmierzył się z Finem Arim Lahtinenem, a Krystian z Christoffem Eilersem z Belgii. Los, a właściwie system rozgrywek, często właśnie w taki sposób kojarzy pary, więc po raz kolejny mieliśmy pojedynek przyjaźni polsko-belgijskiej oraz mecz dwóch wielkich − posturą i osiągnięciami − sportowców. Oba starcia zakończyły się wynikiem 3:1, tym razem zwycięsko wyszli z nich Krystian i Ari. Kobiece półfinały to mecze Moniki Szwałek z Elviną Vidot z Francji oraz Elżbiety Mielczarek z Finką Hanną Vilmi. Monika, po bardzo ambitnej walce przegranej 1:3, musiała uznać wyższość przeciwniczki. W przypadku meczu Eli miał to być rewanż Hanny za porażkę na mistrzostwach świata przed dwoma laty, kiedy to przegrała z naszą zawodniczką 0:3. I zapowiadany rewanż się nie udał. Mecz był fantastycznym widowiskiem, w którym zawodniczki szły punkt za punkt, ale to ostatecznie nasza reprezentantka wróciła z niego z tarczą po wygranej 3:2! Czekały nas zatem dwa finały i dwa mecze o brązowe medale.


grupa osób w czerwonych bluzachReprezentacja Polski w showdownie na turnieju w Słowacji

W pierwszej kolejności mieliśmy okazję zobaczyć spotkania o miejsca 3-4. Ambitna postawa Moniki Szwałek nie wystarczyła, niestety, na reprezentantkę Suomi, bo Hanna Vilmi, rozeźlona swoją półfinałową porażką, wygrała z nią 3:0. Z kolei w męskim meczu o brąz Adrian Słoninka mierzył się z Belgiem Christoffem Eilersem. Tym razem lepszy był Belg, który pokonał „Słonia” 3:0.

Finałowy mecz w rywalizacji kobiet był pod kontrolą jednej zawodniczki i tylko trzeci set przyniósł więcej emocji, bo przegrywała w nim już 3:8. Ale wtedy w porozumieniu z trenerem wzięła czas i może dzięki temu wygrała 12:9, a cały mecz 3:0! O kim mowa? Oczywiście, o niesamowitej Elżbiecie Mielczarek, która w pokonanym polu zostawiła Elvinę Vidot! Finał mężczyzn, w którym zmierzyli się Krystian Kisiel i Ari Lahtinen, to już istny rollercoaster emocji. Punkt za punkt, set za set i… tie-break! A tu bardzo długie wymiany, zamurowany dostęp do bramki i dosłownie wyniszczający pojedynek! Na szczęście zakończony zwycięstwem Krystiana 12:9, który ostatecznie decydujące starcie wygrał 3:2!

Dwa finały, dwie wygrane, dwa złote medale na szyjach Biało-Czerwonych! Czego chcieć więcej? Dość powiedzieć, że od pierwszego turnieju w Bratysławie zawsze na zakończenie rozbrzmiewa Mazurek Dąbrowskiego, a czasem, tak jak tym razem, nawet dwukrotnie!

Teraz krótka przerwa, a pod koniec marca czeka nas kolejny turniej za południową granicą, tym razem w Czechach.

Showdown Slovak Open 2025
26.02-2.03.2025 r., Bratysława

Kobiety

1. Elżbieta Mielczarek Polska
2. Elvina Vidot Francja
3. Hanna Vilmi Finlandia
4. Monika Szwałek Polska
5. Weronika Szynal Polska
(...)
10. Katarzyna Pietruszyńska Polska
25. Katarzyna Stenka Polska
Mężczyźni
1. Krystian Kisiel Polska
2. Ari Lahtinen Finlandia
3. Christoff Eilers Belgia
4. Adrian Słoninka Polska
(...)
8. Krzysztof Sobiło Polska
20. Szymon Budzyński Polska
21. Filip Liszewski Polska
23. Przemysław Knaź Polska

 



Szymon Borkowski

Do góry

Z Kościeliska na Bieg Wazów

Sukces nie bierze się z próżni...
***
− Halo!
− Ukończyłam Bieg Wazów!
− A co to jest?
− Najdłuższy, najstarszy i największy bieg narciarski na świecie. Odbywa się w Szwecji i ma 90 kilometrów. Zrobiłam to − w 11 godzin 12 minut i 29 sekund!
− 90 kilometrów w 11 godzin?! Jesteś po prostu walnięta...

Ten „komplement”, usłyszany w telefonicznej rozmowie z przyjaciółką bezpośrednio po ukończeniu biegu Vasaloppet, pielęgnuję najbardziej. Dodaję jeszcze: zdrowo walnięta!

Bieganie na nartach nie wzięło się z próżni. Jest konsekwencją wewnętrznej potrzeby ruchu, którą od lat uzewnętrzniam w wielu aktywnościach: górskim trekkingu, nartach zjazdowych, nordic walkingu, bieganiu czy pływaniu na desce SUP. Przez kilka lat uprawiałam też goalball i popularyzowałam tę dyscyplinę wśród dzieci i młodzieży. Z biegówkami zaczęłam z ciekawości, w myśl zasady „Tego jeszcze nie robiłam, więc spróbuję”. Kiedy na stronie „Crossu” w 2019 r. ukazało się ogłoszenie o planowanym w Kościelisku obozie sportowym, postanowiłam skorzystać z nadarzającej się okazji. Organizator, Józef Plichta, prezes klubu „Sudety” Kłodzko, zachęcał do udziału w obozie na biegówkach dla osób z dysfunkcją wzroku. Doskonała miejscówka, góralskie klimaty, profesjonalni trenerzy – grzech nie skorzystać.  Wtedy jeszcze taki dwutygodniowy wyjazd łączący naukę z relaksem i rywalizacją (na koniec odbywały się zawody niewidomych i słabowidzących w biegach narciarskich) był dla mnie idealną propozycją na aktywne spędzenie czasu, roztrenowanie i poprawę kondycji. Rok w rok, przez pięć kolejnych lat, z niecierpliwością czekałam na ten zimowy obóz. 



dwie osoby na nartorolkachZ trenerem Edwardem Muchą podczas zawodów na nartorolkach, Swornegacie 2024

W poprzednim sezonie narciarskim nie było obfitego śniegu i mogę powiedzieć, że ta wręcz wiosenna aura stała się głównym czynnikiem, który zachęcił mnie do poszukania alternatywy dla biegówek. Stały się nią nartorolki. O pierwsze wskazówki i lekcje w tym zakresie, jeszcze w Kościelisku, poprosiłam doświadczonego instruktora. Tak też rozpoczęłam nową zabawę, a wkrótce regularne treningi pod skrzydłami Edwarda Muchy – ikony biegówek, znakomitego zawodnika lat 70. i 80., bardzo utytułowanego mistrza krajowego i międzynarodowego. Mieszka on w Limanowej, wciąż zaangażowany jest w trenerską pracę z dziećmi i nadal imponuje formą i wynikami. (W tegorocznym Biegu Wazów uzyskał czas 7 godzin i 17 minut. Gratulacje!). Z uwagi na dzielącą nas odległość (Szczecin − Limanowa) rozpoczęliśmy „zdalne nauczanie”. Bieganie o piątej rano dla utrzymania kondycji, po południu joga (dla zmęczonych mięśni) i nartorolki – jako właściwy trening. Do tego codzienna kontrola parametrów − tętna, czasu treningu, prędkości i dystansu − rejestrowana na zegarku i skrupulatnie przesyłana wiadomością tekstową.  Zwrotnie otrzymywałam uwagi i dalsze wskazówki oraz kolejne zadania do wykonania. Od czasu do czasu odbywaliśmy szkolenie w realu − trekking w górach i bieganie na nartorolkach − okupione litrami potu i niejedną raną. Bo „Jak się nie przewrócisz, to się nie nauczysz” mawiał mi trener z gór, człowiek o niezwykłych pokładach cierpliwości dla niemłodej nowicjuszki, i do tego z dysfunkcją wzroku.

Po kilku miesiącach regularnych treningów wystartowałam w pierwszych zawodach na nartorolkach na dystansie 30 km. Trener był moim przewodnikiem. Musiałam pokonać wewnętrzny strach przed prędkością, zaufać prowadzącemu i posłusznie wykonywać polecenia i instrukcje na trasie. Udało się. Po jednej godzinie i 50 minutach przekroczyłam linię mety. Przyszła wiara w siebie, swoje możliwości: niemożliwe nie istnieje! I zaczął rosnąć apetyt na więcej. Były kolejne zawody na nartorolkach, głównie podbiegi w górach, tzw. uphill. Była Korona Gór Sowich, gdzie zajęłam 3. miejsce w kategorii open kobiet, był i RolkoWisłok we Frysztaku i tam w swojej kategorii wiekowej zdobyłam pierwsze miejsce wśród pań, była też Przehyba Uphill 2024 z przewyższeniem 600 m na dystansie 6,7 km.


czerty osoby z nagrodami w rękachDrużyna „Sudetów” Kłodzko z trofeami zawodów nordicowych Janików 2024 (Anna Karaś druga od prawej)

Byłam w szczycie formy, kiedy we wrześniu ubiegłego roku w Bydgoszczy reprezentowałam mój klub „Sudety” Kłodzko w mistrzostwach Polski niewidomych i słabowidzących w nordic walkingu i w kategorii open kobiet zajęłam pierwsze miejsce. Pod koniec listopada z sukcesem wystartowałam również w Janikowie w nordicowych zawodach integracyjnych, gdzie jako pierwsza spośród pań dotarłam do mety, a w rywalizacji klubowych drużyn (oprócz mnie w naszej byli Józef Plichta i Robert Wlaźlak) zajęliśmy 3. miejsce.

Zimą powróciłam do biegówek. Niestety, nie było już (wielka szkoda!) perspektywy obozu narciarskiego organizowanego przez Józefa Plichtę. Samodzielnie zorganizowałam więc dłuższy wyjazd na Słowację i kilka weekendowych wypadów w nasze polskie góry, m.in. na Turbacz. W styczniu w Jakuszycach zdobyłam mistrzostwo Polski amatorów w mojej grupie wiekowej kobiet w kategorii Leśna 12, w biegu stylem klasycznym i w stylu dowolnym na dystansie 14,6 km. W połowie lutego, po około dwóch miesiącach biegania na nartach, miałam na liczniku jakieś 600 km. Wówczas zrodziła się myśl, by spróbować sił w Biegu Wazów. A Vasaloppet to najdłuższy bieg z serii biegów Worldloppet...

Dokonałam zapisu. Pojechałam. Wystartowałam. Celem było zmieścić się w limicie czasu, ukończyć dystans i stanąć na mecie. Zagrała też zawodowa ciekawość, bo jestem fizjoterapeutką i nauczycielką. Jak zareaguje moje ciało? Czy potrafię zapanować nad nim na tyle, by mnie słuchało, i gospodarować zasobami energii, by wytrwało i dobiegło? Co będzie ze stawami? Które mięśnie będą najmocniej obciążone? Na ile jest to bezpieczny sport i wysiłek? 

Tak zatem kilkumiesięczną, systematyczną pracę i moje zawodowe pytania powiozłam do Szwecji i 2 marca 2025 roku o godzinie ósmej rano postawiłam na starcie w miejscowości Sälen. Wyruszyłam na trasę razem z piętnastoma tysiącami innych osób z całego świata.

Widok tysięcy narciarzy rozciągniętych gęsto na pierwszym, kilkusetmetrowym podbiegu, zapierał dech. Uczucie, że uczestniczę w czymś wyjątkowym, jedynym i niepowtarzalnym przepełniło moje wnętrze. Oto wielka narciarska rodzina w pełnej okazałości! Rodzina – bo wszyscy serdeczni, wspierający, z pozytywnymi emocjami.  Niesamowita atmosfera życzliwości od początku do końca.  Trasa wiodła przez kilka szwedzkich miasteczek, w których czekali kibice i świetnie zorganizowane punkty żywieniowe. Ubrana w narodowy strój, otrzymałam wiele zachęcających okrzyków i gestów wsparcia.

tłum ludziBieg Wazów 2025, start wspólny

Miałam świadomość, że aby pokonać 90 km, nie wystarczy sprawne ciało. Trzeba zająć czymś głowę. Mój sposób? Podzieliłam ten dystans na odcinki. Każdy dedykowałam bliskim mi osobom − obecnym i nieobecnym. Bieg w intencji dodawał sił i wartości, wzmacniał ducha.  Łatwo nie było, bo warunki były trudne. Brak torów (startowałam na końcu, z ostatniego sektora), miejscami lód, a w większości roztapiający się śnieg − w Szwecji też była ciepła zima. Przez wiele kilometrów bieg, a raczej przemieszczanie się w korku. Przypominałam sobie wszystkie techniczne wskazówki trenera i wdrażam je w ruch. „Siadaj ciałem na kije”, „Zjeżdżaj w torach, bo szybciej”, „Kije przy sobie”, „Obciążaj całe stopy, ręce za siebie, kolana miękko…” na zmianę przewijały się w głowie i pomagały zarządzać ciałem i nartami.

Po 11 godzinach 12 minutach i 29 sekundach, z wodą w butach, jako jedna z jedenastu Polek przekroczyłam metę w Mora.

Były euforia i szczęście pomieszane z uczuciem spełnienia i niesprawienia zawodu trenerowi. Zaliczyłam sprawdzian! Z tego, czego uczyłam się przez cały rok: z motywacji, z samodyscypliny, z wytrwałości.

Dysfunkcja wzroku?  Spowodowała, że byłam bardziej czujna i uważna. Asekurowałam się na zjazdach, kilometry przemierzałam wolniej od innych, ale bezpiecznie. Pomagało to, że przez całą trasę zawsze ktoś z biegaczy był obok, i świadomość, że telefon jest w plecaku, a punkty pomocy gęsto rozstawione.

Fakt, czego się podjęłam i czego dokonałam, wciąż do mnie dociera i samej trudno mi jeszcze w to uwierzyć. Vasaloppet to spełnienie marzeń niejednego miłośnika biegówek. To ukoronowanie wielu lat treningów i startów. To przysłowiowa wisienka na torcie. Tym bardziej cieszy mnie, że pokonałam i dystans, i zdrowotne ograniczenia. Dołączyłam do mojego znakomitego starszego kolegi Adama Andrzeja Fijałkowskiego − pasjonata biegówek, który Bieg Wazów ukończył w 2014 roku z czasem 10:29:15. Adam ma w nogach tysiące kilometrów, wybiegał na nartach wiele medali i pucharów w Polsce i na świecie. Jest trzykrotnym Worldloppet Masterem. Brawo!


kobieta z uniesionymi rękami do góry w geście zwycięstwaAnna Karaś na mecie Biegu Wazów 2025

Jako fizjoterapeutka muszę dodać, że narciarstwo biegowe, traktowane rekreacyjnie, to bardzo naturalny i bezpieczny sport zimowy, który angażuje prawie wszystkie mięśnie i nie obciąża stawów. Jako nauczycielka podkreślę, że jest tak tylko wtedy, gdy biegamy poprawnie technicznie, stosując się do metodycznych wskazówek doświadczonego instruktora. Jestem tego najlepszym przykładem. Dziś z lekkością płynę na nartach, bez nadmiernego wydatku energetycznego pokonuję dystanse, o których jeszcze rok temu bym nie pomyślała. Oczywiście, że po treningu wracam mokra od potu. Jest to przecież sport aerobowy, czyli dla tych, którzy nie boją się zmęczyć ani spocić. Tylko taki wysiłek poprawia kondycję i korzystnie wpływa na nasze serce i ducha.

Jestem wdzięczna losowi i Józefowi Plichcie za to, że mogłam stawiać pierwsze kroki na nartach na fantastycznie zorganizowanych obozach w Kościelisku. Takie sportowe wydarzenia, firmowane przez Stowarzyszenie „Cross”, a więc przygotowane pod kątem osób niewidomych i słabowidzących, to konieczność. Aktywizują, inspirują, motywują i ukierunkowują na coraz to nowe dyscypliny.

Bardzo dziękuję mojemu trenerowi Edwardowi Musze za wiarę we mnie, każdą poświęconą mi chwilę oraz za profesjonalne przygotowanie.

A narty biegowe? Polecam. Dodaj do ulubionych!


 

Anna Karaś

Do góry

Czy warto się szkolić? No jasne!

Członkowie 41 klubów zrzeszonych w Stowarzyszeniu „Cross” niebawem znów będą mogli aplikować o udział w szkoleniach sportowych projektu „Krok naprzód”. Ogłoszenie obejmujące aktualne warunki naboru zamieszczamy na końcu tego numeru, a tutaj, celem zachęcenia kolejnych osób do udziału w doskonale przygotowanych i merytorycznych szkoleniach, prezentujemy kolejne migawki z poprzedniej edycji. Szkolenia były dofinansowane przez Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. W każdym uczestniczyły 32 osoby.

Nordic walking w Rowach...

W malowniczych, otoczonych Słowińskim Parkiem Narodowym nadmorskich Rowach w terminie 27.05-10.06.2024 r. odbyło się szkolenie osób niewidomych i słabowidzących w zakresie nordic walkingu. Uczestnicy większość czasu poświęcali na marsze ze specjalnymi kijami. Pod okiem trenerów uczyli się z ogromną pasją i zaangażowaniem techniki marszu i budowali swoją kondycję. Pogoda bardzo sprzyjała takiej aktywności, a otaczająca przyroda i bliskość morza umilały zajęcia. I nawet jeśli „Nogi czasami bolały, to kijki i zapał do przodu nas pchały, morska bryza orzeźwiała, animuszu dodawała..”. Uczestnicy bardzo chwalili pobyt w hotelu Kormoran − atmosferę, przemiłą obsługę i świetną kuchnię.

grupa osób z kijkamiSzkolenie nordicowe Rowy 2024

Marek Tokarcyzk

... I powtórnie – we Władysławowie

W terminie 3-17.08.2024 r. we Władysławowie odbywało się drugie z zaplanowanych szkoleń sportowych z zakresu nordic walkingu. Codzienne zajęcia rozpoczynały się poranną gimnastyką, w ciągu całego dnia odbywały się szkolenia praktyczne na trasach wzdłuż Bałtyku, a wieczorami zajęcia teoretyczne. Na koniec uczestnicy zaliczali sprawdzian praktyczny i test ze zdobytej wiedzy. Była to również niezapomniana okazja do integracji, wymiany doświadczeń i wspólnego spędzania czasu wolnego.


grupa osób z kijkamiSzkolenie nordicowe w ramach projektu „Krok naprzód 2024”, Władysławowo

Harry

Dobry rzut w Sierakowie

Popularne kręgle klasyczne były tematem szkolenia odbywającego się w terminie 25.08-8.09.2024 r. w Sierakowie w kręgielni klubu Wrzos. Po kilku latach organizowania szkoleń w Pucku koordynatorka Joanna Staliś podjęła decyzję o zmianie miejsca. Była to bardzo dobra decyzja, stał też za nią fakt, że wcześniej rozgrywane były tutaj nasze mistrzostwa Polski oraz mistrzostwa Europy. To najnowocześniejsza kręgielnia w Europie. Doskonale przygotowany obiekt oraz kadra instruktorska dawały możliwość doskonalenia umiejętności zarówno zawodnikom na wyższym poziomie, jak i zupełnym nowicjuszom. Po dwóch tygodniach efekty pracy, szczególnie tych ostatnich, było widać na tablicy wyników. Uczestnicy mieszkali w hotelu Kama Park. Urokliwa i malownicza okolica wzbogacała to szkolenie o walor turystyczny.


grupa osób na kręgielniSzkolenie kręglarskie w Sierakowie

Wojciech Puchacz

Szachy nad wągrowieckim jeziorem

Od 13 do 27 października 2024 r. Ośrodek Rehabilitacyjno-Wypoczynkowy Wielspin nad jeziorem Durowskim w Wągrowcu był spokojną przystanią dla niewidomych i słabowidzących pasjonatów szachów. Uczestników podzielono na cztery grupy – począwszy od początkującej, przez dwie bardziej zaawansowane, aż po grupę mistrzowską. Nad postępami szkolących się czuwali doświadczeni instruktorzy, którzy z pełnym zaangażowaniem przekazywali wiedzę dostosowaną do poziomu szachistów. Każdy dzień szkolenia był wypełniony intensywną nauką – od analizy otwarć i gambitów, po wymagające kombinacje i strategiczne zagadnienia. Uczestnicy szczególnie doceniali wnikliwe analizy partii i nacisk na zrozumienie pozycji szachowych. „Tutaj naprawdę trenujemy nasze szare komórki” – podkreślali zgodnie. Szkolenie było dla wielu czymś znacznie więcej niż tylko nauką gry. „Za każdym razem wynoszę stąd coś nowego. Kiedy później biorę udział w turniejach, zdobywam wyższe kategorie szachowe. To niesamowite, jak bardzo trening pod okiem profesjonalistów przekłada się na wyniki. Wracam tu, by doskonalić swoje umiejętności i spotkać tych, którzy tak jak ja kochają szachy i chcą się w nich rozwijać”.

grupa osób przy szachownicachMiłośnicy szachów na szkoleniu w Wągrowcu


Pierwszy krok na sportowej ścieżce

Fundacja Związku Kultury Fizycznej „Olimp” 1 kwietnia 2024 roku rozpoczęła realizację projektu „Pierwszy rok”, którego celem było pokazanie młodzieży, że aktywność fizyczna osób z dysfunkcją wzroku to nie tylko forma rekreacji, lecz również skuteczne narzędzie rehabilitacji, rozwoju osobistego oraz wsparcia w budowaniu samodzielności, pewności siebie i niezależności. Realizacja tego projektu, współfinansowanego przez PFRON w ramach konkursu „Możemy więcej”, kończy się 31 marca 2025 roku. Pora zatem na podsumowania.

Była to inicjatywa skierowana do młodych osób niewidomych i słabowidzących w wieku od 18 do 24 lat. W jej ramach zorganizowano dwa 14-dniowe obozy sportowe (letni i zimowy) oraz trzy krótsze konsultacje sportowe.   Uczestnicy, pochodzący z różnych ośrodków edukacyjnych dla osób z niepełnosprawnością wzroku, rozwijali swoje umiejętności fizyczne pod okiem wykwalifikowanych trenerów i asystentów – pedagogów i tyflopedagogów. Z ich pomocą poprawiali kondycję, wytrzymałość, koordynację ruchową i orientację przestrzenną oraz kształtowali zdrowe nawyki i potrzebę aktywności ruchowej na co dzień. Dzięki wiedzy i wsparciu instruktorów, młodzi uczestnicy nie tylko poprawiali swoją sprawność fizyczną, lecz rozwijali także umiejętność pracy w zespole i radzenia sobie z wyzwaniami. Treningi motywowały do pokonywania własnych ograniczeń i dawały poczucie sukcesu.

grupa osóbUczestnicy projekty na scenie amfiteatru w Lidzbarku tuż po grupowych prezentacjach opowiadających o wydarzeniach letniego obozu 

W pełnym słońcu...

Letni obóz sportowy odbył się w pierwszej połowie sierpnia ubiegłego roku nad malowniczym jeziorem w Lidzbarku. Poranek rozpoczynała zaprawa, a w ciągu dnia uczestnicy w dwóch blokach treningowych ćwiczyli się w takich sportach, jak: kolarstwo tandemowe, lekkoatletyka, nordic walking, strzelectwo laserowe, kajakarstwo, pływanie czy gry zespołowe. Wczesnym wieczorem organizowane były dodatkowo mecze piłki nożnej, siatkówki plażowej albo wspólne spacery.

Jazda na tandemie była jedną z najbardziej emocjonujących aktywności. Młodzież rozwijała równowagę i koordynację, a niejako mimochodem między kolarzami budowały się zaufanie do drugiej osoby i współpraca. Trening strzelecki, w którym wykorzystywane są karabiny emitujące dźwiękowe sygnały celowania, rozwijał koncentrację i precyzję, nordic walking poprawiał kondycję i postawę, a zajęcia lekkoatletyczne kształtowały refleks i koordynację. Poza sportem, w ramach integracji, odbywały się wspólne ogniska, zabawy taneczne i inne aktywności sprzyjające tworzeniu relacji w grupie. Uczestnicy budowali poczucie wspólnoty, co okazało się bardzo ważnym aspektem obozu.

...I w zimowej scenerii

Zimowy obóz sportowy odbył się w Kościelisku-Kirach i był podzielony na dwa terminy: pierwszy w drugiej połowie stycznia, a drugi w pierwszej połowie lutego obecnego roku. Młodzież mieszkała i trenowała w pobliżu stadionu biathlonowego, w otoczeniu majestatycznych górskich szczytów. Plan zajęć obejmował narciarstwo biegowe, ćwiczenia ogólnorozwojowe, piesze wędrówki oraz pływanie. Treningi organizowano dwa razy dziennie, a uczestnikami zajmowali się doświadczeni trenerzy narciarstwa, którzy dbali o bezpieczeństwo, komfort i postępy w tej wytrzymałościowej dyscyplinie, uwzględniając w planie treningowym indywidualne możliwości młodzieży. Górskie trasy i trudne warunki pogodowe stanowiły wyzwanie, młodzi sportowcy musieli wykazać się elastycznością i dostosować do nich technikę jazdy.  Trenowali, lecz także cieszyli się górskimi atrakcjami, takimi jak wjazd kolejką na Gubałówkę, długie piesze wędrówki czy wizyta w Tatrzańskim Archiwum Planety Ziemia. Po intensywnym wysiłku był czas na relaks w basenach termalnych kompleksów Gorący Potok czy Termy Chochołowski

grupa osóbObóz zimowy, wycieczka piesza na trasie Gubałówka – Kościelisko – Kiry

Trening w pigułce

Pierwsze konsultacje odbyły się  w ośrodku szkolno-wychowawczym dla dzieci niewidomych w Laskach z końcem września.  Ich uczestnicy szkolili się w takich dyscyplinach, jak: nordic walking, nartorolki, wioślarstwo halowe, pływanie i kolarstwo tandemowe. Trener wioślarstwa wykorzystał ergometry do sprawdzenia kondycji młodzieży po obozie letnim, co stanowiło ważny element oceny ich postępów. Drugie konsultacje odbyły się w Centrum Sportów Zimowych w Ptaszkowej w pierwszej połowie grudnia. Konsultacje obejmowały zarówno intensywny trening ukierunkowany na ogólne przygotowanie narciarskie w zakresie wytrzymałości, siły i gibkości, jak i ćwiczenia ogólnorozwojowe poprawiające kondycję oraz koordynację ruchową. Regularnie wykonywane ćwiczenia to profilaktyka kontuzji, na które sportowcy z niepełnosprawnością są narażeni jeszcze bardziej niż inni. Uczestnicy mieli okazję spróbować sił na różnorodnych trasach odpowiadających umiejętnościom, korzystali ze wskazówek odnoszących się do rytmu i płynności ruchów, co przekłada się na efektywność jazdy. Trenerzy kładli również nacisk na naukę samodyscypliny − nieocenionej umiejętności potrzebnej nie tylko w sporcie. Dzięki indywidualnemu podejściu instruktorów każdy mógł rozwijać swoje mocne strony i pracować nad pokonywaniem słabości. Ostatnie konsultacje odbyły się na przełomie lutego i marca obecnego roku ponownie w Ptaszkowej, ich tematem również było narciarstwo biegowe. Do treningów włączone zostały także ćwiczenia siłowe i ogólnorozwojowe.


grupa osób ćwiczy na stadioniePoranna zaprawa na obozie letnim w Lidzbarku


Dołącz do sportowej młodzieży!

Jeśli chcesz przeżyć niezapomnianą przygodę, rozwijać swoje umiejętności sportowe i kompetencje społeczne, budować pewność siebie i nawiązywać cenne relacje z innymi, to projekt „Pierwszy krok” jest właśnie dla ciebie! Z niecierpliwością czekamy na kolejną edycję, w której młodzież z niepełnosprawnością narządu wzroku za sprawą sportu będzie stawiać pierwsze kroki w kierunku aktywnego życia i samodzielności.


grupa osób ćwiczy na nartorolkachKonsultacje w ramach projektu „Pierwszy krok”, zajęcia na nartorolkach

Ogłoszenie o naborze uczestników do kolejnej odsłony projektu „Pierwszy krok” już niebawem. Bądź czujny i przygotuj się na wyzwania, które przyniosą niezapomniane wspomnienia i nowe umiejętności. Śledź stronę internetową Fundacji ZKF „Olimp” oraz jej media społecznościowe, aby być na bieżąco i nie przegapić tej wyjątkowej okazji. Pamiętaj – pierwszy krok ku lepszemu życiu możesz zrobić już teraz!

Sylwia Hawelt współpraca Magdalena Żarnowska

Do góry

Sport, rywalizacja i doskonała zabawa

Ósma edycja projektu „Showdown nie tylko dla mistrzów – Polska Liga Showdown”, organizowanego przez klub „Łuczniczka” Bydgoszcz, dobiegła końca. To był rok pełen nowości, sportowych i organizacyjnych wyzwań, niespodzianek i dynamicznych rozgrywek, które na długo zapadną w pamięć zawodników i kibiców.
Jednak ta Liga to nie tylko sport – to również społeczność, której sercem jest Łukasz Skąpski.

Showdown dla wszystkich

Pomysł na Ligę showdowna zrodził się w głowie Łukasza Skąpskiego, który od lat jest związany z tym sportem. To były zawodnik, reprezentant kraju, a także były trener kadry narodowej. Kiedyś zauważył on, że w Polsce brakuje imprez dla osób dopiero zaczynających grać.

– Chciałem stworzyć przestrzeń, w której profesjonaliści mogą rywalizować z amatorami, a jednocześnie każdy może czerpać radość z gry. Showdown to sport, który rozwija, integruje i rehabilituje. Ludzie często nie zdają sobie sprawy, jak wiele dają im te rozgrywki – zarówno pod względem kondycji fizycznej, jak i społecznej – mówi Łukasz Skąpski.

Nie tylko sport

Podczas turniejów zawodnicy mogą się nie tylko sprawdzić, lecz także nawiązać nowe przyjaźnie i wspólnie cieszyć się grą. Wokół Ligi stworzyła się społeczność wspierająca się na każdym kroku.

Dojazdy na turnieje, zwłaszcza dla osób niewidomych, bywają wyzwaniem, ale dzięki wzajemnej pomocy i świetnej organizacji każda podróż staje się przygodą. Już na etapie planowania rozgrywek uczestnicy wspólnie organizują transport, umawiają się na wspólne przejazdy pociągami, dzielą informacjami na specjalnej ligowej grupie na WhatsAppie i dbają o to, by nikt nie został sam na peronie.

– Wspólne podróże okazały się ważną częścią projektu. To godziny rozmów, wspólne śmiechy i żarty, które sprawiają, że już przed turniejem atmosfera jest fantastyczna. Na grupie wymieniamy się informacjami, pomagamy sobie w pakowaniu, a niektórzy nawet rezerwują bilety dla całych ekip, żeby nikt nie miał problemu z logistyką. Dzięki temu początkujący zawodnicy szybko odnajdują się w show-
downowej rodzinie – opowiada Skąpski.


grupa osóbSędzia Sebastian Michailidis odczytuje końcowe wyniki ósmej edycji Polskiej Ligi Showdown. W centrum kadru twórca projektu Łukasz Skąpski z synem Bartoszem i córką Natalią

Nowe rozwiązania, emocjonująca rywalizacja

Polska Liga Showdown wciąż ewoluuje. Dzięki wsparciu z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych rozgrywki odbywają się nieprzerwanie od 2016 roku, a każda kolejna edycja projektu to nowe, często innowacyjne rozwiązania.

– To nie jest sztywno ustalony system. Pozwalamy sobie na różne modyfikacje, nie trzymamy się kurczowo przepisów IBSA. Dzięki temu nasza Liga może być kuźnią nowatorskich pomysłów. Testujemy rozwiązania, które potem inspirują innych organizatorów showdownowych wydarzeń – mówi twórca Ligi.

Tegoroczna odsłona Polskiej Ligi Showdown także przyniosła wiele nowości. Turnieje zostały rozegrane w formule open, co oznacza, że wszyscy rywalizowali w jednej grupie i dopiero na koniec powstała rozdzielna klasyfikacja w podziale na kobiety i mężczyzn. Innowacyjny był także system pucharowy, który wprowadził element nieprzewidywalności: zawodnicy do ostatniej chwili nie wiedzieli, na kogo trafią w kolejnych etapach. Dodatkowo mecze były rozgrywane w jednym dłuższym secie, z różną liczbą punktów zależną od fazy meczów.



grupa osób na podiumDekoracja zwycięzców trzeciego indywidualnego turnieju Polskiej Ligi Showdown  2024/2025

Cztery wyjątkowe turnieje

Pierwszy turniej w ósmej edycji PLS odbył się w Świdniku na początku maja ubiegłego roku i były to rozgrywki indywidualne w nowym systemie pucharowym. Po nim na przełomie lipca i sierpnia w Rowach została rozegrana wyjątkowa w swojej formule drużynówka integracyjna, bowiem zawodnicy byli dobierani do zespołów losowo. W październiku odbył się kolejny turniej indywidualny, tym razem w Klimkówce, a w lutym obecnego roku ostatnia impreza tego cyklu − indywidualny turniej finałowy w Świdniku.

Jednym z najbardziej wyczekiwanych wydarzeń ósmej edycji PLS był drużynowy turniej w Rowach. Było to dziesięć dni pełnych sportowych emocji i świetnej zabawy. Zawodnicy zostali podzieleni na koszyki odpowiednio do swoich dotychczasowych osiągnięć i poziomu gry, a następnie – w wyniku losowania – przypisani do pięcioosobowych drużyn. Losowanie odbyło się tuż przed rozpoczęciem rywalizacji, więc zawodnicy w błyskawicznym tempie musieli nauczyć się współpracy z nowymi partnerami, co sprzyjało integracji i budowaniu sportowej wspólnoty. Tradycją ligowych turniejów drużynowych jest nadawanie kreatywnych nazw zespołom. Po utworzeniu składów każda drużyna miała dwie godziny na wymyślenie swojej nazwy, co zawsze wzbudza ogromne emocje i przynosi wiele śmiechu. W tym roku grały drużyny: „Podwawelskie Rekiny” (od krakowskich korzeni swoich zawodników), „Jaja jak Berety” – od pierwszego dnia wyróżniająca się i umiejętnościami, i ogromnym poczuciem humoru, „Muminki” – których taktyka była tajemnicza jak Dolina Muminków (ale skuteczna!), „Słoneczny Patrol” –  team zainspirowany kultowym serialem, a także „Ustawka”, w skład której weszli (zupełnym przypadkiem) jedni z lepszych zawodników obecnych na turnieju. Rywalizacja była zacięta, ale przebiegała w duchu fair play. Po kilku dniach zmagań poznaliśmy trzy najlepsze drużyny:

  1. „Ustawka” – Łukasz Skąpski, Piotr Niesyczyński, Agnieszka Bardzik, Michał Fabiańczuk, Agnieszka Zaborowska
  2. „Podwawelskie Rekiny” – Łukasz Zastępski, Kazimierz Parzych, Jarosław Semczyszyn, Krzysztof Janas, Piotr Ziółek
  3. „Jaja jak Berety” – Emilia Berczyńska, Marta Woźniak, Jakub Stefańczyk, Michał Szpyrka, Michał Zaborowski

grupa osób na podiumW walentynkowej scenerii... Uczestnicy indywidualnego turnieju finałowego w Świdniku, luty 2025 r.

Lutowy turniej w Świdniku rozstrzygnął losy klasyfikacji w rozgrywkach indywidualnych. W rywalizacji open nie brakowało zaciętych pojedynków, a poziom sportowy był niezwykle wysoki. W podziale na kobiety i mężczyzn najwyżej w rankingu znaleźli się:

Najlepsi w PLS w sezonie 2024/2025 (po trzech turniejach indywidualnych)

Kobiety
1. Emilia Berczyńska „Łuczniczka” Bydgoszcz
2. Natalia Zagojska „Ikar” Lublin
3. Paulina Krupa „Łuczniczka” Bydgoszcz

Mężczyźni
1. Kazimierz Parzych „Lajkonik” Kraków
2. Piotr Niesyczyński „Lajkonik” Kraków
3. Paweł Ejzenberg „Warmia i Mazury” Olsztyn

Kategorię kobiet zdominowały reprezentantki klubu organizatora, ale i gospodarze ostatniego ligowego turnieju zaznaczyli na nim swoją obecność. Wśród mężczyzn prym natomiast wiedli zawodnicy z młodego, ale prężnie rozwijającego się środowiska show-downowego z Krakowa, którzy z roku na rok pną się coraz wyżej, czym udowadniają, że determinacją można zdziałać cuda.

Jak zawsze, tak i w tej edycji nie zabrakło nietuzinkowych nagród specjalnych PLS, przyznawanych po każdym ligowym turnieju. Są one ręcznie przygotowywane i stanowią wyraz uznania, obok nagród rzeczowych przyznawanych zwycięzcom.  Są to: Broken Ball – dla zawodnika, który wykazał się największą determinacją, Broken Bat   – dla gracza prezentującego najbardziej efektowny styl gry, Golden Whistle – dla najlepszego sędziego turnieju.

Dziewiąta edycja już niebawem!

− W imieniu wszystkich osób zaangażowanych w realizację projektu dziękuję zawodnikom, ich asystentom i przewodnikom, sędziom i wszystkim tym, którzy wspierali Ligę! Wasza pasja i oddanie sprawiają, że organizowanie takich projektów jak Polska Liga Showdown cały czas ma sens i cieszy! I zapraszam już na nową serię rozgrywek – mówi Łukasz Skąpski.

Bo kolejna edycja projektu „Showdown nie tylko dla mistrzów – Polska Liga Showdown” wkroczyła w etap przygotowań. Będzie ona jak zawsze pełna nietuzinkowych, eksperymentalnych rozwiązań, o czym będziemy informować na profilu Ligi na Facebooku oraz na stronie internetowej klubu „Łuczniczka” Bydgoszcz. Już można rezerwować czas na turnieje indywidualne, które planowane są w terminach:

      18-25.06.2025, Darłówko

      9-16.09.2025, Bolszewo

      5-12.01.2026, Klimkówka

Czy spotkamy się w kolejnej edycji? Mamy nadzieję, że tak! Do zobaczenia przy showdownowym stole! Bo showdown to nie tylko sport – to styl życia!


 

Nie przestaniesz nas inspirować

Jolanta Lewandowska
30.04.1961-4.03.2025



sylwetka uśmiechniętej kobiety w odcieniach szarościJola Lewandowska

Zawsze chwaliliśmy się, że Jolanta Lewandowska to nasza „Pionkini”, nasza duma. Była zwyciężczynią wielu zawodów ogólnopolskich w kręglach i bowlingu, członkinią kadry narodowej, od 2017 reprezentowała Polskę na mistrzostwach Europy w kręglach klasycznych. Jedna z najlepszych zawodniczek Stowarzyszenia „Cross”, Mistrzyni Polski, Mistrzyni Europy... Zapisała się w historii sportu niewidomych i słabowidzących jako rekordzistka Polski w kręglarstwie klasycznym. Jej 720 punktów z czterech gier i 197 punktów z pojedynczej gry to za Jej życia niepobite rezultaty. Niestety, odeszła od nas 4 marca bieżącego roku. Jakże niespodziewanie...

Jolanta od dziecka lubiła sport. W podstawówce reprezentowała szkołę w zawodach lekkoatletycznych, w piłce ręcznej, a nawet w piłce nożnej. Kiedy miała 14 lat, wszystko to się skończyło. Zaczęła tracić wzrok i mogła tylko kibicować sportowcom. W roku 2010, gdy Jej najmłodszy syn już trochę podrósł, postanowiła zrobić coś dla siebie. Z Bartniczki, gdzie mieszkała, zaczęła jeździć na staż, a potem do pracy w należącym do ZAZ-u hoteliku „Centrum” w Brodnicy. W 2013 roku nasz klub zorganizował właśnie w Brodnicy trening kręglarski. Wtedy jedna z zawodniczek i zaprzyjaźniony dyrektor ZAZ-u zaproponowali Joli i jej współpracownikom, żeby spróbowali tej aktywności fizycznej. Ciekawiły ją nowe rzeczy, więc poszła. Zrobiła niezły wynik i zaproszono Jolę do drużyny kobiecej. Tak właśnie trafiła do Włocławskiego Klubu Sportowego „Pionek” i na nasze mistrzostwa Polski par i mikstów w Tarnowie Podgórnym. To był Jej pierwszy start w zawodach Stowarzyszenia „Cross” i od razu wskazywał na wielki talent. Wówczas, w 2013 roku, w parach B2 kobiet zajęła 2. miejsce, a dziesięć lat później − w tej samej kręgielni − wykulała przepiękne dwa rekordy Polski. W styczniu 2014 roku na mocy uchwały nadzwyczajnego walnego zebrania Jola została wiceprezes klubu. Pod Jej wodzą brodnicka sekcja rozrosła się i na tyle prężnie działała, że WKS zmienił nazwę na Włocławsko-Brodnicki Klub Sportowy Niewidomych i Słabowidzących „Pionek”. W 2016 dostała powołanie do kadry Polski. W 2017 roku uzyskała tytuł indywidualnej wicemistrzyni Polski, a potem był udział w mistrzostwach Europy w Serbii i brązowy medal w mikstach kategorii startowej B2. Kolejne zagraniczne starty naszej reprezentacji były już zawsze z Jej udziałem. W 2018 roku na ME w Rumunii zdobyła podium, w 2019 w Chorwacji stanęła już na nim trzykrotnie. Kolejne dwa lata to przerwa w startach z powodu pandemii, ale rok 2022 znów przyniósł Jej trzy medale (w Serbii), a 2023 aż cztery (w Rumunii). W 2024 roku, mimo kontuzji, walczyła w ME w Sierakowie, gdzie zajęła 4. miejsce w grze parami.

Do tego imponującego dorobku należałoby dodać liczne zwycięstwa w turniejach ogólnopolskich, Pucharach Polski, Grand Prix Polski i mistrzostwach Polski w kręglarstwie klasycznym. Mówiła, że w Jej przypadku ważna jest technika, bo nie widzi kręgli, do których rzuca. A miała wyjątkową technikę i bardzo mocne rzuty, w które wkładała całą siłę.


grupa osób na podiumJola Lewandowska na najwyższym stopniu podium mistrzostw Polski, z nowym rekordem Polski w kategorii startowej B2 kobiet – 720 p., Tarnowo Podgórne 2023 r.

Jak można streścić Jej życie w paru zdaniach, skoro nie da się opisać nawet wszystkich Jej sukcesów sportowych? Kręgle to była Jej pasja, ale przecież startowała też systematycznie w turniejach bowlingowych, a w 2019 roku została nawet powołana do kadry Polski w bowlingu. Startowała w zawodach nordic walking, strzelała z broni laserowej i pneumatycznej dostosowanej do potrzeb osób z dysfunkcją narządu wzroku. Uwielbiała basen i wycieczki. Ćwiczyła dwa razy w tygodniu w brodnickiej kręgielni klasycznej, a do Rypina i Włocławka jeździła, by trenować bowling. Za swoje wybitne osiągnięcia sportowe przez kilka lat otrzymywała Nagrodę Marszałka Województwa Kujawsko-Pomorskiego oraz stypendium ministerialne.

A przecież oprócz życia sportowego prowadziła dom, była kochającą i oddaną matką siedmiorga dzieci, babcią ośmiorga wnucząt. Znana była jako społecznik, w powiatowym kole PZN w Brodnicy pełniła funkcję wiceprezes przez prawie trzy kadencje. W 2018 roku Jolanta Lewandowska otrzymała Medal Miasta Brodnicy, przyznany przez burmistrza za działalność na rzecz lokalnego środowiska osób niewidomych i słabowidzących.

Kilka lat temu powiedziała: „Dziś prawie nie widzę, ale do sportu wróciłam i daje mi on wiarę w siebie, odwagę i pewność, że jestem pełnoprawnym członkiem społeczności, nie tylko matką Polką”. Warto zapamiętać też, jak inspirująco wypowiadała się podczas jednego z wywiadów: (…) „Wszystkie przeszkody można jednak pokonać. Trzeba zaprzyjaźnić się ze swoim schorzeniem. Nie narzekać, nie użalać się. Mnie bardzo pomaga w tym sport”.

sylwetka kobiety z kulą w ręku na tle kręgielniJola z medalami mistrzostw Europy w kręglach, Rumunia 2023 r.

Przez te kilkanaście lat Jola dała się nam poznać, jako wyjątkowy, pogodny, rodzinny, zorganizowany i energiczny człowiek. Dla nas była jednak przede wszystkim utalentowaną zawodniczką. Swoją determinacją dawała przykład, że można osiągnąć wiele. Nawet poważna kontuzja ręki nie była przeszkodą, by trenować, startować w zawodach, a nawet reprezentować Polskę na ubiegłorocznych mistrzostwach Europy w kręglach klasycznych. Na zawsze pozostanie w naszej pamięci to, jak matkowała innym „pionkom”, organizowała wyjazdy, opowiadała anegdoty, śpiewała, tańczyła… To Ona przeważnie reprezentowała nasz klub na odprawach, to Jej analityczne myślenie i, jak sama mówiła, „kalkulator w głowie” pomagały Jej w doskonałym wypełnianiu zadań wiceprezes i pracownika klubu.

Odeszła wśród swoich, na szkoleniu. Bo tak żyła − aktywnie i pełnią życia.

Będzie nam Ciebie bardzo brakowało...

***

11 marca 2025 r. Jolanta Lewandowska spoczęła na cmentarzu parafialnym w Grążawach. Mowę pogrzebową przygotowaną przez wiceprezes Stowarzyszenia „Cross” i wiceprezes Polskiego Związku Kręglarskiego Joannę Staliś odczytał Kazimierz Fiut. Oto jej treść.

Choć nie ma Cię już wśród nas, zawsze będziesz w naszych sercach i wspomnieniach.

Żegnamy dziś Jolę – wyjątkową osobę, która pozostawiła po sobie ślad nie tylko w sercach bliskich, ale i w świecie sportu, który tak kochała. Była mistrzynią Polski i mistrzynią Europy w kręglarstwie klasycznym niewidomych i słabowidzących. Jej determinacja, pasja i niezłomny duch były inspiracją dla wielu.

Jola nie tylko osiągała sportowe szczyty, ale przede wszystkim była człowiekiem o wielkim sercu. Zawsze pogodna, uśmiechnięta, pełna werwy – zarażała optymizmem i sprawiała, że świat wokół Niej stawał się jaśniejszy. Nigdy nie odmawiała pomocy, miała w sobie naturalną troskę o innych i ogromną życzliwość.

Dziś trudno nam pogodzić się z tym, że Jej już z nami nie ma. Ale wierzę, że tam, dokąd odeszła, nadal z uśmiechem rzuca kulę i odnosić kolejne zwycięstwa. Żegnaj, Jolu. Dziękujemy Ci za każdą chwilę, za każdy gest dobroci, za Twoją siłę i radość, którą dzieliłaś się z nami. Na zawsze pozostaniesz w naszych sercach.

Spoczywaj w pokoju, Jolu, nasze „Złotko”.

Na koniec ostatni... trzykrotny dobry rzut, rzut, rzut!

 

Najważniejsze osiągnięcia Jolanty Lewandowskiej na mistrzostwach Europy w kręglach klasycznych

Apatin 2017 (Serbia): 3. miejsce w mikstach i 9. miejsce indywidualnie

Targu Mures 2018 (Rumunia): 3. miejsce w mikstach

Zagrzeb 2019 (Chorwacja): 2. miejsce w drużynie kobiet, 2. miejsce w mikstach i 3. miejsce indywidualnie

Apatin 2022 (Serbia): 2. miejsce w drużynie kobiet, 2. miejsce w kombinacji, 2. miejsce indywidualnie

Targu Mures 2023 (Rumunia): 3. miejsce w drużynie kobiet, 3. miejsce w mikstach, 2. miejsce w kombinacji, 1. miejsce indywidualnie

Sieraków 2024 (Polska): 4. miejsce w mikstach

Przygotowani na każdy zakręt

W ostatniej części porad narciarskich omówimy problemy, z jakimi możecie się zetknąć na początku przygody z nartami biegowymi. Ważne, aby być przygotowanym na awaryjne i stresujące sytuacje.
Na co zwrócić uwagę, wybierając sprzęt w wypożyczalni? Kiedy rozważyć wyjazd z przewodnikiem?

Od jakiegoś czasu szykujemy się na pierwszy wypad na narty biegowe. Jest piękna zima, mróz, więc po przeczytaniu kilku artykułów uznajemy, że narciarstwo to świetny sposób na spędzenie wolnego czasu. Wybieramy ośrodek, w którym chcemy spróbować naszych sił i − jedziemy! Kiedy ruszamy na trasę, nie zapominamy o najważniejszych rzeczach, jakimi są: odpowiedni ubiór i coś do przebrania (było o tym w poprzednim artykule), ciepły napój i mała przekąska, telefon komórkowy.

Przy założeniu, że nie mamy sprzętu, pierwsze kroki kierujemy do wypożyczalni − zawsze jest jakaś obok trasy. Wchodzimy i śmiało opisujemy nasze oczekiwania. Jeśli jesteśmy pierwszy raz w takim miejscu, warto o tym powiedzieć. Pracownik powinien wziąć pod uwagę nasz poziom sportowy i sprzęt dobrać tak, aby łatwo, a przede wszystkim satysfakcjonująco stawiało nam się pierwsze kroki na nartach. Zostaniemy zapewne zapytani o masę ciała. Narty źle dobrane do wagi będą sprawiać problemy zarówno z odbiciem, jaki i z jazdą do przodu, a po takim treningu na pewno bardziej się zniechęcimy, niż zakochamy w narciarstwie. Buty dobieramy standardowo − luz w bucie musi być taki, jak w naszych butach na co dzień. Dobór kijów również jest ważną sprawą. Nie dajmy się namówić na zbyt wysokie lub zbyt niskie. Kije do stylu klasycznego − a od takiego należy zaczynać − powinny sięgać do wysokości pachy lub pod pachę. Oczywiście, przed wyjściem z wypożyczalni warto obejrzeć dobrze sprzęt, czy aby czasem nie jest uszkodzony, wówczas przy jego zwrocie nikt nie przypisze nam zniszczeń, których nie jesteśmy winni.

dwóch mężczyzn na nartachNarciarze biegowi na trasie zawodów. Piotr Garbowski podąża za przewodnikiem Jakubem Twardowskim


Wyposażenie mamy już pełne, zatem nie pozostaje nic innego, jak zapiąć narty i przystąpić do treningu, nie zapomniawszy o rozgrzewce. Osoby, które wcześniej umówiły się z instruktorem, od razu będą pod dobrą opieką. To zdecydowanie najlepsze rozwiązanie, ale nie zawsze możemy sobie pozwolić na opłacenie szkoleniowca. Kto decyduje uczyć się sam, musi pamiętać o kilku ważnych rzeczach. Dobrze zapięte buty to nasza stabilność. Gdybyśmy mieli problem z zapięciem nart, zawsze możemy poprosić o to inne osoby. Ważne, aby przed rozpoczęcie treningu mieć opracowaną trasę, bo np. w Jakuszycach łatwo się zgubić. Na trasach dla początkujących (pisałem o nich miesiąc temu) nie zgubimy się, bo są za krótkie. Jeśli jesteśmy nowicjuszami, wybierzmy łatwą trasę, a kiedy natrafiamy na trudny zjazd, lepiej zawrócić lub ściągnąć narty i kilkanaście metrów zejść. Warto mieć ze sobą zegarek na ręce, aby wygodnie kontrolować czas. Zimą szybko robi się ciemno, więc należy przewidzieć czas potrzebny na powrót do punktu startu. Pamiętajmy o nawodnieniu w trakcie treningu i, co najważniejsze, nie narzucajmy sobie zbyt dużego tempa, abyśmy nie osłabli w połowie trasy. Czas aktywności należy dostosować do poziomu sportowego.

A jaka jest rola przewodnika, czy jest on aż tak ważny? Odpowiedź brzmi: jest bardzo ważny. W skrócie mówiąc, jest naszymi oczami na trasie. To on jako pierwszy dostrzega niebezpieczeństwa, ostrzega przed nimi i daje wskazówki. W narciarstwie amatorskim daje poczucie bezpieczeństwa, podczas zawodów staje się też tzw. zającem, który nadaje tempo. Razem z zawodnikiem tworzą duet, biegną krok w krok jeden za drugim, jego rolą jest pomóc zawodnikowi w uzyskaniu jak najlepszego wyniku. Warto wspomnieć o relacji zawodnik − przewodnik. Sama praca na treningu czy zawodach nie stworzy zgranego duetu, taka relacja nie przetrwa próby czasu. Warto zbudować przyjaźń, dzięki czemu łatwiej będzie na co dzień ze sobą pracować. Porażki i stresujące sytuacje będą łatwiejsze do zniesienia w zgranym duecie. Podsumowując, warto mieć jednego przewodnika, z którym będziemy budować relację. W gorsze dni, kiedy brakuje motywacji, można się świetnie wspierać w dążeniu do upragnionych celów.

Na koniec krótkie przypomnienie najczęstszych błędów popełnianych w trakcie treningów:


Nieprawidłowa technika jazdy Niewłaściwe ułożenie ciała: pochylanie się do przodu lub do tyłu może prowadzić do utraty równowagi i zmniejszenia efektywności jazdy. ♦ Błędy w technice kroków: zbyt krótki lub zbyt długi krok, brak płynności w ruchu, zła koordynacja rąk i nóg.

Brak odpowiedniego ustawienia nart Źle dobrana długość nart: za krótkie lub za długie narty mogą utrudniać płynność jazdy. ♦ Nieprawidłowe ustawienie nart na torze: jeśli narty nie są odpowiednio ustawione w kierunku jazdy, może to prowadzić do spadku prędkości lub utraty kontroli.

Złe dobranie sprzętu Buty źle dopasowane do nart: zbyt twarde lub zbyt miękkie buty mogą powodować dyskomfort i zmniejszają kontrolę nad nartami. ♦ Niedopasowane kijki: zbyt krótkie lub za długie kijki mogą pogorszyć technikę jazdy.

Brak odpowiedniej rozgrzewki Rozgrzewka przed treningiem jest niezbędna, aby uniknąć kontuzji i przygotować ciało do wysiłku. Zbyt szybkie przejście do intensywnego treningu bez wcześniejszego rozciągania i rozgrzewki może prowadzić do naciągnięć mięśni.

Zła technika hamowania Nieumiejętność skutecznego hamowania na zjazdach lub w trudniejszych warunkach może skutkować upadkiem. Warto nauczyć się podstawowych technik hamowania, takich jak tzw. pług.

Niedostateczna koncentracja na trasie W biegówkach bardzo ważna jest koncentracja, szczególnie w trudnych warunkach (np. na stromych zjazdach, w trudnym śniegu). Zbytnie rozluźnienie lub ignorowanie stanu trasy może prowadzić do niekontrolowanych upadków.

Zbyt szybkie tempo Często początkujący narciarze jadą za szybko, co prowadzi do zmęczenia, utraty kontroli i większego ryzyka wypadków. Lepiej zacząć wolniej i stopniowo zwiększać tempo treningów w miarę podnoszenia umiejętności.

Nieodpowiednia odzież Na biegówki trzeba ubierać się warstwowo, aby móc zachować komfort termiczny. Źle dobrana odzież może doprowadzić do przegrzania lub do wychłodzenia organizmu.

Unikanie tych błędów pomoże poprawić komfort jazdy i zwiększy bezpieczeństwo na trasie. Powodzenia!


grupa osób na nartach biegowychZbytnie pochylanie się do przodu lub do tyłu może prowadzić do zmniejszenia efektywności jazdy

 


 

Jakub Twardowski

Do góry

Jesienno-zimowy kurs brydżowy (cz. 6)

Złote polskie Buenos Aires! (dokończenie)

Eliminacje rozgrywane „każdy z każdym” w grupach Polacy przeszli bez większych trudności − panie i miksty na pierwszych miejscach, a reprezentacja open i seniorzy na czwartych. W przedmeczowych spekulacjach największych szans upatrywaliśmy w występach pań i seniorów. Obydwie ekipy jednak zawiodły, panie przegrały swój mecz o punkt ze słabą reprezentacją Hongkongu, a seniorzy z niżej notowanymi przeciwnikami z Kanady, zatem oba te zespoły odpadły z dalszej gry.

Nasza reprezentacja open wystąpiła w składzie: Rafał Jagniewski − Wojciech Gaweł, Kamil Nowak – Krzysztof Buras, Przemysław Janiszewski − Wojciech Strzemecki. W jednej ósmej finału, po bardzo zaciętym meczu stojącym na wysokim poziomie, zwyciężyła z Irlandią 83:80, następnie w jednej czwartej finału z reprezentacją Chin 190:161, by w efekcie w półfinale stoczyć bój polsko-polski. W reprezentacji Szwajcarii wystąpiło aż trzech Polaków, dwóch Holendrów i tylko jeden rodowity Szwajcar. Mecz zaczął się niekorzystnie dla ekipy polskiej, po dwóch segmentach Szwajcarzy prowadzili 66 do 24 impów. Trzecia, czwarta i piąta odsłona należały do Polaków, a 16 rozdań przed końcem meczu prowadziliśmy 139:122. Tu dwa ciosy wyprowadzone przez Polaków ustawiły mecz. W pierwszym z rozdań para Klukowski − Kalita (Szwajcaria) wdaje się w bójkę i gra 2 pik z kontrą, wpadając za 800, podczas gdy Holendrzy Brink – Drijver na drugim stole piszą sobie 140 za wygranie trzech kierów. Bilans rozdania: 12 impów dla Polski. W rozdaniu siódmym po dynamicznej licytacji Buras rozgrywa kontrakt 3 BA z kontrą, Kalita z kartą: pik K, J, 10, 4, 2; kier 10, 6, 5, 3, 2; karo 2; trefl 10, 8 oddaje wist kierowy i wypuszcza 10 lew. Wist w pika powodowałby wpadkę bez jednej. Dopisujemy sobie kolejne 13 impów i cały mecz kończy się wygraną Polski 177:147.

Mecz finałowy z Włochami rozpoczęliśmy słabo, po 32 rozdaniach było 88:33 dla przeciwników. Rozdania 33-48 przejdą chyba do historii brydża.

Trzecią składkę wygrywamy 62:0. Zdobycie 62 p. w składce występuje bardzo rzadko, ale niezdobycie ani jednego impa w 16 rozdaniach w finale mundialu brydżowego nie wystąpiło chyba nigdy. Rozbici Włosi w następnej składce przegrywają dalsze 40 impów i właściwie do końca meczu już nam nie zagrażają. Z tego meczu chciałbym przedstawić dwa rozdania: Oto pierwsze z nich:

W

(Strzemecki)

N

(Donati)

E

(Janiszewski)

S

(Percario)

1 BA

pas

2 kier

pas

2 pik

pas

4 trefl

pas

4 karo

pas

4 kier

pas

4 BA

pas

5 karo

pas

6 pik

pas

pas

pas

Znaczenie licytacji 1 BA 15-17 PC skład równy, bez starszej piątki – 2 kier teksas (partnerze, mam co najmniej 5 pików!).

2 pik (o bowiązkowe zalicytowanie, przyjęcie teksasu) – 4 trefl splinter (singiel lub renons trefl);

4 karo A lub K karo − 4 kier A lub K kier;

4 BA (pytanie o asy) − 5 karo trzy wartości, 6 pik kontrakt ostateczny.

Donati musiał oddać pierwszy wist z kart: pik J, 4; kier Q, 10, 8, 4; karo J, 8; trefl A, Q, J, 9, 8. Zawistował w atu i kontrakt został zrealizowany. Oto pozostałe ręce:

W: pik A, Q, 6; kier K, J, 9, 7, 6; karo K, 5, 4, 3; trefl K

E: pik K, 10, 9, 7, 5, 2; kier A, 5; karo A, 10, 7, 6; trefl 7

S: pik 8,3; kier 3, 2; karo Q, 9, 2; trefl 10, 6, 5, 4, 3, 2

Strzemecki zagrał dwa razy atu, odbierając przeciwnikom piki, następnie zagrał trzy razy kiery, przebijając w stole, cofnął się do ręki pikiem i zagrał czwarty raz w kiera, wyrabiając blotkę kier. Następnie wrócił karem i na piątego kiera wyrzucił 7 trefl, oddał karo, po czym pokazał karty. Licytacja na drugim stole − po standardowym otwarciu 1 kier. Kontrakt pikowy rozgrywany był z ręki E,
a ponieważ Buras po drodze skontrował trefle po tym wiście, kontrakt był nie do wygrania.

Drugie rozdanie, które chcę zaprezentować, miało miejsce w ostatniej szesnastce, po licytacji:

W

(Strzemecki)

N

(Donati)

E

(Janiszewski)

S

(Percario)

pas

1 pik

2 BA

3 pik

4 kier

ktr.

pas

pas

6 trefl

ktr.

pas

pas

pas

 

 

 

Strzemecki zalicytował sześć trefl i rozgrywał kontrakt z kontrą. Jaki wist oddałbyś z następującymi kartami: pik K, J, 9, 7, 4; kier K, Q, 10, 7, 2; karo J, 7; trefl A? Jedyny wist kładący to wist pikowy, bo pozostałe ręce wyglądały następująco:

E: pik A, 2; kier A; karo 10, 9, 8, 6, 2; trefl K, Q, 9, 8, 2

S: pik Q, 8, 3; kier J, 9, 8, 6, 5, 4, 3; karo Q, 5; trefl 10

W (rozgrywający): pik 10, 6, 5; kier 0; karo A, K, 4, 3; trefl J, 7, 6, 5, 4, 3

Na drugim stole licytacja przebiegała podobnie:

W

(Versace)

N

(Buras)

E

(Sementa)

S

(Nowak)

pas

1 pik

2 BA

3 pik

4 pik

ktr.

rktr.

pas

6 trefl

pas

pas

pas

Co oznaczała licytacja Włochów: 2 BA minimum 5+ 5+ na kolorach młodych, 4 pik uzgadnia obydwa kolory młodsze, rktr. Sementy to as lub renons pik, 5 kier Versace
i potem rktr.? Trzymanie pierwszej klasy w kierach (as lub renons). Licytując „naukowo”, para włoska sama wysterowała wist pikowy. Wynik końcowy to 207:156 dla Polski. W okazałej hali kongresowej zabrzmiał Mazurek Dąbrowskiego!

Ostatnią ekipą walczącą w polskich barwach były miksty. Drużyna wystąpiła w składzie: Katarzyna Dufrat, Danuta Kazmucha, Justyna Żmuda, Maciej Hutyra, Piotr Marcinowski i Piotr Zatorski. Fazę play-off licytowaną już na tabletach rozpoczęliśmy z Nową Zelandią. Przeciwnicy rzucili ręcznik po trzech czwartych meczu (prowadziliśmy o około 100 impów). Ćwierćfinał, grany na dystansie 96 rozdań z Norwegią, wygraliśmy różnicą 87 impów. Wynik meczu półfinałowego z bardzo groźną drużyną Włoch rozstrzygnął się w ostatnim rozdaniu, po proteście sędziowskim. Oto to rozdanie:

W

Zatorski

N

Attanasio

E

Dufrat

S

Manara

pas

1 kier

pas

2 karo

pas

2 kier

pas

3 trefl

pas

3 BA

pas

4 trefl

pas

4 kier

pas

4 pik

pas

4 BA

pas

5 trefl

pas

6 trefl

pas

pas

pas

 

 

 

Karty zawodników:

N: pik A, J, 8, 4; kier A, K, 9, 8, 5; karo 0; trefl J, 8, 5, 2

S: pik K, 5, 2; kier 0; karo A, K, 9, 8, 3; trefl A, Q, 9, 7, 6

Licytacja Attanasio obiecywała 12-15 PC 5+ kierów i brak fitu karowego. Natomiast po trzech treflach partnerki Attanasio myślał na tyle długo przed zalicytowaniem 3 BA, że partnerka poszła wyżej, ponieważ namysł musiał oznaczać fit czterokartowy w treflach. Protest Polaków uznano i ostatecznie wygraliśmy jednym impem 186:185.

Finał grany z reprezentacją Chin to coś, czego nie przeżyłem w swojej sześćdziesięcioletniej karierze brydżowej. Po 80 rozdaniach przegrywaliśmy 62 impami i gdy w pierwszym rozdaniu ostatniej składki Chińczycy dołożyli impa (jak świetnie skomentował ten moment Piotr Zatorski: „na stadionie gasną światła, a kibice opuszczają widownię”), nastąpiło coś nieprawdopodobnego: w sześciu kolejnych rozdaniach wygrywamy 54 impy i mecz zaczyna się od nowa. Następuje kilka spokojnych rozdań, w których tracimy 9 impów i zdobywamy dwa, a cztery rozdania przed końcem przegrywamy 16 impami. W trzynastym rozdaniu, w rozgrywce pary Dufrat (E) − Zatorski (W), Piatnik rozdzielił karty następująco:

N: pik 5, 3; kier A, Q, 8, 4, 6; karo 5, 4, 3; trefl 10, 7, 2

E: pik K, Q, W, 10, 9; kier K; karo A, K, 10, 9; trefl 8, 6, 3

S: pik 8, 7, 6, 4, 2; kier J, 10, 9; karo 6; trefl A, K, 9, 4

W: pik A; kier 7, 6, 5, 3; karo Q, J, 8, 7, 2; trefl Q, J, 5

W pokoju otwartym licytacja była krótka: Dufrat (E) 1 pik, Zatorski 1 BA, Dufrat 2 karo, Zatorski 3 karo i trzy BA zakończyło licytację (przeciwnicy cały czas pasowali). Wist 4 kier i 11 lew stało się faktem.

W pokoju zamkniętym zadziorność Żmudy namieszała w licytacji tak, że Chińczycy całkowicie się pogubili. Oto jej przebieg:

W

Liu

N

Marcinowski

E

Sun

S

Żmuda

 

pas

1 trefl

1 pik

2 karo

2 kier

3 karo

3 kier

3 pik

pas

4 pik

pas

4 BA

pas

5 kier

pas

6 karo

pas

pas

ktr.

pas

pas

pas

 

Wist 7 trefl (kontra Żmudy to tzw. kontra Lightnera) nakazuje wist w pierwszy kolor licytowany przez przeciwnika z prawej strony kontrującego. 300 p. i 13 impów dla Polski.

Następne dwa to rozdania płaskie i w ostatnim rozdaniu zadajemy cios ostateczny. Bohaterką tego rozdania jest Katarzyna Dufrat, która po otwarciu partnera 1 kier i 2 karo przeciwniczki z kartą: pik K, 10, 8, 7, 5, 4, 3, 2; kier K, 6; karo 10, 6; trefl 9 zalicytowała 4 pik, po czym licytacja potoczyła się następująco: Chen (S) 5 karo, Zatorski (W) 5 pik, pas, pas, Chen 6 trefl, Zatorski ktr., Fu 6 karo. Po kontrze Zatorskiego nastąpiły trzy kolejne pas. Wist 9 trefl, Dufrat dostaje dwie przebitki trefli i dwa kiery dają polskiej ekipie 800 p.

Na drugim stole ktr. Marcinowskiego na 1 kier całkowicie ostudziła zapędy Sun i w konsekwencji Marcinowski rozgrywał swoje 4 trefl i − 14 impów dla Polski. Finał wygraliśmy z 11 impami. Po raz drugi Mazurek Dąbrowskiego rozległ się w gościnnej Argentynie.

Tym artykułem kończymy na pewien czas cykl spotkań z brydżem. Zainteresowanych tą pasjonującą grą zachęcam do kontaktu mailowego: rkierznowski@wp.pl.


 

Roman Kierznowski

Do góry

Gramy w szachy

Na zdjęciu Ryszard Bernard
Ryszard Bernard (współautor rubryki)

Inicjatywa

W swojej praktyce wielokrotnie przygotowywałem młodych szachistów do partii. Omawianie niektórych wariantów debiutowych kończyło się stwierdzeniem: „W tej pozycji za oddanego pionka masz silną inicjatywę”. Bardzo często spotykałem się wówczas z protestem: „Tu nic nie ma, ja nie chcę tej inicjatywy, ja wolę pionka!”. Trudno się temu dziwić, inicjatywa jest pojęciem bardzo ulotnym, niejasnym, a pionek to przecież konkret. Do zrozumienia pojęcia „inicjatywa” potrzebne jest duże doświadczenie szachowe. Wybitny trener Mark Dworecki tak definiował to słowo: „Inicjatywa to aktywność, narzucenie przeciwnikowi swojej woli. Mając inicjatywę, zmuszamy partnera do odpierania naszych gróźb, uniemożliwiamy realizację jego własnych planów”. Zdaniem Capablanki inicjatywa to przewaga. Spróbuję wyjaśnić to pojęcie na przykładzie kilku partii:


Gambit hetmański
W. Eingorn (2557) – P. Meister (2388)
Bad Wiessee 2008

1.d4 d5 2.c4 e6 3.Sf3 Sf6 4.Sc3 c6 5.Gg5 Sbd7 6.e3 Ha5 7.cxd5 Sxd5 8.Hd2 S7b6 Można tu też grać 8…Gb4 9.Wc1 h6 10.Gh4 b6 z dalszym Ga6. 9.Gd3 Ofiara pionka. 9...Sxc3 10.bxc3 Sd5 11.0–0 Hxc3 12.He2



Czarne są opóźnione w rozwoju i mają duże problemy ze skrzydłem hetmańskim, na które białe wieże będą wywierać naciski po półotwartych liniach, hetman też nie czuje się bezpiecznie w obozie przeciwnika. Z drugiej strony w pozycji czarnych nie ma wyraźnych słabości, co utrudnia białym wybór kierunku ataku. Ocena pozycji: „białe mają rekompensatę za pionka” oznacza, że korzyści pozycyjne białych są tego warte, i nic ponadto. Szanse stron są wyrównane i wynik zależy od jakości dalszej gry. 12...Ge7 Uproszczenia są oczywiście na rękę czarnym, ale zasługiwało na uwagę 12...h6 13.Gh4 i dopiero teraz 13…Ge7, gdyż ruch h7-h6 może się w przyszłości przydać. 13.Gxe7 Sxe7 14.Se5 Grozi 15.Hh5 g6 16.Hh6. 14…Sg6 Czarne chcą wymienić kolejne lekkie figury. Niedobre było 14...0–0? 15.Sc4 Hb4 16.Wfb1 Ha4 17.Gc2 Ha6 18.a4 z dalszym Gd3 i hetman ma kłopoty. 15.Gxg6 Wymiana, która uwidoczni wyższość skoczka nad gońcem, ale otwarcie linii „h” uaktywnia wieżę i ułatwia obronę. Komentujący partię mm Bronznik zalecał tu 15.f4!,  np. 15…f5 16.Sf3 0–0 17.h4 z dalszym h4-h5 i powrotem skoczka na e5 i naciskami na obu skrzydłach. 15...hxg6 16.a4 Grozi a4-a5 i czarnym robi się coraz ciaśniej. 16...Ha5 Jedyne. Po 16...a5? 17.Wfb1 groziło schwytanie hetmana po Hd1 i Wb3. 17.Wfc1 Energiczniejsze było 17.f4! 0-0 (17…f6 18.Hd3!) 18.Wf3 z planem ataku po linii „h”. 17...g5?! Wątpliwa decyzja. Czarne nie chciały przejść do mniej więcej równej końcówki po oddaniu nadwyżkowego pionka: 17...f6!? 18.Sxg6 Hh5 19.Hxh5 Wxh5 20.Sf4 Wa5 21.e4 e5. Przypuszczalnie liczyły na skuteczną obronę i zrealizowanie przewagi pionka. 18.h3 f6 19.Sc4 Bez wieży na f1 nie przechodzi 19.Hd3? fxe5 20.Hg6+ Kf8! 19...Hc7 20.e4 Grozi e4-e5. 20...e5  21.dxe5 fxe5 Lub 21...0–0 22.exf6 gxf6 23.e5! 22.Hd2?! Lepsze 22.Hb2 0–0 23.Sxe5 We8 24.Sf3 z aktywniejszą pozycją już na równym materiale. 22...g4 23.Sd6+ Kf8 24.Wa3 Ge6 Przegrywało 24...gxh3? 25.Wf3+ Kg8 26.Ha2+ Kh7 27.Sxc8 i 28.Wxh3+ 25.hxg4



25…Wd8? Prowadzi do gorszej pozycji. Szanse wyrównywało 25...Gxg4! 26.Hb4 (26.Wd3 Wh6) 26...b6! i z szacha z odsłony białe nie mają wielkiej korzyści, np. 27.Sb5+ He7 28.Hxe7+ Kxe7 29.Wxc6 Gd7 30.Wc7 Whc8=. 26.Wf3+?! Białe też grają niedokładnie. Po 26.Wd3! Gxg4 27.Sxb7 Wxd3 28.Hxd3 Wh6 29.Sc5 miały wyraźną przewagę. 26...Kg8 27.Wd3 Gxg4 28.Sxb7 Wxd3 Więcej szans dawało 28...Wd4! 29.Sc5 Hd6 30.f3 Gc8 31.Wxd4 exd4 32.Hg5 Wh6 i groźby po linii „h” dają czarnym kontrszanse. 29.Hxd3 i teraz po 29...Hxb7! 30.Hd8+ Kh7 31.Hh4+ Kg8 32.Hxg4 Wh6 33.g3 powstawała pozycja z niewielką przewagą białych. Zamiast tego czarne wybrały 29…Wh6? i po dalszych obustronnych niedoczasowych niedokładnościach białe ten pojedynek wygrały.

Przez całą partię czarne wykonywały niemal wyłącznie posunięcia obronne. Na tym właśnie polega inicjatywa!  Obie strony popełniały błędy, ale tradycyjnie już pomyłki w obronie były częstsze, a ich konsekwencje dotkliwsze.


Gambit hetmański
S. Gagare (2491) – J. Kuzubow (2638)
Dubaj 2016

1.d4 Sf6 2.c4 e6 3.Sf3 d5 4.Sc3 dxc4 5.e4 Gb4 6.Gg5 c5 7.Gxc4 cxd4 8.Sxd4 Gxc3+ 9.bxc3 Ha5 10.Gxf6 Hxc3+ 11.Kf1 gxf6 Niedobre jest 11...Hxc4+? 12.Kg1 Gd7 (12…gxf6? 13.Wc1) 13.Wc1 Hb4 14.Gxg7 Wg8 15.Gf6  z silnym atakiem. 12.Wc1 Ha5

Rozegrany został ostry gambitowy wariant z silną inicjatywą białych za pionka. Biały król został zderoszowany, ale czuje się znacznie bezpieczniej od swojego oponenta, a wieża h1 szybko znajduje drogę do włączenia się do walki.13.h4! Ke7 14.Wh3 Wd8 Alternatywą było 14...Sc6!? 15.Sxc6+ bxc6 16.Wd3 Wd8 17.Wxd8 Hxd8 18.Hb3 i inicjatywa białych warta jest pionka. 15.We3! Białe przygotowują poświęcenie skoczka. Pozycja staje się bardzo ostra i wymaga od czarnych dokładnej obrony. 15...Wd6? Po tym błędzie atak białych szybko rozstrzyga. Niedobre było 15…e5? 16.Hh5 Wf8 17.Gxf7 Hb6 18.Sf3 Sc6 19.Gb3, ale po 15…Sc6 (lub 15…Sd7) walka trwała: 16.Sf5+! exf5 17.exf5+ Se5 18.Hh5 Kd6 19.Gxf7 Sc6 20.Hxh7 Hd2 21.Wee1 Kc7 22.Ge6+ Kb8 i sytuacja nie jest jasna. 16.Sf5+! exf5 Słabsze było 16...Hxf5 17.Hxd6+ Kxd6 18.exf5+- e5 19.Wd1+ Kc7 20.g4 z technicznie wygraną pozycją białych. 17.exf5+ Kd7 (17...Ge6 18.Hc2) 18.Ge6+! Jedyne. Wszystkie inne ruchy były korzystne dla czarnych. 18...fxe6 19.fxe6+ Ke7 20.Hg4 Gxe6 21.Hg7+ Kd8 22.Hh8+ Ke7 23.Hxh7+ Białe nie muszą się spieszyć i najpierw likwidują pionki. 23…Kd8 24.Hh8+ Kd7 25.Hg7+ Kd8 26.Hxf6+ Kd7 27.Hg7+ Kd8 28.Hf8+ Kd7 29.Wg3 Prostsze było 29.Hc8+ Ke7 30.Hxb7+ Sd7 31.Hxa8. 29...Gc4+ 30.Kg1+- Hd5?! Przedłużyć opór można było tylko w wariancie 30...Hd8! 31.Wg7+ Kc8 32.Hf5+ Wd7 33.Wxc4+ Sc6 34.h5, ale i wtedy partię rozstrzygały białe wolne pionki. 31.Wg7+ Kc6 32.Hc8+ Kb6 33.Hc7+ Ka6 34.Wxc4 Hd1+ 35.Kh2 Sd7 36.Wb4 b6 37.Wg3 Wd5 38.Wa3+ Wa5 39.Hc4+ Kb7 40.Wxa5 Hd6+ 41.g3 1–0

Oczywiście, poświęcenie materiału za inicjatywę zawiera elementy ryzyka. Statystycznie jednak mało jest partii, w których strona broniąca się redukuje materiał, wygasza inicjatywę i przechodzi do wygranej końcówki. Rozstrzygnięcie przeważnie następuje w grze środkowej.

Obrona francuska
S. Vidit (2720) – L. Aronian (2729)
Zagrzeb 2024 (rapid)

1.e4 e6 2.d4 d5 3.e5 c5 4.c3 Sc6 5.Sf3 Hb6 6.a3 Sh6 7.b4 (7.Gxh6? Hxb2) 7...cxd4 8.cxd4 Sf5 9.Ge3 Drugą możliwością jest tu 9.Gb2 Gd7 10.g4 Sfe7 11.Sc3 Sa5!?. 9...Sxe3 10.fxe3 g6 Czarne chcą jak najszybciej poderwać centrum przez f7-f6 i otworzyć linię „f”. Możliwe było też spokojne 10...Gd7 11.Gd3 Wc8 12.0–0 Ge7= 11.Gd3 Gh6 12.He2 f6!? 13.exf6 0–0 14.b5


14...e5!? Walka o inicjatywę. Do korzystnych dla białych komplikacji prowadziło 14...Sa5 15.Se5 Sb3 (15...Wxf6? 16.Sg4) 16.f7+ Kg7 17.Sd2 Sxa1 18.0–0. 15.bxc6 e4 16.Gxe4 Alternatywę stanowiło 16.Se5 exd3 17.Hf3! Ge6 (17...Hb2? 18.0–0 Hxa1? 19.f7+ Kh8 20.Hf6+ Gg7 21.Sxg6+! z matem) 18.0–0 bxc6=. 16...dxe4 17.Se5 Hb3?! Biały król jest w centrum i czarne dążą do zaostrzenia gry. Spokojniejsze i lepsze było 17...Wxf6 18.Sd2 bxc6 19.Sxe4 Wf8 20.Sc5 Wb8 z dobrą grą. 18.cxb7 Gxb7 19.Sg4 Gg5 20.Sd2 Nie można 20.0–0, bo Ga6. Szanse dawało natomiast 20.Ha2! Hxa2 21.Wxa2 Wac8 22.Kd2 h5 23.h4! Gxf6 24.Sxf6+ Wxf6 25.Sc3 Wf2+ 26.Kd1 i inicjatywa za pionka w końcówce nie wydaje się wystarczająca. 20...He6 21.Hc4?! Po 21.Hb5! partia mogła zakończyć się szybkim remisem: 21…Hxg4 22.Hxb7 Gh4+! (praktycznie wymuszone) 23.g3 Gxg3+ 24.hxg3 Hxg3+ 25.Kd1 Hg4+ 26.Ke1 z wiecznym szachem (26.Kc2? Wfc8+). 21...Gd5 22.Hc7 Gh4+ 23.g3 Gxf6 24.Sxf6+ Wxf6 25.Wb1 Białe mają coraz większe trudności: 25.Wf1 Waf8 lub 25.He5 Hc6 26.Wf1 Wf3! 27.Sxf3 exf3 ze zwycięskim atakiem czarnych. 25...Ha6 26.Hc5 Słabsze było 26.Wf1 Wxf1+ 27.Sxf1 Wf8 28.Sd2 Hxa3. 26...Ge6 27.d5? Przegrywający błąd. Źle wyglądało 27.Sxe4?! Wf3 28.Hc3 We8, ale po 27.Wf1! Wxf1+ 28.Sxf1 Wf8 29.Wb5! (29.Hb5? Hxa3) czarnym nie byłoby łatwo przełamać obronę. 27...Wc8 28.Hd4 Gg4 0–1.


Obrona sycylijska
S. Dwojrys (2590) – J. Jakowicz (2525)
Leeuwarden 1993

1.e4 c5 2.Sf3 Sc6 3.d4 cxd4 4.Sxd4 Sf6 5.Sc3 e5!? Wariant czelabiński prowadzi przeważnie do bardzo ostrych pozycji, w których czarne − nie licząc się z pionkami − walczą o uzyskania inicjatywy w grze. 6.Sdb5 d6 7.Gg5 a6 8.Sa3 b5 9.Gxf6 Białe przyjmują wyzwanie. Spokojniejsze warianty powstają po 9.Sd5 Ge7 10.Gxf6 Gxf6 11.c3 lub 11.c4. 9...gxf6 10.Sd5 Gg7 Z planem Se7. Częściej spotyka się tu natychmiastowe 10...f5. 11.Gd3 Se7 12.Sxe7 Hxe7 13.c4 f5 14.0–0 0–0 15.Hh5 Wb8 16.exf5 e4 17.Wae1 Gb7 18.Hg4 Wfe8 Słabsze 18...bxc4 19.Gxe4.


19.f3 Według komentarza am Jakowicza ryzykowne jest tu 19.cxb5 d5! 20.bxa6 Gc6 i silne centrum z parą gońców wyrównuje straty materialne. 19...h5! Ważne wtrącenie, aby włączyć do akcji czarnopolaka. 20.Hxh5 (20.Hg3 He5!) 20...Gd4+ 21.Kh1 exf3 22.gxf3 (22.Wxe7?? fxg2x) 22...Hxe1 23.Hg4+ Niedobre było 23.Wxe1 Wxe1+ 24.Kg2 Wg1+ 25.Kh3 Gxf3 26.Hxf3 Kg7 z następnym Wh8. Do niejasnej pozycji prowadziło natomiast 23.f6!? Hxf1+ 24.Gxf1 Gxf6 25.Sc2 Gg7. 23...Kf8 24.Sc2 (24.Hxd4? Gxf3+ 25.Kg1 He3+ 26.Hxe3 Wxe3–+) 24...Gxf3+!? Słabsze 24...He5 25.Sxd4 lub 24…Hd2 25.Hxd4. 25.Hxf3 Hh4 26.Sxd4 Hxd4 Wymiana ciosów się skończyła i gra przeszła do spokojnej, technicznej pozycji z wyrównanymi szansami. 27.f6 Hh4 28.Hg2 Hh6 29.cxb5 axb5 30.Wg1 Hh8 31.Hf2?! Lepsze 31.Hg7+ Hxg7 32.Wxg7 We1+ 33.Kg2 z prawdopodobnym remisem po 33…Wbe8 34.Wh7 Kg8 35.Wg7+ Kf8 36.Wh7. 31...We6 32.Wg7 Wc8 33.Hf4 Wxf6 34.Hxf6 Hxg7 35.Hxd6+ Kg8 36.Hf4 b4 Powstała trochę lepsza dla czarnych końcówka, którą po ponad dwudziestu ruchach wygrały: 37.Gf1 b3 38.axb3 We8 39.Gb5 We1+ 40.Gf1 Hg6 41.b4 He4+ 42.Hxe4 Wxe4 43.b5 Wb4 44.Kg2 Wxb2+ 45.Kg3 Kg7 46.h4 f5 47.Kf3 Kf6 48.Ge2 Ke5 49.h5 Wb3+ 50.Kg2 Kf4 51.Kf2 Wa3 52.Gf1 Wa1 53.Gc4 Wh1 54.Gf7 Wh2+ 55.Kf1 Kf3 56.Ke1 Ke3 57.Kd1 f4 58.Ke1 f3 59.b6 0–1

We współczesnych imprezach częstą formą dogrywki w remisowych meczach lub przy dzieleniu miejsc jest tzw. armagedon. Decyduje jedna partia błyskawiczna, w której białe (z mniejszą liczbą minut do namysłu!) muszą zwyciężyć, podczas gdy czarnym do wygrania całego meczu wystarczy remis. Kolory się losuje lub daje do wyboru uprzywilejowanemu (z różnych regulaminowych powodów) graczowi. Dziwna sprawa – wydawać się może, że białe są w gorszej sytuacji, ale zawodnicy światowej klasy wolą grać takie pojedynki właśnie białymi. Ustawiczna gra na wygraną jest bowiem charakterystyczna dla współczesnych szachów i pozycje z inicjatywą temu trendowi sprzyjają. Możliwość rozpoczęcia partii taką małą inicjatywę przecież daje…





 

Ryszard Bernard

Do góry

Gramy w warcaby

Na zdjęciu Damian Reszka
Damian Reszka (autor rubryki)

Jak zapowiadałem w poprzednim odcinku szkolenia, kontynuujemy omawianie bezpośrednich pojedynków o mistrzostwo świata 2024 w warcabach, rozegranych w grudniu w Wageningen.


Jurij Anikiejew – Jan Groenendijk
Mecz o mistrzostwo świata 2024
12. runda

Film z analizą na kanale Warcaby dostępny TUTAJ


Białe: 48, 45, 41, 40, 39, 38, 34, 33, 27
Czarne: 3, 6, 9, 13, 15, 17, 18, 19, 20

Kiedy po jedenastu partiach mężczyzn zakończonych remisami wszyscy spodziewali się podziału punktów także w ostatniej klasycznej grze, niespodziewanie przyszło rozstrzygnięcie. 1.27-22? Ta wymiana zdaje się przechylać szalę zwycięstwa. Jurij mógł być na tyle pewny siebie w remisowaniu pasywnych pozycji, że z góry założył taki wynik również w tej końcówce. Mocno się przeliczył. 1...18x27 2.38-32 27x29 3.34x25 17-22 Znów sześć na sześć, tylko jedno tempo różnicy, ale białe piony 45, 40 i 25 stoją fatalnie. 4.39-33 13-19 5.41-37 6-11 6.48-42? Pierwsza niedokładność. Jak widać, nawet mistrzom świata trudno w takich pozycjach liczyć jak komputer. Lepsze było: 6.40-34 11-16 7.45-40 19-23 8.40-35 16-21 9.37-32. 6...11-17 7.42-38? Kolejny błąd kończy partię. (Do remisu prowadził niesłychanie trudny do znalezienia wariant: 7.37-31 17-21 8.40-34 19-23 9.42-37 3-8 10.45-40 9-14 11.40-35 8-13 12.37-32=). 7...17-21 8.40-34?
To ostatni gwóźdź do trumny. Wciąż przegrywające, ale dające jakieś nadzieje było 8.33-29.

8...19-24! 9.25-20 24-30 10.34x25 15x24 11.45-40 9-14 12.37-32 22-27 13.32-28 27-31
14.28-23 31-37 15.23-18 37-41 16.18-12 41-47 17.40-34 21-27 18.34-29 27-32
i Jurij poddał się wobec: 19.29x9 3x14 20.38x27 47x1

Do zdobycia tytułu format meczu wymagał dwóch zwycięstw lub też jednego w razie kompletu remisów w fazie zasadniczej. Zwycięstwo Jana w tej partii oznaczało, że panowie przystąpią niebawem do dogrywki.


Wiktoria Motriczko – Daria Tkaczenko
Mecz o mistrzostwo świata 2024
12. runda

Kwestia kobiecego tytułu mogła − i na dobrą sprawę powinna − rozstrzygnąć się już przed dogrywkami. Panie zaserwowały nam bardzo ciekawą potyczkę, którą warto przybliżyć i przeanalizować w całości.

1.32-28 19-23 2.28x19 14x23 3.37-32 10-14 4.41-37 5-10 5.46-41 17-21 6.31-26 21-27 7.32x21 16x27 8.34-30 14-19 9.30-25 10-14 10.40-34 11-17 11.33-29 Piękna pułapka debiutowa jest w wariancie: 11.45-40 7-11 12.34-30 1-7 13.40-34.

Białe: 50, 49, 48, 47, 44, 43, 42, 41, 39, 38, 37, 36, 35, 34, 33, 30, 26, 25
Czarne: 2, 3, 4, 6, 7, 8, 9, 11, 12, 13, 14, 15, 17, 18, 19, 20, 23, 27


13...17-21? Nie do wiary, że ten ruch przegrywa! 14.26x17 11x22 (14...12x21 15.34-29 23x34 16.44-40 34x45 17.38-32 27x29 18.30-24 19x30 19.25x1) 15.34-29 23x34 16.38-32 27x29 17.43-38 34x32 18.37x17 12x21 19.30-24 19x30 20.25x1 11...7-11 12.38-33 1-7 13.44-40 17-22 14.37-31 23-28!
Jedyny ruch w pozycji.

Czarne dużo ryzykują od samego początku partii. W tego typu pozycjach należy pamiętać o tym, że jeśli biały pionek stoi na polu 38 i tworzy piramidę z wierzchołkiem na 29, to ustawienie czarnych jest praktycznie przegrane. 14...11-17? 15.42-38! i nie można wychodzić 23-28, 19-24 ani wymieniać 20-24 z uwagi na proste kombinacje. Długie skrzydło czarnych zostaje wyłączone z gry i prowadzi do straty kamienia.

15.42-38 19-23 16.34-30 23x34 17.40x29 18-23! Czarne nie wahają się kontynuować agresji. Często takie nastawienie ma pozytywne aspekty, ale nietrudno też przeszarżować. 18.29x18 12x23 19.45-40 14-19 20.25x14 19x10 Wymiana do tyłu pozwala zachować możliwość zbudowania ważnej kolumny 4, 9, 14. 21.40-34 7-12 22.41-37
10-14 23.30-25 14-20 24.25x14 9x20
I czarne zdają się kontrolować sytuację na obu flankach. Przestrzeń do gry białych jest mocno ograniczona, więc próbują wątpliwej jakości wymian, by dać sobie choć odrobinę swobody. 25.34-29? Dokładniejsze, ale wyglądające na bardzo ryzykowne, było 25.35-30. 25...23x34 26.39x30 28x39 27.43x34 20-25! Posunięcie to wiąże białe piony 34, 35 i 30, a szczególnie izoluje 35. 28.30-24 3-9 29.50-44
4-10
Chytrą kombinację białe przygotowały po: 29...9-14? 30.24-20 15x24 31.34-30
25x34 32.26-21 27x16 33.31-27 22x33 34.44-39 34x43 35.49x7 8-12 36.7x18 2-8=. 30.44-39 10-14 31.48-43 14-20! 32.24-19 13x24 33.34-30 25x34 34.39x19 9-13 35.37-32
13x24 36.32x21 11-16! 37.31-27 22x31 38.36x27
I tak białe zamieniły związanie jednego skrzydła na związanie drugiego. 38...8-13 39.43-39 24-30! 40.35x24 20x29 Pion 29 ogranicza ostatnią wolną przestrzeń do gry białych. 41.49-44 15-20 42.44-40 6-11 43.47-42? Szanse na remis dawał trudny do wyliczenia wariant: 43.39-33 20-24 44.47-42 11-17 45.42-37 13-18 46.37-32 17-22 47.32-28 22x31 48.26x37 16x27 49.28-22. 43...13-19
44.39-34 19-23 45.42-37 2-8 46.37-32 8-13 47.38-33 29x38 48.32x43


Białe: 43, 40, 34, 27, 26, 21
Czarne: 11, 12, 13, 16, 20, 23


I tak po 48 posunięciach i skrupulatnej, bardzo dobrej i cierpliwej grze czarnych powstała zasłużenie wygrana pozycja na wagę tytułu mistrzyni świata. Znalezienie najlepszej kontynuacji może być dobrym treningiem obliczeń. 48...20-25? Wypuszcza przeciwniczkę. Tytuł mistrzyni dawało: 48...20-24! 49.40-35 13-19 50.34-30 23-28! 51.43-39 24-29 52.30-25 19-24 53.39-34 (53.35-30 24x35 54.25-20 29-34 55.39x30 35x15) 53...29x40 54.35x44 28-33 z nieuniknionym przerywem i wygraną.

49.43-38 13-19 50.38-33 19-24 51.40-35 11-17 52.35-30 24x35 53.33-29 23-28 54.29-24 28-33 55.24-19 33-38 56.19-14 38-42 57.14-10 42-47 58.10-4 47-36 59.34-29! 36x45 60.4-36
16x27 61.36x1 45-50
I mimo końcówki wyglądającej na wygraną nie ma jak zrealizować przewagi. 62.1-45 25-30 63.45-1 17-22 64.26-21 22-28 65.21-17! 65.21-16?? 28-32! z wygraną czarnych. 65...28-33 66.1-45 50-39 67.17-12 33-38 68.12-8 38-43 69.8-3 43-48 70.45-23 39-50 71.23-46

Panie zgodziły się na remis. Oznaczało to brak rozstrzygnięcia i konieczność rozegrania dogrywki do pierwszego zwycięstwa. 1-1


Jurij Anikiejew – Jan Groenendijk
Mecz o mistrzostwo świata 2024
4. partia dogrywki

Białe: 44, 43, 38, 37, 36, 34, 27, 26, 15
Czarne: 3, 4, 6, 12, 16, 17, 18, 23, 35

Już czwarta partia dogrywki potoczyła się w taki sposób, że wielu oczekiwało zwycięstwa którejś ze stron. Jan nie znalazł w niej, będąc w znacznie lepszej pozycji, bardzo ciekawej kontynuacji: 1...3-8! 2.37-31
Co innego? Wszędzie grożą kombinacje. 2...4-10! 3.15x4 23-29 4.4x11 29x49 I biała damka ginie. 5.11-28 5.11-2? 35-40 6.2x44 49x35. 5...12-17 6.28x11 16x7 7.38-32 49x38 8.32x43 35-40 Komputer, co prawda, pokazuje remis, ale z praktyki można zakładać, że ta gra skończyłaby się jednak zwycięstwem czarnych. Przykładem tego jest choćby rozstrzygający pojedynek pań. Ta partia ostatecznie skończyła się remisem, a koniec końców to Jurij gonił przeciwników. Walka trwała dalej.


Jan Groenendijk – Jurij Anikiejew
Mecz o mistrzostwo świata 2024
5. partia dogrywki

Film z analizą na kanale Warcaby dostępny TUTAJ

Białe: 50, 48, 39, 34, 33, 32, 27, 22, 21
Czarne: 1, 3, 11, 12, 13, 15, 18, 19, 24


W piątej partii dogrywki (Blitz 10 plus 5) w niesamowitych okolicznościach rozstrzygnęły się losu męskiego tytułu: Jurij Anikiejew... zmusił! swojego przeciwnika do zagrania wygrywającej kontynuacji!

1...1-6? 1...11-16 prowadziło zapewne do remisu i dalszych zmagań w dogrywce. 2.34-30!
Jak dowiedziałem się z późniejszego wywiadu z Jurijem, to właśnie tego ru chu nie wziął pod uwagę. 2...24x35 3.21-17 12x21 4.27x7 18x29 5.7-1 19-24 6.1x45 Powstała pozycja sześć na cztery, zdaje się niełatwa do wygrania dla białych, ale siła damki 45 na dwójniku okazała się nie do przełamania. 6...3-8 7.39-34 Pozwala uniknąć pętli. 7...6-11
8.34-30 13-19 9.48-42 11-16 10.42-37 16-21 11.37-32
i Jurij Anikiejew poddał się, tracąc tytuł mistrza świata na rzecz Jana Groenendijka.

Wiktoria Motriczko – Daria Tkaczenko
Mecz o mistrzostwo świata 2024
2. partia dogrywki

Film z analizą na kanale Warcaby dostępny TUTAJ

Białe: 43, 38, 35, 33, 32
Czarne: 8, 15, 45

Druga partia dogrywki w meczu kobiet. Tempo rapid (20 plus 10). Grająca czarnymi Daria bardzo sprawnie wymanewrowała obrończynię tytułu, doprowadzając do widocznej końcówki. Jest ona, co prawda, remisowa, ale właściwa gra białymi, których aż cztery piony znajdują się w centrum planszy, jest niesłychanie trudna. W takich pozycjach bardzo łatwo o błędy. 1.33-28? − i tego doczekaliśmy się już w pierwszym zagraniu. Przegrywające posunięcie. 1...45-50 2.38-33 50-45? Szybko myli się również Daria. Wygrywało: 2...50-44! 3.43-38 8-12 4.32-27 12-18
5.35-30 44-35! 6.28-22 35x24 7.22x13 24x8! 8.33-28 15-20 9.38-32 8-12 10.27-22 20-24 11.32-27 24-30. 3.28-22 45-12 4.32-28
15-20 5.35-30 8-13 6.43-38 13-19
Decydująca pozycja meczu. 7.30-25?? Do remisu prowadziło jedynie: 7.30-24! 19x30 8.33-29 12x34 9.22-17 − i tej końcówki − choć niełatwo to zauważyć − wygrać się już nie da.

7...12-45! 8.25x23 45x49 9.28-22 49-44 10.33-28 44-39 Koniec! Daria Tkaczenko po raz piąty została mistrzynią świata i utrzymała serię wszystkich wygranych meczów o tytuł. Ukraina straciła dwa mistrzowskie tytuły.

dwie osoby na czarnym tle
Wiktoria Motriczko i Daria Tkaczenko

 

Damian Reszka

Do góry