Nr 8 (205) - Sierpień 2022 - Stowarzyszenie CROSS
Baner

Nr 8 (205) - Sierpień 2022

Miesięcznik informacyjno-szkoleniowy Stowarzyszenia Kultury Fizycznej, Sportu i Turystyki Niewidomych i Słabowidzących "Cross"

Adres redakcji:

00-216 Warszawa
ul. Konwiktorska 9,
tel.: 22 412 18 80
e-mail: redakcja@cross.org.pl

Redaguje zespół w składzie:

  • Marta Michnowska - Redaktor naczelna
  • Anna Baranowska - Zastępca redaktor naczelnej
  • Barbara Zarzecka - Korekta
  • Wojciech Puchacz - Członek redakcji

Opracowanie graficzne:

Studio Graficzne Novelart

Skład, druk, oprawa i kolportaż:

EPEdruk Spółka z o.o.
ul. Konwiktorska 9, 00-216 Warszawa

Skład wersji internetowej

Novelart

Nakład:

900 egzemplarzy

Redakcja nie zwraca tekstów niezamówionych

Miesięcznik dofinansowują Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych oraz Ministerstwo Sportu i Turystyki

ISSN 1427-728X

ROK XX

Nr 8 (205)

Sierpień 2022 r.

Okładka miesięcznikia nr. 08.2022
Brązowi medaliści Michał Podlaski i Piotr Kołodziejczuk na starcie wyścigu kolarskiego MŚ w Baie-Comeau, Kanada 2022 r.

Spis treści

Na grafice Plakat projektu NIE TYLKO DLA MISTRZÓW

Tandemy nadal na medal

Skromna, bo składająca się tylko z dwóch tandemów ekipa ZKF „Olimp” osiągnęła bardzo wartościowe wyniki w parakolarskich mistrzostwach świata w Kanadzie. Kolarze szosowi potwierdzili swoje wysokie miejsce w światowej hierarchii.

Piotr Kołodziejczuk i Michał Podlaski zdobyli brązowy medal, a Justyna Kiryła i Kamila Wójcikiewicz dwukrotnie uplasowały się na czwartej pozycji. W ten sposób nasi zawodnicy podtrzymali wieloletnią passę polskich tandemów i zgłosili swój osobisty akces do wyścigu o wyjazd na Igrzyska Paraolimpijskie Paryż 2024.

Pierwsza połowa sierpnia to najgorętszy okres tegorocznego kalendarza parakolarskiego: w terminie 4-7 sierpnia odbył się Puchar Świata w Quebecu, a tydzień później (11-14 sierpnia) mistrzostwa świata w Baie-Comeau. Obie imprezy znalazły się w planach startowych polskiej reprezentacji, przy czym mistrzostwa globu otrzymały w tym sezonie rangę celu głównego. Wyjazd do Kanady poprzedzały przygotowania, na które składały się majowe i czerwcowe starty oraz lipcowe zgrupowanie w Zieleńcu. Wyścigi miały na celu wywindowanie formy zawodników na jak najwyższy poziom, a ich wyniki stanowiły podstawę selekcji i wyboru kandydatów do reprezentacji. Sprawdzianem możliwości i stanu wytrenowania kolarzy kadry były także badania oraz testy wydolności w Instytucie Sportu, zrealizowane w ramach środków przyznanych z programu „Super Trener”, realizowanego przez Ministerstwo Sportu i Turystyki. Zgrupowanie w Zieleńcu było ostatnim etapem przygotowań dla reprezentantów wytypowanych do udziału w mistrzostwach świata, natomiast dla pozostałych uczestników stanowiło okazję do podniesienia umiejętności i poziomu sportowego na zajęciach razem z najlepszymi. Treningom sprzyjała dobra pogoda, walory klimatyczne i terenowe Zieleńca, a także świetne warunki zakwaterowania i wyżywienia w ośrodku Absolwent. Solidna dawka kilometrów przejechanych na trudnych górzystych trasach stanowiła niezłą zaliczkę na poczet wyzwań czekających reprezentację podczas kanadyjskiego „tournée”. To ostatnie określenie wydawać się może nie najtrafniej dobrane, lecz dwutygodniowy pobyt w Kanadzie i starty w czterech wyścigach zlokalizowanych w dwóch odległych od siebie miastach można chyba tak nazwać.

Osoby na rowerze
Kamila Wójcikiewicz i Justyna Kiryła

Nasze „tournée” zaczęło się w poniedziałek 1 sierpnia o godzinie czwartej rano na Lotnisku Chopina w Warszawie, skąd polecieliśmy do Paryża, a dalej do Montrealu, gdzie spotkaliśmy się z Michałem Podlaskim (miał inne połączenie). Oddaliśmy nasze tandemy, trenażery, koła i części zapasowe do ciężarówki organizatorów, a sami dwoma wynajętymi autami osobowymi wyruszyliśmy w 300-kilometrową podróż do Quebecu. Udało nam się dojechać przed godz.19:00 i zdążyć na kolację serwowaną w miasteczku wyścigowym, zlokalizowanym w pobliżu linii startu i mety. Dotarliśmy do hotelu i o całkiem przyzwoitej porze – wciąż tego wyjątkowo długiego poniedziałku – położyliśmy się spać. Kolejne dni to typowa rutyna przedwyścigowa: regeneracja po podróży, przygotowanie sprzętu, poznanie trasy, treningi, formalności w biurze zawodów i, niestety, ciągłe dojazdy na posiłki z hotelu do wyścigowej stołówki.



Osoby stojące za rowerem
Pamiątkowe zdjęcie biało-czerwonych z kolarskich MŚ w Kanadzie. Od lewej: Michał Podlaski, Piotr Kołodziejczuk, Justyna Kiryła, Kamila Wójcikiewicz

Nadchodzi 5 sierpnia i pierwsza konkurencja Pucharu Świata – wyścig na czas na dystansie 26,4 km. Justyna Kiryła i Kamila Wójcikiewicz zajmują czwartą, a Piotr Kołodziejczuk i Michał Podlaski szóstą lokatę. Panie czują niedosyt, panowie są usatysfakcjonowani, lecz wszyscy zgodnie zapowiadają walkę i lepsze wyniki w niedzielnych wyścigach ze startu wspólnego. Już 7 sierpnia mężczyźni ścigają się na dystansie 96,8 km (11 okrążeń), a startujące jedną minutę po nich kobiety mają do pokonania 79,2 km (9 okrążeń) na dość trudnej, pagórkowatej trasie. Historia uczy, że panowie zawsze jadą szybciej i doganiają panie, nadrabiając jedno lub czasami nawet więcej okrążeń. Jak będzie tym razem? W momencie startu asfalt jest mokry po niedawnym deszczu, jednak wkrótce zaczyna świecić słońce, robi się ciepło i parno. Oba polskie tandemy jadą znakomicie i mają szansę na zdobycie medali! Na czele wyścigu kobiet są dwa tandemy irlandzkie, potem Polki z Australijkami, z którymi prawdopodobnie będą walczyć o brąz, bo pozostałe rywalki zostały daleko w tyle. Polacy jadą w ucieczce wraz z tandemem niderlandzkim oraz francuskim i mają szansę nawet na zwycięstwo.
Na finiszu Justyna i Kamila pokonują rywalki i cieszą się z trzeciego miejsca, natomiast Piotr i Michał przeżywają prawdziwy dramat – na ostatnim okrążeniu psuje im się rower i muszą wycofać się z wyścigu.


Osoby z medalami
Polki na podium wyścigu ze startu wspólnego Pucharu Świata w Quebecu. Od lewej: Linda Kelly, Josephine Healion (Irlandia), Eve McCrystal, Katie-George Dunlevy (Irlandia), Kamila Wójcikiewicz i Justyna Kiryła (Polska)

Następnego dnia przenosimy się do odległego o 400 km Baie-Comeau i z nowymi nadziejami przygotowujemy się do mistrzostw świata. Znowu ta sama rutyna przedstartowa, ale tym razem więcej czasu poświęcamy na przygotowanie sprzętu, który nie może zawieść! Cztery dni mijają bardzo szybko – znów mamy piątek i start w wyścigu na czas. Dystans jednakowy dla kobiet i mężczyzn – 28,4 km podzielone na trzy okrążenia w trudnym, pagórkowatym terenie. Justyna Kiryła i Kamila Wójcikiewicz mają dobry początek i po pierwszym okrążeniu zajmują trzecie miejsce za Brytyjkami i Irlandkami, lecz potem szybsze są Szwedki, które spychają nasze dziewczyny z podium na czwarte miejsce. Piotr Kołodziejczuk i Michał Podlaski kończą wyścig na dziewiątej pozycji i słowo „kończą” jest tutaj kluczowe, bo oznacza, że z ich rowerem jest wszystko okay. Niedzielne wyścigi ze startu wspólnego są dla naszych zawodników okazją do rewanżu za czasówkę i do ataku na pozycje medalowe. Damskie tandemy ścigają się na dystansie 81,9 km (7 okrążeń), a męskie mają do przejechania o dwa okrążenia więcej, co daje 105,3 km. W obu grupach tempo od samego początku jest wysokie i trwają próby rozerwania stawki. Wkrótce przynosi to efekt i w wyścigu kobiet tworzy się czołówka złożona z dwóch tandemów irlandzkich, brytyjskiego oraz polskiego, natomiast w rywalizacji mężczyzn mamy powtórkę z Pucharu Świata – w ucieczce są trzy tandemy: niderlandzki, francuski i polski. Jazda w towarzystwie medalistów mistrzostw świata i igrzysk paraolimpijskich to wielka nobilitacja dla naszych zawodników, a jednocześnie dowód ich superformy. U kobiet następuje kolejna selekcja i podział na dwie dwójki – na czele jadą Irlandki (mistrzynie paraolimpijskie z Tokio) z Brytyjkami (mistrzynie świata z 2021 roku), a za nimi, z coraz większą stratą, Polki z drugim tandemem irlandzkim. W wyścigu mężczyzn czołowa trójka wciąż ucieka przeciwnikom i powiększa przewagę do trzech minut. Rywalizacja wchodzi w decydującą fazę i następują kolejne ataki. Na ostatnim okrążeniu wyścigu kobiet na czele, samotnie już, jadą Irlandki, za nimi Brytyjki, a dalej Polki i drugi tandem z Irlandii. Swoje ostatnie okrążenie zaczynają też mężczyźni, a liderem jest tandem niderlandzki, który odjechał Polakom i Francuzom. Srebrny lub brązowy medal dla nas wydaje się pewny. Ze strefy bufetu, gdzie z mechanikiem podawaliśmy zawodnikom bidony, przenoszę się na metę z nadzieją na fetowanie sukcesów biało-czerwonych. Na finiszu kobiet zgodnie z przewidywaniami: pierwsze miejsce – Irlandia, drugie – Wielka Brytania, a potem wielkie emocje, zażarta walka i… trzecie miejsce – Irlandia, czwarte – Polska. Justyna i Kamila nie mogą przeboleć porażki i żal im przegranego medalu. Wiedzą jednak, że dały z siebie wszystko i dziękują sobie serdecznie za wspólny wysiłek. Pojechały dobry wyścig, są czwarte na świecie – to też jest wielki sukces! Emocje dziewczyn studzi finisz Holendrów zdobywających kolejny złoty medal do swojej bogatej kolekcji. Teraz kolej na polsko-francuski pojedynek o drugie miejsce. W napięciu czekamy na dwa tandemy, lecz, o zgrozo, pojawia się tylko jeden, i niestety są to Francuzi. Gdzie się podziali nasi zawodnicy, czyżby mieli upadek lub awarię roweru i nastąpi powtórka z Pucharu Świata? Czas niepewności i oczekiwania wlecze się niemiłosiernie, aż w końcu, po wyjątkowo długich 74 sekundach tandem Piotr Kołodziejczuk – Michał Podlaski wpada na metę na trzeciej pozycji. Chłopaki są w euforii, dla Piotrka to pierwszy medal MŚ w kilkunastoletniej karierze, a dla Michała spektakularny debiut w rywalizacji tandemów. Radość z brązowego medalu przeplata się z żalem z powodu utraty szansy na walkę o srebro. Przyczyną były znowu problemy sprzętowe – na odcinku nierównego asfaltu spadły im oba łańcuchy, w które wyposażony jest tandem. Dylemat, czy numer startowy 13, z którym jechali nasi zawodnicy, był dla nich szczęśliwy czy pechowy, pozostawiam do rozstrzygnięcia czytelnikom.

Osoby z medalami
Polacy z brązowym medalem mistrzostw świata. Na podium od lewej: Alexandre Lloveras, Maxime Gressier (Francja), Tristan Bangma, Patrick Bos (Holandia), Piotr Kołodziejczuk i Michał Podlaski (Polska)

Zawody się skończyły, lecz wyścigowe tempo nadal obowiązuje, bo program jest napięty. Najpierw przyjemność – dekoracja medalistów, potem obowiązek, czyli pakowanie sprzętu. Na wieczorne spotkanie całej ekipy przy pizzy mamy niewiele czasu, bo trzeba chwilę pospać. Znów jest poniedziałek, tym razem 15 sierpnia, znów godzina czwarta rano i szykujemy się do podróży. Najpierw 700 km samochodami do Montrealu, potem samolotami do Warszawy, gdzie lądujemy 16 sierpnia po południu. Część ekipy jest prawie w domu, lecz pozostali muszą jechać dalej, do swoich miast – Olsztyna, Głuchołaz, Lublina i Poznania. W cztery strony świata.

 

Mirosław Jurek

Do góry

Podium dla debiutantów

Podczas jednego z upalnych lipcowych tygodni niewidome i słabowidzące zawodniczki z całego globu w pocie czoła walczyły o tytuł mistrzyni świata w szachach. Razem z paniami we francuskim Castelnaudary o tytuł tej samej wagi rywalizowali również juniorzy. Pomimo trudnych warunków gry Polacy nie zawiedli i w obu towarzyszących sobie mistrzowskich turniejach zgarnęli połowę medali.

XI Mistrzostwa Świata IBCA Niewidomych i Słabowidzących Kobiet i Juniorów odbywały się w dniach od 10 do 17 lipca 2022 r. Do średniowiecznego miasteczka w regionie Oksytanii we Francji zjechali reprezentanci osiemnastu krajów z trzech kontynentów. Do walki o medale przystąpiła także ekipa biało-czerwonych w składzie: Teresa Dębowska, Emilia Egeman, Emilia Trojańska, Anna Stolarczyk, Michał Racis, Fabian Spionkowski, Janusz Żyła (trener), Kornelia Tryjańska (kierownik zespołu). Dodatkowo na mistrzostwach świata kobiet Stowarzyszenie „Cross” reprezentowała Józefa Spychała.


Dwie osoby
Józefa Spychała z wielokrotną mistrzynią świata Lubow Żylcową-Łysenko

W obydwu turniejach zawodnicy grali dziewięć rund systemem szwajcarskim, bez przerwy. Po raz pierwszy w historii mistrzostw świata kobiet szachistki miały do rozegrania dwie rundy dziennie – jedną po śniadaniu i kolejną po obiedzie. Paniom zdarzało się przez to nie zdążyć na posiłek, a w konsekwencji brakowało im też czasu na regenerację i analizę partii. Niestety, gra bez przerw, zabójcze upały, a także niezwykle restrykcyjne przepisy antycovidowe dawały się wszystkim we znaki. W kompleksie hotelowym znajdowały się basen i siłownia do dyspozycji uczestników turniejów, ale większości brakowało czasu i energii, by z nich korzystać. Samo położenie hotelu, w pobliżu betonowych konstrukcji ruchliwych autostrad, nie ułatwiało złapania choćby chwili wytchnienia po wyczerpujących partiach. Tym, którym nie odpowiadała francuska kuchnia z bogactwem serów pleśniowych i dużym wyborem zimnych przekąsek, pozostawał – po całodziennym wysiłku – spacer rozgrzanym poboczem do fastfoodowej restauracji.

Smaczkiem był natomiast fakt, że szachistki i szachiści mieszkali na przedmieściach francuskiego miasteczka w hotelu będącym… mekką rugbistów. W jego wnętrzach można było oglądać rozmaite przedmioty związane z tą dyscypliną sportu: konstrukcje ze specyficznych piłek, stroje, pamiątkowe zdjęcia i karykatury znanych zawodników. W windzie natomiast jadących rozgrywać kolejne partie w królewskiej grze dopingowało nagranie odgłosów rozgrzewających się tańcem haka rugbistów.

Warunki, w jakich toczyły się mecze – zawsze z maseczką na twarzy, przy bardzo wysokich temperaturach – promowały zawodników młodszych, odpornych na upały i wytrzymałych fizycznie. Rozmaitym uciążliwościom próbowali zaradzić, na ile byli w stanie, sędziowie obsługujący turniej. Można było liczyć na ich profesjonalizm i uczynność, arbitrzy starali się spełnić wszystkie życzenia zawodników, by tylko poprawić komfort gry.

Reprezentacja Polski, z dwojgiem debiutantów w składzie, poradziła sobie na tej imprezie wyjątkowo dobrze. Biało-czerwone
 barwy zdominowały podium mistrzostw świata kobiet – Anna Stolarczyk i Emilia Egeman zdobyły kolejno srebro i brąz, a Teresa Dębowska znalazła się na wysokiej jak na wydarzenie sportowe tej rangi piątej pozycji. Ania po dłuższej przerwie w grze powróciła do świetnej formy i pokazała klasę, ulegając jedynie niezwyciężonej Lubie Żylcowej-
 -Łysenko. Brąz Emilii to również spory sukces, zwłaszcza że to pierwsze mistrzostwa świata młodej zawodniczki. Obie szachistki wykazały się siłą gry i dobrą kondycją.

Grupa osób w czerwonych koszulkach
Reprezentacja Polski na MŚ niewidomych i słabowidzących kobiet i juniorów w szachach

– Turniej juniorów był niezwykle wyrównany i do ostatnich rund ważyły się losy pretendentów do medali – relacjonuje trener Janusz Żyła. – Michał Racis świetnie wystartował, ale nawet zawodnicy z niższymi rankingami okazali się bardzo groźnymi przeciwnikami – dodaje.

Brązowy medal debiutującego Michała daje duże nadzieje na przyszłość. Dobra passa szachistów z Polski trwa.

Po raz pierwszy w historii mistrzostw partie z dwóch pierwszych szachownic – kobiecej i juniorskiej – można było śledzić online dzięki transmisji na żywo.

 

XI IBCA Indywidualne Mistrzostwa Świata Niewidomych i Słabowidzących
Kobiet i Juniorów w Szachach
10-17.07.2022 r., Castelnaudary, Francja
(czołówka zawodników i miejsca polskich reprezentantów)

Kobiety

  1. Lubow Żylcowa-Łysenko Ukraina
  2. Anna Stolarczyk Polska
  3. Emilia Egeman Polska
  4. Aisah Wijayanti Putri Brahmana Indonezja
  5. Teresa Dębowska Polska
  6. Hanna Vilics Węgry
  7. Khairunnisa Indonezja
  8. Margaretha Sinaga Vilma Indonezja
  9. Irena Karsokaite Litwa
  10. Tamara Litvinenko Kazachstan
  11. Emilia Tryjańska Polska
  12. Józefa Spychała Polska

Juniorzy

  1. Tage Johansson Szwecja
  2. Aryan B Joshi Indie
  3. Michał Racis Polska
  4. Axadxon Kimsanboyev Uzbekistan
  5. Theo Ambrosino Francja
  6. K Marimuthu Indie
  7. Darija Staskeviciute Litwa
  8. Bor Gradisek Słowenia
  9. Fabian Spionkowski Polska
  10. Aaron San Juan Santin Hiszpania

 

MM

Do góry

Strike’ów co niemiara

W sierpniu, jak co roku, z całego kraju zjechali do Opola niewidomi i słabowidzący bowlingowcy. Wszyscy
zmierzali do hotelu i kręgielni Szara Willa, gdzie od 10 do 14 sierpnia odbywały się rozgrywki Pucharu Polski i Grand Prix Polski. Konkurencja była duża, bo do rywalizacji stanęło niemal dziewięćdziesięciu reprezentantów z aż dwudziestu klubów powiązanych ze Stowarzyszeniem „Cross”. Honorowy patronat nad zawodami objął Marszałek Województwa Opolskiego Andrzej Buła.

Koordynator Joanna Staliś zadbała, by zawodnicy z miejsca kwaterunku mieli na rozgrywki najbliżej jak to możliwe: mieszkali w hotelu Szara Willa, czyli w tym samym budynku, w którym znajduje się kręgielnia. Dzięki pozyskanemu dofinansowaniu czasu na przeprowadzenie obydwu ważnych turniejów było w tym roku nieco więcej niż zwykle. Tym samym zawodnicy mieli chyba pierwszy raz szansę, by zregenerować się i rozłożyć swe siły równomiernie na kilka turniejowych dni. Środę i czwartek wypełniły eliminacje do Pucharu Polski, piątek zarezerwowany został dla Grand Prix, a sobota to finały Pucharu. W sumie zawodnicy rozgrywali łącznie po dwanaście gier, a finaliści dodatkowo o sześć więcej w kategoriach B2 i B3 (ośmiu graczy w każdej grupie) i o cztery więcej w kategorii B1 (po czterech graczy). Dodatkowo w kategoriach B2 i B3 zaplanowano dwa finały: A – dla tych, którzy uzyskali w eliminacjach miejsca 1-4, oraz B – dla pozostałych, z miejsc 5-8.

Rozgrywki Pucharu Polski rozpoczęły się więc w środowe popołudnie, kiedy to pierwsza grupa zawodników oddała swoje rzuty turniejowe. W czwartek starty zaczęły się już od godziny dziewiątej. W parach na ośmiu torach grali przedstawiciele kategorii B2 i B3, a na pozostałych czterech pojedynczo rzucali zawodnicy z kategorii B1. W tym dniu rywalizacja nie ustawała niemal do samego wieczora. Wśród mężczyzn w kategorii B1 nie zawiódł jak zwykle Zdzisław Koziej z lubelskiego „Hetmana”. Wynik 815 p. był dla rywali sygnałem, że jest dobrze przygotowany do startów. Za nim na kolejnych miejscach eliminacje zakończyli
 Mariusz Podpora z „Syrenki” Warszawa (665 p.) oraz Tadeusz Kolbusz z klubu „Atut” Nysa (539 p.). Do ścisłego finału awansował również Lesław Domin (498 p.), zawodnik bydgoskiej „Łuczniczki”. Wśród kobiet swoją pozycję potwierdziła Karolina Rzepa (659 p.). Razem z nią awansowały jeszcze dwie inne klubowe koleżanki z „Łuczniczki” – Katarzyna Świątek (595 p.) i Magdalena Rataj (524 p.). Grono finalistek uzupełniła Grażyna Krysiak-Grabowska z „Karolinki” Chorzów (545 p.).

Z dobrej strony pokazali się zawodnicy z kategorii B2, dwóch z nich – Mieczysław Kontrymowicz i Stanisław Stopierzyński z Olsztyna – uzyskało wyniki ponad tysiącpunktowe: Mietek – 1055 p., a Staszek 1051 p. Razem z nimi do sobotnich pojedynków przystąpili Stanisław Poświatowski z „Jaćwinga” Suwałki (927 p.) oraz Krzysztof Paszyna z „Podkarpacia” Przemyśl (894 p.). Wśród kobiet w tej kategorii dwie zawodniczki przekroczyły dziewięćset punktów: Danuta Odulińska z iławskiej „Moreny” uzyskała 928 p., a zawodniczka „Pionka” Włocławek Jadwiga Rogacka 907 p. Do grona finalistek przedarły się również: startująca od niedawna Renata Socha z Olsztyna (797 p.) oraz zawodniczka reprezentująca częstochowską „Jutrzenkę” Janina Matusiewicz (824 p.), która coraz częściej aspiruje do czołowych lokat. W kategorii B3 kobiet na dwóch pierwszych miejscach eliminacji zameldowały się rywalki z „Warmii i Mazur” – Zofia Sarnacka (950 p.) oraz Jolanta Pazurkiewicz (889 p.). Sporą niespodzianką było trzecie miejsce zawodniczki chorzowskiej „Karolinki” Anety Droni (803 p.), która trzema punktami ograła bardziej doświadczoną Dorotę Kurek z „Ikara” Lublin (800 p.), a ta z kolei finał A wywalczyła trzema punktami przewagi nad zawodniczką iławskiej „Moreny” Marianną Dorociak (797 p.).

Jedynym przedstawicielem kategorii B3, który przekroczył granicę tysiąca punktów, był zawodnik reprezentujący „Zryw” Słupsk – Ireneusz Stankiewicz (1005 p.). Natomiast aż siedmiu jego konkurentów zagrało ponad dziewięćset punktów. Do ścisłego finału awansowali jeszcze Cezary Dybiński („Warmia i Mazury” Olsztyn, 989 p.), Daniel Jarząb („Tęcza” Poznań, 986 p.) oraz Władysław Szymański („Omega” Łódź, 980 p.).


Osoby na kręgielni
Zdzisław Koziej z asystentem Mieczysławem Kontrymowiczem ustanowili
dwa nowe rekordy Polski w kategorii B1

Tym samym w czwartkowy wieczór poznaliśmy nazwiska czterdziestu finalistów Pucharu Polski. Sobotnie spotkania zawodnicy kategorii B1 rozegrali systemem pucharowym. W pierwszej rundzie (w półfinałach) do pojedynków składających się z dwóch gier stanęli w pierwszej parze zawodnicy z miejsc pierwszego i czwartego eliminacji, a w drugiej – z miejsc drugiego i trzeciego. W drugiej rundzie zwycięzcy półfinałów zagrali po dwie gry o miejsca pierwsze i drugie, a następnie przegrani w tych pojedynkach walczyli o miejsca trzecie i czwarte. W kategoriach B2 i B3 rywalizowano systemem cross-line we wspomnianych już finałach A i B. W pierwszej rundzie finału A pojedynki składające się z trzech gier rozgrywali między sobą zawodnicy z miejsc pierwszego i czwartego oraz drugiego i trzeciego. W drugiej rundzie finału A zwycięzcy półfinałów zagrali po trzy gry o miejsca pierwsze i drugie, a przegrani – o miejsca trzecie i czwarte. W finale B grali zawodnicy z miejsc piątego i ósmego oraz w drugiej parze – z szóstego i siódmego eliminacji. Końcowa kolejność ustaliła się na zasadach takich samych jak w finale A.

Niespodziewanym rozstrzygnięciem w finale A B2 kobiet była wygrana Janiny Matusiewicz z Jadwigą Rogacką. Niepowodzenie zadziałało na „Biedronkę” motywująco, bo w swoim drugim pojedynku nie dała żadnych szans Renacie Sosze. Zwyciężczynią tej kategorii została Danuta Odulińska, która bój o Puchar Polski wygrała z Janiną Matusiewicz. W kategorii B2 mężczyzn, rzec można, tradycyjnie – oglądaliśmy w pojedynku dwóch zawodników z „Warmii i Mazur”. Tym razem zwycięsko z tego bratobójczego starcia wyszedł Mieczysław Kontrymowicz, w przegranym polu zostawiając Stanisława Stopierzyńskiego. Świetnie zaprezentował się Krzysztof Paszyna, którego dobra gra w drugim pojedynku zaowocowała trzecim miejscem. Do ciekawej sytuacji doszło wśród zawodników kategorii B3 – w walce o najniższy stopień podium pomiędzy Ireneuszem Stankiewiczem a Danielem Jarząbem zanotowano remis. Zawodnicy oddali po decydującym „rzucie śmierci” – Irek strącił dziewięć kręgli, a Daniel w odpowiedzi zaledwie pięć. Wśród kobiet w tej kategorii na dwóch najwyższych stopniach podium stanęły reprezentantki Olsztyna: jako zwyciężczyni Zofia Sarnacka, nieco niżej – Jolanta Pazurkiewicz. Najniższy stopień zajęła Dorota Kurek, która tym razem wygrała z Anetą Dronią.


Osoby w trakcie gry
Stanisław Stopierzyński oddaje rzut podczas Pucharu Polski w bowlingu

Podium kategorii B1 kobiet również zdominowały reprezentantki jednego klubu – tym razem bydgoskiego. Pierwsze miejsce zajęła Karolina Rzepa, a drugie Katarzyna Świątek. Zakusom Bydgoszczanek na komplet medali przeciwstawiła się Grażyna Krysiak-Grabowska, wygrywając pojedynek o trzecie miejsce z Magdaleną Rataj. Wśród mężczyzn zwyciężył Zdzisław Koziej, który stoczył bój o Puchar z Mariuszem Podporą. W starciu o trzecie miejsce triumfował Tadeusz Kolbusz.

 

Puchar Polski niewidomych i słabowidzących w bowlingu

10-14.08.2022 r., Opole

Kobiety

B1

  1. Karolina Rzepa „Łuczniczka” Bydgoszcz
  2. Katarzyna Świątek „Łuczniczka” Bydgoszcz
  3. Grażyna Krysiak-Grabowska „Karolinka” Chorzów
  4. Magdalena Rataj „Łuczniczka” Bydgoszcz

B2

  1. Danuta Odulińska „Morena” Iława
  2. Janina Matusiewicz „Jutrzenka” Częstochowa
  3. Jadwiga Rogacka „Pionek” Włocławek
  4. Renata Socha „Warmia i Mazury” Olsztyn

B3

  1. Zofia Sarnacka „Warmia i Mazury” Olsztyn
  2. Jolanta Pazurkiewicz „Warmia i Mazury” Olsztyn
  3. Dorota Kurek „Ikar” Lublin
  4. Aneta Dronia „Karolinka” Chorzów

Mężczyźni

B1

  1. Zdzisław Koziej „Hetman” Lublin
  2. Mariusz Podpora „Syrenka” Warszawa
  3. Tadeusz Kolbusz „Atut” Nysa
  4. Lesław Domin „Łuczniczka” Bydgoszcz

B2

  1. Mieczysław Kontrymowicz „Warmia i Mazury” Olsztyn
  2. Stanisław Stopierzyński „Warmia i Mazury” Olsztyn
  3. Krzysztof Paszyna „Podkarpacie” Przemyśl
  4. Stanisław Poświatowski „Jaćwing” Suwałki

B3

  1. Cezary Dybiński „Warmia i Mazury” Olsztyn
  2. Władysław Szymański „Omega” Łódź
  3. Ireneusz Stankiewicz „Zryw” Słupsk
  4. Daniel Jarząb „Tęcza” Poznań
Osoba z kulą w ręku, po prawej stronie zapis gry
Zdzisław Koziej i zapis jego rekordowej gry

W rozgrywanym w piątek Grand Prix Polski zawodnicy walczyli o jak najwyższą sumę punktów z sześciu kolejnych gier. W kategorii B1 stawali przy torze pojedynczo, natomiast w pozostałych dwóch grupach dobierali się w pary i oddawali rzuty naprzemiennie. Dla wielu uczestników gra tyle razy z rzędu była czymś nowym, jednak widać było, że taka dawka bowlingu sprawia im radość. Rywalizacja nie stała może na najwyższym poziomie, ale byliśmy świadkami kilku spektakularnych wyników. Tego dnia największym zwycięzcą został bez wątpienia Zdzisław Koziej. Zawodnik „Hetmana” Lublin już od dłuższego czasu sygnalizował zamiar przekroczenia kolejnej granicy w wynikach – i dokonał tego podczas tegorocznego Grand Prix. Rozkręcał się z gry na grę, by w jednej z nich uzyskać 182 p. Cały jego występ był wyrównany, co dało łączny rezultat na poziomie 925 p. i średnią około 154 p., a to plasuje „Generała” na poziomie niejednego zawodnika z kategorii B2 albo B3. Jego 182 p. z jednej gry, jak też łączny wynik z sześciu gier – 925 p., to nowe rekordy Polski w kategorii B1 mężczyzn.

Walka w B2 rozegrała się tradycyjnie między Mieczysławem Kontrymowiczem i Stanisławem Stopierzyńskim. Obydwaj uzyskali ponad 1000 p., ale zwycięsko z rywalizacji znów wyszedł „Dziadek”, czyli Mietek. Słabszy wynik Stanisława Poświatowskiego pokazuje – z czym on sam się zgadza – że aby wrócić do rywalizacji na najwyższym poziomie, musi najpierw naprawić swój bark. W kategorii B3 o zwycięstwo bili się Władysław Szymański i Dominik Czyż („Warmia i Mazury” Olsztyn). Gry na poziomie średniej 170 p. pozwoliły obydwu zawodnikom uzyskać wynik ponad 1000 p. Ostatecznie o jedyne dwa punkty wygrał reprezentant łódzkiej „Omegi”.

Osoby z pucharami
Tegoroczni zdobywcy Pucharu Polski w bowlingu. Od lewej: Zofia Sarnacka, Cezary Dybiński, Karolina Rzepa, Danuta Odulińska, Zdzisław Koziej i Mieczysław Kontrymowicz

W B1 kobiet znów bardzo udany turniej zaliczyła Karolina Rzepa, która przy średniej z jednej gry na poziomie 111 p. zakończyła start z wynikiem 670 p. Katarzyna Świątek tym razem była trzecia, a tuż za podium uplasowały się jeszcze dwie reprezentantki „Łuczniczki” – jako czwarta Magdalena Rataj i piąta Renata Domin. Bydgoszczanki rozdzieliła na podium Grażyna Krysiak-Grabowska. Jasno widać, że w tej kategorii startowej prym wiodą reprezentantki „Łuczniczki” Bydgoszcz, które trenuje i którym asystuje Kazimierz Fiut. Trenerowi należą się podziękowania za wszelką pomoc okazywaną w trakcie zawodów.

Bardzo ciekawie wyglądała w tym roku rywalizacja w kategorii B2 kobiet. Dwie murowane faworytki – Jadwiga Rogacka i Danuta Odulińska – znalazły się poza podium. Niespodziewanie dla wielu wygrała Renata Socha, a tuż za nią uplasowała się Beata Chraścina z „Hetmana” Lublin. Obie zawodniczki dają wyraz temu, że zamierzają mocno konkurować z najlepszymi. Trzy kolejne miejsca zajęły już reprezentanki włocławskiego „Pionka”: na trzecim stopniu podium stanęła Katarzyna Majewska, a tuż za nią uplasowały się Jolanta Lewandowska i Jadwiga Rogacka, co potwierdza, że reprezentanci tego klubu wciąż tworzą czołówkę. Natomiast w kategorii B3 kobiet dużym zaskoczeniem może być dopiero piąta lokata Doroty Kurek. Za to dwa najwyższe miejsca na pudle nie powinny dziwić – po złoty medal sięgnęła Zofia Sarnacka, a po srebrny Jolanta Pazurkiewicz. Tym razem podium uzupełniła Marianna Dorociak, która już od pewnego czasu depcze po piętach najlepszym w swojej kategorii.

Grand Prix nie obyło się bez kilku niespodzianek, co tylko dodaje smaku rywalizacji. Wszyscy zawodnicy mogą być usatysfakcjonowani liczbą rozegranych gier, wielu z pewnością cieszy się z poprawy swoich wyników. Gracze czekają na możliwość ponownego spotkania na opolskiej kręgielni, która nadarzy się już w październiku.

Zwycięzcy Grand Prix Polski otrzymali puchary i medale, a triumfatorzy Pucharu Polski – puchary i nagrody rzeczowe. Organizację turniejów wsparł finansowo Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. Nagrody i puchary w Pucharze Polski współfinansował Samorząd Województwa Opolskiego.

 

Grand Prix Polski niewidomych i słabowidzących w bowlingu
12.08.2022 r., Opole

Tabela wyników - kobiety
Kobiety
Kategoria B1
1. Karolina Rzepa „Łuczniczka” Bydgoszcz 670 p.
2. Grażyna Krysiak-Grabowska        „Karolinka” Chorzów 477 p.
3. Katarzyna Świątek „Łuczniczka” Bydgoszcz 474 p.
Kategoria B2
1. Renata Socha  „Warmia i Mazury” Olsztyn 870 p.
2. Beata Chraścina „Hetman” Lublin 856 p.
3. Katarzyna Majewska  „Pionek” Włocławek     828 p.
Kategoria B3
1. Zofia Sarnacka „Warmia i Mazury” Olsztyn 969 p.
2. Jolanta Pazurkiewicz „Warmia i Mazury” Olsztyn 834 p.
3. Marianna Dorociak „Morena” Iława 828 p.
Tabela wyników - mężczyźni
Mężczyźni
Kategoria B1
1. Zdzisław Koziej „Hetman” LublinJ 925 p.
2. Mariusz Podpora „Syrenka” Warszawa 561 p.
3. Lesław Domin „Łuczniczka” Bydgoszcz 558 p.
Kategoria B2
1. Mieczysław Kontrymowicz „Warmia i Mazury” Olsztyn 1180 p.
2. Stanisław Stopierzyński „Warmia i Mazury” Olsztyn 1060 p.
3. Mariusz Kozyra  „Hetman” Lublin 934 p.
Kategoria B3
1. Władysław Szymański „Omega” Łódź 1023 p.
2. Dominik Czyż „Warmia i Mazury” Olsztyn 1021 p.
3. Zbigniew Wiśniewski „Warmia i Mazury” Olsztyn 951 p.

PUCHACZ

Do góry

Nie ma jak w Brzesku

Już po raz szesnasty zawodnicy z klubów Stowarzyszenia „Cross” przybyli do gościnnego Brzeska, aby rywalizować w ogólnopolskim turnieju w kręglach klasycznych. Po dwóch latach przerwy czas najwyższy było wrócić na czterotorową kręgielnię Brzeskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji.

Na turniej przyjechali zawodnicy z aż 19 klubów. Wielu z nich pamiętało, z jakim zaangażowaniem dyrektor Ośrodka Marek Dadaj, menadżer Waldemar Pytka oraz pracownicy kręgielni dbają o profesjonalne przygotowanie obiektu do turnieju i tworzą tu przyjazną, rodzinną atmosferę. Zawsze pomocni, dali nam odczuć, że osoby niewidome i słabowidzące są tu mile widziane. Ich postawa to wzór do naśladowania. Wszystkim brakowało jedynie Bogumiła Kulki, który zmarł w kwietniu 2021 r. To był pierwszy turniej bez Bogusia, naszego Honorowego Sędziego. Zawsze z nami był...

W dniach 18-21.08.2022 r. o miejsca na podium walczyło siedemdziesięciu zawodników. Nad prawidłowym przebiegiem rozgrywek czuwał zespół sędziowski pod przewodnictwem Agaty Curyło, a o całość organizacyjną dbał koordynator Kazimierz Curyło. System rozgrywek to 120 rzutów, po 30 na każdym z czterech torów. Był to turniej pełen niespodzianek, co potwierdza tylko, że w sporcie nie ma pewniaków.

Pierwsze zaskoczenie to zwycięstwo w kategorii B1 Barbary Szypuły. Zawodniczka klubu „KoMar” Piekary Śląskie zagrała 512 p. i pobiła swój rekord życiowy. Srebro, po niesamowitej grze, zdobyła Alicja Bury z „Syrenki” Warszawa. Jej rezultat to 439 p. Natomiast 405 p. i brąz wykulała Regina Szczypiorska, reprezentantka „Moreny” Iława.


Osoby z medalami i pucharami
Ceremonia medalowa w kategorii B1 kobiet

Kategoria B2 kobiet również dostarczyła sporo emocji. Złoto zdobyła Jadwiga Szamal z „Omegi” Łódź za wynik 648 p. W przypadku pozostałych dwóch miejsc o kolejności na podium zdecydowały minimalne różnice punktowe. Srebro wywalczyła powracająca po dłuższej nieobecności i zmianie kategorii Jolanta Krok-Sabaj z „Podkarpacia” Przemyśl, która zagrała 625 p. Wynik o dwa punkty niższy zapewnił brązowy medal debiutantce Karolinie Skirel z iławskiej „Moreny”. Rywalki nie mogły jednak do końca być pewne sukcesu, wystarczy powiedzieć, że zdobywczyni czwartego miejsca uzyskała 622 p., a piątego – 621 p. Godny zauważenia w tej kategorii jest także debiut Elżbiety Wancerz. Zawodniczka, po krótkim instruktażu asystenta, zdobyła 418 p. To niezły wynik jak na pierwszy start, klub „Debiut” Stąporków ma dobrze rokującą zawodniczkę.

U pań w B3 też dużo się działo. Zwyciężczynią została Irena Curyło z „Pogórza” Tarnów (687 p.), a drugie miejsce zajęła Elżbieta Ćwikła (649 p.). Wyjątkowo wyrównana
okazała się za to walka o trzecie miejsce. Dwie zawodniczki uzyskały po 626 p. i w takim przypadku decyduje zazwyczaj liczba „dziewiątek”. Tym razem i ta była jednakowa, więc dopiero „ósemki” rozstrzygnęły o wyniku rywalizacji między Eweliną Śmigecką i dawno niewidzianą na torach Elżbietą Koryciorz. Trzecie miejsce zajęła ostatecznie Ewelina Śmigecka z „Pionka” Włocławek.

Panowie w kat B1 uplasowali się na podium w kolejności: Jan Zięba – 608 p. („Debiut” Stąporków), Artur Woszuk, po znakomitej grze – 546 p. („Victoria” Białystok), Szczepan Polkowski – 532 p. („Morena” Iława).

W kategorii B2 zwyciężył – dzięki równej grze: 164, 164, 162, 161 – Wojciech Puchacz z „Atutu” Nysa, który uzyskał łącznie 651 p. Wynik o trzy punkty niższy dał drugie miejsce Ryszardowi Lewandowskiemu (648 p.) z „Pionka” Włocławek. Trzecie miejsce zajął Dariusz Pilipczuk z „Tęczy” Poznań. Darek zagrał pięknie na dwóch torach po 179 i 175, zapowiadał się więc rewelacyjny wynik. Niestety, na pozostałych coś poszło nie tak, szkoda. Miejsca trzecie, czwarte i piąte dzielił jeden punkt. Szczególne uznanie w tej kategorii należy się Mateuszowi Zapale z „Debiutu” Stąporków, który rozpoczyna dopiero zmagania sportowe na torach kręglarskich. Przełamywał swoje ograniczenia zdrowotne i walczył. Duże brawa!

Niespodziankę w kategorii B3 sprawił sobie Albert Sordyl („Pogórze” Tarnów), uzyskując najwyższy wynik na turnieju – 722 p. Po starcie wyznał, że starał się pamiętać o skupieniu podczas gry i nieliczeniu punktów. Drugie miejsce należało do Władysława Szymańskiego z „Omegi” Łódź. Władek wykulał 668 p. i zbił najwięcej „dziewiątek” – aż 14. Trzeci na podium Grzegorz Kanikuła („Hetman” Lublin) zagrał o jeden punkt mniej.

Tradycją brzeskiego turnieju są nagrody specjalne – Dziewiątkobójca i Najbardziej Rozrzutny, a także miniturniej Miksty Przyjaźni. W tej ostatniej rozgrywce zwyciężył w tym roku duet Irena Curyło i Jan Zieba.

Turniej przebiegał w doskonałej atmosferze, miło był patrzeć, jak nasi goście pomagają sobie i wzajemnie się wspierają. Jeśli trzeba było komuś podawać kulę w trakcie gry, natychmiast pojawiał się chętny, ktoś o pierwszej w nocy nie miał jak przyjechać z dworca – nie było sprawy, pojawiał się transport z kierowcą, należało kogoś gdzieś odprowadzić – żaden problem. Fantastyczni uczestnicy!

Imprezę można uznać za bardzo udaną także z perspektywy organizacyjnej. Początkowa liczba zgłoszeń do udziału w zawodach (prawie 90 osób) świadczy o tym, że turniej w Brzesku jest potrzebny i wyczekiwany. Później, co prawda, sporo osób zrezygnowało z przyjazdu z różnych powodów. Nad organizatorami zawisły czarne chmury, inflacja zrobiła swoje, ceny poszybowały w górę. Wszystkim było trudno poradzić sobie z tą sytuacją. Pojawił się nawet pomysł rezygnacji z organizowania imprezy, jednak koniec końców postanowiliśmy zawalczyć o nasze Brzesko. Udało się pozyskać dodatkowe środki i turniej się odbył. Mogliśmy liczyć na pomoc Wydziału Sportu Urzędu Miasta Tarnowa i dyrektora Marka Barana, który pomógł nam zorganizować fundusze, za co serdecznie dziękujemy.

Honorowy patronat nad brzeskim turniejem objęli: Marszałek Województwa Małopolskiego Witold Kozłowski, Starosta Tarnowski Roman Łucarz, Starosta Powiatu Brzeskiego Andrzej Potępa, Prezydent Miasta Tarnowa Roman Ciepiela, Burmistrz Miasta Brzeska Tomasz Latocha i Wójt Gminy Tarnów Grzegorz Kozioł.

Organizację zawodów dofinansowały: Ministerstwo Sportu i Turystyki, Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych, a także Urząd Miasta Tarnowa. Brzeski turniej dofinansowali jego Patroni, a ponadto Tarnowskie Wodociągi, Browar Okocim oraz klub „Pogórze” Tarnów. Dzięki naszym darczyńcom zawodnicy otrzymali puchary, medale, dyplomy oraz nagrody rzeczowe.

XVI Ogólnopolski Turniej Niewidomych i Słabowidzących w Kręglach Klasycznych w Brzesku to już historia, mamy nadzieję, że pozostawi miłe wspomnienia. Jeżeli będzie nam dane, spotkamy się tutaj znowu za rok.


XVI Ogólnopolski Turniej Niewidomych i Słabowidzących
w Kręglach Klasycznych
18-21.08.2022 r., Brzesko

Tabela wyników - kobiety
Kobiety
Kategoria B1
1. Barbara Szypuła „KoMar” Piekary Śląskie 512 p.
2. Alicja Bury „Syrenka” Warszawa 439 p.
3. Regina Szczypiorska „Morena” Iława 405 p.
Kategoria B2
1. Jadwiga Szamal „Omega” Łódź 648 p.
2. Jolanta Krok-Sabaj „Podkarpacie” Przemyśl 625 p
3. Karolina Skirel „Morena” Iława 623 p.
Kategoria B3
1. Irena Curyło „Pogórze” Tarnów 687 p.
2. Elżbieta Ćwikła „Warmia i Mazury” Olsztyn 649 p.
3. Ewelina Śmigecka „Pionek” Włocławek 626 p.
Tabela wyników - mężczyźni
Mężczyźni
Kategoria B1
1. Jan Zięba „Debiut” Stąporków 608 p.
2. Artur Woszuk „Victoria” Białystok      546 p.
3. Szczepan Polkowski „Morena” Iława 532 p.
Kategoria B2
1. Wojciech Puchacz „Atut” Nysa 651 p.
2. Ryszard Lewandowski „Pionek” Włocławek 648 p.
3. Dariusz Pilipczuk „Tęcza” Poznań 638 p.
Kategoria B3
1. Albert Sordyl „Pogórze” Tarnów 722 p.
2. Władysław Szymański „Omega” Łódź 668 p.
3. Grzegorz Kanikuła - „Hetman” Lublin 667 p.

Irena Curyło

Do góry

Radość żeglowania

Jak co roku niewidomi i słabowidzący miłośnicy spotkań z wiatrem i wodą wypłynęli na Jeziorak, aby w zgranej kompanii spędzić pod żaglami blisko dwa tygodnie naszego upalnego lata.

Bazą wypadową uczestników obozu, odbywającego się w terminie 13-25 lipca br., były Siemiany koło Iławy. Zanim żeglarze po raz pierwszy wypłynęli na jezioro, zostali podzieleni na załogi poszczególnych jachtów i w takim składzie pływali do końca. Należało też wcześniej mieć za sobą sprawy organizacyjne, więc najpierw nastąpiło zapoznanie z topografią obiektu, regulaminem obozu i jego programem, a także ogólnym porządkiem dnia. Skoro świt odbywał się rozruch poranny, więc na śniadanie o 8:30 nikt już nie mógł zaspać. Drugiego dnia pobytu sprawdzono umiejętności pływackie. Osoby nieumiejące pływać uczestniczyły w zajęciach żeglarskich w założonych na siebie kamizelkach ratunkowych. Codziennie zmieniające się wachty załogowe pomagały w sprawnej realizacji obozowego programu. Obiad i kolacja, w zależności od powrotów do portu, musiały być czasem przesunięte o pół godziny, bo działo się dużo. Zajęcia teoretyczne i praktyczne odbywały się na jachtach. Uczestnicy zawsze żeglowali całą flotyllą po wcześniej ustalonych trasach. Osoby niepełnosprawne kolejno stawały za sterem i próbowały swoich sił pod nadzorem sternika – instruktora. Każdy też prowadził jacht, wydając załodze odpowiednie komendy: do wyjścia z portu, do ożaglowania jachtu (przygotowanie do żeglugi), do zwrotów, podejścia do bojki i pomostu. Dystans i kierunek rejsu zależał w dużej mierze od warunków pogodowych, prognoz i kierunku wiatru. Podczas zajęć teoretycznych uczestnicy poznawali m.in. ogólną budowę jachtu i nazewnictwo jego części, takielunek i osprzęt, nazwy części kadłuba i wyposażenia jachtu mieczowego, zasady bezpieczeństwa na wodzie (prawo drogi i znaki wodne). Zajęcia praktyczne to: nauka poprawnego wykonywania podstawowych manewrów, dobijania i odejścia od kei, zasad nawigacji, stawiania żagli, sterowania nimi i ich zdejmowania, praktycznej umiejętności otaklowania jachtu. Uczestników zaznajamiano także z pracami bosmańskimi, buchtowaniem lin, utrzymywaniem klaru portowego i w czasie żeglugi oraz uczono, jak zachować się w przypadku alarmu „człowiek za burtą”. Kto tego jeszcze nie znał, próbował sił w robieniu węzłów cumowniczych, związów, zakończeń lin i węzła ratunkowego. Dużą uwagę przyciągnął pokaz używania pontonu ratunkowego.


Jachty na wodzie
Crossowicze halsują po Jezioraku

Żeglarzom nie brakowało również rozrywek. Bawili się świetnie w czasie chrztu nowych uczestników obozu. Do niewątpliwych atrakcji można zaliczyć możliwość pływania na desce typu SUP, ogniska, zabawę z zespołem szantowym w pobliskiej gospodzie oraz Festiwal nad Jeziorakiem. Zakątki, które udało się odwiedzić jachtami w tym roku, to Mały Gerczak i Duży Gerczak, wyspy Bukowiec i Wieprz, „Krupówki”, wyspa Zielona z półwyspem „Hawaje”, Czaplak, Gubławki i wiele innych. Dało się zauważyć bardzo dobrą integrację wszystkich załóg jachtowych i duże zaangażowanie doświadczonej kadry obozu w budowanie właściwej atmosfery wśród uczestników.

Obóz żeglarski 2022 mógł odbyć się dzięki dofinansowaniu przekazanemu przez Ministerstwo Sportu i Turystyki.

Jachty na wodzie stojące obok siebie
„Katamaran” z trzech jachtów

 

Klaudia Żelazowska

Do góry

Lekcje pod Wielką Krokwią

U podnóża polskich Tatr, w hotelu Fian w Zakopanem, w dniach 5-19.06.2022 r. zrealizowano ósmą edycję szkolenia dla osób niewidomych i słabowidzących z zakresu bowlingu sportowego.

Koordynatorem zadania, przewidzianego jako jedno z wielu w projekcie „Krok naprzód 2022”, był Kazimierz Curyło. Finansowanie zapewnił Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. Stowarzyszenie „Cross” m.in. poprzez szkolenia propaguje bowling jako dyscyplinę sportu dostępną dla osób z dysfunkcją narządu wzroku.

Nad realizacją założonego programu pracowała kadra szkoleniowców pod kierunkiem Witolda Panka. Program obejmował zajęcia praktyczne i teoretyczne. Osoby zainteresowane bowlingiem przyjechały z najodleglejszych zakątków Polski, by poznawać zasady gry i ćwiczyć technikę rzutów. Część z nich miała już styczność z tą dyscypliną sportu, ale było wiele takich, które nigdy wcześniej nie grały. Najlepszą do szkolenia grupą są właśnie nowicjusze, ponieważ nie mają złych nawyków, które długo i trudno się koryguje.

Podstawą zajęć praktycznych w kręgielni jest wcześniejsze poznanie zasad bezpieczeństwa. Jeśli się ich nie przestrzega, można łatwo doprowadzić do kontuzji. Pierwsze poczynania przy torach dały instruktorom pełny obraz umiejętności uczestników, co pozwoliło podzielić ich na grupy zgodnie ze stopniem zaawansowania i odpowiednio ustalić zakres treningu. Wszyscy byli zdyscyplinowani, punktualni, ambitni i z zaangażowaniem wykonywali polecenia instruktorów. Poznawali kolejno takie ważne elementy gry, jak: uchwyt kuli, wahadło, wypuszczanie kuli, prawidłowy rozbieg. Z każdym kolejnym treningiem widać było drobniutkie postępy, bo nie jest możliwe, aby w czasie dwóch tygodni perfekcyjnie nauczyć się grać. Mimo wszystko pierwszemu sprawdzianowi kontrolnemu towarzyszył spory stres. Uczestnicy bardzo się starali i walczyli z kręgielnią, kulą i... wykładowcami.


Osoby siedzące na sali
Trochę teorii na dobry początek szkolenia bowlingowego

Zajęcia teoretyczne obejmowały przede wszystkim budowę torów i ich smarowanie, rodzaje kul, zasady gry turniejowej, przepisy sędziowskie, regulaminy turniejowe, omówienie prawidłowego stroju do gry. Bowling ma też swoje niepisane zasady zachowania się. Uczestnicy żywo o wszystkim dyskutowali.

Jak na sportowców przystało, codziennie rano przed śniadaniem zwarta grupa wyruszała na godzinny spacer z kijkami nordicowymi. Kto nie maszerował, brał udział w porannej gimnastyce, gdzie zawsze uśmiechnięta instruktorka Ewa prowadziła ćwiczenia mające na celu przygotowanie uczestników do wyzwań czekających na nich w kręgielni.

Pod koniec szkolenia odbył się turniej, który dał instruktorom pełny obraz poczynionych postępów. Wszyscy otrzymali indywidualne zalecenia treningowe do przepracowania w macierzystych klubach. Objawiło się sporo talentów bowlingowych i czekamy teraz, by zdobyte umiejętności przełożyły się na wysokie wyniki na turniejach.

Dwa tygodnie szybko minęły i trzeba było opuścić gościnny hotel Fian, którego wspaniali właściciele i pracownicy stworzyli miły nastrój i doskonałe warunki pobytu. Panowała przyjazna atmosfera, uczestnicy chętnie sobie pomagali. Trudno było się rozstać i patrzeć, jak hotel pustoszeje. Trzyma nas nadzieja na kontynuację szkolenia w Zakopanem w przyszłym roku.

Serdecznie dziękujemy za udział!


 

Irena Curyło

Do góry

Coraz lepsi na stu polach

Warcaby należą do najpopularniejszych dyscyplin sportowych uprawianych przez osoby z dysfunkcją wzroku, dlatego w tym roku były tematem aż dwóch z dziesięciu szkoleń zaplanowanych w projekcie „Krok naprzód 2022”, jaki realizuje Stowarzyszenie „Cross”. Drugie z nich odbyło się w lipcu w Suwałkach.

Hotel Hańcza nad pięknym zalewem Arkadia jest już znany miłośnikom warcabów. W otoczeniu rozległych terenów zielonych w dniach 11-25.07.2022 r. zgłębiano tutaj tajniki tej strategicznej gry. Koordynatorem odpowiedzialnym za realizację zadania była Alicja Pogorzelska z klubu „Victoria” Białystok.

Szkolenie prowadzili znani i doświadczeni w Polskim Związku Warcabowym instruktorzy: Leszek Łysakowski, Sylwester Flisikowski, Arleta Flisikowska i Wacław Morgiewicz. Uczestników podzielono na cztery ośmioosobowe grupy, zależnie od poziomu posiadanych umiejętności gry, i przydzielono do poszczególnych instruktorów.

Grupy początkujące zaczynały od właściwego przygotowania warcabnicy, numeracji pól, prawidłowego poruszania się pionkami we wstępnej fazie gry oraz debiutów. W drugim tygodniu szkolenia uczestnicy z zainteresowaniem poznawali najprostsze zagadki, pułapki oraz kombinacje warcabowe. Grupa zaawansowana, dysponująca już sporą wiedzą, mająca licencje zawodnicze i kategorie rankingowe, zajmowała się rozwiązywaniem trudniejszych zadań, wyszukiwaniem pułapek w poszczególnych fazach gry oraz prawidłowym rozgrywaniem końcówek.


Grupa osób w niebieskich koszulkach
Pamiątkowa fotka uczestników szkolenia, wielbicieli warcabów

Instruktorzy przeprowadzili w swoich grupach symultanę. Zawodnicy zapisywali jej przebieg, a następnie każda partia była analizowana, aby wychwycić popełnione błędy. Na koniec szkolenia dało się zauważyć spore postępy w grze wielu zawodników. Będzie je z pewnością widać w najbliższych turniejach.

W chwilach wolnych od poznawania tajników gry uczestnicy korzystali z pięknej, letniej pogody. Spacerowali wokół zalewu nad brzegami malowniczej Czarnej Hańczy, ćwiczyli na przyrządach gimnastycznych w siłowni pod chmurką. Dużym zainteresowaniem cieszyła się również gimnastyka poranna, podczas której niemała grupa uczestników gromadziła energię na cały dzień, by z ochotą spożytkować ją później podczas nauki gry w warcaby.

Uprawianie warcabów to same korzyści dla umysłu. Rozwija logiczne i strategiczne myślenie, trenuje pamięć, poprawia koncentrację i wyobraźnię przestrzenną, podzielność uwagi, uczy zdrowej rywalizacji, przegrywania z honorem i cierpliwego dążeniu do celu. A poza wszystkim to gra towarzyska, dostarczająca wielu emocji oraz okazji do miłego spędzania czasu.


 

Alicja Poborzelska

Do góry

Połknąć bakcyla królowej sportu

Lekką atletykę można uprawiać w każdym wieku. Tę tezę potwierdzą zapewne i ci początkujący, i ci bardziej doświadczeni sportowcy, którzy na początku lipca bieżącego roku spotkali się w Karkonoszach, gdzie odbywał się ogólnopolski obóz lekkoatletyczny Stowarzyszenia „Cross”, przewidziany w projekcie „Krok naprzód 2022”.

W dniach 29.06-13.07.2022 r. na obozie w Boguszowie-Gorcach przebywało 32 uczestników z dysfunkcją wzroku i ich asystenci. Od strony sportowej zajmowało się nimi czterech instruktorów. Każdy z nich miał pod opieką osiem osób. Zajęcia odbywały się na pobliskim stadionie OSIR-u, a kiedy padało – w sali gimnastycznej hotelu Piotr, w którym wszyscy mieszkali. Oprócz elementów lekkiej atletyki uczestnicy mogli popróbować showdowna, kręgli, bowlingu, chodu sportowego i aqua aerobicu. Zajęcia w hotelowym basenie miały charakter odnowy biologicznej. Do dyspozycji były też minisiłownia, jacuzzi i sauna.

Przenosiny w nowe miejsce

Żeby wszystko zagrało, potrzeba dobrej organizacji.

– To przede wszystkim kwestia wyboru miejsca, bo to nie może być byle jaki ośrodek – mówi Georgina Myler, wiceprezeska „Łuczniczki” Bydgoszcz odpowiedzialna za przygotowanie szkolenia. – Musi być odpowiednia infrastruktura i ciekawa do wykorzystania okolica. Wokół Boguszowa-Gorców są fajne trasy i do pieszych wycieczek, i do trenowania biegów. Mieliśmy też do dyspozycji stadion miejscowego OSiR-u, to duży plus dla osób niewidomych i ich opiekunów.

Wcześniej przez wiele lat takie obozy odbywały się w Szklarskiej Porębie.

– W tym roku zmieniliśmy miejsce, potrzebowaliśmy nowych wyzwań, nowych tras, nowego otoczenia. Bardzo ważne, że tu mieliśmy doskonałe warunki do regeneracji po treningach. W trakcie zajęć korzystaliśmy z mat i różnego rodzaju pomocy, które przywieźli instruktorzy, oni też opracowali tematy do przerobienia. Uczestników można by podzielić na dwie kategorie: jedna, to ci na podstawowym poziomie, druga – bardziej zaawansowani. W każdej byli niewidomi i słabiej widzący, dlatego nieodzowni okazali się asystenci. Bywało, że po zajęciach instruktorzy pracowali z uczestnikami indywidualnie. W tym środowisku to jest normalne – wyjaśnia Georgina Myler.


Żeby wszystko działało jak trzeba

Jednym z instruktorów był Tomasz Chmurzyński, trener sekcji biegowej w „Łuczniczce” Bydgoszcz i w Stowarzyszeniu „Cross”.

– Przede wszystkim chciałem, aby moi podopieczni spojrzeli na siebie jak na zbiór elementów. Niektóre z nich pracują poprawnie, inne źle, a część nigdy nie była uruchamiana. Obóz nie jest po to, żeby podnieść poziom sportowy, tylko żeby wyeliminować te słabe strony. Od podstawowego szkolenia
są trenerzy w sekcjach klubowych. Ja bardziej skupiałem się na brakach, na uzmysłowieniu tym osobom, w jakim miejscu są i na wskazaniu ścieżki do eliminacji błędów – mówi trener.


Osoby ćwiczące na trawie
Trening ogólnorozwojowy boso na trawie

W jakiej kondycji zaczynali szkolenie i nad czym pracowali uczestnicy?

– Trudno jest porównywać jedną osobę do drugiej. Mówimy tu o dysfunkcjach wynikających z trybu życia czy nawet uprawiania sportu, ale w niewłaściwy sposób. Musieliśmy najpierw sprawdzić, jaka jest ich motoryka, przygotowanie kondycyjne i dopiero wtedy mogliśmy dostosować program pod grupy. Było ich cztery. Zestawiliśmy je tak, żeby osoby na wyższym poziomie sportowym albo bardziej sprawne nie trenowały z tymi, które umieją mniej. Ci drudzy i tak nie wykonaliby części ćwiczeń, a jeszcze mogliby się zniechęcić, a lepiej też jakiegoś ćwiczenia nie zrobić, niż zrobić byle jak – wyjaśnia Tomasz Chmurzyński.

Osoby ćwiczące na trawie
Rozciąganie po biegach

Zajęcia odbywały się na stadionie i w sali. Uczestnikom bardziej chyba odpowiadało świeże powietrze.

– Sala się przydała, bo kilka razy popadało. Ale trening na powietrzu daje więcej możliwości – tłumaczy trener. – Część zajęć na stadionie robiliśmy na murawie, bez obuwia, aby pobudzić pracę stóp, stawów skokowych. Te okolice są przez osoby niewidome i słabowidzące bardzo zaniedbywane. Ludzie niepoprawnie chodzą, mięśnie stóp i łydek są mało aktywne. Kiedy jedna grupa pracowała na stadionie, to druga w sali na matach. Tu ćwiczenia były bardziej wyspecjalizowane, pod zawodnika. Poza tym mieliśmy wokół góry. Pójście w teren w takich okolicznościach przyrody daje możliwość budowania naturalnej motoryki i tego, czego w domu nie da się wypracować – podsumowuje Tomasz Chmurzyński.

Osoby ćwiczące na sali
Ćwiczenia w asyście trenera
Wszechstronna jak Ewa

Niewidoma 32-letnia Ewa Pochwat pochodzi spod Jasnej Góry. Jest zawodniczką klubu „Jutrzenka” Częstochowa. Wcześniej startowała w barwach „Startu”, do „Crossu” dołączyła niedawno i bardzo to sobie chwali. Miała już wiele okazji, by uczestniczyć w crossowskich imprezach.

– Sport uprawiam od gimnazjum, biegałam na 800 metrów, skakałam w dal. Po szkole podjęłam pracę i nie miałam czasu na sport, ale ostatnio znów do niego wróciłam. Zimą zajęłam się narciarstwem biegowym, nawet nieźle mi idzie, bo dostałam powołanie do kadry Polski. Z „Crossu” byłam na obozie w Kościelisku, potem startowałam w zawodach w Zakopanem, w zawodach biathlonowych w Przemyślu.

Ewa jest wszechstronna. Uprawia narciarstwo zjazdowe, nordic walking, showdown, narciarstwo wodne i bieganie. Próbowała też sił w kolarstwie tandemowym. Dla przyjemności pływa. Za sobą ma starty w mistrzostwach Polski, wielokrotnie stawała na podium w różnych zawodach. Lubi biegać, jej ulubionym dystansem jest 5 kilometrów. Raz pobiegła nawet 19 kilometrów – w ramach akcji charytatywnej na rzecz chorego chłopca. Ten rekordowy dla siebie dystans przebiegła w dwie godziny.

A co dał jej obóz w Boguszowie-Gorcach?

– Te wszystkie ćwiczenia już kiedyś przerabiałam, ale w biegach zawsze miałam kłopot z krokiem, z odpowiednim ułożeniem stóp. Trener Chmurzyński to teraz korygował. Bardzo mi się podobały ćwiczenia rozciągające. Mam tylko pozytywne odczucia po tym obozie. Jestem zadowolona, miejsce super, do tego stadion i wiele fajnych tras do biegania. O jedzeniu i odnowie biologicznej nie wspomnę, wszystko na plus. W imprezach „Crossu” biorę udział od niedawna, ale bardzo mi się podobają i z każdej coś wynoszę, nabieram doświadczenia.

Ewa jest też kibicem sportowym. W trakcie obozu w Karkonoszach obejrzała cztery mecze naszych siatkarzy grających w Lidze Narodów. Z uwagi na coraz bardziej pogarszający się wzrok zmagania siatkarzy oglądała, siedząc przed samym telewizorem.

– Wadę wzroku mam od urodzenia, to choroba genetyczna. W przedszkolu i w szkole lepiej widziałam, ale już wtedy nosiłam okulary z grubymi szkłami. Teraz przez jaskrę zanika mi nerw wzrokowy. Mam zaćmę, oczopląs, urodziłam się bez tęczówek i przez to mam światłowstręt. Na jedno oko nie widzę, na drugie widzę z metra, półtora – opowiada o sobie sportsmenka z Częstochowy.

Mimo tak poważnej wady wzroku trenuje dwa razy w tygodniu, różne sporty. Jej marzeniem jest start w paraolimpiadzie.

Nigdy nie jest za późno

Słabowidząca 59-letnia Hanna Pawłowska od wielu, wielu lat mieszka w Pile. Ale ponieważ urodziła się w Bydgoszczy i często odwiedza tu rodzinę, należy do „Łuczniczki”. Ma dorosłego syna, Sebastiana, który jest niepełnosprawny i od lat porusza się na wózku. Mimo że w jakimś stopniu jest samodzielny, to jednak potrzebuje stałej opieki. A to sprawia, że Hanna rzadko ma możliwość uczestniczenia w imprezach „Łuczniczki”. Na wyjazd do Boguszowa-
 -Gorców znalazła jednak czas. Na co dzień jej pasją jest nordic walking, ale uważa, że taki lekkoatletyczny obóz szkoleniowy był jej niezwykle potrzebny.

– Bardzo mi się podobały zajęcia z Tomaszem Chmurzyńskim. Lubię konkrety, a instruktor nie tracił czasu na opowieści z zielonego lasu. To robimy, to robimy – i nie ma gadania. Bywał w pewnych momentach dosadny i kogoś mogło to razić, ale jeżeli to wszystko, co przerabialiśmy, ma mi pomóc od strony fizycznej, wzmocnić ciało, to jestem za. Dyscyplina na zajęciach jest potrzebna, bo inaczej każdy robiłby co chce. Wiadomo, człowiek jest leniwy i musi być ktoś, kto egzekwuje pewne rzeczy. Żeby nie tracić swojego i czyjegoś czasu. Po to przyjechaliśmy na obóz, żeby z niego coś pozytywnego wynieść. Z dnia na dzień coraz bardziej się wciągałam, mogłabym tak co miesiąc przyjeżdżać. To duży plus, że była odnowa biologiczna. Co innego prysznic po zajęciach i koniec, a co innego sauna i basen, ćwiczenia w wodzie. Teraz człowiek wie, gdzie ma braki, co może poprawić. Mam świadomość, że mimo swojego wieku powinnam się ruszać.

Hanna z uśmiechem wspomina komendy instruktora: „przyjmujemy pozycję zdechłego robala”, „leżycie jak parówka bez flaka”, „stoicie jak widły w gnoju”. Takie bon moty krążyły wśród uczestników obozu. Niektórzy wspominali je jeszcze w pociągu, w drodze powrotnej do domu.

Osoby ćwiczące na sali
Osoby ćwiczące na sali Ćwiczenia w asyście trenera
Rehabilitacja poprzez sport

Szkolenie w Boguszowie-Gorcach koordynował Krzysztof Badowski, dyrektor „Łuczniczki” Bydgoszcz i wiceprezes Stowarzyszenia „Cross”. W jego gestii jest opieka nad sekcją biegową i lekkoatletyczną.

– Ważna była zmiana lokalizacji szkolenia. Warunki pobytu, odżywianie, treningi, odnowa biologiczna – to wszystko ma znaczenie dla dobrego samopoczucia uczestników. Bardzo ważne, żeby nasi beneficjenci, adepci lekkiej atletyki, poznali nie tylko podstawy treningu, ale też rolę regeneracji po sportowym wysiłku – podkreśla koordynator. – Uczestnikami byli ludzie na różnym etapie życia, z różnym bagażem doświadczeń, poczynając od dwudziestokilkulatków, a kończąc na prawie sześćdziesięciolatkach. Zgodnie z projektem uczestnicy mieli zapoznać się z lekką atletyką i wziąć z niej jak najwięcej dla siebie. Przecież jej podstawy są punktem wyjścia do uprawiania wszystkich innych sportów.

Wiceprezes jest zadowolony z realizacji szkolenia. Uczestnicy dostali spory zastrzyk wiedzy.

– Co z nią zrobią, to już ich sprawa. Ale po zaangażowaniu i zachowaniu na treningach mogę przypuszczać, że niektórzy już złapali bakcyla królowej sportu – uważa Krzysztof Badowski.

Czy po takim obozie, wspartym późniejszymi treningami, ktoś może się wybić?

– W środowisku osób niewidomych i słabowidzących, w ogóle osób niepełnosprawnych, bardzo trudno o ten wyższy poziom. Po takim szkoleniu jak jedna osoba się wyróżni, zaistnieje, to już jest sukces. Te działania są potrzebne, żeby pokazać środowisku, że mamy również taką propozycję. I jest to forma rehabilitacji poprzez sport – dodaje koordynator obozu.

Szkolenie lekkoatletyczne zorganizowane w ramach projektu „Krok naprzód 2022” dofinansował Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.

 

Fabio

Do góry

Po wiedzę? Do Sękocina!

Od wynalezienia tradycyjnego telefonu minie niedługo 150 lat. Telefonia komórkowa towarzyszy nam zaledwie lat 20, a jednak w tym dosyć krótkim czasie dokonał się w niej ogromny postęp. Dzisiejsze komórki mało przypominają te z początku wieku. Bardzo zmieniły się także komputery. Wraz z nowymi technologiami rozwijają się narzędzia teleinformatyczne, które wspierają niewidomych i słabowidzących użytkowników. Ten postęp wymusza

Na początku wszyscy, także osoby niewidome i słabowidzące, używali telefonów z fizycznymi przyciskami. Rozwój technologii wyparł tego typu urządzenia z rynku, zastąpiły je telefony dotykowe. Dla dużej części użytkowników z dysfunkcją wzroku stało się to utrapieniem. Temat nie jest błahy, bo na świecie problemy ze wzrokiem ma aż 285 milionów osób, z czego 32 miliony to niewidomi. Mniejsze lub większe kłopoty z widzeniem mają aż 2 miliony Polek i Polaków.

Na szczęście jednak zarówno telefony, jak i komputery stały się urządzeniami powszechnie używanymi w pracy, szkole czy po prostu dla rozrywki. Są przydatne dla wszystkich, dla osób niewidomych i słabowidzących także, jeśli nie bardziej.

Osoby z dysfunkcją wzroku muszą zaakceptować zmiany technologiczne i przystosować się do nowych wyzwań. Aby im to ułatwić, Stowarzyszenie „Cross” i powiązane z nim kluby organizują kursy i szkolenia z zakresu obsługi smartfonów i komputerów. Już w 2018 i 2019 roku miały miejsce szkolenia „Smartfon i komputer dla każdego”. Obecnie również klub „Victoria” Białystok zajął się tym tematem i prowadzi kursy „Komputer dla każdego” oraz „Smartfon dla każdego”. W obu będzie uczestniczyć łącznie 80 osób. Szkolenie z zakresu obsługi smartfona zorganizowano w partnerstwie z Fundacją ZKF „Olimp”. Oba kursy współfinansuje Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych w ramach konkursu „Sięgamy po sukces”. Przygotowanie i przeprowadzenie szkoleń koordynują Wacław Morgiewicz i Adam Dzitkowski z „Victorii” Białystok.

Grupa osób
TUczestnicy szkolenia zapoznają się ze smartfonami

Uczestnicy mieszkają w hotelu Groman w Sękocinie Starym pod Warszawą. Zajęcia wystartowały w czerwcu 2022 i trwać będą do marca 2023 r. Instruktorzy to osoby z długoletnim doświadczeniem. Z dużym zaangażowaniem pomagają uczącym się podnieść umiejętności komunikowania się i zdobywania informacji za pośrednictwem nowoczesnej telefonii i komputerów, a tym samym sprawić, że osoby te staną się bardziej samodzielne.


Grupa osób na sali z telefonami
Praca w grupie to również okazja do wymiany doświadczeń i dzielenia się wiedzą

Program szkolenia komputerowego obejmuje: podstawy obsługi sprzętu z wykorzystaniem programów udźwiękawiających oraz wspomagających czytanie z ekranu, podstawy poruszania się po systemie operacyjnym z wykorzystaniem klawiatury, pracę z edytorem tekstu, obsługę przeglądarek internetowych i poczty elektronicznej. Uczestnicy nauczą się wyszukiwać informacje w internecie, organizować swoje pliki, a także samodzielnie dostosować programy udźwiękawiające do swoich potrzeb.

Osoby wymagające pomocy przy nauce obsługi smartfona oprócz podstaw, takich jak nawigacja po systemach iOS czy Android, poznają możliwości wbudowanych ułatwień dostępu – powiększania obrazu i udźwiękowienia. Szkolenie dotyczy także stosunkowo nowych zastosowań telefonu komórkowego, czyli wyszukiwania i kupowania biletów, używania nawigacji, korzystania z portali społecznościowych, robienia zakupów przez internet. Bardziej zaawansowani uczestnicy również się nie nudzą, bo wprawiają się w obsłudze innych ciekawych aplikacji, np. służących do rozpoznawania roślin czy ptasich głosów.

Na szkolenia zgłosiło się więcej osób chętnych, niż było miejsc w projekcie. To najlepiej pokazuje, jak bardzo takie zajęcia są potrzebne. Na szczęście nasze projekty złożone w konkursach zostały wysoko ocenione przez PFRON.

 

Alicja Pogorzelska

Do góry

„Pionek” od 20 lat w grze

Historia włocławskiego klubu, który już od ponad dwóch dekad związany jest ze Stowarzyszeniem „Cross”, oficjalnie zaczęła się 21 lutego 2002 roku. Tego dnia Michał Ziółkowski i śp. Władysława Seklecka zarejestrowali w KRS Włocławsko- Płocki Klub Sportowy „Pionek”. Jak podpowiada nazwa, główna jego aktywność skupiała się wówczas na sekcji warcabowej i szachowej. Do dziś zmieniło się bardzo wiele.

Zanim jednak klub został zarejestrowany, działał nieformalnie od połowy lat dziewięćdziesiątych. Inicjatorem jego powstania był Andrzej Tarlach, przewodniczący Zarządu Okręgu Włocławsko-Płockiego PZN. W bieżącym roku obok jubileuszu dwudziestolecia rejestracji przypada jeszcze jedna rocznica. Po 10 latach od daty wpisu Klub został reaktywowany i zmienił nazwę na Włocławski Klub Sportowy „Pionek”. Walne Zebranie wybrało nowe władze, a przewodniczącą została Agnieszka Kozłowska. Jednym z pierwszych osiągnięć nowego zarządu było uzyskanie w maju 2012 roku statusu organizacji pożytku publicznego.

Kolejną ważną datą w dziejach „Pionka” jest 10 stycznia 2014 roku, kiedy to odbyło się nadzwyczajne Walne Zebranie członków. Do Klubu dołączyli wtedy zawodnicy z Brodnicy i okolic. W ślad za tym poszła ponowna zmiana nazwy, tym razem na Włocławsko-Brodnicki Klub Sportowy Niewidomych i Słabowidzących „Pionek”, a funkcję prezeski powierzono Grażynie Woźniak. Podczas wyborów, które odbywały się w latach 2018 i 2022, jej kandydatura za każdym razem była jednomyślnie przegłosowywana na kolejną kadencję. Pani prezes jest także doceniana w Stowarzyszeniu „Cross”, gdzie zasiada w Radzie Krajowej. Od ośmiu lat pełni także funkcję przewodniczącej komisji rewizyjnej w ZKF „Olimp”. A najważniejsze, że pod jej skrzydłami nasz Klub cały czas się rozwija.

Osoby grające w bowling
Pionek na torach

Obecny stan liczebny „Pionka” to 58 członków. Do pomocy w obowiązkach Grażyna Woźniak ma podwójne wsparcie: Jolantę Lewandowską i Jadwigę Rogacką. To zarazem wiceprzewodniczące zarządu, jak i najbardziej utytułowane zawodniczki. Wśród aktywnie działających sekcji znajdziemy: bowlingową, kajakarską, kręgli klasycznych, nordic walkingu, warcabów stupolowych oraz strzelecką (strzelectwo laserowe i pneumatyczne). Największe osiągnięcia „Pionków” z Włocławka to, oprócz wielu tytułów mistrza Polski, także medale mistrzostw Europy w kręglach i bowlingu oraz trofea z mistrzostw świata w bowlingu. Członkowie Klubu należą do kadry narodowej w obu tych dyscyplinach. Reprezentantów naszego jubilata można także znaleźć wśród medalistów w kajakarstwie, a ostatnio również w strzelectwie pneumatycznym i laserowym.

Działalność statutowa Klubu nie skupia się tylko na jego członkach, lecz również na dzieciach, młodzieży, seniorach i osobach z innymi niepełnosprawnościami. Możemy pochwalić się realizacją w latach 2013–2021 chociażby takich zadań, jak:

  • osiem edycji rodzinnych zawodów „Włocławek – kręgle od lat 5 do 105” dla około 500 osób;
  • turnieje bowlingowe dla osób z niepełnosprawnością, zorganizowane we współpracy z Wydziałem Zdrowia UM Włocławek i Urzędem Marszałkowskim Województwa Kujawsko-Pomorskiego;
  • szkolenia asystentów sportowych osób niewidomych;
  • kręglarskie i bowlingowe imprezy sportowe dla osób z niepełnosprawnością;
  • zajęcia dla dzieci w ramach „Szkółki bowlingowej”; przez 9 lat odbyło się 180 spotkań, każdorazowo dla 20 dzieci;
  • projekt „Niewidomy, ale aktywny” dla ponad 200 osób, realizowany w latach 2015-2021;
  • projekt „Aktywni od lat 5 do 105”, realizowany we współpracy z Fundacją ANWIL; w trzech edycjach wzięło udział 850 dzieci, osób starszych i niepełnosprawnych;
  • cztery edycje mistrzostw województwa kujawsko-pomorskiego osób niewidomych i słabowidzących w bowlingu oraz w kręglach klasycznych – każdorazowo dla 35 osób;
  • pięć ogólnopolskich turniejów bowlingowych dla osób niewidomych i słabowidzących, organizowanych od 2018 roku ze Stowarzyszeniem „Cross”.

W bieżącym roku także planowana jest kontynuacja większości tych imprez, są one już niejako na stałe wpisane w preliminarz instytucji, które je wspierają.

Poprosiłam prezes Grażynę Woźniak o parę zdań na temat jej pracy społecznej na rzecz „Pionka” Włocławek.

Grupa osób w klubowych dresach
Prezes Grażyna Woźniak ze swoimi „Pionkami”

– Pełniła Pani w swoim życiu wiele funkcji kierowniczych, a od ośmiu lat stoi Pani na czele klubu sportowego. Członkowie „Pionka” mówią, że Pani Prezes jest jednocześnie ich asystentką, przewodniczką, matką, siostrą i przyjaciółką. Czy przez te lata były kryzysy, czy była Pani zniechęcona do pracy społecznej? I proszę zdradzić: co daje motywację do kontynuowania tej misji?

– Przez niemal całe życie pomagałam osobom niepełnosprawnym. Przez 25 lat pracowałam w spółdzielni inwalidów, więc gdy w 2014 roku poproszono mnie o pomoc w prowadzeniu klubu sportowego, nie odmówiłam. Mimo oczywistych obaw, jakie miewa każdy prowadzący organizację, nie miałam wątpliwości, że to, co robię, jest potrzebne i pożyteczne. W tych działaniach nie jestem sama, bo dużym wsparciem służą mi wiceprezeski: Jolanta Lewandowska i Jadwiga Rogacka. Razem tworzymy świetny, uzupełniający się zespół. Mam plany i wizję na rozwój Klubu, pozyskiwanie sponsorów, ulepszanie projektów, które realizujemy. „Pionka” faktycznie traktuję jak moje trzecie dziecko. Myślę, że dlatego jestem tak zaangażowana w tę pracę społeczną, a przede wszystkim – kocham to, co robię.

-– Życzmy więc sobie, by wspólne pasje pozwoliły „Pionkowi” i Pani Prezes krzewić sport przez co najmniej kolejne 20 lat!

 

Jadwiga Rogacka

Do góry

Pamięci Tadeusza Lipskiego

8 sierpnia 2022 r. w 78. roku życia zmarł w Lublinie Tadeusz Lipski – członek Stowarzyszenia „Cross”, szachista z mistrzowskim tytułem. W latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych ubiegłego wieku należał do czołówki polskich szachistów, był pięciokrotnym finalistą indywidualnych mistrzostw Polski. Grał w wysoko notowanych polskich klubach, takich jak „Start” Lublin i „Avia” Świdnik, w barwach których ośmiokrotnie zdobywał medale drużynowych mistrzostw Polski, w tym trzy złote (1966, 1971, 1982). Pięciokrotnie stawał na podium drużynowych mistrzostw Polski w szachach błyskawicznych, w tym raz ze złotym medalem (1966). W 1976 roku zwyciężył w międzynarodowym turnieju szachowym w Białymstoku, zaś trzy lata później wygrał międzynarodowy turniej w Budapeszcie. W 2002 roku zdobył w Rowach tytuł mistrza Polski weteranów, a w 2008 zwyciężył wśród weteranów w turnieju memoriałowym Akiby Rubinsteina w Polanicy-Zdroju. W 2003 roku reprezentował Polskę na rozegranej w Białowieży IV Światowej Olimpiadzie Szachowej IPCA (Międzynarodowego Szachowego Stowarzyszenia Osób Niepełnosprawnych Narządu Ruchu), a w 2005 roku na 5. szachowych mistrzostwach Europy osób niepełnosprawnych, rozegranych w Wiśle. W finale mistrzostw Polski niewidomych i słabowidzących w Wągrowcu w 2008 roku zajął 6. miejsce. Grał i zwyciężał w niezliczonych turniejach szachowych przeróżnej rangi, ponieważ szachy były największą pasją Jego życia. Najwyższy ranking w karierze osiągnął w 1980 roku i z wynikiem 2330 p. znalazł się na 37. pozycji wśród polskich szachistów. Zaliczał się do najwybitniejszych szachistów Stowarzyszenia „Cross”. Reprezentował klub „Ikar” Lublin.


Osoba przy szachowsnicy
Tadeusz Lipski na mistrzostwach Polski niewidomych i słabowidzących, Bydgoszcz 2014 r. Fot. Ulrich Jahr

Kochał królewską grę z bezgranicznym oddaniem, ale i z wzajemnością. Nie był klasykiem, ale w dobrym znaczeniu. Jego szachy były niezwykle oryginalne i atrakcyjne. Grał z sukcesem mniej znane debiuty i warianty, takie chociażby jak gambit łotewski czy debiut Weresowa, wnosząc w nie swoje własne pomysły i modyfikacje. Miał zawsze w zanadrzu repertuar nietuzinkowych zagrań i nietypowych ripost szachowych, którymi zaskakiwał przeciwników, a jednocześnie czarował pięknem szachowej wirtuozerii. Tadeusz był osobą powszechnie cenioną i lubianą za przyjacielski stosunek do otoczenia oraz pogodne usposobienie. Miał ten szlachetny capablankowski dystans do szachów i nieodzowną u prawdziwych graczy powściągliwość emocjonalną. Był człowiekiem bardzo inteligentnym, szalenie oczytanym, z zacięciem humanistycznym i wielkim poczuciem humoru. Znane i przywoływane są wśród szachistów Jego prześmieszne powiedzonka, subtelne aforyzmy, abstrakcyjne kalambury, przeważnie związane z szachami i szachistami, choć nie tylko. Kolegom od szachów nadawał zabawne pseudonimy, z humorem celujące w cechy ich charakteru. Był to, żeby posłużyć się tytułem dzieła noblisty, nasz Sztukmistrz z Lublina. Odszedł tam, gdzie gra teraz w swe ukochane szachy, może z Capablanką i Rubinsteinem?...

Cześć Jego pamięci!

Śp. Tadeusz Lipski pochowany został na cmentarzu komunalnym na Majdanku w Lublinie. W ostatniej drodze towarzyszyli Mu lubelscy i crossowscy koledzy szachiści.

Partie Tadeusza Lipskiego

Nawiązując do wspomnienia o śp. Tadeuszu Lipskim, prezentujemy analizę wybranych zwycięskich partii tego utytułowanego polskiego szachisty, który przez szereg lat rywalizował również w turniejach osób z dysfunkcją wzroku.

Debiut Pirca
T.
Lipski – A. Filipowicz
IMP, Bydgoszcz 1976

1.e4 d6 2.d4 Sf6 3.Sc3 g6 4.Gg5 Gg7 5.f4 h6 W podręcznikach debiutowych proponowany jest wariant 5...0–0 6.e5 Sfd7 7.Sf3 f6 8.Gc4+ Kh8 9.exf6 exf6 10.Gh4 Sb6 11.Gd3 He8+ 12.Kf2 Hf7 13.We1 Sc6 14.Kg1 z wyrównanymi szansami (Contin – Epelboin, Mar del Plata 2008) 6.Gh4 c5?! Solidniejsze było 6...0–0 7.e5 Sg4!? 7.e5! Sh5 Po 7...dxe5 8.dxe5 Sfd7 9.e6!? fxe6 10.Hg4 czarne miały problemy 8.dxc5 Sxf4 Wątpliwe było 8…dxe5 9.Hxd8+ Kxd8 10.fxe5 Gxe5 11.0-0-0+, ale zasługiwało na uwagę w stylu gambitowym 8...Sc6 9.exd6 Gxc3+ 10.bxc3 Ha5 11.Hd2 0–0!? i ewentualne 12.dxe7?! Sxe7 13.Gxe7?! We8 dawało czarnym silny atak 9.exd6 g5 10.Gf2 Sc6 (10...0–0!?) 11.Hd2 0–0 12.0–0–0 exd6 W powstałej pozycji z różnostronnymi roszadami białe mają większe szanse na atak na króla 13.h4 Obiektywnie lepsze było 13.g3 Sg6 14.cxd6, ale białe chcą jak najszybciej otworzyć linie do natarcia 13...Ha5?! Lepsze 13...dxc5 z nadzieją na wymianę hetmanów i przejście do końcówki, np. 14.hxg5 Hxd2+ 15.Wxd2 hxg5 16.Gxc5 We8 14.hxg5 hxg5 15.g3 Sb4?


 

Po tym ruchu pozycja czarnych z trudnej staje się przegrana. Konieczne było 15…Sg6 16.cxd6 Gg4 lub 15...Gxc3 16.Hxc3 Hxc3 17.bxc3 Sg6 18.Wxd6 Sge5 z szansami na ratunek 16.Gd4! Gg4 Po 16...Sxa2+ 17.Sxa2 Hxd2+ (17...Hxa2 18.Hh2!) 18.Wxd2 Gxd4 19.Wxd4 dxc5 20.Wd6 Se6 21.Sf3 czarne nie miały rekompensaty za figurę 17.Gc4 dxc5 18.Gxg7 Kxg7 19.gxf4 Gxd1 20.Hxd1 Sytuacja na szachownicy się uspokoiła. Białe zostały z przewagą materialną i pozycyjną. Grozi 21.Hh5 20...Wh8 21.Sh3 Hd8 22.Hg4 Wygrana końcówka powstawała po 22.Sxg5 Hxd1+ 23.Wxd1, ale białe chcą zakończyć grę matowym atakiem 22...Wh4 23.Hg3 He7 24.Wg1 We8 25.Sxg5 Wg4 26.Se6+ Wieżę można było zabić 26.Hxg4 He3+ 27.Kb1 He1+?
28.Wxe1 Wxe1+ 29.Sd1, ale białe, prawdopodobnie w niedoczasie, wybierają wymianę hetmanów i spokojniejszą drogę do celu 26...Hxe6 27.Hxg4+ Hxg4 28.Wxg4+ Kf6 29.Wg5 We1+ 30.Kd2 1–0

Pionem hetmańskim
T.
Lipski – R. Skrobek
Finał IMP, Kraków 1978

1.d4 c5 2.d5 Sf6 3.Sc3 Ha5?! Lepsze 3...e6 lub 3…d6 4.Gd2 b5 5.e4! b4 6.e5! Powstające komplikacje są korzystne dla białych 6...bxc3 7.Gxc3 Ha4 8.exf6 He4+ (8...gxf6 9.Gd3) 9.Se2 Można było przejść do lepszej końcówki po 9.He2 Hxe2+ 10.Sxe2 gxf6 11.d6, ale Tadeusz lubił ostre pozycje 9...gxf6 10.Hd2 h5 Z próbą wprowadzenia do gry gońca na przekątnej h6-c1 11.f3 Hg6 12.0–0–0 Gh6 13.f4 Przewagę dawało również 13.Sf4 Hg5 14.g3 d6 15.Kb1 13...d6 14.g3 He4 15.Wg1 Ha4 Szósty ruch hetmana w partii... Tyle temp w debiucie nie można tracić. Mniejszym złem było 15...Sd7 16.Gg2 (16.Kb1!?) 16...Hg6 16.Kb1 Gf5 Po 16...Gg7 17.b3 Hd7 18.We1 pozycja czarnych też była przegrana 17.Sc1 c4?! Oddaje białemu skoczkowi pole d4 18.Se2 Sa6 19.Sd4 Ge4 20.We1 Gxd5

21.Sf5 Możliwe było efektowne 21.Wxe7+ Kxe7 22.Sf5+ Ke6 23.Gh3, ale dla wyniku partii nie miało to już znaczenia 21...Ge6 22.Sxh6 Sb4 Rozpacz, ale i po 22...Wxh6 23.f5 dalsze straty były nieuchronne 23.a3 (23.Gxb4!? c3 24.Hxc3 Hxa2+ 25.Kc1) 23...Sd5 24.f5 Sxc3+ 25.Hxc3 Gd7 26.Gg2 1–0

Obrona Alechina
T.
Lipski – Z. Doda
Finał IMP, Kraków 1978

1.e4 Sf6 2.Sc3 d5 3.e5 Sfd7 Po 3...d4 4.exf6 dxc3 5.fxg7 cxd2+ 6.Hxd2 Hxd2+ 7.Gxd2 Gxg7 8.0–0–0 powstawała równa końcówka 4.e6!? Pozycyjna ofiara pionka. Czarnym będzie teraz trudniej zakończyć rozwój figur. Po innych ruchach pozycja była wyrównana: 4.Sxd5 Sxe5 5.Se3 g6 czy 4.f4 c5 5.b3 (5.Sxd5 Sxe5) 5…e6 6.Sf3 4...fxe6 5.d4 c5 6.dxc5 Sc6 (6...Sxc5 7.Ge3) 7.Ge3 a6?! Niepotrzebna profilaktyka. Należało grać 7...Sf6 8.Sf3 e5 9.Gb5 Hc7 i nie wolno 10.Sxd5? Sxd5 11.Hxd5?, bo 11…Ha5+ 8.f4 g6 9.Sf3 Gg7 10.Sd4 Sf6 (10...Ha5!) 11.Ge2 0–0 12.0–0 Hc7 13.Sa4 Wb8 Możliwe było 13...e5 14.Sxc6 exf4 15.Sxe7+ Hxe7. Czarne niepotrzebnie opóźniają wyzwalający ruch e6-e5 14.c3 Gd7 15.Sb6 Sd8? Tu już było konieczne 15...e5 16.Sxd7 Hxd7 17.Sxc6 Hxc6 18.fxe5 Sd7, choć po 19.Wxf8+ Wxf8 20.c4 białe miały przewagę 16.b4 Ge8 17.Wc1 Gf7 18.a4 Se4 19.He1 e5 Wreszcie, ale białe figury są już do tego ruchu przygotowane 20.fxe5 Gxe5 21.Sf3 Gg7 22.Gd3 Sc6 23.Gxe4! (23.c4 Sf6) 23...dxe4 24.Sg5 h6 Lub 24...Wbd8 25.Hh4 h5 26.Sxf7 Wxf7 27.Wxf7 Kxf7 28.Sc4 25.Sxe4 Dokładniejsze było 25.Sxf7 Wxf7 26.Wxf7 Kxf7 27.Hh4 g5 28.Hxe4 25...Ge6 26.Hh4 He5?! Więcej szans dawało 26...Wxf1+ 27.Wxf1 Gf5 27.Wfe1 Hh5 28.Hxh5 gxh5 29.Sg3 Se5 (29...h4!? 30.Sh5 Ge5) 30.Sxh5 Sd3

 Na ten ruch czarne liczyły, grając 29...Se5. Po zabraniu jakości wynik partii nie będzie jeszcze przesądzony, ale... 31.Sxg7! Kxg7 32.Gxh6+! Wygrywało też 32.Gd4+ Kg8 33.Wxe6 Sxc1 34.Sd7, jednak ruch w partii jest dokładniejszy 32...Kxh6 33.Wxe6+ Okazuje się, że białe nie tylko nie straciły jakości, lecz jeszcze zyskały pionka 33...Kg5 34.Wd1 Sf4 35.We5+ Wf5 36.Wxe7 1–0

Obrona słowiańska
J.
Krzyworzeka – T. Lipski
Eliminacje DMP, Warszawa, 1961

(Partia skomentowana przez Tadeusza Lipskiego i opublikowana w miesięczniku „Szachy” nr 10/1962).

1.d4 d5 2.c4 c6 3.Sf3 Sf6 4.Sc3 e6 5.Gg5 dxc4 Wstęp do wariantu Botwinnika, prowadzącego do bardzo ostrej gry 6.e4! b5 7.e5 h6 8.Gh4 g5 9.Sxg5 Sd5!? Zwykle grywa się tu 9...hxg5 10.Gxg5 Sbd7 11.exf6 Hb6 itd. Posunięcie w partii pozwala czarnym natychmiast przejść do ataku, choć za cenę dużych strat materialnych 10.Sxf7! Hxh4 11.Sxh8 Gb4 12.Wc1 He4+ 13.He2? Jedyne jest 13.Ge2. Smysłow w swych analizach podaje dalej: 13...Sf4 14.Hd2! (14.f3 Hh7) 14...Sd3+ 15.Kf1 Sxc1 16.Sxe4 Gxd2 17.Sxd2 a5! Po ruchu w partii czarne uzyskują decydującą przewagę 13...Hxd4 14.Hh5+ Kd8 15.Ge2 Sxc3 16.bxc3 Gxc3+ 17.Kf1 Kc7! 18.Sf7 Gd2! 19.Wd1 c3 20.Hg6 Gd7! 21.Sxh6

21…Ha4! Czarne precyzyjnie prowadzą atak. Straszna groźba 22.c2! zmusza białe do oddania jakości 22.Wxd2 cxd2 23.Hb1 Sa6 24.h4 Białe usiłują wprowadzić wieżę do walki przez pole h3, ale na tego rodzaju manewr jest już za późno 24...Sb4 25.Hb3 Hxa2! 26.Hxa2 Sxa2 27.Sg4 Sc3 28.Se3 b4 29.Sd1 a5 30.Sxc3 bxc3 31.Gd1 a4 32.Gc2? Białe usiłują przez 33.Ke2 i 34.Wa1 zablokować groźne pionki czarnych. Dokładniejsze było jednak 32.Ke2 32...d1H+!! 33.Gxd1 a3 34.Gb3 a2 35.Gxa2 Wxa2 36.Wh3 c2 37.Wc3 Wa1+ 0–1

Jaki kij, taki marsz

W poprzednim numerze prezentowaliśmy podstawowe informacje o genezie powstania, charakterystyce i zaletach nordic walkingu. Naszą przewodniczką po tej popularnej dyscyplinie rekreacyjno- -sportowej jest trenerka Marta Radomska. Dziś rozwinięcie tematu: o sprzęcie, nawierzchniach, podejściu do treningu, dystansach i ewentualnym starcie w zawodach...

Przypomnijmy, że nordic walking to forma chodu z wykorzystaniem kijków. Jest dla każdego – dla pełnosprawnych i mogących chodzić niepełnosprawnych, w tym także tych z dysfunkcją wzroku (niewidomi maszerują z przewodnikami). Znaczenia nie ma też wiek, kondycja czy waga ciała. Maszerować z kijkami można praktycznie wszędzie – przez cały rok, a dobre opanowanie techniki pozwala osiągnąć liczne korzyści zdrowotne. Dowiedzmy się, co jeszcze uważa za istotne trenerka Marta Radomska.

 

– Od tego powinniśmy zacząć: bez kijków nie byłoby nordic walkingu. Jak dobrać sprzęt?

– Po pierwsze, kijki dobiera się do wzrostu. Przy zakupie kijków albo przed ich użyciem należy ustawić kijek przed sobą, pionowo do podłoża, i chwycić dłonią za rękojeść, tak by łokieć dotykał naszego boku. Następnie, przy takim ustawieniu, sprawdzić, pod jakim kątem jest zgięty łokieć. Kąt prosty lub lekko rozwarty oznacza, że kijki są dobrze dobrane. Kąt ostry to znak, że są za wysokie. Kijki jednoczęściowe są sprzedawane w długościach od 100 do 135 cm. Ponieważ różnica między kolejnymi rozmiarami to 5 cm, nie zawsze możemy mieć dokładnie kąt 90 stopni. Jeśli osoba jest początkująca, ma jakieś ograniczenia ruchowe lub po prostu chce chodzić rekreacyjnie, to lepiej, by wybrała trochę niższe kijki, czyli kąt rozwarty. Będzie jej łatwiej maszerować. Ale jeżeli jest to ktoś, kto chce trenować intensywnie i na przykład startować w zawodach, to powinien wybrać długość kijka taką, by kąt w łokciu był jak najbardziej zbliżony do 90 stopni. Wtedy będzie mógł się lepiej odpychać kijkami od podłoża, uzyskać większy zakres ruchu ramion i maszerować dynamiczniej.

Jeśli np. kupujemy kijki przez internet i nie mamy możliwości się do nich przymierzyć, możemy posłużyć się orientacyjnym przelicznikiem: wzrost x 0,68.

– Ale przecież nie musimy mieć własnych kijków, możemy je wypożyczyć w klubie czy od instruktora.

– Tak, w tej chwili mamy na rynku bogatą ofertę grupowych i indywidualnych zajęć z instruktorem, który na miejscu pomoże dobrać kijki do wzrostu, jak również podpowie, jakie warto kupić.

– Załóżmy więc, że chcę mieć swoje...

– Warto wiedzieć, na co zwrócić uwagę przy zakupie kijków. Od tego, jakie kijki kupimy, zależy komfort marszu i przyjemność, jaką będziemy z niego czerpać. Jeżeli decydujemy, że będziemy maszerować po miękkiej nawierzchni typu las, park, łąka, to ważne jest, by zakończenie kijka, czyli grot, było w kształcie ostrego pazura. Kiedy latem jest susza albo zimą mróz, to nawierzchnia robi się bardzo twarda. Gdyby grot był owalny, to w czasie marszu nie moglibyśmy wbić kijka w ziemię i się od niej odepchnąć. Kijki ślizgałyby się po nawierzchni, a nas brałyby nerwy. Jeśli grot jest w kształcie ostrego pazura, nie ma takiej obawy, bo kijki będą pchały nas do przodu i marsz da nam wiele satysfakcji. Równie ważna jest rękojeść. Najprzyjemniej maszeruje się, gdy jest ona zrobiona z naturalnego korka. Warto wybrać takie kijki, które mają łatwo wypinaną rękawiczkę. To ułatwia na przykład zawiązanie buta, wydmuchanie nosa, zrobienie zdjęcia czy podjęcie ćwiczeń na postoju. Najważniejsze jest jednak to, z czego sprzęt jest zrobiony. Dostępne są kijki aluminiowe i karbonowe. Najlepsze wykonane są w stu procentach z karbonu, czyli z włókna węglowego. Są one najlżejsze, najsztywniejsze, świetnie wyważone – ale też najdroższe. Tańsze kijki karbonowe są mieszanką włókna węglowego i szklanego. Zazwyczaj producent skład takiej mieszanki podaje w procentach. Na rynku są też kijki aluminiowe. Kiedyś były ciężkie i niewygodne, teraz można już kupić lekkie. Ich zaletą jest niska cena, wadą zaś to, że nie amortyzują
drgań, które powstają przy wbiciu kijka w ziemię. Dlatego jeżeli ze względów finansowych decydujemy się na kijki aluminiowe, to szukajmy takich z amortyzatorem.


Osoby z kijkami w trakcie marszu
Crossowicze na trasie wyścigu, Choczewo 2022 r.

– Po jakiej nawierzchni chodzi się najlepiej?

– Z kijkami chodzimy wszędzie tam, gdzie mamy ochotę, najprzyjemniej jednak maszeruje się po miękkim podłożu, w kontakcie z naturą. Dlatego, gdy tylko jest taka możliwość, warto wybrać się do lasu, parku lub pójść polną drogą. Jeśli jednak wybieramy ścieżki asfaltowe, to powinniśmy groty kijków zabezpieczyć gumowymi nakładkami. Są one sprzedawane w komplecie z kijkami.

– Co z doborem dystansów? Chodzimy tak długo, aż się zmęczymy? Rekreacja czy trening?

– To zależy od nas, jak do tego podejdziemy, jaki założymy sobie cel. Jeżeli ogólnie nie przepadamy za sportem, ale lubimy spacerować i chcemy sprawdzić, czy chodzenie z kijkami nam się spodoba, to możemy umówić się z kimś ze znajomych i wybrać się do parku. Wtedy stawiamy na obcowanie z naturą, rozmowę, miłe spędzenie czasu. Dystans i tempo dobieramy tak, by było przyjemnie. Taka aktywność jest spacerem rekreacyjnym. Jeżeli lubimy się zmęczyć, to możemy zrobić intensywny trening. Możemy nawet ułożyć cały plan treningowy, który będzie nastawiony na realizację konkretnego celu, np. schudnięcie, poprawę szybkości itd. Dobry trening zaczyna się rozgrzewką, kończy rozciąganiem. A w trakcie można tylko maszerować lub też wzbogacić trening o ćwiczenia nastawione na realizację celu.

Grupa osób
Biało-czerwona ekipa na MŚ w nordic walkingu w Choczewie

– Pochodziliśmy rekreacyjnie, potrenowaliśmy mocniej, mamy ochotę na start w zawodach. A tu sędziowie mają na oku naszą technikę...

– Na zawodach nie wolno podbiegać. Sędziowie wymagają poprawnej techniki marszu, tak zwanego kroku klasycznego. Podbieganie, czyli faza lotu, gdy obie stopy mamy oderwane od podłoża, skutkuje dyskwalifikacją. Pozostałe błędy są traktowane łagodniej, czyli żółtą kartką. Jeśli sędzia widzi, że osoba jest początkująca, zazwyczaj tylko upomina słownie i radzi, co zrobić, by poprawić technikę.

– Jednak dla większości z nas nordic walking to przede wszystkim rekreacja.

– I tego na początek się trzymajmy. Chodzenie z kijkami to ma być przede wszystkim przyjemne spędzanie czasu na powietrzu, najlepiej w dobrym towarzystwie.

– Dziękuję za rozmowę.

***

Marta Radomska prowadzi w Warszawie firmę Avocado Wellness Club, w której propaguje nordic walking jako zdrową aktywność ruchową. Od 12 lat jest czynnie działającą instruktorką, a od 5 lat trenerką nordic walkingu, co pozwala jej szkolić instruktorów. Startuje też w zawodach w tej dyscyplinie sportowej. Na ostatnich mistrzostwach świata w Choczewie zajęła trzecie miejsce w kategorii wiekowej 30-39 lat na dystansie 5 km.


 

Fabio

Do góry

Gramy w szachy

Waldemar Świć

Migawki z Ochrydy

Nasi szachiści zdobyli złote medale szachowych drużynowych MŚ niewidomych i słabowidzących, co jest wspaniałym osiągnięciem. Gratulując całej ekipie, chciałbym podzielić się refleksjami, jakie nasunęły mi się po analizie wybranych partii rozegranych przez naszych reprezentantów. Dla trenera oprócz sukcesów sportowych ważne są także aspekty szkoleniowe, twórcze. Każda partia może być pewnego rodzaju lekcją, która pozwala lepiej zrozumieć szachy, a w rezultacie poprawić nasz poziom gry.

Obrona Caro-Kann
Vladyslav Kolpakov – Marcin Tazbir
Ochryda 2022

1.e4 c6 2.d4 d5 3.e5 Gf5 Możliwy jest także wariant 3...c5.

4.h4 Bardzo ostra kontynuacja, przy pomocy której Tal próbował zwalczać tę obronę w meczu z Botwinnikiem o mistrzostwo świata w 1961 r. Dla naśladowcy stylu gry Tala była to naturalna kontynuacja, która jednak jest niezwykle zobowiązująca. Bardzo szybko dochodzi do konfliktu i rośnie prawdopodobieństwo popełnienia błędu.

4...Hb6 Najczęstszymi odpowiedziami czarnych są 4...h5 i 4...h6. Kontynuacja w partii ma swoje zalety. Wcale nie jest gorsza od pozostałych, a jest bardzo rzadko grywana.

5.g4 Gd7 Wydaje się pasywne, ale w ten sposób czarne utrudniają białym dojście do f4-f5, co jest podstawą ataku białych.

6.h5 e6 7.f4 c5 8.c3 Sc6 9.Sf3 Sh6 10.Gh3 Wc8 Do tej pory obie strony konsekwentnie realizowały swe plany. Białe zaatakowały na skrzydle królewskim, a czarne nacisnęły na d4, stwarzając jednocześnie groźby taktyczne.

11.Wh2?


Należało grać 11.Sa3. Po 11.Kf2 cd4 12.cd4 (12.Kg3 Gc5) 12...Sd4 następowało uderzenie jak w partii.

11...cd4 12.cd4?? Ostatnia szansa, aby jeszcze się trzymać, to 12.g5 Sf5 13.Gf5 ef5 14.a4.

12...Sd4! 13.Sd4 Wc1 14.Hc1 Hd4 15.Hd2 Gb4 16.Sc3 Hg1+ 17.Gf1 Hg3+ 18.Kd1 Przegrywało także 18.Hf2 Gc3+ 19.Kd1 Ga4+ 20.b3 Hf2 21.Wf2 Sg4 22.Wc1 Sf2+ 23.Ke2 Gc6 24.Wc3 Se4.

18...Sg4 19.We2 Gc5 20.Kc2 Se3+ 21.Kb3 Lub 21.We3 Ge3 22.He1 Hf4.

21...Hf4 22.We3 He3 23.Hg2 He5 24.Gd3 f5 25.Wd1 0–0 26.Kc2 Gc6 27.Hf1 Ge3 28.Kb1 d4 29.Se2 Ge4 30.Sc1 Gc1

0-1

Rasim Nizam – Marcin Tazbir
Ochryda 2022

Po 37 posunięciach powstał układ, który przy poprawnej grze powinien bez problemów zakończyć się remisem. Pozycja jest całkowicie wyrównana. Wolny, zaawansowany pionek a7 równoważy przewagę czarnych na drugim skrzydle.


38.Wa7 We2 39.Kf3 Wa2 40.a5 h5 41.a6 Kf6 42.Wa8 Kf5 43.a7 Łatwo remisowało 43.Kg2 e4 44.a7 e3 45.We8 Wa7 46.We3 i nawet Marcin nie wygrałby tej pozycji.

43...Wa3+ 44.Ke2 44.Kg2 Wa2 45.Kh3 Ke4 46.f4 Kf3 47.fe5 Wa1 48.Kh2 Kg4 49.e6 Wa2+ 50.Kg1 Kg3 51.Kf1 fe6 52.Wg8 Wa1+ 53.Ke2 Wa7 54.Wg6+ Kh4 55.We6 z prostym remisem.

44...e4 45.Kf1 Wa2 46.Kg1 Kg4 47.We8 Po 47.Kg2 Kf5 48.Kh3 f6 49.Wb8 Wa7 50.Wb5+ Ke6 51.Wb6+ Ke5 52.Wb5+ Kd4 53.Wb4+ Ke5 54.Wb5+ Ke6 55.Wb6+ Kf7 56.Kg2 f5 czarne wprawdzie wygrywały pionka, ale pozycja pozostaje remisowa.

47...Wa7 48.We4+ Kh3 49.We1 Wa4 50.Wd1 f5 51.Kf1 Wa6 51...f4 52.Wd3 i nadal jest remis.

52.Wd4 Lub 52.Wb1 Kh2 53.We1.

52...Wa1+ 53.Ke2 Kg2


54.Wf4? Błąd prowadzący do przegranej. Czarne dopuściły do wtargnięcia króla na g2, co czyni ewentualny remis trudniejszym. 54.Ke3 We1+ 55.Kf4 Kf2 56.Wd2+ We2 57.We2+ Ke2 58.Kg5 Kf3 59.Kg6 Kg3 60.Kf5 Kh4 61.Kf4 Kh3 62.Kf3 – z elementarnym remisem, ale warianty stają się dłuższe i trudniejsze do oceny.

54...Wa2+ Wygrywało także 54...Wa6 55.Kd2 We6 56.Kd3 Kf1 57.Kd4 We2 58.Kd5 Wf2 59.Wc4 Wf3.

55.Ke1 Wb2 Lub 55...Wa6 56.g4 We6+ 57.Kd2 fg4 z wygraną.

56.Wd4 Wf2 57.Wd6 Wf3 58.Wg6 Wg3 59.Wg3+ Przegrywa także 59.Wf6 We3+ 60.Kd2 We5 61.Kc3 Kg3 62.Kd4 We4+ 63.Kd3 Kg4.

59...Kg3 60.Kf1 f4 61.Kg1 f3 i białe się poddały.

0-1

Pora na wnioski: a) sprawdza się powiedzenie, że strach ma wielkie oczy; b) pozycja była równa, ale poziom umiejętności graczy nie.


Obrona Nimzowitscha
Todor St. Georgiev – Michał Wolański
Ochryda 2022

1.d4 Sf6 2.c4 e6 3.Sc3 Gb4 4.e3 b6 5.a3 Gc3+ 6.bc3 0-0 7.Sf3 c5 8.Ge2 Sc6 9.0–0 Sa5 10.We1 Se4 11.Gb2 Ga6 12.Ha4 d6 13.Hc2 f5 14.Gd3 Sc4 Beztroska gra białych doprowadziła do straty pionka c4 bez jakiejkolwiek rekompensaty.

15.Gc1 d5 16.Wd1 Hc8 17.h4 Scd6 18.Ge4 fe4 19.Se5 Sf7 20.f4 Se5 21.de5 Gd3


Czarne mają przytłaczającą przewagę.

22.Hd2 He8 23.We1 Hh5 24.Hf2 Hg4 25.Wa2 Wf5 Natychmiastowe 25...g5 26.hg5 h6 27.g6 Wf5 też wyglądało dobrze.

26.g3 Waf8 27.Hg2 h6 28.Hh2 Kf7 29.Wg2 h5 30.Wf2 Ke7 31.Kg2 g5 32.Hh3 Hh3+ 33.Kh3 gh4 34.g4


34...We5 Ryzykowna decyzja. Z praktycznego punktu widzenia należało „uwolnić” wieżę: 34...hg4+ 35.Kg4 Wg8+ 36.Kh3 Wg3+ 37.Kh4 (37.Kh2 Wf3 38.Wg2 h3 39.Wg7+ Wf7 40.Wf7+ Kf7) 37...Wg7.

35.Wh2


35...d4? Z ruchu na ruch czarne tracą wątek gry. 35...hg4+ 36.Kh4 Wh8+ 37.Kg3 Wh2 38.Kh2 Wh5+ 39.Kg3 Kd6 40.Kg4 Wh8–+ prowadziło do dużej przewagi czarnych. Białe przez cały czas grają jakby bez Gc1.

36.fe5 dc3 37.Kh4 b5 Można jeszcze było zdecydować się na 37...hg4 38.Kg3 Kd7 39.Wh7+ Kc6 40.Wa7 b5 41.Wa6+ Kd5 42.Wd6+ Ke5, ale jest coraz trudniej znaleźć właściwą odpowiedź.

38.Kh5 b4 38...Wh8+

39.ab4 (Kg6)

39... cb4? 39...Wh8 – nadal z przewagą.

Wygląda na to, że gra toczyła się w obustronnym niedoczasie. Obie strony wypuściły z rąk swoje szanse i w końcu zadecydowała przewaga materialna białych.

40.Wa2 a6 41.Wa4 b3 42.Ga3+ Ke8 43.Gf8 Kf8 44.Wa3 Gc4 45.Kh6 c2 46.Wb3 Gb3 47.Kh7 Gc4 48.g5 Ge2 49.Wc1

1-0

Zacięta walka, pełna zwrotów akcji. Przez większość czasu partia toczyła się pod dyktando czarnych, ale zakończyła się niestety porażką naszego zawodnika. Należy jednak podkreślić, że Michał Wolański uzyskał znakomity rezultat pięciu wygranych partii z rozegranych sześciu.


Waldemar Świć

Do góry

Gramy w warcaby

Na zdjęciu Damian Reszka
Damian Reszka (autor rubryki)

W ostatnim numerze skupiliśmy się na dokładnej grze w końcówkach partii. Tym razem przeanalizujemy potyczki, które znalazły rozstrzygnięcia we wcześniejszych fazach gry. Przygotowane materiały polecam w szczególności początkującym warcabistom.

Cieplejsze miesiące sprzyjają bliższym i dalszym wyjazdom, dlatego też w tym czasie kalendarz jest wyjątkowo bogaty w warcabowe turnieje. W dniach 3-11 czerwca tego roku w Sielpi Wielkiej w Świętokrzyskiem rozegrano ogólnopolski turniej niewidomych i słabowidzących. Zawody zdominował Leszek Stefanek („Hetman” Lublin), który w 9 rundach zdobył komplet punktów. W pierwszej kolejności na warsztat weźmiemy właśnie jego partię z Krzysztofem Kusowskim („Jantar” Gdańsk), zdobywcą 13 punktów i trzeciego miejsca. Następnie przeniesiemy się na Dolny Śląsk, do Środy Śląskiej, gdzie w dniach 22-25 lipca niestrudzony Robert Sobczyk zorganizował piątą już edycję turnieju Złota Korona Średzka. Właśnie tam Wojciech Woźniak („Jutrzenka” Częstochowa) zagrał ciekawą partię z Zenonem Wesołowskim („Lokator” Gniezno).


Leszek Stefanek – Krzysztof Kusowski
Sielpia Wielka 2022

(Tempo gry: 80 minut plus 1 minuta za wykonane posunięcie)

1.33-29 18-23 2.29x18 12x23 3.34-30 7-12 4.39-33 1-7 5.30-25! Nie dając czarnym zejść 20-25, białe zamykają ich długie skrzydło. 5…12-18 6.44-39 7-12 7.50-44 20-24 Normalne posunięcie, ale początkującym zawodnikom radzę wybierać prostsze plany gry. Spójrzmy na pozycję białych. W kolejnym ruchu muszą się określić, wystarczyło je przetrzymać: 7...2-7 i na przykład po 8.32-28 23x32 9.37x28 rozwinąć skrzydło podwójną wymianą, czyli 9…19-23
  10.28x19 14x23 11.25x14 10x19. 8.32-28! 23x32 9.37x28 Przez czarnego piona na 24 nie ma już możliwości wymiany 19-23. 9…2-7 10.41-37

Białe: 49, 48, 47, 46, 45, 44, 43, 42, 40, 39, 38, 37, 36, 35, 33, 31, 28, 25
Czarne: 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15, 16, 17, 18, 19, 24

10...18-22? Czarne doprowadzają do bardzo niekorzystnej współpracy pionów 22 i 24. Takie ustawienie białe mogą wykorzystać kombinacyjnie, ale też związać przeciwnika, biorąc go w kleszcze. 11.37-32! To posunięcie nie pozwala czarnym na 16-21. 11…13-18
 12.32-27! Kleszcze! Białe kamienie 33, 31, 28 i 27 skutecznie ograniczają przeciwnika. 12…9-13 13.40-34 4-9 13...24-30? 14.35x24 19x30 15.28-23 18x40 16.27x20 15x24 17.44x35 i białe zyskują dwa piony. 14.34-30

Białe: 49, 48, 47, 46, 45, 44, 43, 42, 39, 38, 36, 35, 33, 31, 30, 28, 27, 25
Czarne: 3, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15, 16, 17, 18, 19, 22, 24

14...24-29 Do straty piona prowadziło również czekanie: 14...15-20 15.38-32 10-15 16.42-37
 5-10 17.46-41 24-29 18.33x24 20x29 19.28-23 19x28 20.32x34 z pionem więcej. 15.33x24 22x33 16.38x29 18-22 17.27x18 12x34 18.44-40 8-12 19.40x29 19-23 20.29x18 13x22 21.31-26 14-20 22.25x14 9x29 23.42-38 10-14 24.30-25 14-19
 Nic nie zmieniało: 24...15-20, bo 25.35-30!
29-34 26.39-33 i kamień 34 ginie. 25.35-30
 29-34 26.39-33 5-10 27.30x39 10-14
28.45-40 12-18 29.39-34 15-20 30.38-32
18-23 31.32-27 22x31 32.26x37 20-24 33.43-39 17-22 34.49-44



 


Białe: 48, 47, 46, 44, 40, 39, 37, 36, 34, 33, 25
Czarne: 3, 6, 7, 11, 14, 16, 19, 22, 23, 24

34...22-28? Wobec straty piona czarne powinny szukać rekompensaty w pozycji. Białe są cofnięte, więc warto było wyprowadzać do centrum kolejne kamienie, zamiast wymieniać dwa za dwa do tyłu. Lepsze było: 34...11-17 35.47-42 7-12 36.42-38 12-18 (bo nie pozwalało na wymianę 33-29) 37.48-42 16-21 z silnym centrum czarnych. 35.33x22 23-29 36.34x23 19x17 37.40-34 24-30 38.34-29 30-35 39.39-34 7-12 40.29-24
 3-9 41.24-20 12-18 42.20-15 Czarne poddały się. 2-0

Jako ciekawostkę prezentuję powyżej komputerową analizę graficzną przytoczonej rozgrywki. Wartości dodatnie na osi pionowej oznaczają przewagę białych, ujemne zaś – czarnych. 1 punkt to odpowiednik jednego piona. Na osi poziomej znajdują się z kolei numery posunięć partii. Na wykresie widać, że białe już w debiucie osiągnęły przewagę, której nie oddały do końca.

Zenon Wesołowski – Mikołaj Fiedoruk
Środa Śląska 2022

1.32-28 18-23 2.33-29 23x32 3.37x28 16-21
 4.28-23 4.39-33?? 21-27! 5.31x22 19-23 6.29x18 12x32 7.38x27 17x30 8.35x24 20x29 – uderzenie nowicjusza. Zamiast pasywnie wymieniać dwa za dwa do tyłu, można było szukać ostrzejszej gry, schodząc: 4.31-26. 4...19x28 5.29-24 20x29 6.34x32 14-19 7.39-33 10-14 8.44-39 21-26 9.32-28
 26x37 10.41x32 5-10 11.46-41 12-18 12.41-37 7-12 13.50-44 19-23 14.28x19 14x23 15.33-29 23x34 16.40x29 1-7 17.44-40? 10-14 18.39-34?


Białe: 49, 48, 47, 45, 43, 42, 40, 38, 37, 36, 35, 34, 32, 29
Czarne: 2, 3, 4, 6, 7, 8, 9, 11, 12, 13, 14, 15, 17, 18

Po spokojnym rozpoczęciu partii, wyprowadzaniu i centralizacji kolejnych pionów białe wykonały dwa ruchy w kierunku bandy, które śmiało możemy nazwać niedokładnościami. Czarne mogą teraz manewrować wokół białego kamienia 29. 18...14-19
 19.43-39 18-23? Nie ma co pozbawiać przeciwnika słabości. Lepiej było pójść 19-23.
20.29x18 12x23 21.34-30? Nielogiczny ruch na bandę. Kolumnę 45, 40, 34 można było zostawić do gry przeciw pionowi 23, na przykład wymianą 34-29 w późniejszej fazie. 21...7-12 22.39-33 12-18 23.49-43 8-12 24.33-28


Białe: 48, 49, 45, 43, 42, 40, 38, 37, 36, 35, 32, 30, 28
Czarne: 2, 3, 4, 6, 9, 11, 12, 13, 15, 17, 18, 19, 23

Klasyka (obustronne związanie w centrum) wygląda na korzystniejszą dla czarnych. Białe mają o jedno tempo więcej, nie kontrolują pola 27, a z uwagi na bandowy kamień 30 olimpik 45, 40 nie działa jak powinien. Czarne za to wyprowadziły piona z 16, silna jest kolumna 6, 11, 17, a pole 24 zostanie przez nie bez problemów zajęte. 24...15-20! 25.36-31 20-24 26.30-25? Pion 30 stoi lepiej niż 25. 26...2-8 27.31-27


 

Białe: 48, 49, 45, 43, 42, 40, 38, 37, 35, 32, 28, 27, 25
Czarne: 3, 4, 6, 8, 9, 11, 12, 13, 17, 18, 19, 23, 24

Czarne skomasowały piony w centrum. Po ruchu białych 31-27 mogą wyjść z klasyki do centrum, wykorzystując kolumnę 6, 11, 17 do wymiany 17-22, co jest bardzo dobrym planem. Kolejny biały pion ląduje na bandzie 26. 27...17-22! 28.28x17 11x31 29.37x26 12-17! 30.32-27 8-12??


Białe: 48, 49, 45, 43, 42, 40, 38, 35, 27, 26, 25
Czarne: 3, 4, 6, 9, 12, 13, 17, 18, 19, 23, 24

W bardzo dobrej pozycji czarne popełniają błąd decydujący o wyniku. Zawiodło sprawdzanie podstawowych idei taktycznych. Białe przeprowadzają uderzenie Filipa. (Należało dalej naciskać na pole 27, na przykład: 30...6-11 31.43-39 17-22 32.47-41 22x31 33.26x37 8-12 34.37-32 12-17 35.48-43 17-22 z inicjatywą po stronie czarnych). 31.26-21!! 17x26 32.27-22 18x27 33.35-30 24x44 34.43-39 44x33 35.38x7 13-18 Dwa piony więcej przy damce przeciwnika dają jeszcze nadzieje na uratowanie wyniku. Należy ustawiać różne pętle, a na te więcej szans dawało przykładowe: 35...19-24 36.7-1 9-14 37.42-38 13-18 38.1x9 3x14. 36.7-2 9-13 37.25-20 4-9 38.42-37 9-14 39.20x9 3x14 40.2-16 27-31 41.16-49 Jeszcze szybciej wygrywało: 41.16-7 31x42 42.7x29. 41...31x42 42.48x37 Czarne poddały partię. 2-0

 

Powyżej komputerowa analiza graficzna tego pojedynku. Czarne grały zdecydowanie solidniej w grze środkowej, powoli budując przewagę. Kres wszystkiemu położył taktyczny błąd, który białe wykorzystały i wygrały to starcie.

Grupa osób w trakcie gry w warcaby
Na sali gry w Sielpi

Damian Reszka

Do góry