Nr 1 (198) - Styczeń 2022 - Stowarzyszenie CROSS
Baner

Nr 1 (198) - Styczeń 2022

Miesięcznik informacyjno-szkoleniowy Stowarzyszenia Kultury Fizycznej, Sportu i Turystyki Niewidomych i Słabowidzących "Cross"

Adres redakcji:

00-216 Warszawa
ul. Konwiktorska 9,
tel.: 22 412 18 80
e-mail: redakcja@cross.org.pl

Redaguje zespół w składzie:

  • Marta Michnowska - Redaktor naczelna
  • Anna Baranowska - Zastępca redaktor naczelnej
  • Barbara Zarzecka - Korekta

Opracowanie graficzne:

Studio Graficzne Novelart

Skład, druk, oprawa i kolportaż:

EPEdruk Spółka z o.o.
ul. Konwiktorska 9, 00-216 Warszawa

Skład wersji internetowej

Novelart

Nakład:

900 egzemplarzy

Redakcja nie zwraca tekstów niezamówionych

Miesięcznik dofinansowują Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych oraz Ministerstwo Sportu i Turystyki

ISSN 1427-728X

ROK XX

Nr 1 (198)

Styczeń 2022 r.

Okładka miesięcznikia nr. 01. 2022
Prezes PZKręgl Przemysław Spychaj wręcza puchary zwyciężczyniom w kategorii B1 Grand Prix Polski 2021 w kręglach klasycznych

Wciąż do przodu mimo wszystko

O półmetku niespodziewanie trudnej kadencji, a także sportowych i jubileuszowych planach na 2022 rok z prezesem Stowarzyszenia „Cross” Mirosławem Mirynowskim rozmawia Marta Michnowska.

Marta Michnowska: – Niedawno minęły dwa lata, odkąd kierujesz naszą organizacją. Już na początku przyszło Ci mierzyć się z nierozwiązanymi dotąd sprawami, a później z chyba większymi jeszcze trudnościami. To był i nadal jest też ważny czas jubileuszu 30-lecia dla Stowarzyszenia „Cross”. Jak sobie radzisz z trudnymi zadaniami prezesa?

Mirosław Mirynowski: – To rzeczywiście był czas pełen wyzwań. Na dzień dobry przegrana sprawa z byłym prezesem Piotrem Dukaczewskim, zatarg z Polskim Związkiem Szachowym... No i oczywiście pandemia, która pokrzyżowała nam sporo planów. Tego chyba nikt się nie spodziewał. Tymczasem rok 2021 skończyliśmy z 500 tys. zł na plusie. Mimo tych wszystkich trudności udało się osiągnąć taki megawynik. To jest oczywiście ogromna zasługa nas wszystkich – zwłaszcza biura z dyrektorem Przemysławem Warszewskim na czele i całego wyjątkowo zgodnego prezydium. Dzięki dobrej współpracy i stałej komunikacji nawet w szczycie zakażeń
COVID-19 spotykaliśmy się regularnie online, żeby wszystkie problemy i wątpliwości rozwiązywać na bieżąco. Trzymaliśmy rękę na pulsie. Nie przewidywaliśmy aż takich komplikacji, jakie przyniósł globalny atak koronawirusa, a mimo to osiągnęliśmy sukces. Dziś jestem naprawdę zadowolony.

Mirosław Mirynowski z Pierwszą Damą na gali konkursu Lodołamacze 2017 w Zamku Królewskim
Mirosław Mirynowski z Pierwszą Damą na gali konkursu Lodołamacze 2017 w Zamku Królewskim

– To był z pewnością czas nakazów i zakazów. Czy umiemy już sobie w tej sytuacji radzić i organizować w pandemii wydarzenia bezpieczne dla uczestników?

– Tak, ale z tej potyczki nie wyszliśmy bez szwanku. Myślę, że generalnie udało się przeprowadzić imprezy w sposób bezpieczny i zakażeń wśród zawodników było niewiele. Szybko opracowaliśmy system działania w nietypowych warunkach. Ale po prostu zbyt wielu ważnych dla Stowarzyszenia ludzi odeszło w ostatnim czasie. Minione dwa lata były dla nas pod tym względem najczarniejsze ze wszystkich. Straciliśmy Tadeusza Milewskiego, Stanisława Piaska, Piotra Łożyńskiego, Jerzego Gorczyńskiego, a jeszcze w poprzedniej kadencji Michała Czarskiego…

Zwycięzcy turnieju warcabowego w Rowach z koordynatorem Mirosławem Mirynowskim
Zwycięzcy turnieju warcabowego w Rowach z koordynatorem Mirosławem Mirynowskim

– Te nazwiska znane są chyba wszystkim członkom Stowarzyszenia jak Polska długa i szeroka.

– To byli w gruncie rzeczy założyciele naszej organizacji. Miniony rok był niejako rokiem przełomu, wraz ze stratą tak wielu
znamienitych postaci skończył się pewien etap historii Stowarzyszenia „Cross”. Chcemy uhonorować zasłużonych działaczy, którzy odeszli. Do kalendarza imprez na stałe wprowadzimy wydarzenia sportowe ich imienia, m.in. memoriał Piotra Łożyńskiego w brydżu oraz żeglarski memoriał Stanisława Piaska. Musimy pamiętać o tych ludziach, bo włożyli kawał serca w rozwój naszej organizacji.

– Wracając do podsumowania Twoich dotychczasowych dokonań: z czego jesteś zadowolony, a co byś poprawił?

– Jeszcze raz powtórzę, że pomimo wszystkich trudnych zdarzeń bardzo dobrze układa się współpraca z biurem oraz prezydium. Efekty tego widać. Obecnie wszystko jest uporządkowane merytorycznie, Stowarzyszenie świetnie stoi finansowo. Niełatwy był poprzedni rok, w szczególności dla czasopisma „Cross”, a mimo wszystko udało się kontynuować wydawanie naszego magazynu wspólnymi siłami: finansując druk z własnych oszczędzonych środków, pracą redakcji, no i dobrą wolą wszystkich autorów, którzy nieodpłatnie przygotowywali teksty i przekazywali zdjęcia. Na szczęście wracamy już do normalności, na co chyba wszyscy czekają. Czy z czegoś miałbym być niezadowolony? Chyba nie… Udało się częściowo odbudować relacje z byłym prezesem Piotrem Dukaczewskim i nawiązać współpracę z Polskim Związkiem Szachowym. Rozmawiać trzeba – dla wspólnego dobra.

Rada Krajowa Stowarzyszenia „Cross” wybrana w 2019 r. Z przodu (od lewej): Mirosław Mirynowski, Anna Grabowicz, Janina Maksymowicz, Józefa Spychała, Krzysztof Badowski, Józef Plichta, Antoni Szczuciński, Joanna Staliś, Kazimierz Curyło. Z tyłu (od lewej): Wacław Morgiewicz, Adam Dzitkowski, Piotr Łożyński, Michał Czarski, Jerzy Hanus i Andrzej Gasiul
Rada Krajowa Stowarzyszenia „Cross” wybrana w 2015 r. Z przodu (od lewej): Mirosław Mirynowski, Anna Grabowicz, Janina Maksymowicz, Józefa Spychała, Krzysztof Badowski, Józef Plichta, Antoni Szczuciński, Joanna Staliś, Kazimierz Curyło. Z tyłu (od lewej): Wacław Morgiewicz, Adam Dzitkowski, Piotr Łożyński, Michał Czarski, Jerzy Hanus i Andrzej Gasiul

– A właśnie. Wielu członków Stowarzyszenia martwi się sytuacją dyscypliny szachowej, która dała przecież podwaliny pod powstanie „Crossu”. W ubiegłym roku wreszcie udało się osiągnąć pewien kompromis pomiędzy Stowarzyszeniem a PZSzach. Skąd ta zmiana?

– Jak wiadomo, Polski Związek Szachowy ma przewagę formalną i pierwszeństwo organizowania imprez szachowych rangi mistrzostw Polski. To oni dostają dofinansowanie do wyjazdów kadry na turnieje międzynarodowe. Jednak Stowarzyszenie jest nadal członkiem IBCA i reprezentuje Polskę w ramach międzynarodowych struktur tej organizacji. Co to oznacza? Że tylko Stowarzyszenie „Cross” może zgłaszać szachistów do udziału w rozgrywkach rangi mistrzostw Europy czy świata. Staraliśmy się nawiązać dialog i Piotr, związany mocno z PZSzach, wykonał gest w naszym kierunku – zaprosił obecnego mistrza Stowarzyszenia „Cross” Ryszarda Sudera do drużyny reprezentującej Polskę na 16. olimpiadzie szachowej niewidomych, jaką w październiku zeszłego roku IBCA zorganizowała w Grecji. Również mnie zaproponowano towarzyszenie polskim szachistom na Rodos. Za nasz udział w turnieju zapłacił PZSzach, co doceniam.

Mirosław Mirynowski i Edward Kozłowski w dobrych humorach przed pojedynkiem warcabowym
Mirosław Mirynowski i Edward Kozłowski w dobrych humorach przed pojedynkiem warcabowym

– Jak wspominasz tę imprezę?

– Atmosfera była bardzo miła. Zostałem przez wszystkich dobrze przyjęty, a przecież niektórych zawodników widziałem po raz pierwszy. Razem, w strojach narodowych, przychodziliśmy na mecze kibicować Polakom, codziennie spotykaliśmy się, żeby analizować partie. Dobrze spędziliśmy ten czas, a wynik sportowy był naprawdę świetny, pokonali nas tylko Rosjanie. Przy okazji odbywał się też kongres IBCA i Piotr wsparł moją kandydaturę do władz tej organizacji. No cóż, staram się nie patrzeć wstecz i zacieśnić współpracę z PZSzach, bo jesteśmy od niego w pewnym stopniu zależni. Widać poprawę w stosunkach obu organizacji.

 – Jaka jest teraz sytuacja finansowa Stowarzyszenia?

– Nowy rok rozpoczęliśmy w znakomitej kondycji. Dokładny wynik finansowy nie jest jeszcze znany, ale mamy zabezpieczone na koncie około 500 tys. zł. To oznacza, że nawet jeśli będą jakieś opóźnienia w przekazywaniu pieniędzy przez Ministerstwo Sportu i Turystyki czy PFRON, mamy własne fundusze, dzięki którym wszystkie imprezy zaplanowane w kalendarzu będą mogły odbyć się w terminie. Jeśli złożone wnioski o dofinansowanie projektów sportowych i szkoleniowych zostaną zaakceptowane – a jestem głęboko przekonany, że tak właśnie będzie – to na konto Stowarzyszenia wpłynie ponad 6 mln zł. Takiego roku jeszcze nie było! Magazyn „Cross” powraca jako miesięcznik, oprócz imprez typowo sportowych, obozów i szkoleń w różnych dyscyplinach zaplanowaliśmy również kolejną edycję projektu „Smartfon bez tajemnic”.

– Gratulacje! Zapowiada się naprawdę imponująco.

– Tak, czeka nas sporo pracy, żeby to wszystko zrealizować.

Nie tylko prezes, także sportowiec
Nie tylko prezes, także sportowiec

– A do jakich ekscytujących imprez sportowych możemy się już przygotowywać?

– Kalendarz na ten rok został przygotowany „na bogato”. Mamy zaplanowane aż 79 wydarzeni, w tym 10 szkoleń sportowych z cyklu „Krok naprzód” oraz sześć obozów sportowo-turystycznych i 63 ogólnopolskie imprezy sportowe. Jest tego mnóstwo, nie sposób było tak tego poukładać, aby jakieś terminy ze sobą nie kolidowały. Zrobiliśmy jednak wszystko, żeby wydarzenia z dyscyplin pokrewnych, takich jak warcaby, szachy, brydż, nie odbywały się w tym samym czasie. Natomiast jeżeli ktoś gra w kręgle czy showdown, a przy okazji jest warcabistą – to może być trudno. Multidyscyplinarni zawodnicy niestety będą musieli wybierać. Gdyby rok miał około 600 dni, może udałoby się zadowolić wszystkich.

Na wyprawie do krainy kangurów
Na wyprawie do krainy kangurów

– Zdradź czytelnikom, kiedy wreszcie będziemy mogli świętować 30-lecie Stowarzyszenia. Czy znane są już jakieś jubileuszowe plany?

– Plany są, jeszcze trochę cierpliwości! Wydaje się, że sytuacja epidemiologiczna została wreszcie opanowana i pod koniec roku, na przełomie listopada i grudnia, kiedy większość imprez sportowych będziemy mieli już za sobą, przyjdzie wreszcie czas na świętowanie. Uroczysta gala i zaszczytne odznaczenia to nie wszystko, co przygotowaliśmy. W dziesięciu crossowskich dyscyplinach odbędą się w tym roku jubileuszowe Puchary 30-lecia Stowarzyszenia „Cross”. Myślę, że takie wyjątkowe wydarzenia, w specjalnej jubileuszowej oprawie, będą godnym podkreśleniem wszystkich minionych lat – tych cięższych i tych łatwiejszych.

– Świetny pomysł na uczczenie dziesięcioleci dokonań, z pewnością będzie spore zainteresowanie tymi imprezami. A długo wyczekiwana gala zapewne stanie się osłodą tak trudnej kadencji.

– Ostatnie lata to był czas pełen wyzwań, ale wydaje mi się, że podołałem. Jestem gotowy dalej pracować dla dobra Stowarzyszenia.

Powodzenia – i dziękuję za rozmowę.

Marta Michnowska

Do góry

Grudniowe Grand Prix

Od 2 do 5 grudnia 2021 r. w Gostyniu trwały rozgrywki Grand Prix Polski osób niewidomych i słabowidzących w kręglach klasycznych. Była to ostatnia impreza kręglarska w kolejnym bardzo trudnym organizacyjnie roku.

Przekładane terminy, zmiany lokalizacji, niepewność, czy wystartują wszyscy zgłoszeni zawodnicy – z takimi utrapieniami mierzyli się koordynatorzy chyba wszystkich imprez przez cały 2020 i 2021 rok. Nie było również pewne, czy grudniowe kręglarskie Grand Prix, jakie Stowarzyszenie „Cross” zaplanowało wspólnie z Sekcją Niepełnosprawnych, Niewidomych i Słabowidzących PZKręgl, dojdzie do skutku. Udało się jednak, wszystko odbyło się zgodnie z planem, a do tego w założonej formie, w dwóch etapach. Najpierw w eliminacjach zawodnicy oddawali w sumie po 120 rzutów na czterech torach. Najlepszych sześciu zawodników i sześć zawodniczek z każdej kategorii awansowało do finału, w którym o zwycięstwie decydowało kolejnych 120 rzutów. W odróżnieniu od mistrzostw Polski czy Pucharu Polski nie liczyła się tu łączna suma 240 rzutów z obu etapów gry, a tylko najlepszy wynik finałowy. Taka zasada rozgrywek pozwoliła zaobserwować, że większość ma problemy z grą pod presją. O ile w pierwszych startach liczyło się tylko zdobycie miejsca gwarantującego udział w finale, o tyle w kolejnych grach walka toczyła się o zwycięstwo. Niestety, wiele osób poddało się
emocjom i nie podołało wyzwaniu. W tym gronie znalazł się Stanisław Stopierzyński. Zwycięzca pierwszego etapu w kategorii B2 mężczyzn wygrał eliminacje, ale turniej Grand Prix zakończył dopiero na trzecim miejscu. Podobnie było z Moniką Grzybczyńską: w grach finałowych zbiła o ponad 50 kręgli mniej. Kolejnym przykładem jest Regina Szczypiorska, która w dniu eliminacji pokonała rywalki, a nazajutrz pomniejszyła wynik o 51 kręgli, przez co z pucharu mogła cieszyć się Barbara Szypuła z klubu „KoMar” Piekary Śląskie. Z odpornością psychiczną nie miała za to problemu wielokrotna mistrzyni Polski Irena Curyło, która w finale poprawiła swój wynik o prawie 60 kręgli.

Zawodniczki kat. B1 w trakcie gier eliminacyjnych Grand Prix
Zawodniczki kat. B1 w trakcie gier eliminacyjnych Grand Prix

Z najlepszych wyników podczas tegorocznych rozgrywek Grand Prix należy odnotować imponujący rezultat Grzegorza Kanikuły z „Hetmana” Lublin. W eliminacjach strącił on 751 kręgli, z czego w jednej z gier aż 205.

Uroczystość zakończenia Grand Prix uświetnił swoją obecnością nowo wybrany prezes Polskiego Związku Kręglarskiego Przemysław Spychaj, który dokonał dekoracji zwycięzców oraz wręczył zasłużonym zawodnikom i działaczom odznaki honorowe Polskiego Związku Kręglarskiego.

Panie z kat. B2 walczą o awans do finałowych gier. Od lewej: Ewa Szlachtowska, Katarzyna Majewska, Jolanta Lewandowska i Jadwiga Rogacka
Panie z kat. B2 walczą o awans do finałowych gier. Od lewej: Ewa Szlachtowska, Katarzyna Majewska, Jolanta Lewandowska i Jadwiga Rogacka

Dzięki hojnemu wsparciu finansowemu, jakie przekazała Fundacja Enea, zwycięzcy otrzymali bardzo cenne nagrody rzeczowe, a wszyscy uczestnicy okolicznościowe koszulki z nazwą imprezy oraz logo Fundacji Enea. Przy tej okazji Stowarzyszenie „Cross” oraz Sekcja NiS PZKręgl bardzo dziękują za życzliwość okazaną niewidomym i słabowidzącym sportowcom.

Mimo wielu trudności wynikających z ciągłego przekładania terminów imprez obu organizacjom współpracującym przy rozwijaniu kręglarstwa i bowlingu wśród osób niewidomych udało się przeprowadzić wszystkie zaplanowane na 2021 rok zawody. Niestety, reprezentacji Polski nie dane było wystartować w kręglarskich mistrzostwach Europy. Ze względu na pandemię wydarzenie wielokrotnie przekładano, a kiedy doszło wreszcie do skutku, organizatorzy postawili tak wysokie wymagania sanitarne, że finalnie w październiku w Chorwacji wystartowały reprezentacje jedynie czterech krajów. Zadecydował również krótki czas na zgłoszenia, nasza reprezentacja nie była w stanie przygotować się na odpowiednim poziomie. Pod względem imprez międzynarodowych czas był nie najlepszy, wcześniej trzeba było odwołać mistrzostwa Europy, które zaplanowano na maj 2020 r. w Tarnowie Podgórnym koło Poznania.

Dekoracja zwyciężczyń Grand Prix w kategorii B1 kobiet
Dekoracja zwyciężczyń Grand Prix w kategorii B1 kobiet

Warto jednak wspomnieć, że w sezonie 2021 aż czworo zawodników zdobyło tzw. potrójną koronę – pierwsze miejsca w trzech imprezach: indywidualnych mistrzostwach Polski, Pucharze Polski i Grand Prix Polski. Są to: Jadwiga Rogacka (B2), Irena Curyło (B3), Mieczysław Kontrymowicz (B2) oraz Grzegorz Kanikuła (B3). Serdecznie gratulujemy!

Miejmy nadzieję, że 2022 rok będzie rokiem powrotu do normalności, przyjętych od dawna standardów i schematów organizacji imprez. Oby po dwóch latach przerwy najlepsi kręglarze mogli potwierdzić swoje umiejętności na arenie międzynarodowej.

Pamiątkowe zdjęcie wszystkich uczestników Grand Prix 2021 w okolicznościowych koszulkach Fundacji ENEA
Pamiątkowe zdjęcie wszystkich uczestników Grand Prix 2021 w okolicznościowych koszulkach Fundacji ENEA

Grand Prix Polski niewidomych i słabowidzących w kręglach klasycznych
2-5.12.2021 r., Gostyń

Tabela wyników - kobiety
Kobiety
Kategoria B1
1. Barbara Szypuła - „KoMar” Piekary Śląskie 427 p.
2. Regina Szczypiorska- „Morena” Iława 416 p.
3. Grażyna Kamińska- „Morena” Iława 350 p.
Kategoria B2
1. Jadwiga Rogacka- „Pionek” Włocławek 649 p.
2. Jolanta Lewandowska - „Pionek” Włocławek 617 p.
3. Aleksandra Jarząb - „Tęcza” Poznań 557 p.
Kategoria B3
1. Irena Curyło - „Pogórze” Tarnów 692 p.
2. Monika Grzybczyńska- „Omega” Łódź 637 p.
3. Maria Harazim - „Karolinka” Chorzów 635 p.
Tabela wyników - mężczyźni
Mężczyźni
Kategoria B1
1. Zdzisław Koziej „Hetman” Lublin- 528 p.
2. Sylwester Dolasiński - „Łuczniczka” Bydgoszcz 427 p.
3. Artur Woszuk - „Victoria” Białystok 366 p.
Kategoria B2
1. Mieczysław Kontrymowicz - „Warmia i Mazury” Olsztyn 666 p.
2. Teodor Radzimierski - „Karolinka” Chorzów 657 p.
3. Stanisław Stopierzyński - „Warmia i Mazury” Olsztyn 632 p.
Kategoria B3
1. Grzegorz Kanikuła - „Hetman” Lublin- 732 p.
2. Tomasz Ćwikła - „Morena” Iława 696 p.
3. Daniel Jarząb - „Tęcza” Poznań 689 p.

Przekroczyć poprzeczkę

Na jesieni w Kutnie odbył się finałowy turniej XI Indywidualnych Mistrzostw Polski Niewidomych i Słabowidzących w Showdownie. Swoją dominację znów potwierdzili zawodnicy wrocławskiego
klubu „Sprint”.

Finał po raz drugi odbył się w Kutnie. Organizatorem rywalizacji było Stowarzyszenie „Cross”, a finansowo wsparły ją PFRON oraz Ministerstwo Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu (nazwa zgodna z wówczas obowiązującą – przyp. red.). Koordynacją imprezy zajął się Łukasz Skąpski. W czempionacie w Kutnie wzięło udział 35 uczestników – 19 mężczyzn i 16 kobiet, najlepszych w rankingu powstałym po dwóch turniejach półfinałowych – dla Polski południowej we wrześniu w Boguszowie--Gorcach, dla Polski północnej na samym początku października w Bydgoszczy. Kadrowicze byli zwolnieni z udziału w kwalifikacjach. Finaliści mieszkali w hotelu Stacja Kutno, którego pracownicy zawsze chętnie wychodzili naprzeciw potrzebom osób niewidomych i słabowidzących. Warto dodać, że w pierwszym dniu pobytu Łukasz Skąpski i Łukasz Cichy z „Łuczniczki” Bydgoszcz przeprowadzili miniszkolenie dla pracowników hotelu, a tematem była obsługa gości z dysfunkcją wzroku.

Mecz pomiędzy Adamem Wołczyńskim („DoSAN” Wałbrzych) a Łukaszem Byczkowskim („Sprint” Wrocław). Sędziują: Zbigniew Berczyński, Maciej Piwowarski
Mecz pomiędzy Adamem Wołczyńskim („DoSAN” Wałbrzych) a Łukaszem Byczkowskim („Sprint” Wrocław).
Sędziują: Zbigniew Berczyński, Maciej Piwowarski

Swoich reprezentantów wystawiły kluby z Olsztyna, Lublina, Przemyśla, Warszawy, Chorzowa, Wałbrzycha, Wrocławia oraz Bydgoszczy. Turniejowe rozgrywki odbywały się na czterech stołach. Uczestników mistrzostw oceniało dziewięciu sędziów. W pierwszej rundzie finału zawodnicy podzieleni byli na cztery grupy, awansowało po trzech z każdej z nich. W drugiej rundzie walczyły ze sobą cztery trzyosobowe grupy, a zawodnicy z dwóch pierwszych miejsc awansowali do ćwierćfinałów. Osoby, którym powiodło się w meczach ćwierćfinałowych, przechodziły do półfinału, a zawodnicy pokonani grali o miejsca od 5. do 8. Zwycięzcy meczów półfinałowych spotkali się w najważniejszym starciu, a zawodnicy przegrani walczyli o 3. miejsce.

Podium kobiet. Od lewej: Katarzyna Stenka – „Ikar” Lublin, Monika Szwałek – „Sprint” Wrocław, Weronika Szynal  – „Sprint” Wrocław
Podium kobiet. Od lewej: Katarzyna Stenka – „Ikar” Lublin, Monika Szwałek – „Sprint” Wrocław, Weronika Szynal  – „Sprint” Wrocław

Bez dwóch zdań najlepsi okazali się znów showdowniści „Sprintu” Wrocław. Zawodnicy tego klubu zajęli całe podium mężczyzn, a jego zawodniczki oddały tylko drugie miejsce rywalce z „Ikara” Lublin. Na liście startowej nie było jednak wielokrotnej mistrzyni Polski Elżbiety Mielczarek. Wrocławianka nie broniła tytułu, ponieważ niedawno urodziła dziecko.

 

Podium mężczyzn. Od lewej: Adrian Słoninka, Łukasz Byczkowski, Krystian Kisiel – zawodnicy „Sprintu” Wrocław
Podium mężczyzn. Od lewej: Adrian Słoninka, Łukasz Byczkowski, Krystian Kisiel – zawodnicy „Sprintu” Wrocław

 

Stawili się licznie po... lekcję

Aż dwanaścioro finalistów (siedmiu zawodników i pięć zawodniczek) przyjechało z bydgoskiego klubu „Łuczniczka”.

– Nasi reprezentanci bardzo licznie obsadzili ten turniej – mówi Łukasz Skąpski.
– Po raz pierwszy aż tylu przedstawicieli jednego klubu brało udział w finale. Przez cały czas towarzyszył im trener klubowy Szymon Borkowski. Jeśli nie był na meczu, przekazywał swoje wskazówki zawodnikowi sprawującemu opiekę nad kolegą, który akurat startował. Dodajmy, że Szymon Borkowski jest obecnie także trenerem kadry biało-czerwonych. Łukasz Skąpski, który wygrał półfinałowy turniej w Bydgoszczy, w Kutnie przegrał wszystkie spotkania w swojej grupie i ostatecznie zajął 17. miejsce.

– Nie chcę się usprawiedliwiać, ale na mój wynik wpłynęło troszkę łączenie funkcji zawodnika i koordynatora imprezy, a to nigdy nie przynosi korzystnych rezultatów.

Jedynym zawodnikiem bydgoskiego klubu, który dotarł do ćwierćfinału, był Daniel Kuźniar.

– Z meczu na mecz coraz bardziej się uspokajał, to było widać w jego grze. Niestety, w ćwierćfinale musiał uznać wyższość kadrowicza Przemysława Knazia z Przemyśla – podsumowuje jego start Łukasz Skąpski.

 

Obsługa sędziowska oraz koordynator IMP w showdownie 2021 – Łukasz Skąpski
Obsługa sędziowska oraz koordynator IMP w showdownie 2021 – Łukasz Skąpski

Bydgoszczankom poszło trochę lepiej.

– Agnieszka Bardzik i Patrycja Kaza są reprezentantkami Polski i mogły ugrać najwięcej – twierdzi Łukasz Skąpski. – Były naszymi kandydatkami do medali. Patrycja już w fazie ćwierćfinałowej spotkała się z Moniką Szwałek z Wrocławia, późniejszą triumfatorką mistrzostw, i przegrała po ciężkiej walce 2:3. Chyba zabrakło troszkę zimnej krwi, lepsza chwila wystarczyła Monice do awansu. Niemniej wszystkie nasze dziewczyny walczyły bardzo dzielnie. Jak zawsze najdłuższe pojedynki toczyła Emilia Berczyńska – zwraca uwagę prezes Skąpski. – Jej defensywna gra sprawiała wiele kłopotów przeciwniczkom. Była sfrustrowana, że znów w tie-breaku nie postawiła kropki nad i.

Ale cenne nauki odbierają także ostatnio zawodnicy innych klubów. SMP Chorzów („W Labiryncie”) już o półfinałach tak pisał na swojej stronie internetowej: „Oczekiwań nie mieliśmy zbyt wysokich, bo nie mamy trenera widzącego, a przy takim poziomie, jaki jest reprezentowany na zawodach, bez tego jest ciężko. Z racji tego, że troje naszych zawodników jest początkujących i był to dla nich debiut, ich celem było poczuć atmosferę zawodów i zaprzyjaźnić się z tą cudowną dyscypliną, jaką jest showdown. I w pełni się to udało, pomimo że nasi zawodnicy zajęli końcowe miejsca”. Z chorzowian do finału dostał się tylko Sławomir Cywka.

Podnieśli sobie poprzeczkę

Łukasz Skąpski miał prawo czuć niedosyt.

– Dużo więcej naszych zawodników powinno walczyć o te najwyższe miejsca. Dlaczego tak się nie stało? Nie do końca wiemy. Podejrzewam, że sami sobie zbudowaliśmy presję na wynik, sami podnieśliśmy sobie poprzeczkę. Powiedzmy, że zabrakło nam prób przeskoczenia tej poprzeczki. Pocieszające jest to, że Patrycja Kaza i Agnieszka Bardzik nadal będą nas reprezentować w kadrze narodowej.

Dodajmy, że Agnieszka Bardzik oraz Monika Szwałek, Adrian Słoninka i Krystian Kisiel znaleźli się w reprezentacji Polski na turniej European Top Twelve (28-31.10.2021, Les Issambres, Francja). Walczyli w gronie dwunastu najlepszych kobiet i dwunastu najlepszych mężczyzn w tej dyscyplinie w Europie. Trenerami ekipy biało-czerwonych byli Szymon Borkowski i Sebastian Michailidis.

– Finał MP potwierdził wysoką formę sportową obecnych na turnieju zawodników. Mimo niełatwej sytuacji i w wielu przypadkach utrudnionego dostępu do regularnych treningów rozgrywki stały na najwyższym sportowym poziomie. Mam nadzieję, że rok 2022 okaże się bardziej przyjazny dla sportowców i COVID-19 nie przeszkodzi w organizacji międzynarodowych imprez w showdownie – mówi z nadzieją Łukasz Skąpski. – Może w końcu odbędą się mistrzostwa Europy i świata oraz inne ważne imprezy.

Specjalnie zaprojektowane statuetki i medale IMP w showdownie 2021
Specjalnie zaprojektowane statuetki i medale IMP w showdownie 2021

XI Indywidualne Mistrzostwa Polski Niewidomych i Słabowidzących
w Showdownie
14-18.10.2021 r., Kutno

Tabela wyników - Kobiety
Kobiety
1. Monika Szwałek – „Sprint” Wrocław
2. Katarzyna Stenka – „Ikar” Lublin
3. Weronika Szynal – „Sprint” Wrocław
4. Dominika Czuj – „Ikar” Lublin
5. Patrycja Kaza – „Łuczniczka” Bydgoszcz
6. Paulina Krupa – „Łuczniczka” Bydgoszcz
7. Joanna Pożarycka – „Warmia i Mazury” Olsztyn
8. Emilia Berczyńska – „Łuczniczka” Bydgoszcz
9. Agnieszka Bardzik – „Łuczniczka” Bydgoszcz
10. Klaudia Frankowska – „Sprint” Wrocław
11. Marzena Kołodziej – „Ikar” Lublin
12. Klaudia Sasin – „Ikar” Lublin
13. Ewa Ćwiek – „Podkarpacie” Przemyśl
14. Izabela Kałębasiak – „Łuczniczka” Bydgoszcz
15. Renata Stankiewicz – „Podkarpacie” Przemyśl
16. Paulina Nowak – „DoSAN” Wałbrzych
Tabela wyników - Mężczyźni
Mężczyźni
1. Łukasz Byczkowski – „Sprint” Wrocław
2. Adrian Słoninka – „Sprint” Wrocław
3. Krystian Kisiel – „Sprint” Wrocław
4. Krzysztof Sobiło – „Podkarpacie” Przemyśl
5. Szymon Budzyński – „Ikar” Lublin
6. Przemysław Knaź – „Podkarpacie” Przemyśl
7. Adam Wołczyński – „DoSAN” Wałbrzych
8. Daniel Kuźniar – „Łuczniczka” Bydgoszcz
9. Łukasz Zdunkiewicz – „Łuczniczka” Bydgoszcz
10. Paweł Ejzenberg – „Warmia i Mazury” Olsztyn
11. Wacław Karczewski – „Ikar” Lublin
12. Sylwester Dołasiński – „Łuczniczka” Bydgoszcz
13. Eryk Ozimek – „Syrenka” Warszawa
14. Łukasz Cichy – „Łuczniczka” Bydgoszcz
15. Grzegorz Kałębasiak – „Łuczniczka” Bydgoszcz
16. Paweł Wojdat – „Ikar” Lublin
17. Łukasz Skąpski – „Łuczniczka” Bydgoszcz
18. Sławomir Cywka – „W Labiryncie” Chorzów
19. Zbigniew Murawski – „Łuczniczka” Bydgoszcz

Czas na finał, czyli PLS 2021 ma mecie

Rozgrywki piątej edycji Polskiej Ligi Showdown to już historia. Finałowe rozdanie miało miejsce w Bydgoszczy w dniach 25-29 listopada minionego roku. Nowy sezon zapowiada się jeszcze ciekawiej, choć przed organizatorami mnożą się wyzwania.

Showdown Nie Tylko dla Mistrzów – Polska Liga Showdown to inicjatywa i projekt klubu „Łuczniczka” Bydgoszcz, który współfinansuje Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. W kolejnych latach przedsięwzięcia rozgrywano cykl turniejów showdowna w formule Grand Prix i wyłaniani byli najlepsi zawodnicy z dysfunkcją narządu wzroku w kraju w kategoriach kobiet, mężczyzn oraz drużyn. Turnieje rozgrywane są od 2016 roku. Raz nie doszły do skutku, dlatego zakończyła się piąta ich edycja.

"Łuczniczka” nadaje ton

Koordynatorem tej odsłony projektu był Tomasz Chmurzyński. Swój duży wkład w organizację i przebieg zawodów mieli członkowie władz „Łuczniczki”: Łukasz Skąpski (prezes), Georgina Myler (wiceprezes), Krzysztof Badowski (wiceprezes), a także Łukasz Cichy.

– Polska Liga Showdown przyczyniła się do tego, że Bydgoszcz jest rozpoznawalnym w kraju ośrodkiem tej sportowej dyscypliny. Jeśli ktoś mówi „showdown”, to pierwszym skojarzeniem jest Bydgoszcz. Dlatego duże podziękowania dla Tomasza, obu Łukaszów i Georginy, którzy trzymają rękę na pulsie – podkreśla Krzysztof Badowski.

W ramach projektu odbyło się siedem czterodniowych turniejów – sześć indywidualnych w kategoriach kobiet i mężczyzn oraz jeden drużynowy. Zawodnicy rozstawieni byli, po pierwsze, według rankingu powstałego po rozegraniu indywidualnych mistrzostw Polski 2020, po drugie – według rankingu utworzonego po zakończeniu poprzedniej Polskiej Ligi Showdown. Dodatkowo rozegrano turniej deblowy. Konkurencja była eksperymentem w poprzednim roku. Po dopracowaniu szczegółów zaczęła się cieszyć ogromną popularnością wśród zawodników i weszła na dobre do terminarza rozgrywek showdowna.

Miejscowości, które gościły Polską Ligę Showdown w roku 2021, to: Bydgoszcz, Boguszów-Gorce, Charzykowy, Kutno i Ustka. Początek sezonu ligowego oraz jego zakończenie odbyły się w Bydgoszczy. Mecze w cyklu PLS prowadzili: Aneta Parobczak (sędzia główny wszystkich turniejów), Nikola Kowalik, Sebastian Michailidis, Zbigniew Berczyński, Mariusz Walasek, Mateusz Prask, Karol Madaliński oraz Szymon Borkowski, który jest selekcjonerem polskiej kadry oraz szkoleniowcem w bydgoskim klubie. Po rozegraniu ostatniego turnieju w 2021 roku w hotelu Akor na bydgoskim Ludwikowie odbyło się uroczyste podsumowanie całego cyklu. Poprowadził je Łukasz Skąpski, prezes „Łuczniczki” Bydgoszcz, obecnie także zawodnik, a w przeszłości trener polskiej kadry.

"Sto lat” dla Michała

Łukasz Skąpski nawiązał do nieobecnego Michała Janakowskiego, studenta z Kutna, który w czerwcu 2020 roku uległ poważnemu wypadkowi samochodowemu. Jego rodzice, Teresa i Marek, są członkami bydgoskiego klubu.

– Przez dłuższy czas, sparaliżowany, przebywał w śpiączce. Po wybudzeniu jego organizm podjął walkę, ale rehabilitacja jest bardzo droga. To około 25 tysięcy złotych miesięcznie. Klub „Łuczniczka” Bydgoszcz zaangażował się w pomoc i zdobywanie środków finansowych dla Michała. Rokowania są coraz lepsze, zaczyna z nami rozmawiać, kontaktować się. W imieniu społeczności showdownowej chciałbym w tych słowach przekazać Michałowi wielkie wyróżnienie za waleczną postawę – mówił Łukasz Skąpski.

Organizatorzy Polskiej Ligi Showdown. Od lewej: Łukasz Skąpski, Georgina Myler, Tomasz Chmurzyński, Łukasz Cichy, Krzysztof Badowski
Organizatorzy Polskiej Ligi Showdown. Od lewej: Łukasz Skąpski, Georgina Myler, Tomasz Chmurzyński, Łukasz Cichy, Krzysztof Badowski

– Chciałbym podziękować bardzo gorąco wszystkim, przede wszystkim Markowi i Teresce oraz Oli (dziewczynie Michała, która zawiesiła studia, by być przy nim – przyp. aut.), a także wszystkim bliskim oraz tym, którzy Michała wspierają w jego boju, w jego walce. To jest jego najważniejszy w życiu mecz i mam nadzieję, że go wygra. Ale żeby tak się stało, potrzeba pieniędzy.

Obsługa sędziowska oraz pomysłodawca PLS – Łukasz Skąpski (pierwszy z lewej)
Obsługa sędziowska oraz pomysłodawca PLS – Łukasz Skąpski (pierwszy z lewej)

W trakcie spotkania jego uczestnicy mogli wrzucać do specjalnej puszki pieniądze, które zostaną wykorzystane na rehabilitację Michała Janakowskiego. Wszyscy odśpiewali dla niego „Sto lat”.

Hymn Showdownistów

Zawodnikom „Łuczniczki” Bydgoszcz uprawiającym showdown towarzyszy podczas turniejów klubowy hymn. O genezie jego powstania mówił Szymon Borkowski.

– Wcześniej chłopacy stworzyli utwór promujący klub „Polonia” Bydgoszcz, który był bardzo popularny w światku kibicowskim. Wtedy był to zespół Po Bandzie, teraz jest to duet Przemek i Łukasz. Zgłosiłem się do nich z prośbą o coś podobnego dla naszych showdownistów – chociaż jedną zwrotkę. Trochę im poopowiadałem o klubie, o tej dyscyplinie, o zawodnikach, którzy uprawiają showdown, pokazałem kilka filmików. Dużo rozmów, dużo wymiany myśli. No i dostałem od chłopaków informację, że nie, że oni nie zrobią zwrotki, tylko cały utwór. Musiałem im przygotować coś o każdym zawodniku, w utworze są oni wymieniani z imienia. Udało się. Ten kawałek motywuje nas przed każdymi zawodami. Dopóki będziemy grali w showdown, ten hymn będzie nam towarzyszył.

Statuetki i „słowo na niedzielę”

Tradycyjnie statuetki dla zawodników z podium przygotowała własnym sumptem Georgina Myler. Wykorzystuje dostępne materiały, by z dużą inwencją tworzyć za każdym razem nowe ich formy.

– Tym razem statuetki są drewniane, szerokości i głębokości dziewięć centymetrów, wysokości trzydzieści. Na górze są złote piłeczki, specjalnie je malowałam. Z przodu mamy tabliczkę: z logo Showdown Nie Tylko dla Mistrzów – Polska Liga Showdown, rakietkami i piłeczką, kategorią i miejscem. Odebrane statuetki gracze mogą „obrajlować”.

Wiceprezes „Łuczniczki” wręczyła na koniec prezesowi klubu upominek w postaci gwizdka z funkcją otwieracza do butelek, z wygrawerowanymi logo projektu oraz służbową ksywką Łukasza Skąpskiego: Prezes Łoś.

Na koniec podsumowania rozgrywek PLS szef klubu zabrał głos.

– Ktoś dużo mądrzejszy ode mnie wypowiedział kiedyś takie piękne słowa: „Być zwyciężonym i nie ulec to zwycięstwo; zwyciężyć i spocząć na laurach to klęska”. (Gwoli ścisłości dodam, że to refleksja
Józefa Piłsudskiego – przyp. aut.). – Niech te wyniki tegoroczne będą taką pożywką do rozwijania się. Cieszę się, że byliście tutaj, gratuluję wszystkim. Chciałbym dodać, że kończymy w tym roku, ale jest to tylko jeden z przystanków. Są pomysły, są innowacje, które czekają nas w przyszłym roku. Jestem przekonany, że przy udziale takiego sztabu ludzi – Łukasza, Tomasza, Krzysztofa i Giny, z taką motywacją zawodników do gry uda się nasze plany zrealizować. Jeszcze dalej, jeszcze szybciej, jeszcze mocniej – podsumował Łukasz Skąpski, nawiązując tym razem do olimpijskiej idei citius, altius, fortius. Słowa uznania należą się też przewodnikom zawodników, opieku
nom i trenerom.

Podium klasyfikacji generalnej w kategorii kobiet. Od lewej: Dominika Czuj („Ikar” Lublin), Patrycja Kaza („Łuczniczka” Bydgoszcz), Katarzyna Stenka („Ikar” Lublin)
Podium klasyfikacji generalnej w kategorii kobiet. Od lewej: Dominika Czuj („Ikar” Lublin), Patrycja Kaza („Łuczniczka” Bydgoszcz), Katarzyna Stenka („Ikar” Lublin)

Uroczystość zakończenia rozgrywek Polskiej Ligi Showdown 2021 można obejrzeć na YouTubie na kanale Showdown 360. Realizatorem nagrania jest Mikołaj Rotnicki, pasjonat multimedialnych rozwiązań, który od wielu, wielu lat przygotowuje technicznie internetowe transmisje i relacje z rozgrywek showdowna.

Zwycięzcy klasyfikacji generalnej w kategorii mężczyzn wraz z organizatorami PLS
Zwycięzcy klasyfikacji generalnej w kategorii mężczyzn wraz z organizatorami PLS
Liga rządzi, liga radzi, liga nigdy cię nie zdradzi

Co nas czeka w roku 2022 w zakresie showdowna?

– Już w listopadzie zaczęliśmy pracować nad tym, co jest do poprawienia w funkcjonowaniu Polskiej Ligi Showdown – mówi Łukasz Skąpski. – Zastanawialiśmy się, jakie zmiany wprowadzić, żeby uatrakcyjnić rozgrywki. Poza tym w rozpoczynającym się roku będziemy musieli zmierzyć się z nowymi finansowymi problemami i wyzwaniami. W kolejnej edycji projektu musimy na pewno uwzględnić oskładkowanie zleceń. Koszt organizacji projektu wzrośnie niebotycznie, skoro będziemy chcieli utrzymać wynagrodzenia sędziów i obsługi technicznej na niezmienionym poziomie. Drugą taką kłodą pod nogi dla nas, organizatorów, jest to, że ceny miejsc hotelowych poszybowały gdzieś w kosmos. Niestety, kryzys finansowy w Polsce robi swoje.

Łukasz Skąpski zdradził też, jak będzie wyglądać organizacyjnie przyszły sezon i rozgrywki Polskiej Ligi Showdown.

– Najbliższa edycja ligi będzie rozłożona na dwa lata. Pierwsze działania około-
projektowe rozpoczną się w marcu 2022 roku, a zakończą w marcu 2023 roku. Chcemy przerzucić jeden albo dwa projekty na kolejny rok. Chodzi o to, żeby bardziej rozproszyć w kalendarzu poszczególne ligowe turnieje. PFRON pozostawia taką furtkę, pewne projekty mogą być rozciągnięte na następny rok kalendarzowy. Rozgrywki potrwają dwanaście miesięcy, ale nie w jednym roku. W ten sposób sprawimy, że ta przerwa, która jest zwykle na początku roku, od stycznia do marca, zniknie. Musimy mieć na uwadze, że sędziowie, którzy obsługują nasze turnieje, są cały czas ci sami. Im się urlopy cudownie nie wydłużają, ich pracodawcy też nie muszą co weekend dawać pracownikom wolnego. Wychodzimy naprzeciw potrzebom sędziów. Jak to się sprawdzi, zobaczymy za rok.

Prezes „Łuczniczki” Bydgoszcz zapewnia żartobliwie cytatem z „Seksmisji”, że „Liga rządzi, liga radzi, liga nigdy cię nie zdradzi”.

– Polska Liga Showdown jest swego rodzaju katalizatorem, kreuje rozwój dyscypliny. Stworzyliśmy nową jakość, wszystko, co nowego dzieje się w showdownie polskim, ma początek w lidze. Pojawili się też nowi zawodnicy. Mimo tego specyficznego czasu pandemii nasza dyscyplina rozwija się i aktywuje środowisko ludzi z dysfunkcją narządu wzroku.

Podium klasyfikacji w deblu
Podium klasyfikacji w deblu
Statuetki zaprojektowane specjalnie dla zwycięzców PLS, wykonane przez Georginę Myler
Statuetki zaprojektowane specjalnie dla zwycięzców PLS, wykonane przez Georginę Myler

Nie Tylko dla Mistrzów – Polska Liga Showdown
Najlepsi w 2021 roku

* - po dogrywce
Kobiety
1. Patrycja Kaza - „Łuczniczka” Bydgoszcz 200 p. (2 starty)
2. Dominika Czuj - „Ikar” Lublin 160 p. (2 starty)
3. Katarzyna Stenka - „Ikar” Lublin 140 p. (3 starty)
Mężczyźni
1. Krzysztof Sobiło - „Podkarpacie” Przemyśl 200 p. (3 starty)
2. Szymon Budzyński - „Ikar” Lublin 140 p.* (3 starty)
3. Przemysław Knaź - „Podkarpacie” Przemyśl 140 p.* (3 starty)
Deble
1. „Podkarpacie” Przemyśl (Przemysław Knaź i Krzysztof Sobiło)
2. „Gamonie” (Łukasz Skąpski i Łukasz Zdunkiewicz)
3. „Ikar” I (Dominika Czuj i Szymon Budzyński)
Drużyny
1. „Ikar” Lublin (Klaudia Sasin, Katarzyna Stenka, Szymon Budzyński)
2. „Podkarpacie” Przemyśl (Ewa Ćwiek, Przemysław Knaź, Krzysztof Sobiło)
3. „Stado Jeleni” (Ewa Serafin, Sławomir Cywka, Daniel Kuźniar, Łukasz Skąpski)
 

Końcówka sezonu na długich dystansach

Sekcja biegowa „Crossu” rośnie w siłę. Zawodnicy coraz liczniej biorą udział w wielu wyścigach w całej Polsce – w biegach przełajowych, miejskich i stadionowych. Z dużymi sukcesami. W ostatnich miesiącach dwukrotnie startowali większą grupą na długich dystansach,
najpierw w Krakowie, później w Strzelcach Opolskich. Imprezy były dofinansowane przez Ministerstwo Sportu i Turystyki.

Najpierw był półmaraton...

Pandemia COVID-19 spowodowała, że półmaraton krakowski w 2020 r. nie wystartował. Poprzednia, szósta jego edycja, miała miejsce w 2019 r. Teraz wszystko wróciło na swoje tory. 7. Cracovia Półmaraton Królewski odbył się 17.10.2021 r. pod hasłem „Na dłuższą metę”, mającym oddać relacje – na dobre i złe – pomiędzy wiernymi imprezie uczestnikami i organizatorami. Z tym hasłem na koszulkach blisko pięć tysięcy biegaczy wystartowało sprzed Tauron Areny, by po pokonaniu 21 km i 97,5 m finiszować na płycie głównej największej hali widowiskowo-sportowej w Polsce. W tej wielkiej biegowej braci z czasem i własnymi słabościami zmagało się dwanaścioro zawodników niewidomych i słabowidzących oraz sześcioro ich przewodników. Wszyscy dobiegli do mety, chociaż dwóch zawodników przekroczyło limit czasu wyznaczony przez organizatora biegu.

Katarzyna Tomczak i Marta Stramek
Katarzyna Tomczak i Marta Stramek

Wśród kobiet w kategorii open dwa pierwsze miejsca zajęły zawodniczki bydgoskiego klubu „Łuczniczka”: Marta Stramek i Katarzyna Tomczak (obie słabowidzące). W grupie mężczyzn niewidomych zwyciężył Mariusz Zacheja z „Syrenki” Warszawa, a w grupie słabowidzących Mariusz Mazur ze „Skorpiona” Polkowice.

– Biegłem tym razem z Pauliną Pankiewicz. Wiedziałem, na ile chcę pobiec, i realizowałem swój plan. Uzyskałem mniej więcej taki czas, jaki założyłem, a pierwsze miejsce niejako przyszło samo. Pogoda była dobra, bieg sprawnie zorganizowany, nagrody od organizatorów również satysfakcjonujące, czego chcieć więcej – mówi o imprezie Mariusz Zacheja.

– To był pierwszy bieg tak dobrze zorganizowany w sytuacji pandemii, z tak dużą liczbą zawodników na starcie. Organizator sprawdził się idealnie, na każdym kroku byliśmy sprawdzani pod kątem przestrzegania obostrzeń covidowych. Trasa była bardzo dobra dla osób niewidomych i słabowidzących – podsumowuje Krzysztof Badowski, wiceprezes Stowarzyszenia „Cross”, jak również uczestnik biegu.

...potem mistrzostwa Polski na 15 kilometrów

W Strzelcach Opolskich wystartowało aż 29 crossowskich zawodników i zawodniczek oraz 6 przewodników osób niewidomych. Mistrzowskie tytuły na dystansie 15 km zdobyli: w kategorii open kobiet reprezentująca „Łuczniczkę” Bydgoszcz Katarzyna Tomczak, w kategorii mężczyzn niewidomych Dariusz Zarzecki z „Moreny” Iława, a w kategorii mężczyzn słabowidzących Mariusz Mazur, zawodnik „Skorpiona” Polkowice.

Dariusz Cholewczyński z przewodnikiem na mecie MP w biegu na 15 km w Strzelcach Opolskich
Dariusz Cholewczyński z przewodnikiem na mecie MP w biegu na 15 km w Strzelcach Opolskich
Mariusz Zacheja („Syrenka” Warszawa) z przewodniczką Pauliną Pankiewicz po biegu na dystansie półmaratonu w Krakowie
Mariusz Zacheja („Syrenka” Warszawa) z przewodniczką Pauliną Pankiewicz po biegu na dystansie półmaratonu w Krakowie

– Z racji pandemii te wszystkie mistrzowskie imprezy i inne mniejsze biegi były poprzesuwane, dlatego Kraków i Strzelce Opolskie przypadły w końcówce roku – mówi Tomasz Chmurzyński, trener bydgoszczan. – To już praktycznie było po sezonie, po roztrenowaniu. Do Krakowa z „Łuczniczki” pojechały dziewczyny i Kacper Jażdżewski na takiej zasadzie, żeby się przebiec. Dla nich był to bardziej bieg szkoleniowy. Z kolei w Strzelcach Opolskich chcieliśmy pokazać się jako drużyna. Wystartowaliśmy tam z punktu zero. Dla mnie to był najdłuższy trening od półtora miesiąca.

Jak przyznaje, wyniki tego biegu nie miały żadnego znaczenia (pierwsza czwórka biegaczy słabowidzących zmieściła się w obrębie dwóch, trzech minut różnicy), głównie chodziło o to, żeby się pokazać jako środowisko.

– Wzięliśmy udział w tej imprezie dla samego ruchu, ale na przykład Dariusz ładnie pobiegł, zrobił życióweczkę. On biega przede wszystkim dla zdrowia. To jest klasyczny przykład, w którym sport przynosi tylko same korzyści. Prowadzi się bardzo dobrze, biega regularnie, więc nie robił nawet roztrenowania. Ma po prostu dbać o siebie i się ruszać – mówi o Dariuszu Cholewczyńskim jego trener klubowy.

Koordynator mistrzostw Wiesław Miech widzi to trochę inaczej.

– Mimo zimowych warunków zawodnicy utrzymali dobre tempo na całej długości trasy i uzyskali bardzo dobre i dobre czasy nie tylko w naszych mistrzostwach, lecz także w kategorii open, jak i w kategoriach wiekowych.

Rok 2022 na stadionie i na ulicy

Niespodzianek i nowości startowych raczej w planach nie ma.

– Na pewno będziemy przygotowy-
wali się do mistrzostw Polski na pięć kilometrów, które otwierają sezon startowy. To będzie ostatnia sobota kwietnia. Rozpoczniemy znów tradycyjnie w Łapach, w biegu imienia Waldka Kikolskiego. Będzie to uroczyste wydarzenie, związane z niedawnym nadaniem stadionowi miejskiemu jego imienia. Część naszych zawodników jeszcze w kwietniu wystartuje w półmaratonie, ale na zasadzie sprawdzenia ogólnej wytrzymałości. Jednak większość zacznie sezon startowy właśnie w Łapach. Niektórym bydgoskim zawodnikom skrócimy dystanse – dodaje Tomasz Chmurzyński.

Kacper Jażdżewski i Krzysztof Badowski (KSN „Łuczniczka” Bydgoszcz) przed startem w krakowskim półmaratonie
Kacper Jażdżewski i Krzysztof Badowski (KSN „Łuczniczka” Bydgoszcz) przed startem w krakowskim półmaratonie

Tradycyjnie w okresie letnich wakacji biegacze wybiorą się do Szklarskiej Poręby na obóz przygotowawczy do drugiej części sezonu. Dalsze ważne imprezy to mistrzostwa Polski w przełajach oraz mistrzostwa Polski na 10 kilometrów. I oczywiście bieg z okazji 30-lecia Stowarzyszenia „Cross”.

Ogólnopolski półmaraton osób niewidomych i słabowidzących
(w ramach 7. Cracovia Półmaratonu Królewskiego)
16-18.10.2021 r., Kraków

Tabela wyników
Podium zwycięzców
Kobiety
1. Marta Stramek - „Łuczniczka” Bydgoszcz 01:40:43
2. Katarzyna Tomczak - „Łuczniczka” Bydgoszcz 01:43:28
Mężczyźni
T11
1. Mariusz Zacheja - „Syrenka” Warszawa 01:51:16
2. Michał Majchrzak - „Lajkonik” Kraków 02:23:24
3. Dariusz Cholewczyński - „Łuczniczka” Bydgoszcz 03:02:16
T12
1. Mariusz Mazur - „Skorpion” Polkowice 01:20:38
2. Zenon Dudka - „Syrenka” Warszawa 01:32:09
3. Dariusz Cholewczyński - „Łuczniczka” Bydgoszcz 01:33:28

Mistrzostwa Polski osób niewidomych i słabowidzących w biegu na 15 km
(w ramach XXXII Strzeleckiego Biegu Ulicznego im. Euzebiusza Ferta)
17-19.12.2021 r., Strzelce Opolskie

Tabela wyników
Podium zwycięzców
Kobiety
1. Katarzyna Tomczak - „Łuczniczka” Bydgoszcz 01:11:31
2. Ewa Chmurzyńska - „Łuczniczka” Bydgoszcz 02:10:17
Mężczyźni
T11
1. Dariusz Zarzecki - „Morena” Iława 01:33:56
2. Dariusz Cholewczyński - „Łuczniczka” Bydgoszcz 01:34:13
3. Michał Majchrzak - „Lajkonik” Kraków 01:42:24
T12
1. Mariusz Mazur - „Skorpion” Polkowice 01:01:20
2. Jacek Ziółkowski - „Syrenka” Warszawa 01:02:27
3. Zenon Dudka - „Syrenka” Warszawa 01:04:02

Na co dzień masażysta, mistrz Polski od święta

Indywidualne mistrzostwo Polski w warcabach stupolowych to pierwszy złoty medal w tej dyscyplinie dla bydgoskiej „Łuczniczki”. Wyczynu tego dokonał słabowidzący zawodnik Tomasz Kuziel.
Natomiast złoto dla najlepszej drużyny kolejny raz pojechało do stolicy Podlasia. Czy utrzymają tytuły w 2022 roku?

Jego pierwszy taki medal

Rok 2021 w karierze sportowej Tomasza Kuziela był wyjątkowy. Choćby z tego względu, że po raz pierwszy udało mu się zdobyć tytuł indywidualnego mistrza Polski w warcabach stupolowych, co jest bardzo trudnym zadaniem. Od 1989 roku pracuje w szpitalu im. dr. Jana Biziela w Bydgoszczy jako masażysta na oddziale rehabilitacji. Zawodu uczył się w Krakowie, gdzie od lat działa szkoła masażu dla osób słabowidzących i niewidomych. Przyznaje, że warcaby traktuje jako hobby, bo jednak obowiązki zawodowe zajmują mu dużo czasu. W prima aprilis, 1 kwietnia, skończy 55 lat.

– Od początku najbardziej interesowały mnie zajęcia sekcji warcabowej i szachowej. Ale klub ma na tyle szeroką ofertę, że mogłem sprawdzić się w wielu różnych dyscyplinach i jeździć na zawody. Próbowałem sił w kręglach i bowlingu. Można też u nas uprawiać strzelectwo pneumatyczne i laserowe, byłem nawet, troszkę przypadkiem, zdobywcą Pucharu Polski w tej dyscyplinie sportu. Ale w ostatnich latach skoncentrowałem się już tylko na warcabach – mówi zawodnik „Łuczniczki” Bydgoszcz. – Te warcaby świetlicowe, które znamy ze szkoły, mają sześćdziesiąt cztery pola i po dwanaście pionków rozstawionych po obu stronach. W stupolowych jest ich po dwadzieścia. To wielokrotnie zwiększa liczbę kombinacji i schematów. W warcabach, podobnie jak w szachach, pierwszych kilka ruchów zawodnicy wykonują z automatu: cyk-cyk, cyk-cyk. Prawdziwa gra zaczyna się dopiero wtedy, gdy zostaje po kilka pionków. Pamiętam, jak zaczynałem przygodę z warcabami, nie miałem jeszcze żadnej kategorii ani rankingu, i pojechałem na turniej pod Olsztyn. Grałem z zawodnikiem, który był bardziej doświadczony ode mnie – wspomina. – Gramy i gramy, ja się trzymam. Na początku mamy po dwadzieścia pionków, potem po szesnaście, dwanaście… Kiedy zostaje po osiem pionków, to ja proponuję: „Panie Zygfrydzie, to może remis?”. Jako nowicjusz byłbym zadowolony. A on mi wtedy powiedział takie zdanie, które powtarzam tu w klubie nowym zawodnikom: „Teraz remis? Teraz to dopiero zaczyna się partia!”. Gdy jest tylko po cztery, pięć pionków, to każdy ruch ma znaczenie. Tak samo jest w szachach.

Do finałowego turnieju w Ustce droga wiodła przez majowe kwalifikacje w Krynicy Górskiej.

– Startowało tam czterdziestu zawodników, a do finału awansowało tylko dziewięciu plus trzy osoby, które w poprzednim roku zajęły miejsca na podium. W połowie czerwca w Ustce grało więc dwunastu zawodników, systemem „każdy z każdym”. Do rozegrania było jedenaście partii. Ja zdobyłem osiemnaście punktów, wicemistrz – tyle samo. Wygrałem z nim w dziesiątej partii – wspomina mistrz z Bydgoszczy.

W drużynie obeszli się smakiem

Drużynowe mistrzostwa Polski w 2021 r. odbyły się w Sękocinie Starym pod Warszawą.

– Czwarta lokata to takie nielubiane przez sportowców miejsce i tak je oceniliśmy – wspomina Tomasz Kuziel. – Drużyny są mocne, zawodnicy tak dobrze się znają, że trudno o jakiś spektakularny wynik. Od wielu lat pierwsze miejsce zajmuje ekipa z Białegostoku, a pozostałe zespoły rywalizują o drugie bądź trzecie miejsce. My powtórzyliśmy wynik z poprzedniego roku.

W turnieju gra dwanaście ekip. Tu walczy się nie tylko o medale, ale też o utrzymanie w stawce, bo co roku dwa najgorsze składy odpadają, a na ich miejsce wskakują dwa następne, których zawodnicy w danym roku pokazali się, zdobyli punkty, mają wyższy ranking.

Tomasz Kuziel (po prawej) w partii z Tadeuszem Rozmusem
Tomasz Kuziel (po prawej) w partii z Tadeuszem Rozmusem

– Na mistrzowskim turnieju każdy zespół gra z każdym. Drużyna składa się z czterech graczy: trzech mężczyzn, jednej kobiety i zawodnika rezerwowego. Przy czym zawodnik nie może zmienić zawodniczki, ale jeśli zawodniczka jest mocna, to może zmienić zawodnika – wyjaśnia Tomasz Kuziel.

Każdy mecz to cztery równolegle rozgrywane partie. Na różnych zawodach obowiązują różne czasy gry, tu była 1 godzina i 20 minut oraz minuta na ruch. Triumfowała „Victoria” Białystok (20 p.), kolejne miejsca zajęły „Jantar” Gdańsk (18 p.) i „Hetman” Lublin (17 p.). „Łuczniczka” zakończyła turniej tuż za podium, z 16 p., ekipę reprezentowali: Jerzy Hołderny, Tomasz Kuziel, Andrzej Sargalski, Mariola Maćkowiak oraz Józef Wyrzykowski.

– W jedenastej rundzie, czyli ostatniej, graliśmy z Gdańskiem i zremisowaliśmy. Gdybyśmy wygrali, to wskoczylibyśmy na trzecie miejsce. Podobnie, gdyby przegrał Lublin. Musieliśmy obejść się smakiem.

Niewidomy nad warcabnicą

W „Łuczniczce” Bydgoszcz działa wiele sekcji sportowych i zdaniem Tomasza Kuziela każda osoba niewidoma czy słabowidząca na pewno coś ciekawego tu dla siebie znajdzie. W zajęciach sekcji warcabowej czynnie uczestniczy 15 osób.

– Dzięki temu, że kiedyś zrobiłem kurs trenera warcabowego, jestem opiekunem tej grupy. Oprócz udziału w krajowych zawodach nasi warcabiści uczestniczą w turniejach klubowych. Gra każdy z każdym, nagrody są dla wszystkich, od pierwszego do ostatniego miejsca.

Podczas turnieju o Puchar „Łuczniczki”
Podczas turnieju o Puchar „Łuczniczki”
Z pucharem zwycięzcy mistrzostw Polski niewidomych i słabowidzących 2021 w warcabach stupolowych
Z pucharem zwycięzcy mistrzostw Polski niewidomych i słabowidzących 2021 w warcabach stupolowych

Te rozgrywki i spotkania w sekcji mają też inną funkcję niż sportowa.

– Dla niektórych osób wyjście na zajęcia to niekiedy jedyne wyjście z domu w tygodniu. Posiedzimy sobie, pogramy, pogadamy, pośmiejemy się. To jest taka aktywizacja społeczna.

Człowiekowi, który nie ma problemów ze wzrokiem, trudno sobie wyobrazić grę w szachy czy warcaby dwóch osób, które są niewidome albo niedowidzą. Jak to wygląda od strony technicznej?

– W warcabach piony różnią się nie tylko kolorami, ale także kształtem. Białe kamienie mają na przykład płaski wierzch, a te czerwone czubaty. Niewidomy gracz „brajluje” je sobie, czyli sprawdza dotykiem. Są dwie opcje: w pierwszej zawodnicy grają na jednej warcabnicy i każdy przed swoim posunięciem sprawdza aktualne rozmieszczenie kamieni. W drugiej opcji każdy z niewidomych graczy ma swoją warcabnicę, na której wykonuje swój ruch i powtarza ruch przeciwnika. Ja wolę grać na dwóch, bo mam więcej swobody i sobie nie przeszkadzamy. Pionki są stabilnie osadzone w polach i nie ma obawy, że się przesuną pod ręką.

Spotkajmy się, zagrajmy, porozmawiajmy

Tomasz Kuziel docenia to, że zawodnicy mają możliwości wyjazdów na zawody w kraju, nie tylko na te mistrzowskie.

Podium mężczyzn MP w warcabach 2021
Podium mężczyzn MP w warcabach 2021

– Żeby zagrać w jakiejś mistrzowskiej imprezie, choćby w półfinałach MP, trzeba mieć co najmniej drugą kategorię. Zawodnicy, którzy jej nie posiadają, nie mają szans się tam dostać. Nie wszyscy są mistrzami, każdy ma jakiś pułap swoich umiejętności, ale jest mnóstwo turniejów niższej rangi, w których może sprawdzić się każdy. My w „Łuczniczce” zorganizowaliśmy taki turniej na przełomie sierpnia i września w Rowach. Zaprosiliśmy także graczy z innych klubów. W rewanżu pojechaliśmy na przykład na turniej do Giżycka. Notabene i tu, i w Rowach udało mi się wygrać – podsumowuje zawodnik i trener z bydgoskiego klubu. I dodaje:

– Ludzie często mówią, że nie mają czasu, żeby grać w szachy czy warcaby. Ale ja uważam, że jak się chce, to się znajdzie czas. Nie musimy dobrze grać, ale pozytywne już jest to, że się spotkamy, usiądziemy, pogadamy. A przy okazji poprzesuwamy pionki...

 

(Wyniki indywidualnych MP prezentowaliśmy przy okazji relacji z tej imprezy w numerze 5-6/2021 „Crossa”, dlatego teraz zamieszczamy tylko wyniki DMP – przyp. red.).

XXII Drużynowe Mistrzostwa Polski Niewidomych i Słabowidzących
w Warcabach Stupolowych
17-27.08.2021 r., Sękocin Stary

Tabela wyników - drużyny
1. „Victoria” Białystok 20 p.
2. „Jantar” Gdańsk 18 p.
3. „Hetman” Lublin 17 p.
4. „Łuczniczka” Bydgoszcz 16 p.
5. „Warmia i Mazury” Olsztyn 14 p.
6. „Atut” Nysa 13 p.
7. „Kormoran” Giżycko 12 p.
8. „Jutrzenka” Częstochowa 9 p.
9. ŚKS Kielce 6 p.
10. „Jaćwing” Suwałki 4 p.
11. „Sudety” Kłodzko 3 p.
12. „Tęcza” Poznań 3 p.

Wirtualna karta SIM

Każdy wie, że współczesne smartfony potrafią wiele. Dzisiaj jednak, zamiast skupiać się na tych ich funkcjach, które sprawiają, że są niczym szwajcarskie scyzoryki, przyjrzymy się nowince technologicznej związanej z podstawową rolą naszych małych mądrych urządzeń.

Zanim komórki stały się smartfonami, służyły zasadniczo do komunikacji. Za ich pomocą mogliśmy nawiązywać i odbierać połączenia, wysyłać i czytać przesyłane do nas SMS-y – i to w sumie tyle, chociaż to „tyle” i tak było bardzo atrakcyjne. Szliśmy więc do sklepu i kupowaliśmy ten wspaniały, użyteczny wynalazek mieszczący się w prawie każdej kieszeni. Robimy tak do dziś.

No, to obdzwaniamy znajomych...

Nie tak od razu. By korzystać z połączeń telefonicznych, potrzebna jest jeszcze karta SIM, czyli karta z przypisanym do niej numerem telefonu oraz z chipem, który łączy telefon z nadajnikami operatora. W tym celu musimy udać się do dowolnego sprzedawcy usług telekomunikacyjnych po kartę, czyli w praktyce po tzw. starter, który zawiera kartę SIM z określonym pakietem usług i limitem danych. Możemy też podpisać umowę na miesięczny abonament. Kartę SIM umieszczamy w odpowiednim porcie w obudowie naszego telefonu i dopiero teraz da się w pełni korzystać z możliwości urządzenia.

eSIM – i łączymy się bez karty

W ofercie operatorów coraz częściej pojawia się usługa eSIM – i zdecydowanie jest to propozycja godna omówienia. eSIM jest kartą SIM, ale wirtualną. Spełnia wszystkie funkcje jej fizycznego odpowiednika. Warunkiem do uruchomienia jej jest posiadanie smartfona, który wykorzystuje takie rozwiązanie, czyli ma wbudowany chip – taki sam, jaki możemy zobaczyć na zwykłych kartach SIM.

Istnieje kilka zalet korzystania z tej technologii. Mając eSIM, nie potrzebujemy szukać igły, żeby otworzyć szufladkę na karty w naszym smartfonie, ponieważ identyfikator SIM otrzymujemy drogą cyfrową bezpośrednio od operatora i zapisuje się on we wbudowanym chipie, a dostęp do niego mamy z ustawień sieci komórkowej w naszym smartfonie. Urządzenia z eSIM pozwalają dodatkowo korzystać z własności dual SIM, choć fizycznie może nie być miejsca na dwie karty.

Najnowsze smartwatche i tablety również dają możliwość korzystania z tej technologii, jednak o ile w przypadku tabletu eSIM jest znanym rozwiązaniem, o tyle w zegarkach ta funkcja nie jest jeszcze powszechna. Obecnie niewiele jest ofert na rynku, w których operator pozwala na podpięcie eSIM-u do smartwatcha w celu poszerzenia jego funkcji o telefon.

Podsumowując, przeniesienie funkcji karty SIM z nośnika fizycznego na wirtualny jest kolejnym krokiem w rozwoju teleinformatyki. Zapewne wkrótce wszyscy będziemy korzystać z tej technologii, a wielu z nas już teraz ma możliwość uruchomienia jej u swojego operatora.

Zrzut ekranu
Bez wychodzenia z domu

W dobie pandemii wiele czynności uprościło się dzięki apkom. Za pomocą kilku kliknięć w ekran smartfona możemy zamawiać jedzenie, robić zakupy z dowozem do domu, spotykać się wirtualnie z przyjaciółmi… Nawet bankowość stała się prostsza. A co z przenoszeniem numeru między różnymi dostawcami usług telekomunikacyjnych, co ze zmianą taryfy? No cóż, możemy pójść do najbliższego punktu, liczyć się z ryzykiem stania w kolejce do konsultanta i walczyć z kuszącymi ofertami pakietów internetu za dodatkową opłatą, nawet jeśli wiemy, że nie jest nam to potrzebne. Ale już nie zawsze. W połowie 2019 roku na rynku pojawił się plan komórkowy Orange Flex, który umożliwia zarządzanie naszym kontem i numerem w stu procentach z aplikacji.

Jak to działa?

Z czystej ciekawości i pragnienia wygody postanowiłem zmienić operatora i wybrać abonament, bo w przypadku Orange Flex opcji na kartę nie ma. Przeniesienie numeru do Flex wymagało jedynie pobrania aplikacji z App Store i była to właściwie połowa drogi. Kolejne etapy należało już wykonać w apce. Pierwsze, o co zapytała mnie aplikacja, to czy chcę przenieść numer, czy może wybrać nowy. Każdy kolejny krok również był jasno opisany i nie miałem żadnego stresu, chwili niepewności albo obawy przed utratą pieniędzy w momencie podłączania mojej karty kredytowej do aplikacji. Po wpisaniu moich danych w odpowiednie rubryki (takich samych, jakie musiałbym podać obsługującemu mnie w punkcie konsultantowi) zostałem poproszony o wybór taryfy i wysokości pobieranej co miesiąc kwoty. Następnie mogłem zdecydować, czy chcę otrzymać fizyczną kartę nano SIM, co wiąże się z dodatkowym oczekiwaniem na przesyłkę, czy eSIM, który bez żadnych dodatkowych czynności w odpowiednim momencie sam się aktywuje. Po dokonaniu wyboru dostałem informację zwrotną, że mój numer jest już sprawdzany u dotychczasowego operatora. Kilka minut później przyszło powiadomienie o dacie przeniesienia mojego numeru i uruchomienia eSIM w Orange. Do momentu przeniesienia numeru mogłem zapoznawać się z ofertami taryf, zmienić abonament na tańszy albo droższy, a podczas całych tych manewrów z mojego konta nie zniknęła ani złotówka, ponieważ nowy pakiet usług wciąż jeszcze nie działał. Wyznaczonego dnia mój abonament się włączył i mogłem wyjąć już starą kartę SIM, którą poprzedni operator dezaktywował.

Tak to powinno wyglądać...

Jak wspominałem, jest to karta wirtualna, więc mam do niej ciągły dostęp w zakładce sieci komórkowych w ustawieniach smartfona. Niczego nie musiałem konfigurować, wszystko było poprawnie ustawione automatycznie.

Po pewnym czasie przestałem być zadowolony z abonamentu, który pierwotnie wybrałem, więc postanowiłem go zmienić. Zrobiłem to w aplikacji Orange Flex. Nowy kosztuje mnie więcej, jednak opłata jest naliczana od początku kolejnego miesiąca abonamentu. Dawało mi to duży komfort związany z tym, że mogłem zmienić zdanie w dowolnym momencie i nie ponosiłem dodatkowych kosztów za korzystanie z tej wolności. To cenne udogodnienie.

 

Zrzut ekranu
 A propos wyglądu

Design aplikacji jest bardzo przejrzysty, a interfejs prosty w obsłudze. Nie odbiega bardzo od systemowych aplikacji platformy iOS. Na dole znajdują się podstawowe karty, między którymi możemy się przemieszczać, a ekran główny wyświetla dane dotyczące wykorzystania pakietów internetu i roamingu, informację o dokładnej dacie i godzinie pobrania opłaty za kolejny miesiąc oraz podstawową funkcję obsługi konta „Dodaj GB” i inne możliwości oferty promocyjnej.

Obecnie jest to jedyna tego typu propozycja w Polsce. Jedyna nie oznacza wcale, że zła. Przenoszenie numeru i włączanie nowego abonamentu w ten sposób to novum w telefonii komórkowej. Lecz nie da się ukryć, że Orange stworzyło dobrą aplikację, która trafia w potrzeby klientów.

 

Mateusz Liszewski

Gramy w szachy

Siwy męzczyzna w bluzie kadry narodowej
Waldemar Świć

Metoda lidera (cz. 2)

W poprzednim odcinku opowiadałem o mojej przygodzie z twórczością Wasilija Smysłowa. Nie był to, rzecz jasna, mój jedyny nauczyciel.

Starszy ode mnie o dwa lata Anatolij Karpow zaczynał właśnie swą błyskotliwą karierę i jego gra budziła, naturalnie, moje zainteresowanie. W roku 1969, gdy rozpoczynałem swoją szachową drogę, Karpow został mistrzem świata juniorów. W tym czasie czytałem już literaturę szachową w języku rosyjskim i mogłem analizować partie Karpowa z finału MŚ. To one znacząco przyczyniły się do budowania zarówno mojego repertuaru debiutowego, jak i zrozumienia szachów w ogóle. Oto trzy partie z tego turnieju:


Oscar Humberto Castro Rojas
– Anatolij Karpow
Sztokholm 1969

1.e4 e5 2.f4 ef4 3.Gc4 Sf6 4.Sc3 Gb4 Grywa się tu zwykle 4...c6, ale Karpow wraz z trenerem Siemionem Furmanem doszli do wniosku, że ta kontynuacja powinna zaskoczyć przeciwnika. Tu warto wspomnieć, że Karpow radził sobie bardzo słabo z pierwszą fazą gry i Furman – będący wybitnym znawcą debiutów – znacząco przyczynił się do późniejszych sukcesów Karpowa.

5.e5 Lepsze było 5.Sge2 z zakończeniem rozwoju.

5...d5 Pamiętam, że to kontruderzenie było dla mnie objawieniem.

6.Gb5+ c6 7.ef6 cb5 8.fg7 Wg8 9.He2+ Ge6 10.Hb5+ Sc6 11.Hb7 Wc8 Z mieszanymi uczuciami studiowałem pozycję i sporo czasu zajęło mi przekonanie się, że czarne mają przewagę rozwojową i bardzo silną inicjatywę. Białe zamiast rozwoju wybrały awanturniczy rajd hetmanem, co zostało przez Karpowa wykorzystane.

12.Sf3 Wg7 13.0-v0 Gh3 14.We1+ Kf8 15.We2


Figury czarnych zajęły aktywne pozycje i teraz następuje kończący atak.

15...Gg4! 16.Wf2 Gc5 17.d4 Sd4 18.Sd4 Gd4 19.Gf4 Gf2+ 20.Kf2 Wg6! 21.Kg1 d4 22.Wf1 Hd7 23.Hb4+ Kg8 24.Se4 Hd5 25.He7 He6 26.Hb7 Ge2 27.We1 Wc2 28.Sg5 Hf5

0-1

Partia ta była ważnym elementem budowania mojego repertuaru debiutowego.

Jürgen Juhnke – Anatolij Karpow
Sztokholm 1969

1.e4 e5 2.Sf3 Sc6 3.Gb5 a6 4.Ga4 Sf6 5.d4 W czasach mojej młodości często sięgano do tego posunięcia, aby ominąć długie, tasiemcowe warianty.

5...ed4 6.0-0 Ge7 7.e5 Se4 8.Sd4 0-0 9.Sf5 d5 10.Gc6 bc6 11.Se7+ He7 12.We1


12...We8 Znana w teorii pozycja, przy której grywano 12...f6. Posunięcie, które wybrał Karpow, zostało zagrane w jednej z partii przez Furmana.

13.f3 13.b3 He5

13...Sd6 Koncepcja Furmana ma umożliwić manewr skoczkiem, z wykorzystaniem związania po linii „e”.

14.b3 Sf5 15.Ga3 Hg5 16.Gb2 Sh4 17.He2 f6 18.Hf2 Gh3! 18...fe5? 19.f4

19.g4 fe5 20.Sd2 Hd2

0-1

Anatolij Karpow – Ulf Andersson
Sztokholm 1969

1.e4 e5 2.Sf3 Sc6 3.Gb5 a6 4.Ga4 Sf6
5.0-0 Ge7 6.We1 b5 7.Gb3 0-0 8.c3 d6 9.h3 Sa5 10.Gc2 c5 11.d4 Hc7 12.Sbd2 Gb7 13.d5
Już wtedy Karpow lubił manewrować, co było rzadkim zjawiskiem wśród juniorów. Warto przypomnieć, że w tej materii pozostał niedościgłym wzorcem.

13...Gc8 14.Sf1 Gd7 15.b3 Sb7 16.c4 Wfb8 17.Se3 Gf8 18.Sf5 Sd8 19.Sh2


Można było rozpocząć szturm poprzez natychmiastowe g4, ale taka maniera gry była obca Karpowowi, zwłaszcza że nie było żadnych podstaw, aby tak postąpić. Przy pasywności czarnych białe mają przewagę przestrzeni i mogą wybierać plany gry.

19...Se8 20.h4 f6 21.h5 Sf7 22.We3 Sg5 23.Sh4 Hd8 24.Wg3 Sc7 25.S2f3 h6 Ważny moment. Czarne w końcu osłabiły swoje królewskie skrzydło. Jednak i 25...Sf7 26.Sf5 nie byłoby dobre.

Teraz Karpow przystępuje do manewrowania, które składa się z kilku etapów:

  1. konsolidacji pozycji na skrzydle hetmańskim, aby wykluczyć tam wszelką możliwość przełomu ze strony czarnych;
  2. doprowadzenia odpowiednimi manewrami do wymiany białopolowych gońców, co osłabi białe pola w obozie czarnych;
  3. doprowadzenia – po zajęciu figurami osłabionych pól g6 i f5 – do f2-f4 i przymuszenia skoczka g5 do opuszczenia pozycji.

26.Sg6 a5 27.a4! Blokada poczynań czarnych na skrzydle hetmańskim.

27...bc4 28.bc4 Sa6 29.He2 Wa7 30.Gd2 Wab7 31.Gc3 Sb4 32.Gd1 Sa6 33.Sd2 Sb4 34.We3 Ge8 35.Sf1 Hc8 36.Sg3 Gd7 37.Hd2 Sh7 38.Ge2 Kf7 39.Hd1 Ge7 40.Sf1! Gd8 41.Sh2 Kg8 42.Gg4! Białe pola na skrzydle królewskim zostają opanowane.

42...Sg5 43.Gd7 Hd7 44.Sf1 Z uwagi na grożące Sf5 czarne są praktycznie zmuszone do f7-f5, ale w tej otwartej pozycji białe figury są znacznie lepiej rozlokowane.

44...f5 45.ef5 Hf5 46.Sg3 Hf7 47.He2! Gf6 48.Wf1 Hd7 49.f4 ef4 50.Wf4 Gc3 51.Wc3 We8 52.We3 Wbb8 53.Hf2!

Czarny król jest bezradny.

53...Sh7 54.Sf5! We3 55.He3 Sf6 56.Sge7+ Kh8 57.Sh6 We8 58.Sf7+ Kh7 59.We4! We7 60.We7

1-0

 

A teraz partia rozegrana przez Karpowa tuż przed zdobyciem przez niego tytułu mistrza świata.


Anatolij Karpow – Wolfgang Unzicker
Nicea 1974

1.e4 e5 2.Sf3 Sc6 3.Gb5 a6 4.Ga4 Sf6 5.0-0 Ge7 6.We1 b5 7.Gb3 d6 8.c3 0-00 9.h3 Sa5 10.Gc2 c5 11.d4 Hc7 12.Sbd2 Sc6

 

13.d5 Karpow grywał tu później także kontynuację 13.dc dc 14.Sf1

13...Sd8 14.a4 Wb8 15.ab5 ab5 16.b4 Sb7

Dotychczas uważano, że kontrę czarnych na skrzydle hetmańskim należy wygaszać poprzez c4.

17.Sf1 Gd7 18.Ge3 Wa8 19.Hd2 Wfc8 20.Gd3 g6 21.Sg3 Gf8 Lepsze było 21...Se8 z dalszym Sg7.

22.Wa2 c4 23.Gb1 Hd8


Należało koniecznie wymienić choćby jedną wieżę: 23...Wa2 24.Ha2 Sd8.

24.Ga7!! To tzw. przesłona Spasskiego. Podobne posunięcie zastosował Spasski w 10. partii meczu z Karpowem (!). Ten ruch umożliwia białym manewrowanie przy pasywnej pozycji czarnych z uwagi na przewagę przestrzeni i brak możliwości uproszczenia pozycji, choćby poprzez wymianę wież.

24...Se8 25.Gc2 Sc7 I tu lepsze było
25...f6.

26.Wea1 He7 27.Gb1 Ge8 28.Se2 Sd8 29.Sh2 Gg7 30.f4 f6 31.f5 g5 Nie poprawiało sytuacji 31...gf5 32.ef5 Gf7 33.Ge4.

 

32.Gc2! Gf7 33.Sg3 Sb7 34.Gd1 h6 Komentatorzy polecali 34...Kh8 35.Gh5 Gg8, ale co dalej?

35.Gh5 He8 36.Hd1 Sd8 37.Wa3 Kf8 38.W1a2 Kg8 39.Sg4 Kf8 40.Se3 Kg8 41.Gf7+ Sf7 42.Hh5 Sd8 43.Hg6! Kf8 44.Sh5

1-0

W charakterze podsumowania polecam jeszcze jedną partię hiszpańską z tej samej olimpiady szachowej. Przywodzi ona na myśl najlepsze pojedynki Petrosjana. Przypomnę, że Karpowa nazywano „ulepszonym Petrosjanem”.

Anatolij Karpow – Heikki Westerinen
Nicea 1974

1.e4 e5 2.Sf3 Sc6 3.Gb5 a6 4.Ga4 d6 5.0-0 Gd7 6.d4 Sf6 7.c3 Ge7 8.Sbd2 0-0 9.We1 We8 10.Sf1 h6 11.Sg3 Gf8 12.Gd2!


Posunięcie to wydaje się dziwne, ale jest w pełni zrozumiałe, jeśli weźmie się pod uwagę styl Karpowa. W pozycji, do której zmierza Karpow, goniec zajmie właściwe miejsce.

12...b5 13.Gc2 Sa5 14.b3 c5 15.d5 Sh7 16.h3 Ge7 17.Sf5 Sb7 Nowe słabości powstawały po 17...Gf5 18.ef5.

18.a4 ba4 19.b4! a5 20.Ga4 ab4 21.cb4 Gf8 22.Gc6 Hc7 23.b5 Sf6 24.Hc2 Web8 25.Se3 Gc8 26.Sc4 Ge7 27.b6 Hd8 28.Wa7


Rzadki przypadek w partiach arcymistrzów. Figury czarnych są praktycznie zapatowane.

28...Sd7 29.Ha4 Wa7 30.ba7 Wa8 31.Ha6 Hc7 32.Gd7 Hd7 33.Sb6 Sd8 34.Ha1

1-0

 

Grywałem wówczas wyłącznie 1.e4, zatem musiałem poznać jakieś strategie przeciwko obronie sycylijskiej. Na 1e4 c5 odpowiadałem 2.Sc3, ale pod wpływem partii Karpowa i Fischera zacząłem grać wariant otwarty.

Oto partia Karpowa z czasów juniorskich, która pomogła mi wybrać właściwą kontynuację w wariancie smoczym.

Anatolij Karpow – Jewgienij Gik
Moskwa 1968

1.e4 c5 2.Sf3 d6 3.d4 cd4 4.Sd4 Sf6 5.Sc3 g6 6.Ge3 Gg7 7.f3 0-0 8.Gc4 Sc6 9.Hd2 Ha5 10.0-0-0 Gd7 11.h4 Se5 12.Gb3 Wfc8 13.h5 Sh5 14.Gh6 Gh6
Kontynuacja 14...Sd3+ 15.Kb1 Sb2 (15...Gd4 16.Sd5 Hd2 17.Se7+) 16.Kb2 Gh6 17.Hh6 z dalszym biciem na c3, zarówno wieżą, jak i hetmanem, została oceniona jako korzystna dla białych.

15.Hh6 Wc3 Ta ofiara jakości to podstawa obrony czarnych.

16.bc3 Hc3 17.Se2! Hc5 Lub 17...Sd3+ 18.Wd3 Ha1+ 19.Kd2 Hh1 20.g4 Sg3 21.Hh1 Sh1 22.Ke3! i Sh1 ginie.

18.g4 Sf6 19.g5 Sh5

20.Wh5! gh5 21.Wh1 He3+ 22.Kb1 Hf3 23.Wh5 e6


Wydaje się, że czarne skonsolidowały pozycję. Jeśli uda im się przeprowadzić króla na e7, to ich kontrgra będzie wystarczająca.

24.g6! Sg6 Także po 24...fg6 25.Hh7+ Kf8 26.Hh8+ Ke7 27.Wh7+ Sf7 28.Ha8 He2 29.Hb7 białe wygrywały.

25.Hh7+ Kf8 26.Wf5! Groźba mata wymusza oddanie hetmana i prowadzi do wygranej białych.

26...Hb3+ 27.ab3 ef5 28.Sf4 Wd8 29.Hh6+ Ke8 30.Sg6 fg6 31.Hg6+ Ke7 32.Hg5+ Ke8 33.ef5 Wc8 34.Hg8+ Ke7 35.Hg7+ Kd8 36.f6

1-0

Warianty z Ha5 i Wfc8 wkrótce ustąpiły miejsca kontynuacji z Wac8. Tutaj dla oceny modyfikacji ważna stała się partia dwóch wielkich szachistów z meczu finałowego kandydatów, który stał się w istocie meczem o mistrzostwo świata.

Anatolij Karpow – Wiktor Korcznoj
Moskwa 1974

 

1.e4 c5 2.Sf3 d6 3.d4 cd4 4.Sd4 Sf6 5.Sc3 g6 6.Ge3 Gg7 7.f3 Sc6 8.Hd2 0-0 9.Gc4 Gd7 10.h4 Wc8 11.Gb3 Se5 12.0-0-0 Sc4 13.Gc4 Wc4 14.h5 Sh5 15.g4 Sf6

16.Sde2! Posunięcie zaproponowane przez E. Czumaka w roku 1972. Białe wzmacniają punkt c3 i ofiara jakości staje się już wielce problematyczna. Ponadto zaczyna grozić e5 z dalszym g5. Po 16.Gh6 Se4 17.He3 Wc3 18.bc3 Sf6 czarne broniły tej pozycji z powodzeniem.

16...Ha5 17.Gh6 Gh6 17...Gh8 18.Gf8 Kf8 19.Kb1

Ciekawie wygląda ofiara jakości 19...Wb4 20.g5 Sh5 21.Sc1 Ge6 22.Sb3 He5 23.Wh5 Gb3 24.Wh7 Ga2+ 25.Kc1 Gg7 26.Wdh1∞ (Almrot – Gernud 1974). Słabsze było 17...Wfc8 18.Gg7 Kg7 19.Hh6+ Kg8 20.Wd5 Hd8 21.e5 de5 22.Wd2 He8 23.Sd5 Ge6 24.Sf6+ ef6 25.g5 fg5 26.Hh7+ z atakiem (Prandstetter – Spiridonow 1976).

18.Hh6 Wfc8

19.Wd3! Wzmacnia dodatkowo punkt c3 i przygotowuje uderzenie, które w chwili obecnej nie przechodzi.

19.Wd5 W8c5 (Lub 19...Hd8 20.e5 de5 21.Wd2 Hc7 22.Sd5 Wc2+ 23.Kb1 Wd2 24.Sc7 We2 25.Sd5 We8 26.Sc3∞ [Omelczenko – Michajłow 1977]; 19...Hc7 20.Kb1 Kh8 [Skjoldager – Dalhoff 1975]) 20.Wc5 Wc5 21.Sd5 Wd5 22.ed5 Hd5 23.Wh3 Ha2 24.b3 Ha1+ 25.Kd2 Hf1 26.Wg3∞ (Eskelinen – Groningen 1982) – w obu przypadkach z niejasnymi konsekwencjami.

19..W4c5 Botwinnik polecał tu 19...Hd8.

20.g5 Wg5

21.Wd5! Wd5 22.Sd5 We8 23.Sef4 Gc6

 

Na 23...Ge6 Karpow przygotował 24.Se6 fe 25.Sf6 ef 26.Hh7+Kf8 27.Hb7 Hg5+ 28.Kb1 We7 29.Hb8+ We8 30.Ha7 We7 31.Hb8+ We8 32.Hd6.

24.e5!+– Gd5 25.ef6 ef6 26.Hh7+ Kf8 27.Hh8+ I czarne poddały się wobec wariantu 27.Hh8+ Ke7 28.Sd5+ Hd5 29.We1+.

1-0

Rzecz jasna, w obronie sycylijskiej były jeszcze inne atrakcyjne dla czarnych warianty, takie jak wariant Najdorfa czy wariant Scheveningen, ale to temat na kolejne szkolenie.

 

 


Waldemar Świć

Do góry

Gramy w warcaby

Na zdjęciu Damian Reszka
Damian Reszka (autor rubryki)

MF Damian Reszka – prezes Polskiego Związku Warcabowego. Czterokrotny mistrz Polski, w tym jako najmłodszy w historii. Instruktor warcabowy. Od ponad dziesięciu lat pracuje z zawodnikami słabowidzącymi i niewidomymi, w tym z kadrą Stowarzyszenia „Cross”. Od 2019 roku prowadzi kanał „Warcaby” w serwisie YouTube, gdzie publikuje, transmituje i komentuje warcabowe treści, przybliżając cudowny świat warcabów szerszej publiczności.

Od tego numeru – również autor warcabowych materiałów szkoleniowych w naszym miesięczniku.

 

Harry de Groot (Holandia) – Wojciech Woźniak (Polska),  Polish Open 2021, 4. runda
Harry de Groot (Holandia) – Wojciech Woźniak (Polska), Polish Open 2021, 4. runda

W dniach 12-17 grudnia 2021 roku w podwarszawskim Julinku rozegrany został turniej Polish Open 2021, zaliczany do cyklu Pucharu Świata. Wysoka ranga zawodów, towarzyszące imprezie mistrzostwa świata w grze szybkiej i błyskawicznej oraz pula nagród na poziomie 14 tysięcy euro pozwoliły zgromadzić na starcie wielu silnie grających zawodników z Europy, Azji i Afryki. W zawodach reprezentowane było także Stowarzyszenie „Cross”, a słabowidzący i niewidomi zawodnicy nie raz zaskakiwali faworyzowanych przeciwników.

Zapraszam czytelników do wspólnej analizy dwóch potyczek z 4. rundy turnieju, w której Wojciech Woźniak i Józef Tołwiński mierzyli się odpowiednio z Holendrem oraz Francuzem. Obaj popisali się nie lada umiejętnościami. Tempo gry: 90 minut na 45 posunięć i 30 minut plus 30 sekund za wykonane posunięcie na dokończenie partii.

Harry de Groot – Wojciech Woźniak
Polish Open 2021, Julinek

1.31-27 Holender przeciwko Polakowi gra... debiut polski! 1...19-23 2.33-28 17-22 Częściej czarne wybierają wariant 2...17-21 3.28x19 14x23, aby ograniczyć rozwój długiego skrzydła białych. Zwykle gra się dalej: 4.38-33 10-14 5.34-30 14-19 6.30-25
11-17 7.25x14 19x10 8.35-30 10-14 9.40-34.
W tym wariancie białe tworzą „podkowę”,
zajmując pola 27, 32, 33, 34 i 30 – próbują podchwycić centralnego piona czarnych, stojącego na polu 23. 3.28x19 22x31 4.36x27 14x23 5.39-33 10-14
6. 44-39 5-10 7.41-36 14-19 8.50-44 10-14


Białe: 49, 48, 47, 46, 45, 44, 43, 42, 40, 39, 38, 37, 36, 35, 34, 33, 32, 27 Czarne: 1, 2, 3, 4, 6, 7, 8, 9, 11, 12, 13, 14, 15, 16, 18, 19, 20, 23

Białe: 49, 48, 47, 46, 45, 44, 43, 42, 40, 39, 38, 37, 36, 35, 34, 33, 32, 27
Czarne: 1, 2, 3, 4, 6, 7, 8, 9, 11, 12, 13, 14, 15, 16, 18, 19, 20, 23

Rozwój długiego skrzydła zakończony, czas więc rozwijać krótkie. 9.46-41 11-17 10.36-31 7-11 11.41-36 1-7 12.33-28 20-24 13.28-22? Pasywna wymiana.
13...17x28 14.27-21 16x27 15.31x33
Białe wymianą dwa za dwa zredukowały swoją liczbę temp w pozycji zbliżonej do klasycznej, ale pozbawiły czarne słabego bandowego piona 16.
15...12-17!
Pozwala od razu stworzyć silną kolumnę 6, 11, 17. 16.34-29 23x34 17.40x20 15x24


Białe: 49, 48, 47, 45, 44, 43, 42, 39, 38, 37, 36, 35, 33, 32 Czarne: 2, 3, 4, 6, 7, 8, 9, 11, 13, 14, 17, 18, 19, 24

Białe: 49, 48, 47, 45, 44, 43, 42, 39, 38, 37, 36, 35, 33, 32
Czarne: 2, 3, 4, 6, 7, 8, 9, 11, 13, 14, 17, 18, 19, 24

18.45-40?! Trzymanie olimpika, czyli kamieni na polach 45 i 40 (dla czarnych analogicznie 6 i 11), bywa w klasyce kluczowe. Pozwala na stwarzanie wielu gróźb kombinacyjnych. Posunięciem 45-40 białe definitywnie pozbawiają się tej struktury. 18...8-12
19.40-34 3-8?!
Trudno ocenić ten ruch. Z jednej strony Polak rezygnuje ze złotego kamienia i ważnej kolumny 3, 9, 14, przez co białe mogą skutecznie zająć narożnik 25, z drugiej zaś przesuwa siły w kierunku swojego krótkiego skrzydła, które może zdecydować o wyniku rozgrywki. 20.47-41 18-23!


Białe: 49, 48, 44, 43, 42, 41, 39, 38, 37, 36, 35, 34, 33, 32 Czarne: 2, 4, 6, 7, 8, 9, 11, 12, 13, 14, 17, 19, 23, 24

Białe: 49, 48, 44, 43, 42, 41, 39, 38, 37, 36, 35, 34, 33, 32
Czarne: 2, 4, 6, 7, 8, 9, 11, 12, 13, 14, 17, 19, 23, 24

Ostatnim posunięciem Holender przygotował kolumnę 41, 37, 32, czym zasugerował chęć walki o centralne pole 28. Polak postąpił zaś chytrze, grając 18-23 i umożliwiając przeciwnikowi przeprowadzenie wymian 32-28 lub 34-29, którymi zwiększy swoją liczbę temp. 21.34-29
23x34 22.39x30 12-18 23.44-39 7-12
24.37-31 2-7 25.42-37 18-23! 26.32-28 23x32 27.37x28 Kolejne dwa tempa dla białych. 27...13-18 28.38-32 9-13! Czarne przerzucają siły tam, gdzie będą potrzebne.
29.43-38 18-23
Klasyka, czyli obustronne związanie w centrum (tworzą je białe kamienie 32 i 28 oraz czarne 19 i 23). Pozycja, na którą zanosiło się od dłuższego czasu, jest lepsza dla czarnych. Mają one dwa tempa mniej, olimpika oraz wyprowadzony słaby kamień z pola 15 (u białych wciąż stoi 36). 30.31-2
7


Białe: 49, 48, 41, 39, 38, 36, 35, 33, 32, 30, 28, 27 Czarne: 4, 6, 7, 8, 11, 12, 13, 14, 17, 19, 23, 24

Białe: 49, 48, 41, 39, 38, 36, 35, 33, 32, 30, 28, 27
Czarne: 4, 6, 7, 8, 11, 12, 13, 14, 17, 19, 23, 24

30...11-16! Białe kontrolują narożnik 25. W klasyce, z uwagi na ograniczoną przestrzeń do gry, nie należy oddawać kontroli nad oboma narożnikami, więc czarne słusznie chcą zająć pole 26. 31.41-37 17-21! 32.49-44 7-11 Niedokładność. Lepiej nie robić od razu tego ruchu. Wolne tempo 7-11 może być wykorzystane do zastawienia pięknego uderzenia królewskiego: 32...12-18 33.44-40 21-26 34.30-25
8-12 35.40-34?? 24-29!! 36.33x24 19x30 37.28x17 7-11! 38.35x24 11x44
33.44-40 12-18 34.40-34 8-12 35.30-25 21-26 36.48-42


Białe: 42, 39, 38, 37, 36, 35, 34, 33, 32, 28, 27, 25 Czarne: 4, 6, 11, 12, 13, 14, 16, 17, 18, 19, 23, 24, 26

Białe: 42, 39, 38, 37, 36, 35, 34, 33, 32, 28, 27, 25
Czarne: 4, 6, 11, 12, 13, 14, 16, 17, 18, 19, 23, 24, 26

 

Pozycja jest wygrana dla czarnych. Wspomniane dwa tempa różnicy na korzyść Polaka to idealny bilans do realizacji przewagi w klasyce. Pozostaje wykończyć przeciwnika w nietrudnym wariancie. I wtedy dzieje się to: 36...14-20?? Wojciech w czasie analizy partii powiedział, że wykołkował niewłaściwy kamień. Chciał zagrać z pola 4, a złapał za 14. Bardzo szkoda tak dobrze rozegranej partii... Przy poprawnej grze 36...4-10 37.34-30 11-17 38.39-34 17-21
39.34-29 23x34 40.30x39 18-23 41.39-34 12-18 42.34-30 6-11 43.36-31 11-17 po kilku ruchach białe byłyby zmuszone się poddać. 37.25x14 19x10 38.28x17 11x31 39.36x27

2-0


Didier Basset – Józef Tołwiński
Polish Open 2021, Julinek

1.32-28 19-23 2.28x19 14x23 3.37-32 10-14 4.33-28? Posunięcie pozwalające czarnym na kolejną wymianę, dzięki której zdobędą tempa i rozwiną długie skrzydło. Lepiej zagrać w tym debiucie standardowo: 4.41-37 5-10 5.34-29 23x34 6.39x30
14-19 7.44-39 10-14. 4...5-10 5.28x19 14x23 6.39-33 18-22


Białe: 50, 49, 48, 47, 46, 45, 44, 43, 42, 41, 40, 38, 36, 35, 34, 33, 32, 31 Czarne: 1, 2, 3, 4, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 15, 16, 17, 20, 22, 23

Białe: 50, 49, 48, 47, 46, 45, 44, 43, 42, 41, 40, 38, 36, 35, 34, 33, 32, 31
Czarne: 1, 2, 3, 4, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 15, 16, 17, 20, 22, 23

 

Didier Basset (Francja) – Józef Tołwiński (Polska), Polish Open 2021, 4. runda
Didier Basset (Francja) – Józef Tołwiński (Polska), Polish Open 2021, 4. runda

 

Tym ruchem zastawia się kilka prostych pułapek. Warto grać tak, aby dać przeciwnikowi szansę się pomylić. 7.31-27
7.44-39?? 22-28 8.33x22 17x26; 7.41-37?? 23-28 8.32x23 22-27 9.31x22 17x30 10.35x24 20x18; 7.32-27?? 23-28 8.27x18 28x30 9.35x24 12x23; 7.33-29?? 22-28 8.29x18 28x26 7...22x31 8.36x27 12-18 9.44-39 7-12 10.41-37 17-22 11.50-44 Białe dają zepchnąć się na bandę. Lepiej: 11.37-31
11-17 12.46-41 1-7 13.34-29 23x34 14.39x30 z interesującą grą. 11...22x31 12.37x26 1-7
13.47-41? Kamień 47 to kluczowy pion do obrony długiego skrzydła. Przez niektórych arcymistrzów jest on uważany za pozycyjnie najistotniejszego piona. W tej sytuacji lepiej wyprowadzić słabego 46: 13.46-41. 13...11-17 14.34-29 23x34 15.40x29 10-14 16.44-40 20-24? Bardzo pasywnie. Fakt zajęcia przez przeciwnika pola 29 można wykorzystać na wiele sposobów, na przykład grając do półrogatki: 16...14-19 17.41-37 (17.29-24 20x29 18.33x24 19x30 19.35x24 18-23!, izolując słabego, otwartego klina 27) 17...19-24!; wiążąc białe silną półrogatką 15, 20, 24. 17.29x20 14x25? Aktywniej bić do centrum na 24. 18.41-37 7-11
19.46-41 2-7
Polak przygotowuje siły do długiego planu ataku skrzydła. 20.41-36
17-21 21.26x17 12x21 22.33-28 7-12 23.39-33 12-17 24.37-31 21-26


Białe: 49, 48, 45, 43, 42, 40, 38, 36, 35, 33, 32, 31, 28 Czarne: 3, 4, 6, 8, 9, 11, 13, 15, 16, 17, 18, 25, 26

Białe: 49, 48, 45, 43, 42, 40, 38, 36, 35, 33, 32, 31, 28
Czarne: 3, 4, 6, 8, 9, 11, 13, 15, 16, 17, 18, 25, 26

25.42-37? Francuz komplikuje swoją sytuację na długim skrzydle, ograniczając mobilność własnych pionów. Należało grać: 25.35-30! 25x34 26.40x29 26x37 27.42x31, cztery tempa więcej w otwartej pozycji i kontrola nad centralnymi punktami 28 i 29 świadczą o przewadze białych. 25...17-21 26.43-39 8-12 27.31-27?


Białe: 49, 48, 45, 40, 39, 38, 37, 36, 35, 33, 32, 28, 27 Czarne: 3, 4, 6, 9, 11, 12, 13, 15, 16, 18, 21, 25, 26

Białe: 49, 48, 45, 40, 39, 38, 37, 36, 35, 33, 32, 28, 27
Czarne: 3, 4, 6, 9, 11, 12, 13, 15, 16, 18, 21, 25, 26

Kontrola nad polem 27 często odpowiada za kontrolę całego skrzydła. Jest to jednak punkt narażony na groźby i ataki. Takie zagranie to zaproszenie przeciwnika do wywierania presji prostymi środkami. 27...
12-17! 28.48-42
Jak inaczej? 28...17-22! 29.28x17 11x31 30.36x27 18-22! 31.27x18 13x22


Białe: 49, 45, 42, 40, 39, 38, 37, 35, 33, 32 Czarne: 3, 4, 6, 9, 15, 16, 21, 22, 25, 26

Białe: 49, 45, 42, 40, 39, 38, 37, 35, 33, 32
Czarne: 3, 4, 6, 9, 15, 16, 21, 22, 25, 26

32.32-28 Polak wymianą trzech kamieni skutecznie pozbawił przeciwnika możliwości obrony skrzydła. Teraz dobitnie widać brak piona 47. Białe nie mają już jak powstrzymać oponenta przed dojściem na damkę. 32...22-27 33.37-32? Plan na długą, mozolną i trudną obronę mógł jeszcze wyglądać następująco: 33.28-23 27-31 34.39-34 31-36 35.34-30 25x34 36.40x29 21-27 37.45-40 6-11 38.40-34 11-17 39.29-24
9-14 40.24-19 4-9 41.19x10 15x4 42.35-30
17-21 43.30-24 27-31 44.34-29 21-27 45.33-28 27-32 46.38x27 31x33 47.29x38 3-8 z nieoczywistym wynikiem. 33...26-31! 34.40-34 31-36 35.42-37 21-26 36.32x21 16x27 37.34-29

Białe: 40, 39, 38, 36, 34, 33, 30, 29, 22                  Czarne: 2, 11, 14, 15, 20, 25, damka 26

Białe: 49, 45, 39, 38, 37, 35, 33, 29, 28

Czarne: 3, 4, 6, 9, 15, 25, 26, 27, 36

37...15-20 Przeryw nie ucieknie, Polakowi nie spieszy się na damkę. Niecierpliwi mogliby kontynuować: 37...27-31 38.45-40 31x42 39.38x47 26-31 40.29-23 31-37 41.40-34 15-20 (41...37-41?? 42.47-42!! 9-13 43.42-37
41x32 44.28x37 Remis). 42.34-29 6-11 43.49-44 20-24 44.29x20 25x14 45.23-18
37-41 46.18-12 41-46 38.28-22 27x18 39.29-23 18x29 40.33x15 9-13 41.39-33
13-18 42.33-29 18-22 43.29-24 22-27! Czarny pion 4 świetnie broni skrzydła przed przerywem białych, a 27 kontroluje drugą stronę warcabnicy. 44.49-43 26-31 45.37x26 36-41 46.43-39 25-30 47.15-10 47.24-20 41-46 48.35x24 27-31 49.26x37 46x14 47...4x15 Bardzo ładnie zrealizowany plan przerywu na długim skrzydle przeciwnika.

0-2


Damian Resyka

Do góry

Przekaż

podatku i pomóż niewidomym sportowcom

Możesz wesprzeć działania naszego Stowarzyszenia, przekazując 1% swojego podatku!

Numer KRS 0000247136

Stowarzyszenie Kultury Fizycznej, Sportu i Turystyki Niewidomych i Słabowidzących „Cross

Stowarzyszenie Kultury Fizycznej, Sportu i Turystyki Niewidomych i Słabowidzących „Cross” powstało w 1991 roku, a od 2005 roku posiada status organizacji pożytku publicznego. Głównym celem statutowym Stowarzyszenia jest propagowanie i rozwijanie kultury fizycznej oraz sportu wśród niewidomych i słabowidzących. Organizacja ma zasięg ogólnopolski i zrzesza obecnie ponad 4 tysiące członków w 41 jednostkach terenowych zlokalizowanych na terenie całej Polski.

Dzięki Twojemu 1% możemy kontynuować działania na rzecz osób niewidomych i słabowidzących w Polsce.

Dziękujemy!

Materiał promocyjny został sfinansowany/współfinansowany ze środków pochodzących z 1% podatku dochodowego od osób fizycznych.

Do góry