Nr 11-12 (197) - Listopad-grudzień 2021 - Stowarzyszenie CROSS
Baner

Nr 11-12 (197) - Listopad-grudzień 2021

Dwumiesięcznik informacyjno-szkoleniowy Stowarzyszenia Kultury Fizycznej, Sportu i Turystyki Niewidomych i Słabowidzących "Cross"

Adres redakcji:

00-216 Warszawa
ul. Konwiktorska 9,
tel.: 22 412 18 80
e-mail: redakcja@cross.org.pl

Redaguje zespół w składzie:

  • Marta Michnowska - Redaktor naczelna
  • Anna Baranowska - Zastępca redaktor naczelnej
  • Barbara Zarzecka - Korekta

Opracowanie graficzne:

Studio Graficzne Novelart

Skład, druk, oprawa i kolportaż:

EPEdruk Spółka z o.o.
ul. Konwiktorska 9, 00-216 Warszawa

Skład wersji internetowej

Mirosław Liszewski

Nakład:

800 egzemplarzy

Redakcja nie zwraca tekstów niezamówionych

Miesięcznik dofinansowują Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych oraz Ministerstwo Sportu i Turystyki

ISSN 1427-728X

ROK XIX

Nr 11–12 (197)

Listopad–grudzień 2021 r.

Okładka dwumiesięcznikia nr. 11-12. 2021
Mistrzowska forma w każdym wieku. Wanda Bonin z bydgoskiej „Łuczniczki” na mecie MP w nordic walkingu, Bydgoszcz 2021

Skonał rok stary; z jego popiołów wykwita Feniks nowy, już skrzydła roztacza na niebie; Świat go cały nadzieją i życzeniem wita. Czegóż w tym nowym roku żądać mam dla siebie?

Adam Mickiewicz, Nowy rok (fragment)

Drodzy Czytelnicy!

Na zakończenie tego trudnego dla wielu roku, dla naszej Redakcji również, chcemy Wam przede wszystkim serdecznie podziękować za zaufanie i wsparcie, jakimi nas obdarzyliście. Tylko dzięki Waszej hojności i zrozumieniu „Cross” mógł się nadal ukazywać.
Oby kolejny rok był dla nas wszystkich łaskawszy. Niech obfituje w sportowe sukcesy i osobiste wygrane. Niech stanie się nowym otwarciem i przyniesie wspaniałe szanse. Pamiętajcie o bliskich, których kochacie, i tych, którzy Was kochają. Niech się Wam darzy!

Redakcja

Życzenia dla Stowarzyszenia

Nasza organizacja ma już 30 lat. Jakie życzenia dla „Crossu” i jego członków – czytelników magazynu „Cross” – mają z tej okazji zarządzający Stowarzyszeniem? Zapraszamy do bliższego poznania osób zasiadających od 2019 r. w Prezydium Rady Krajowej oraz ich planów na rozwój dyscyplin sportu i innych obszarów, którymi się zajmują.

Joanna Staliś – prezes klubu „Atut” Nysa, koordynator ds. kręgli klasycznych i bowlingu

Moim skromnym życzeniem jest, aby Stowarzyszenie „Cross” przeżyło następne 30 lat w dobrobycie i spokoju – z zabezpieczoną płynnością finansową, bez niepotrzebnych niesnasek. Aby nasz kalendarz imprez zawsze obfitował w atrakcyjne wydarzenia sportowe i byśmy mogli w nich licznie i z pełną swobodą uczestniczyć.

Kręgle i bowling to jedne z dyscyplin, które przyciągają rzesze zawodników. Frekwencja na turniejach jest imponująca, sięga często stu uczestników, a nawet więcej. Chciałabym, żeby pojawiły się wśród nich nowe, młode osoby, które będą z pasją uprawiać kręglarstwo klasyczne oraz bowling. Marzeniem zarówno moim, jak i wszystkich zawodników jest, aby rozgrywki bowlingowe osób niewidomych i słabowidzących stały się w końcu oficjalnie dyscypliną paraolimpijską.

Joanna Staliś na pierwszym planie. W tle tor bowlingowy
Joanna Staliś – prezes klubu „Atut” Nysa, koordynator ds. kręgli klasycznych i bowlingu

Jerzy Hanus – koordynator ds. szachów

Na kolejne lata życzę członkom Stowarzyszenia przede wszystkim zdrowia, bo jak pokazują ostatnie trudne czasy, wykruszają się ikony „Crossu”, odchodzą zasłużeni działacze i sportowcy. A samej organizacji życzę stabilności, w szczególności finansowej. Miejmy nadzieję, że rozdział od kultury i powrót instytucjonalny do ministerstwa zajmującego się wyłącznie sportem i turystyką jest pod tym względem dobrym zwiastunem.

Jak wiadomo, obecna sytuacja sportu szachowego w środowisku niewidomych i słabowidzących nie należy do najłatwiejszych, ale w tym roku udało się wreszcie nawiązać dialog z PZSzach. Wystawiliśmy wspólną reprezentację na XVI Olimpiadę Szachową Niewidomych Rodos 2021, gdzie polska drużyna odniosła spektakuarny sukces i zdobyła srebro, a przy okazji nasz prezes Mirosław Mirynowski został członkiem międzynarodowej organizacji szachowej IBCA. Oby ten pierwszy krok i dalsze mediacje z PZSzach pozwoliły powrócić do złotych czasów naszej koronnej dyscypliny.

Od paru lat staram się kontynuować zapoczątkowaną przez Jerzego Gorczyńskiego misję rozwijania trójboju – połączenia szachów, warcabów i brydża. W tym roku udało się zorganizować kolejne wydarzeniew tej konkurencji i zebrać ponad 20 uczestników, czyli prawie dwa razy więcej niż poprzednio. Oby tak dalej!

Jerzy Hanus siedzi na krześle
Jerzy Hanus – koordynator ds. szachów

Krzysztof Badowski – dyrektor klubu „Łuczniczka” Bydgoszcz, koordynator ds. biegów

Życzę nam wszystkim – crossowiczom, abyśmy zachowali tożsamość i pozostali organizacją zrzeszającą i działającą na rzecz niewidomych i słabowidzących. Wierzę również, że to najwyższy czas, by dopuścić młodych i wykształconych do działania. Dziś do zarządzania tak dużą organizacją potrzeba energii i obszernej wiedzy z zakresu sportu, ale też ekonomii czy prawa.

Konkurencje biegowe staramy się w Stowarzyszeniu mocno „rozpędzić”. W szczególności marzy nam się powrót do świetnych wyników w maratonie. Oczywiście zaczynamy od biegów krótkich, przełajów, ale docelowo chcemy wytrenować długodystansowców na miarę Waldemara Kikolskiego i Tomasza Chmurzyńskiego. Pracujemy sporo z młodzieżą, szukamy nowych zawodników, ale potrzebujemy paru dobrych lat, aby rozkręcić dyscyplinę do pełnych obrotów.

Obraz, na którym znajduje się Krzysztof Badowski w trakcie triathlonu.
Krzysztof Badowski – dyrektor klubu „Łuczniczka” Bydgoszcz, koordynator ds. biegów

Andrzej Gasiul – prezes klubu „Kormoran” Giżycko, koordynator ds. warcabów

Nasz okrągły jubileusz przypadł na wyjątkowo trudny czas, dlatego wszystkim członkom Stowarzyszenia życzę dużo zdrowia, powrotu do normalności, za którą tęsknią zarówno uczestnicy wydarzeń sportowych, jak i organizatorzy. A samo Stowarzyszenie niech nam się prężnie rozwija i niech je zasila więcej młodzieży.

Przyszłość warcabów w Stowarzyszeniu wydaje się malować w jasnych barwach. Obecnie świetnie nam się układa współpraca z Polskim Związkiem Warcabowym. Kolejny raz nasi zawodnicy zostali zaproszeni na organizowany przez Związek turniej Pucharu Świata osób pełnosprawnych, odbywający się w tym roku w Julinku, a trenerem kadry warcabowej „Crossu” jest nikt inny jak sam prezes PZWarc. – Damian Reszka. Na tegorocznych ME osób niepełnosprawnych nasza drużyna zdobyła brąz. I to jest nasz cel – utrzymać się w czołówce.

Andrzej Gasiul pozuje do zdjęcia na tle portu jachtowego.
Andrzej Gasiul – prezes klubu „Kormoran” Giżycko, koordynator ds. warcabów

Józef Plichta – prezes klubu „Sudety” Kłodzko, koordynator ds. narciarstwa i nordic walkingu

Z okazji jubileuszu 30-lecia działalności Stowarzyszenia „Cross” składam gratulacje wszystkim jego członkom i życzę wszelkiej pomyślności w podejmowanych działaniach. Dziękuję wszystkim, którzy przyczynili się do założenia i rozwoju Stowarzyszenia – działaczom, zawodnikom, trenerom, wolontariuszom i pracownikom. Na następne lata życzę wytrwałości, wspaniałych projektów, wielu talentów i sukcesów sportowych krajowych i międzynarodowych, oddanych wolontariuszy i hojnych darczyńców.

Narciarstwo biegowe to dyscyplina, która w ostatnim czasie dynamicznie się rozwija, czego dowodem jest udział w mistrzostwach Polski coraz większej liczby zawodników, zwłaszcza młodzików i juniorów. To daje nadzieję na dalszy rozwój. Narciarstwo biegowe będzie ewoluować w dwóch kierunkach. Pierwszy to pasja dla ambitnych amatorów, drugi – nurt wyczynowy i przygotowanie zawodników do startów międzynarodowych.

Mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości odbuduje się również narciarstwo zjazdowe – jeśli tylko znajdą się środki finansowe oraz chętni do jego uprawiania.
Nordic walking jest dla osób w każdym wieku, nie wymaga dużych nakładów finansowych i dlatego cieszy się zainteresowaniem. W naszym Stowarzyszeniu jest na razie formą rekreacji. Jeżeli w innych krajach pojawi się więcej zawodników i, co za tym idzie, więcej zawodów międzynarodowych, wzrośnie poziom sportowy i zaangażowanie osób uprawiających tę dyscyplinę w naszym kraju. Należy promować prozdrowotne zalety nordic walkingu, aby zwiększyć liczebność startujących w zawodach, a najlepszym dać możliwość rywalizacji w imprezach międzynarodowych, które będą się pojawiać.

Andrzej Gasiul pozuje do zdjęcia na tle portu jachtowego.
Józef Plichta – prezes klubu „Sudety” Kłodzko, koordynator ds. narciarstwa i nordic walkingu

Adam Dzitkowski – otacza Stowarzyszenie „Cross” opieką prawną, od 2019 prezes Związku Kultury Fizycznej „Olimp”, koordynator ds. sportów wodnych

Z okazji jubileuszu wypada życzyć nam wszystkim – członkom Stowarzyszenia – kolejnych 30 lat działania na rzecz środowiska osób słabowidzących i niewidomych, utrzymania i poszerzania bogatej oferty różnych aktywności – od sportowej i rekreacyjnej po szkoleniową. Należy kontynuować działania Stowarzyszenia w zakresie popularyzacji i przyczyniania się do rozwoju i upowszechniania kultury fizycznej w środowisku osób z niepełnosprawnością wzroku. W mojej ocenie Stowarzyszenie nadal powinno wspierać procesy związane z rehabilitacją i rekreacją poprzez organizowanie współzawodnictwa sportowego tych osób w zakresie rozwijanych dyscyplin sportowych, różnych form rekreacji i wypoczynku, takich jak obozy turystyczne, sportowe, jak również podtrzymać działalność na rzecz integracji i reintegracji zawodowej i społecznej osób z naszego środowiska. W tym celu konieczne wydaje się organizowanie szkoleń, na przykład z obszaru nowych technologii, przybliżających naszym członkom wiedzę z zakresu obsługi komputera czy smartfona. Na urządzeniach tych działa wiele przydatnych aplikacji ułatwiających osobom z dysfunkcją wzroku codzienność – np. zakupowych, bankowych, nawigacyjnych, jak również aplikacji administracji publicznej umożliwiających dokonywanie rozliczeń podatkowych czy usprawniających korzystanie z systemu opieki zdrowotnej. Zostały już złożone wnioski projektowe na organizowane oddzielnie szkolenia komputerowe i smartfonowe.

W zakresie dyscyplin wodniackich, którymi się opiekuję, a są to przede wszystkim żeglarstwo i kajakarstwo, trzeba dołożyć starań, aby w ofercie Stowarzyszenia pozostały letnie obozy żeglarskie i zawody kajakarskie.

Adam Dzitkowski przemawia do mikrofonu
Adam Dzitkowski – otacza Stowarzyszenie „Cross” opieką prawną, od 2019 prezes Związku Kultury Fizycznej „Olimp”, koordynator ds. sportów wodnych

Marta Michnowska

Do góry

Z kijkami w rodzinnej atmosferze

Jesienią na trasach Leśnego Parku Kultury i Rozrywki w bydgoskim Myślęcinku zaroiło się od uczestników mistrzostw Polski niewidomych i słabowidzących w nordic walkingu. Walczący o tytuł mieli do pokonania 5 km (cztery pętle), a ścigający się dla rekreacji – połowę tego dystansu.

Obowiązki koordynatora z ramienia Stowarzyszenia „Cross” – głównego organizatora imprezy – pełniła Georgina Myler. Współorganizatorami byli klub „Łuczniczka” Bydgoszcz oraz Stowarzyszenie „Oculus” z Bydgoszczy. Zawody mogły się odbyć dzięki dofinansowaniu z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.

Od dwóch lat po swojemu

– To jest druga impreza mistrzowska, którą od początku do końca organizowaliśmy sami – mówi Georgina Myler. – Wcześniej podpinaliśmy się pod inne zawody, na których obowiązywały czipy i czas był mierzony na bieżąco, elektronicznie. Rola koordynatora była tak naprawdę dużo mniejsza i prostsza. A teraz, w czasach covidowych, drugi rok z rzędu zawody robimy sami; sami wyznaczamy i oznaczamy trasę, sami ją zabezpieczamy. Czas jest mierzony stoperem, więc na ogłoszenie końcowych wyników trzeba troszkę poczekać. Mamy fajnych sędziów z Piły, rok temu zobaczyli, jak to jest, bardzo im się spodobało i w tym roku też nam pomogli.

Trasa była ta sama, ale uczestników czekały „niespodzianki”...

– Zawody mieliśmy robić we wrześniu, jednak z różnych powodów musieliśmy przełożyć je na październik – wyjaśnia koordynatorka. – Gdy w sobotę rano pojawiliśmy się na trasie, zaskoczyło nas troszkę kałuż, woda nie wyschła, mimo że w ostatnich dniach przed startem tak dużo nie padało. Mam wrażenie, że ścieżka zrobiła sięwęższa. Niektórzy zawodnicy, zwłaszcza ci, którzy startowali tu po raz pierwszy, mieli obawy. Tłumaczyłam im: spokojnie, są sędziowie, są przewodnicy, trasa jest oznaczona, dacie radę. No i dali radę. W przyszłym roku spróbujemy tę trasę nieco zmienić.

Na czas zawodów wyznaczony obszar pozostawał do wyłącznej dyspozycji uczestników, była na to zgoda dyrekcji myślęcińskiego parku. Trasa była zabezpieczona taśmami, oznaczona informacjami dla wypoczywających, którzy wybrali się w sobotę na spacer czy jazdę rowerem. Na mecie na zawodników czekały gorące i zimne napoje oraz pyszne ciasto przygotowane przez – jak to żartobliwie mówią organizatorzy – panie z zaprzyjaźnionego „koła gospodyń wiejskich”.

Zawodnicy podążają trasą biegu
Czujne oko sędziego Sebastiana Rajewskiego było w stanie wychwycić każde techniczne uchybienie

– Nie wszędzie tak jest, a my się staramy, żeby było gościnnie, żeby była rodzinna atmosfera, a uczestnicy, którzy wrócą do domów, mile nas wspominali – dodaje koordynatorka.

Szefowa przedsięwzięcia jest pozytywnie zaskoczona dużą liczbą zawodników z kategorii B1, czyli niewidomych.

– Do tej pory na mistrzostwach Polski było ich góra czworo, a teraz ośmioro, wraz z nimi przewodnicy – bardzo zgrane, fajne duety. W ogóle było dużo nowych osób, startowało ponad czterdziestu zawodników – mówi z zadowoleniem Georgina Myler. Podczas uroczystego podsumowania w hotelu Akor zawodnicy z podium zostali nagrodzeni nietuzinkowymi statuetkami – jak co roku zresztą.

– U mnie nie ma typowych pucharów, takich metalowych, które zawodnicy przy innych okazjach odbierają na pęczki, a potem na nich kurz osiada (śmiech). Ja zawsze robię coś innego, od siebie. Laserowo wycinamy statuetki ze sklejki, z drewna. Tym razem były to postacie: kobieta z kijkami, mężczyzna z kijkami. Dla osób niewidomych w sam raz, mogły je sobie „obrajlować”. Każdy zawodnik dostał medal, też taki eko – podsumowuje koordynatorka.

Zwyczajem staje się również, że w imprezach organizowanych przez „Łuczniczkę” Bydgoszcz nagrody rzeczowe i drobne upominki od organizatorów są losowane wśród wszystkich startujących. Do samego końca każdy wyczekuje swojego nazwiska.

Zawodnicy podążają trasą biegu
Uczestnicy MP na trasie

Sędziowskie pochwały

Było czworo sędziów, pięć osób do pomocy technicznej, obsługa medyczna i wolontariusze. Sędzi głównej Beacie Rajewskiej pomagał mąż, Sebastian. Małżeństwo z Piły także rok wcześniej prowadziło mistrzowską imprezę w Bydgoszczy.

– Choć wiem, że były perturbacje na trasie, troszkę dziur i kałuże, to nikt nie zgłosił kontuzji – mówi sędzia. – Jestem zadowolona z techniki zawodników. Cieszę się, że jako osoby niepełnosprawne, niewidome, realizują się w nordic walkingu. Jako osoba widząca bardzo to podziwiam. Były skargi, że niektórzy uczestnicy podbiegali, ale to byli juniorzy, którzy po pierwszym upomnieniu poprawili się i na drugim kółku nie było już do nich zastrzeżeń. Mam nadzieję, że za rok może znowu spotkamy się w tym gronie. Albo w jeszcze większym.

Zawodnicy stoją w strefie startowej
Zawodnicy kategorii B1 i ich przewodnicy w strefie startowej

Swoje spostrzeżenia po zawodach miał też Sebastian Rajewski.

– Na podsumowanie przygotowałem od siebie takie zielone kartki, czyli specjalne pochwały. Moją uwagę zwróciły trzy tandemy. Krzysztof Janusik i Małgorzata Janusik z „Jutrzenki” Częstochowa to ładna technika i dobry, wypracowany czas. Dobrze zaprezentowali się też Ewa Bosek i Grzegorz Bosek z „Łuczniczki” Bydgoszcz oraz debiutujący Piotr Ossowski i Jarosław Rochna z „Pionka” Włocławek – zielona kartka za synchroniczną pracę. W moim odczuciu wyróżnili się także: junior Michał Gruszczyński, Małgorzata Tazbir, Tadeusz Sypień i Jarosław Kuwałek. Powiem ogólnie, że wszyscy szli ładnie, mimo że było trochę trudnych mijanek. To była walka z dziurami, które pojawiły się po opadach deszczu. Na pogodę organizatorzy nie mają wpływu, dlatego uważam, że wszyscy zasłużyli na wielkie brawa.

Zawodnicy mijają linię mety
Krzysztof Tykwiński („Łuczniczka” Bydgoszcz) z przewodniczką przekraczają metę z uśmiechem na ustach

Z Fordonu do Myślęcinka

Debiutantem w zawodach nordicowych, jak i w barwach „Łuczniczki” Bydgoszcz był Krzysztof Tykwiński. Na trasie towarzyszyła mu Katarzyna Maryniak. Skąd pomysł na uprawianie nordic walkingu?

– Propozycja wyszła od mojej partnerki, która ma już spore doświadczenie w tej dyscyplinie sportowej – mówi zawodnik. – A ja postanowiłem po prostu spróbować swoich sił. Troszkę tak z marszu, bez jakiegoś dużego przygotowania, „na świeżości” (śmiech). Kondycyjnie całą trasę czułem się dobrze, pięć kilometrów to nie jest jakiś ogromny dystans. Atmosfera bardzo przyjazna, wręcz serdeczna, nie czuło się, żeby to była rywalizacja na śmierć i życie. Ponieważ był to mój pierwszy start, nie mam punktu odniesienia, nie mam z czym porównywać swojego wyniku. Wypracowana technika w miarę się sprawdzała, choć pewnie mam jeszcze dużo do poprawienia. W przyszłości człowiek będzie sobie wyznaczał jakieś cele czasowe, fajnie będzie poprawiaćżyciówkę. Jeśli jest się coraz lepszym, to nieważne, które miejsce się zajmuje.

Uśmiechnięci zawodnicy pozują do zdjęcia z medalami
Rodzinny team państwa Macków, zawodników „Smreka” Bielsko-Biała

A jak pracę z kijkami i technikę Krzysztofa ocenia jego partnerka Katarzyna Maryniak?

– Trzeba podkreślić, że nasze treningi rozpoczęły się tydzień temu. Mieliśmy tylko jedno spotkanie z instruktorem. Kiedy przyglądam się technice innych osób niewidomych i porównuję ją z tym, co umie Krzysztof, to nie jest źle. Wcześniej dużo rozmawialiśmy na ten temat, bo miałam kontakt z osobami pełnosprawnymi uprawiającymi nordic walking. Krzysztof jest bardzo ambitny, przydałby mu się inny przewodnik, ktoś z lepszą kondycją i wydolnością. Ja go, niestety, w Myślęcinku spowalniałam. Mam też pewne kłopoty zdrowotne i przez ostatnie dziewięć lat nic nie robiłam. Kiedyś chodziłam z kijkami, ostatnio w 2012 roku w Osielsku, a teraz dzięki Krzysztofowi do tego powróciłam.

Uśmiechnięci zawodnicy otrzymują statuetki
Podium kategorii B2 mężczyzn. Od lewej: Jarosław Kuwałek, Tadeusz Sypień, Stanisław Kosiński

Maratończyk na nartach

Ciekawą postacią wśród uczestników mistrzostw jest 72-letni Andrzej Fijałkowski. Nordic walking jest dla niego tylko jednym z rodzajów podejmowanej aktywności ruchowej, chociaż z kijkami zżyty jest od samego początku swojej sportowej przygody. Osoby, które interesują się dyscyplinami zimowymi, znają go bardziej jako utytułowanego narciarza maratończyka. Na światowej liście Global Worldloppet Global Skiers jego nazwisko znajduje się na pozycji 160. W Worldloppet Masters ukończył dziesięć biegów, przy czym dziewięć w Europie. Na liście WLM jest tylko ośmiu Polaków.

– W narciarstwo klasyczne zacząłem się bawić w 1980 roku – mówi ten zawodnik klubu „Sudety” Kłodzko, który jest też przodownikiem turystyki rowerowej. – Wcześniej jeździłem na nartach zjazdowych. Sprawy zawodowe zdecydowały, że razem z żoną przenieśliśmy się w tamtym czasie z Jeleniej Góry do Kozienic. Tam było płasko, więc przerzuciłem się na biegóweczki. Zafascynowało mnie to. Wystartowałem w V Biegu Piastów.

Andrzej Fijałkowski zaliczył 35 Biegów Piastów w Jakuszycach na 65 zorganizowanych do tej pory. Ale sukcesem, który przebija wszystkie inne, jest start w największym, najdłuższym i najstarszym biegu narciarskim na świecie – Vasaloppet w Szwecji. Pierwszy odbył się w 1922 roku.

– Czekałem na ten bieg trzydzieści trzy lata – mówi doświadczony biegacz. – Postanowiłem sobie, że pobiegnę w 90. jubileuszowej edycji. Vasaloppet odbywa się zawsze w pierwszą niedzielę marca, trasa liczy 90 kilometrów. Wystartowałem w nim w 2014 roku w wieku 65 lat. Pamiętam, że na trasę wyruszyło wtedy 15800 zawodników, do mety dobiegłem w okolicach 9700 miejsca z czasem 10:29:15. Byłem pierwszym niepełnosprawnym Polakiem, który ukończył ten bieg – opowiada z dumą Andrzej Fijałkowski. I dodaje: – Przez całe życie biegałem i jeździłem na zawody za własne pieniądze. Nigdy nie miałem sponsora.

Cała kadra obsługi zawodów wraz z zawodnikami pozują do zdjęcia na trasie biegu
Jak w wielkiej rodzinie! Zawodnicy, przewodnicy, wolontariusze i obsługa zawodów MP w nordic walkingu, Bydgoszcz 2021

Mistrzostwa Polski niewidomych i słabowidzących w nordic walkingu na dystansie 5 km – wyniki zwycięzców
8-10.10.2021 r., Bydgoszcz

Tabela wyników - kobiety, mężczyźni, juniorzy i rekreacja
Kobiety
B2
1. Mariola Macek — „Smrek” Bielsko-Biała 36:41
2. Iwona Zielińska — „Sudety” Kłodzko 37:10
3. Małgorzata Tazbir — „KoMar” Piekary Śląskie 38:40
Mężczyźni
B1
1. Krzysztof Janusik (przewodnik – Małgorzata Janusik) — „Jutrzenka” Częstochowa 30:49
2. Dariusz Dobrowolski (Jakub Kubczyński) — „Debiut” Stąporków 36:28
3. Zbigniew Macek (Elwira Piórkowska) — „Smrek” Bielsko-Biała 37:02
B2
1. Tadeusz Sypień — „Sprint” Wrocław 32:54
2. Jarosław Kuwałek — „Ikar” Lublin 35:13
3. Stanisław Kosiński — „Guide” Wrocław 35:14
Juniorzy (słabowidzący)
1. Paweł Franczek 33:24
2. Marcin Gruszczyński 34:20
3. Nikodem Urban 35:48
Rekreacja (2,5 km)
1. Ireneusz Kaczmarczyk — „Ikar” Lublin 19:51
2. Zofia Smółka — „Łuczniczka” Bydgoszcz 22:04
3. Elżbieta Siennicka-Mościbrodzka — „Ikar” Lublin 22:53

Marek Fabiszewski

Do góry

Czołówka z pucharami

Na początku października kręglarze walczyli o Puchar Polski niewidomych i słabowidzących na rok 2021. Z 19 klubów przyjechało do Pucka aż 70 zawodników i zawodniczek, którzy marzyli, że w swojej kategorii będą najlepsi i powiozą do domu cenne trofeum. Na uśmiech losu trudno było jednak liczyć, bo o zwycięstwie decydowała suma dwóch startów, czyli aż 240 rzutów. Kto chciał wygrać, musiał trzymać poziom od początku do końca.

Kręglarze rozpoczęli zmagania od rywalizacji w grach eliminacyjnych. Na tym etapie każdy oddawał 120 rzutów. Do ścisłego finału awansowało po czterech najlepszych zawodników i zawodniczek z każdej kategorii. Na starcie do ostatecznej rozgrywki zameldowała się ścisła czołówka, poza drobnymi wyjątkami. Zabrakło między innymi Zdzisława Kozieja i Ireny Curyło. Finaliści prezentowali wysoki poziom gry. Co ciekawe, w tym roku widać od pewnego czasu spadek liczby zawodników startujących w kategorii B2, która dotąd była najliczniejsza.

Zawodnicy rzucają kulami po torze
Zawodnicy i zawodniczki kategorii B1 w trakcie pucharowych rzutów

Po raz kolejny potwierdziła się zasada, że każdy rzut jest decydujący. Analiza tabeli wyników jasno wskazuje na to, że różnice między zwycięzcą a kolejnymi rywalami byłynaprawdę bardzo niewielkie. W większości kategorii triumfatorami finałów okazali się zwycięzcy gier klasyfikacyjnych. Jan Zięba w B1 czy Mieczysław Kontrymowicz w B2 nie oddali pozycji lidera do końca. W B3 Daniel Jarząb, który wygrał eliminacje z zapasem 10 p., nie wytrzymał presji Grzegorza Kanikuły, który ostatecznie przebił go o cztery oczka.

Zwycięzcy po otrzymaniu pucharów
Zdobywcy Pucharu Polski 2021 w kręglach klasycznych. Od prawej:
Joanna Staliś (koordynatorka turnieju), Jadwiga Rogacka, Regina Szczypiorska, Emilia Sawiniec, Grzegorz Kanikuła, Jan Zięba i Mieczysław Kontrymowicz

Wśród pań w kategorii B1 Regina Szczypiorska z Iławy pokonała w finale zwyciężczynię eliminacji Barbarę Szypułę. W B2 gry klasyfikacyjne, jak i finał wygrała Jadwiga Rogacka, pokonując klubową koleżankę Jolantę Lewandowską. Niestety, w tej kategorii od jakiegoś czasu wyniki zawodniczek są coraz słabsze. Należy wspomnieć, że tylko zwyciężczyni tej kategorii pokonała próg 600 p. W B3 walka trwała do ostatniego rzutu. Puchar zdobyła Emilia Sawiniec, która po eliminacjach była dopiero trzecia. Pokonała ona zwyciężczynię eliminacji Monikę Grzybczyńską, która finalnie zdobyła o zaledwie 4 p. mniej.

Organizatorem imprezy było Stowarzyszenie „Cross”, które przygotowało ją we współpracy z SNNiS Polskiego Związku Kręglarskiego. Zawody odbyły się dzięki dofinansowaniu z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych oraz Ministerstwa Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu.

PUCHACZ

Puchar Polski niewidomych i słabowidzących w kręglach klasycznych
30.09-3.10.2021 r., Puck
Wyniki finalistów

Tabela wyników - kobiety i mężczyźni
Kobiety
B1
1. Regina Szczypiorska — „Morena” Iława (eliminacje: 397 p.) 801 p.
2. Barbara Szypuła — „KoMar” Piekary Śląskie (403 p.) 784 p.
3. Karolina Rzepa — „Łuczniczka” Bydgoszcz (399 p.) 779 p.
4. Grażyna Kamińska — „Morena” Iława (316 p.) 558 p.
B2
1. Jadwiga Rogacka — „Pionek” Włocławek (619 p.) 1224 p.
2. Jolanta Lewandowska — „Pionek” Włocławek (595 p.) 1184 p.
3. Aleksandra Jarząb — „Tęcza” Poznań (542 p.) 1129 p.
4. Irena Zięba — „Ikar” Lublin (628 p.) 1116 p.
B3
1. Emilia Sawiniec — „Hetman” Lublin (633 p.) 1272 p.
2. Monika Grzybczyńska — „Omega” Łódź (623 p.) 1267 p.
3. Maria Harazim — „Karolinka” Chorzów (592 p.) 1232 p.
4. Elżbieta Ćwikła — „Warmia i Mazury” Olsztyn (628 p.) 1210 p.
Mężczyźni
B1
1. Jan Zięba — „Ikar” Lublin (583 p.) 1150 p.
2. Szczepan Polkowski — „Morena” Iława (448 p.) 906 p.
3. Krzysztof Tarkowski — „Hetman” Lublin (451 p.) 862 p.
4. Marek Zwolenkiewicz — „Karolinka” Chorzów (396 p.) 787 p.
B2
1. Mieczysław Kontrymowicz — „Warmia i Mazury” Olsztyn (667 p.) 1336 p.
2. Stanisław Stopierzyński — „Warmia i Mazury” Olsztyn (615 p.) 1300 p.
3. Wojciech Puchacz — „Atut” Nysa (620 p.) 1281 p.
4. Teodor Radzimierski — „Karolinka” Chorzów (613 p.) 1230 p.
B3
1. Grzegorz Kanikuła — „Hetman” Lublin (694 p.) 1401 p.
2. Daniel Jarząb — „Tęcza” Poznań (704 p.) 1397 p.
3. Tomasz Ćwikła — „Morena” Iława (692 p.) 1383 p.
4. Zbigniew Strzelecki — „Omega” Łódź (690 p.) 1372 p.
Do góry

I Memoriał Wiesława Skalskiego

Już ponad rok temu odszedł od nas trener Wiesław Skalski (17.09.2020 r.), a mimo to w naszym środowisku strzeleckim wszyscy mamy wrażenie, jakby ta tragiczna wiadomość dotarła do nas dopiero kilka tygodni temu. Pamięć o trenerze na pewno nie zginie, również dzięki takim imprezom jak ta, która odbyła się 23 października 2021 r. w Lidzbarku.

Dzięki staraniom i z inicjatywy Dariusza Mendrzejewskiego, prezesa Warmińsko-Mazurskiej Federacji Sportu Osób Niepełnosprawnych z Olsztyna, a prywatnie przyjaciela, towarzysza i współpracownika trenera Wiesława Skalskiego, zorganizowane zostały pierwsze memoriałowe zawody strzeleckie jego pamięci. Jedenaścioro zawodników z klubów: „Warmia i Mazury” Olsztyn, „Morena” Iława, „Podkarpacie” Przemyśl i „Kormoran” Giżycko walczyło w postawie leżąc. Do ścisłego finału zakwalifikowało się sześcioro strzelców z najlepszymi wynikami. Po zaciętym boju zwyciężyła wychowanka trenera Skalskiego Katarzyna Orzechowska, której asystował Dariusz Mendrzejewski („Warmia i Mazury” Olsztyn). Drugie miejsce zajęła Małgorzata Meier z asystentem Arkadiuszem Szewczykiem („Morena” Iława), a trzecie Piotr Staszewski z asystentką Małgorzata Staszewską („Warmia i Mazury” Olsztyn).

Strzelcy na pozycjach
Uczestnicy w trakcie oddawania strzałów

Zwyciężczyni imprezy otrzymała nagrodę ufundowaną przez prezes Warmińsko-Mazurskiego Okręgu Polskiego Związku Niewidomych Martę Łożyńską, a także okazały puchar przekazany przez Warmińsko-Mazurski Związek Strzelectwa Sportowego, który wręczył jego prezes Jerzy Kowalski. Puchar ma charakter przechodni, więc Katarzyna Orzechowska może się nim cieszyć na pewno przez rok – do czasu II Memoriału Wiesława Skalskiego. Jeśli któryś strzelec lub któraś strzelczyni wygra zawody trzykrotnie, otrzyma puchar na stałe.

Strzelcy z pucharem
Wygrani strzelcy. Od lewej: Dariusz Mendrzejewski, Jerzy Kowalski, Katarzyna Orzechowska

Oprócz osób ze środowiska strzeleckiego na imprezie obecna była również rodzina trenera Skalskiego – jego małżonka Maryla Skalska, dzieci oraz wnuki. W trakcie uroczystej kolacji wszystkim uczestnikom zawodów, a także pani Maryli Skalskiej wręczono okolicznościowe medale. Ich fundatorem był olsztyński klub „Warmia i Mazury”, który współorganizował wydarzenie.

Liczymy na to, że impreza nabierze charakteru cyklicznego, a w kolejnych edycjach wystartuje jeszcze więcej zawodników. Trener Skalski był osobą, której wkład w rozwój strzelectwa osób niewidomych i słabowidzących trudno przecenić. Był jednym z inicjatorów rozwoju tej dyscypliny sportowej, zarówno w Olsztynie, w Polsce, jak i na świecie. To dzięki niemu oraz Piotrowi Łożyńskiemu w naszym kraju odbyły się zarówno mistrzostwa Europy (Dadaj 2014), jak i mistrzostwa świata (Olsztyn 2016) osób niewidomych i słabowidzących w strzelectwie pneumatycznym.

Portret żałobny Wiesława Skalskiego
Wiesław Skalski

Trenerze, spoczywaj w pokoju... My dalej strzelamy!

Krzysztof Harkowski

Do góry

Pięć kilometrów na Święto Niepodległości

Niewidomi i słabowidzący sportowcy pobiegli ulicami Bydgoszczy, aby uczcić 103. rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości. Był to także kolejny w tym roku start w ramach Pucharu Polski w biegach ulicznych. Na trasie pojawili się również uczestnicy z innymi niepełnosprawnościami.

Start i meta znajdowały się przy placu Wolności, dlatego nasi zawodnicy przyszli na rozgrzewkę prosto z siedziby klubu „Łuczniczka”, oddalonej o około 500 metrów od wyznaczonego punktu. W wyścigu wystartowało ponad 1000 uczestników, którzy ruszyli w stronę ul. Gdańskiej, aby zatoczyć pętlę ulicami miasta i zakończyć rywalizację w parku Kazimierza Wielkiego. Na mecie na zawodników czekało wielu kibiców, w tym rodziny i znajomi.

Biegacze niepełnosprawni z dysfunkcją wzroku, których zgłosiło się dwudziestu, rywalizowali w trzech kategoriach. Wśród słabowidzących najlepszy okazał się Jakub Żukowski. Kobiety ścigały się w kategorii open. Triumfowała słabowidząca Marta Stramek. Wśród niewidomych (B1) wygrał Sebastian Greń, którego przewodnikiem był Andrzej Kiełczyński.

– To był mój ostatni bieg w tym roku, ale pierwszy po roztrenowaniu, bo przez miesiąc od mistrzostw Polski na dziesięć kilometrów w Myślęcinku nie biegałem – przyznaje Sebastian. – Jestem więc w sumie w punkcie zero, na początku przygotowań do nowego sezonu. Były zajęcia z gumą, troszkę pracy nad sprawnością, ale z biegania praktycznie nic. Dwa dni przed tym wyścigiem zaliczyłem na treningu cztery kilometry, i to wszystko. Może dlatego 11 listopada na trasie troszkę mnie przytkało, troszkę się męczyłem. Jak zawsze za szybko ruszyliśmy, ale czasowo nie było najgorzej.

Podsumowując sezon sportowy 2021, zawodnik „Łuczniczki” Bydgoszcz dodaje szczerze: – Postęp jest, ale na pewno nie taki, jak bym chciał. Pracuję nad techniką i lepszymi czasami. W następnym roku chciałbym więcej trenować na tartanie, bo w ulicznych biegach trzeba rozpychać się łokciami (śmiech).

Marta Stramek przyznaje, że podobnie jak Sebastian do biegu przystąpiła niejako z marszu.

– Trzy tygodnie bez biegania, ale nie miałam żadnych problemów na trasie. Tylko źle się ustawiłam na starcie, mogłam bliżej. Na początku było trochę przepychanek i obijania się z innymi zawodnikami. Ale potem już pobiegłam swoje – mówi reprezentantka bydgoskiego klubu. – Przed sezonem nie robiłam planów, żeby wygrać te czy tamte zawody. Po prostu chciałam ogólnie szybciej biegać. Na przyszły sezon założyłam sobie złamanie dwudziestu minut na pięć kilometrów. Zobaczymy, co będzie dalej. Byleby obyło się bez kontuzji i tradycyjnie, żeby była progresja w wynikach – kończy Marta Stramek.

Zawodnicy gotowi do startu
Krzysztof Badowski w roli zawodnika i przewodnika Pauliny Krupy („Łuczniczka” Bydgoszcz)

Jako 987. do mety dobiegła Paulina Krupa, której na trasie towarzyszył sam Krzysztof Badowski, dyrektor „Łuczniczki”. Zawodniczka bardzo przeżywała fakt, że po prostu pokonała ten dystans. Czas 47:25,35 nie miał tu znaczenia, a radość Pauliny była zrozumiała – to jej debiut w biegu ulicznym.

Na zakończenie imprezy w siedzibie klubu odbyła się ceremonia wręczenia pucharów dla zwycięskiej trójki z każdej kategorii startowej. Wcześniej każdy z uczestników, który ukończył bieg, odebrał tuż za metą okolicznościowy medal upamiętniający udział w bydgoskim Biegu Niepodległości 2021.

Marek Fabiszewski

Tabela wyników - kobiety i mężczyźni
Podium osób niewidomych i słabowidzących w ramach bydgoskiego Biegu Niepodległości 2021 (5 km)
(impreza z cyklu Pucharu Polski niewidomych i słabowidzących w biegach ulicznych)
11.11.2021 r., Bydgoszcz
Kobiety - open
1. Marta Stramek 23:22,80
2. Karolina Rzepa (przewodnik – Kazimierz Fiut) 30:48,30
3. Katarzyna Świątek 43:22,00
Mężczyźni - B1
1. Sebastian Greń (przewodnik – Andrzej Kiełczyński) 25:43,85
2. Rafał Machnikowski (Jakub Machnikowski) 34:27,12
3. Dariusz Cholewczyński (Dorota Cholewczyńska) 36:03,55
Mężczyźni - B2
1. Jakub Żukowski 30:36,30
2. Andrzej Jen 33:13,70
3. Daniel Kuźniar 47:25,65
Do góry

Wiadomości

Nordic walking

Nie ma jak kijki w górach

W Szklarskiej Porębie odbyły się zawody o Puchar Łuczniczki w nordic walkingu, zorganizowane w ramach dofinansowanego przez PFRON projektu „Z ciemności na sportowy Olimp”, jaki realizuje bydgoski klub.

Szklarska Poręba to dobrze sprawdzone miejsce do uprawiania nordic walkingu, dlatego miłośnicy dyscypliny z całej Polski licznie stawili się w sportowej stolicy Karkonoszy. W lipcowej imprezie startowało 48 zawodników, którzy ścigali się na jednym z dwóch dystansów – 5 albo 8 kilometrów. Kobiety i mężczyźni rywalizowali w dwóch kategoriach – niewidomych i słabowidzących. Osobom niewidomym podczas zawodów towarzyszyło 24 przewodników. Jak zawsze dla uczestników rywalizacji przygotowano pamiątkowe gadżety. Tym razem były to latarki czołówki.

Nordic walking z roku na rok staje się coraz bardziej popularną formą ruchu. Cel zawodów takich jak te w Szklarskiej Porębie jest jasny – poza rywalizacją sportową to także aktywizacja środowiska.

Zawodnicy na trasie
Michał Majchrzak z przewodnikiem

– Nordic walking jest dla osób w każdym wieku, od młodego po seniora. Idąc z kijkami, uruchamiamy bardzo dużo mięśni, nie tylko nogi, jak w przypadku biegania. W trakcie rywalizacji niewidomi idą z przewodnikami, słabowidzący trzymają kierunek, podążając albo za głosem, albo za jaskrawą koszulką idącej przed nimi osoby – tłumaczy Georgina Myler, organizatorka zawodów z bydgoskiego klubu.

Zdobywcami pierwszych miejsc i Pucharu Łuczniczki zostali w tym roku: w kategorii kobiet open – Marta Stramek, w kategorii B1 mężczyzn – Dariusz Cholewczyński (przewodniczka – Maria Grabowska), w kategorii B2 mężczyzn – Błażej Krygowski. Gratulacje dla zwycięzców!

GM

Szachy

Jesienne potyczki

Feeria gorących barw malujących na początku października wzniesienia Beskidu Sądeckiego witała ściągających na turniej 31 niewidomych i słabowidzących miłośników szachów z różnych stron Polski. Uczestnicy tych crossowskich zawodów przyjechali do pensjonatu Gaborek w Krynicy-Zdroju – miejsca od dawna znanego, bliskiego sercu i przyjaznego miłośnikom królewskiej gry. Wraz z osobami towarzyszącymi tworzyli oni pokaźne grono. Aż 23 szachistów posiadało ranking FIDE. Turniej został rozegrany systemem szwajcarskim na dystansie dziewięciu rund. Tempo gry wynosiło półtorej godziny na zawodnika.

Każdy grający białymi był zobowiązany do przyniesienia na rozgrywkę kompletu szachów i zegara. Mecze sędziował międzynarodowy arbiter szachowy Leszek Bakalarz. Za sprawy organizacyjne odpowiadał Jerzy Hanus, koordynator zawodów, który sprawnie radził sobie z wszystkimi bieżącymi sprawami, jakich nigdy nie brakuje.

Jerzy Hanus siedzi na krześle
Koordynator Jerzy Hanus – zawsze w gotowości

Marian Kowalczyk, główny faworyt, zakończył walkę na trzecim miejscu – za autorem tej relacji, czyli zwycięzcą turnieju, oraz Mirosławem Kopcem. Czwarty był Bernard Olejnik, piąty Sylwester Barnowski, zaś szóste punktowane miejsce zajął Antoni Niedźwiedź. Normy na wyższe kategorie szachowe wypełnili: Ireneusz Stankiewicz – III, Karol Olbryś – III i Małgorzata Strelczuk – IV. Wielka radość Gosi świadczy o jej zapale do gry, co rokuje nadzieje na dalsze rychłe postępy.

Zwycięzcy zadowoleni z nagród
Triumfatorzy turnieju w Krynicy-Zdroju

Gratulacje dla wszystkich, którzy odnieśli sukces na zawodach. Do zobaczenia w Krynicy-Zdroju za rok.

Stanisław Niećko

Tabela wyników - szachiści
Ogólnopolski turniej Stowarzyszenia „Cross” w szachach
4-12.10.2021 r., Krynica-Zdrój
(dziesiątka najlepszych zawodników)
1. Stanisław Niećko — „Tęcza” Poznań 7 p.
2. Mirosław Kopiec — „Beskidek” Żywiec 7 p.
3. Marian Kowalczyk — „Tęcza” Poznań 6,5 p.
4. Bernard Olejnik — „Warmia i Mazury” Olsztyn 6,5 p.
5. Sylwester Barnowski — „Atut” Nysa 6 p.
6. Antoni Niedźwiedź — „Pionek” Bielsko-Biała 5,5 p.
7. Mieczysław Kaciotys — „Jantar” Gdańsk 5,5 p.
8. Wiktor Szala — „Beskidek” Żywiec 5,5 p.
9. Ireneusz Stankiewicz — „Zryw” Słupsk 5,5 p.
10. Mirosław Miodoński — „Beskidek” Żywiec 5 p.
Do góry

Zmierzamy w dobrym kierunku

Trwają jeszcze ostatnie szkolenia sportowe przewidziane w projekcie „Krok naprzód 2021”, jaki dzięki dofinansowaniu z PFRON realizuje Stowarzyszenie „Cross”. Szkolenia wystartowały późną wiosną. Podczas każdego z dwutygodniowych wyjazdów 32 osoby niewidome i słabowidzące zdobywają podstawowe umiejętności lub podnoszą poziom sportowy w jednej z dziewięciu dyscyplin rozwijanych przez Stowarzyszenie. Należą do nich m.in.: szachy, warcaby, lekkoatletyka, nordic walking, kręgle klasyczne, bowling, showdown, brydż i wioślarstwo halowe. O niektórych szkoleniach pisaliśmy już w poprzednim numerze, pora teraz na kolejne dyscypliny.

Morska bryza i brydż

W dniach 15-29.05.2021 r. w Ustce odbyło się pierwsze z dziesięciu zaplanowanych w projekcie szkoleń (w tym dwa cykle szkoleń z zakresu warcabów – przyp. red.). Na pierwszy ogień poszedł brydż. Uczestnicy pracowali w czterech ośmioosobowych grupach, do których zostali przydzieleni zgodnie z posiadanymi umiejętnościami. Za każdą grupę odpowiadał jeden z czterech instruktorów. W tym roku byli to: Roman Kierznowski, Jerzy Czeszewski, Krzysztof Lipowski oraz Zbigniew Lange. Od pierwszego dnia kadra mocno zaangażowała się w swoją pracę, co udzieliło się również uczestnikom, którzy bardzo aktywnie korzystali z zajęć. Wolnego czasu nie było wiele, wykłady trwały od rana do wieczora, niemniej dla grupy bardziej zaawansowanej udało się kilka razy zorganizować turnieje indywidualne i turnieje par.

Pogoda w maju nie rozpieszczała, więc tym bardziej można było skupić się na nauce. Poza lekcjami grupowymi instruktorzy – nieraz do późnych godzin nocnych – prowadzili konsultacje indywidualne, które cieszyły się dużym powodzeniem. Najbardziej rozchwytywany był, jak zawsze zresztą, arcymistrz Roman Kierznowski, który o brydżu może rozmawiać godzinami i przytaczać partie nawet sprzed pięćdziesięciu lat.

Na wysiłek intelektualny uczestnicy zbierali energię, czerpiąc ją z morskiego klimatu podczas marszrut z kijkami nordicowymi po plaży i pobliskim lesie. Dodatkową atrakcją był wieczór gitarowy ze śpiewami przy akompaniamencie Zbigniewa Langego oraz jednego z uczestników – Leszka Mystkowskiego. Na zakończenie obozu wszyscy otrzymali od instruktorów oceny, które nie tyle oddawały stopień przyswojenia wiedzy, ile zaangażowanie i udział w lekcjach. Opinie zebrane na koniec w ankietach ewaluacyjnych były bardzo pozytywne, zarównojeśli chodzi o stronę merytoryczną, jak i warunki pobytu oraz wyżywienie na szkoleniu. Najważniejsze jednak, że wszyscy wyrazili chęć udziału w kolejnych jego edycjach.

Echo piłeczki niosło się po górach

Z kolei na początku wakacji, w dniach 26.06-10.07.2021 r., Krynica-Zdrój gościła sportowców rozwijających swe umiejętności w showdownie. Za pracę każdej z czterech grup uczestników odpowiadał inny instruktor. W tym roku byli to: Marcin Załucki, Maciej Graf, Sebastian Michailidis oraz Mariusz Walasek. Nie trzeba dodawać, że showdownowa brać jest bardzo zaangażowana w to, co robi, więc uczestnicy podążali tylko za entuzjazmem instruktorów i nikogo do zajęć nie trzeba było namawiać. Żeby było wygodnie i z duchem czasu, bieżące komunikaty pojawiały się na specjalnie stworzonej na czas szkolenia grupie WhatsAppa, do której zaproszeni zostali wszyscy uczestnicy i instruktorzy. Każdy w ten sposób wiedział, gdzie i kiedy ma się stawić. Podstawowym tematem szkolenia był oczywiście showdown, ale organizatorzy postarali się o dodatkowe atrakcje w postaci tenisa dźwiękowego, strzelectwa laserowego oraz ergometrów (wioślarstwo halowe). Wobec tylu możliwości zajęcia trwały od rana do późnych godzin wieczornych. Instruktorzy stworzyli jednocześnie znakomitą atmosferę, która udzieliła się wszystkim uczestnikom.

Grupa ludzi korzysta z ergometrów
Trening na ergometrach

Ale nie tylko sportem żyli showdowniści. Mieli też okazję pojechać na wycieczkę z przewodnikiem do ogrodów sensorycznych w Muszynie oraz do Powroźnika, gdzie stoi przepiękna cerkiew wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Z tym samym przewodnikiem kilka dni później wybrali się na spacer po Krynicy, aby poznać najciekawsze miejsca i zabytki uroczego miasta. Grupa mocno się zintegrowała, więc wieczory często spędzała razem, przy muzyce, przy grillu, a nawet na tańcach. Na zakończenie wszyscy „uczniowie” otrzymali pamiątkowe kubeczki od Mirosława Ziębca, właściciela jak zawsze gościnnego pensjonatu Gaborek, a od instruktorów – oceny podsumowujące udział w szkoleniu. Uczestnicy jasno dali do zrozumienia, że byli zadowoleni z pobytu i prowadzących zajęcia, bo odwdzięczyli się zapewnieniem, że za rok chcą wrócić do Gaborka z tymi samymi instruktorami. Dlatego, chociaż nie znamy jeszcze finansowania na 2022 rok, termin na przyszłoroczne szkolenia jest już w pensjonacie zarezerwowany.

Zawodnicy stoją przy stole do showdownu
Pierwsze próby gry w showdown

Nad morzem wiosłowali, ale na sucho

W dniach 30.09-14.10.2021 r. w Ustce swój debiut miało szkolenie z zakresu wioślarstwa halowego, w tej dyscyplinie zorganizowano je bowiem po raz pierwszy w historii „Crossu”. Tu także praca odbywała się w grupach, które prowadzili: Ryszard Koch (zwany „Ergoriczim”), Aleksandra Tomkiel, Anna Chylewska-Sroka oraz Brunon Studziński.

Uczestnicy, ciekawi poznania nowej dyscypliny, w pełni zmobilizowani przystąpili do ćwiczeń. Zanim usiedli na ergometrach – bo tak nazywa się sprzęt do wioślarstwa halowego – zaczęli od ćwiczeń ogólnorozwojowych poprawiających koordynację i równowagę, rozciągali się w celu uniknięcia kontuzji podczas wysiłku fizycznego. Potrzebną w tym sporcie wytrzymałość podnosili, maszerując z kijkami do nordic walkingu. Instruktor Koch prowadził dla wszystkich wykłady na temat kształtowania prawidłowej postawy ciała, historii dyscypliny i błędów technicznych najczęściej popełnianych w wioślarstwie. Dodatkową atrakcją dla uczestników był kurs tańca prowadzony przez zawsze uśmiechniętą Agnieszkę Kowal. Pomimo wyczerpujących zajęć na ergometrach frekwencja na tańcach była imponująca. Przejażdżka po Ustce popularną ciuchcią też sprawiła wszystkim dużą frajdę.

Grupa ludzi w tym kadra szkoleniowa pozują do zdjęcia z dyplomami
Pamiątkowe zdjęcie uczestników szkolenia

Zapał i kondycja większości uczestników przekonały koordynatora Mirosława Mirynowskiego do zorganizowania wraz ze Słupskim Wodnym Ochotniczym Pogotowiem Ratunkowym spływu kajakowego, w którym uczestniczyła niemal połowa obozowiczów. Rzeka Łupawa okazała się nie lada wyzwaniem dla kajakarzy. Trasa pełna była przeszkód w postaci powalonych drzew i zwisających gałęzi, a kajaki dwukrotnie trzeba było przenosić przed tamą. Niektórzy osobiście „sprawdzili” temperaturę wody, ale niezrażeni, po blisko czterogodzinnej eskapadzie, w komplecie dopłynęli do mety. Na finiszu ratownicy nie kryli podziwu, że osoby z tak dużymi problemami ze wzrokiem pokonały całą trasę.

Na wyjeździe panowała miła atmosfera, a ludzie integrowali się ze sobą od pierwszego wieczoru. Kilka z nich spędzilina parkiecie i wówczas ergometry stawiało się pionowo, by zrobić miejsce dla tancerzy. Na zakończenie szkolenia „Ergoriczi” zorganizował zawody dla chętnych. Najlepsi otrzymali symboliczne nagrody w postaci słodkości oraz książek instruktażowych. W ankietach ewaluacyjnych uczestnicy bardzo pozytywnie ocenili zarówno warunki pobytu, jak i pracę instruktorów.

Zawodnicy brydża siedzą przy swoich rozgrywkach
Brydżowe rozgrywki

Trzeba mieć nadzieję, że również wioślarstwo halowe na dobre wpisze się w kalendarz szkoleń, jak i sportowych imprez ogólnopolskich jako znakomita forma rehabilitacji.

Mirosław Mirynowski

Do góry

Kto chce się nauczyć, szuka sposobu

Stowarzyszenie „Cross” realizuje projekt „Smartfon bez tajemnic 2021”, w którym prowadzone są szkolenia podnoszące umiejętności osób z dysfunkcją wzroku w komunikowaniu się i zdobywaniu informacji. Przedsięwzięcie dofinansowuje PFRON. Jak ważne są to kompetencje, przekonałam się, kiedy odwiedziłam uczestników jednego ze zjazdów szkoleniowych w Sękocinie.

– Szkolenie jak to – stricte smartfonowe – jest drugim, jakie organizuje Stowarzyszenie „Cross”. Było wcześniej jeszcze jedno połączone z nauką obsługi komputera, ale uczestnicy mówili nam później, że i smartfonów, i komputerów było za mało. Wtedy na nawigację był przeznaczony dzień, może dwa, teraz temu tematowi poświęcamy prawie tydzień – mówi Mirosław Liszewski, jeden z instruktorów. – Mamy więc czas, żeby wyjść w teren i przetestować program w praktyce, bo w budynku, owszem, wszystko ładnie wyświetla się na ekranie, ale jak wyjdzie się na zewnątrz, to chodnik nie po tej stronie co trzeba, niby ulica biegnie dalej prosto, a tak naprawdę skręca lekko w lewo, tymczasem nawigacja o zakręcie może w ogóle nie poinformować – dodaje.

Czasem bywa i tak – mówi Tomasz Lesik, jeden z uczestników szkolenia – że informacje na mapach są nieaktualne. Na planie okolicy znalazłem oznaczony sklep z chemią gospodarczą z Niemiec. Zachęcony, wybrałem się na zakupy. Trochę trwało, ale w końcu nawigacja doprowadziła mnie dokładnie w to miejsce. Niestety, po sklepie nie ma już śladu. Ale pochwałę za wytrwałość od instruktora dostałem – śmieje się.

Zajęcia podzielone są na bloki poranny i poobiedni, a po kolacji, od godziny 19 do 21, jest czas na konsultacje indywidualne. Uczestnicy bardzo chwalą sobie takie roz

wiązanie. To czas na dopytanie o szczegóły, które umknęły, albo tematy, których nie przewidziano na zajęciach. Podczas całego cyklu uczy się 60 osób – trzy 20-osobowe grupy. Dla każdej z nich przewidziane są cztery tygodniowe zjazdy, mniej więcej co miesiąc.

– Ze względów merytorycznych uczestników każdego zjazdu dzielimy jeszcze na dwie mniejsze grupy – osób lepiej widzących oraz funkcjonujących jako osoby niewidome, sposób korzystania z telefonu w obu tych grupach może się bowiem znacząco różnić. Wśród niewidomych przeważają korzystający z iPhone’ów – i to jest również istotne kryterium podziału. Dla osoby niewidomej nie ma znaczenia wielkość ekranu, więc za nieco ponad 2000 zł może kupić wydajne urządzenie, które bez zarzutu działa, np. tegoroczny model SE – mówi z pasją Mirosław Liszewski. – Żeby smartfon z Androidem pracował płynnie przy włączonych funkcjach udźwiękowienia czy powiększenia, musi być z tych droższych, ze średniej lub wyższej półki, inaczej działa wolno i jego użytkowanie może być frustrujące. Aplikacje na obie platformy systemowe nieustannie się udoskonala, a mimo to dla iPhone’ów nadal jest więcej użytecznego oprogramowania, którym mogą posługiwać się niewidomi, i lepiej wykonanego, a do tego ważne aplikacje są zainstalowane fabrycznie w urządzeniu. Smartfony z Androidem trzeba dopiero „uzbroić” w specjalistyczne aplikacje – np. w język polski, programy rozpoznające kolory, tekst, obiekty na zdjęciu czy te do nawigacji, jak np. omawiany na szkoleniu Nav by ViaOpta – notabene przykład programu, który na iPhonie działa lepiej, pokazuje więcej szczegółów niż na smartfonie z Androidem. Takich przykładów można znaleźć więcej, stąd dla osób niewidomych iPhone wydaje się jednak lepszym wyborem.

Uczestnicy szkolenia słuchają instruktora podczas zajęć
Instruktor Mirosław Liszewski prowadzi zajęcia z grupą osób słabowidzących

Instruktorów jest pięcioro. W tym roku w kadrze szkolenia są również: Piotr Cymbałka, Mariusz Miszuda, Joanna Węgrzynowska i Krzysztof Węgrzynowski. Wszyscy są osobami z dysfunkcją wzroku, które z racji zawodu albo z pasji i własnej dociekliwości poznały tajniki smartfonów od podszewki, a teraz dzielą się wiedzą z innymi. Z grupą, która korzysta z iPhone’ów, pracuje troje instruktorów, w tym dwie osoby niewidome. Każdy uczestnik szkolenia dostaje pełne wsparcie, instruktorzy nie szczędzą energii i podchodzą do każdego, jak tylko pojawi się najmniejsza trudność.

Państwo Węgrzynowscy już od kilku lat uczą obsługi smartfonów na crossowskich szkoleniach. Nie są informatykami, swoją wiedzę o nowych technologiach budowali na własnych doświadczeniach. Tym razem oboje pracują z grupą osób niewidomych, chociaż Krzysztof uczy też słabowidzących. – Część specjalistycznego oprogramowania jest odpowiednia i dla niewidomych, i dla słabowidzących, a część jest przygotowywana konkretnie pod użytkowników, którzy korzystają tylko z mowy. Słabowidzący poradzą sobie z Mapami Google, niewidomi używają programów, takich jak ViaOpta, Lazarillo albo specjalnie z myślą o nich powstałych Seeing Assistant Move czy DotWalker. Dla kursantów jest lepiej, kiedy instruktor sam ma problem ze wzrokiem, bo wie wtedy dobrze, czego oni potrzebują, jakie mogą napotkać problemy i jak je rozwiązywać – mówi Krzysztof. Joanna dodaje: – Jako osoba niewidoma wolę jednak uczyć osoby niewidome, mam z nimi lepszy kontakt i wszyscy używają VoiceOvera (czytnika ekranu dla osób niewidomych – przyp. red.), co obu stronom ułatwia pracę.

Niewidomy uczestnik korzysta ze smartfonu w terenie
Ostatnie przygotowania przed wyjściem na wyznaczoną w nawigacji trasę

Mirosław Liszewski szkoleniami zajmuje się od kilkunastu lat. Z komputerami miał styczność od szkoły podstawowej, potem były studia informatyczne i praca w firmie ze sprzętem komputerowym dla niewidomych. Kiedy klient dostał dofinansowanie na sprzęt, pojawiała się potrzeba przeszkolenia w jego użytkowaniu. Kiedyś kolega zaproponował mu poprowadzenie zajęć grupowych – i tak zaczęła się praca dla beneficjentów różnych organizacji. Czy według niego słabowidzący użytkownik może z powodzeniem sam poznać wszystkie możliwości smartfona, jeśli wcześniej nie miał z tym urządzeniem do czynienia?

– Z instrukcji obsługi, drukowanych zazwyczaj drobniutką czcionką, bardzo trudno jest osobie słabowidzącej skorzystać. A druga rzecz – w załączonych opisach to tak naprawdę nic nie ma, jedynie jak rozpocząć pracę i gdzie podłączyć ładowarkę. Jeśli chodzi o iPhone’y, to tam w kolejnych modelach jest zachowana ciągłość w sposobie obsługi iOS-a, za to smartfony z Androidem – to już kompletny folklor, nawet kolejne modele jednego producenta obsługuje się inaczej – funkcji trzeba szukać w innych miejscach, czasem te same ustawienia odmiennie się nazywają, a czasem się z nich rezygnuje. Dla kogoś przyzwyczajonego do swojego starego telefonu komórkowego taka zmienność i różnorodność może być problemem i budzić obawy przed zablokowaniem telefonu. Dlatego niewidomi i słabowidzący użytkownicy muszą się doszkalać, najlepiej z pomocą instruktora.

Kursanci patrzą w ekrany swoich smartfonów
Każdemu zależy, by nauczyć się jak najwięcej

Mariusz Miszuda również prowadzi szkolenia indywidualne i grupowe dla różnych organizacji. Jest także prezesem Stowarzyszenia „W Labiryncie”, które powołało klub sportowy SMP Chorzów, zrzeszony w Stowarzyszeniu „Cross”. Jego pasje to sport i szeroko pojęta tematyka dostępności.

– W założeniu kurs uczy podstaw – mówi Mariusz. – Niektórzy przyjeżdżają na szkolenie ze swoim pierwszym smartfonem zapakowanym jeszcze w firmowe pudełko. Na wcześniejszych zjazdach obecnego cyklu było zapoznanie z podstawową obsługą i funkcjami – jak zadzwonić, napisać wiadomość, pracować z dokumentami. Osoby, które kiedyś już ten etap przeszły, mają okazję usprawnić obsługę urządzenia, skupić się na bardziej zaawansowanych funkcjach, poznać nowinki, bo nowe modele i aplikacje pojawiają się bardzo szybko.

– Teraz młodzi ludzie uczą się nowych technologii od dziecka, więc na naszych szkoleniach przeważają osoby starsze, w tym takie, których problemy ze wzrokiem zaczęły się nie tak dawno – dodaje Mirosław.

Kto więc przyjeżdża na szkolenia? Jakie są oczekiwania uczestników?

Zbigniew Lech z Radomia dostał niedawno smartfon nowej generacji.

– Ja, starszy człowiek, nie bardzo wiedziałem, jak go obsłużyć. Wcześniej używałem podstawowych funkcji, wiedziałem tylko, jak telefon odebrać i jak zadzwonić. Nie miałem nawet pojęcia, ile takie urządzenie potrafi. Nie było nikogo w moim otoczeniu, kto umiałby tę całą wiedzę jakoś mi przekazać, prędzej mogłem liczyć, że ktoś z rodziny mnie wyręczy i co trzeba, wystuka na telefonie, ale na dłuższą metę nie o to przecież chodzi. A tutaj instruktor objaśnia nam cierpliwie wszystko po kolei, podchodzi do każdego, sprawdza, czy wszystko udało się przeprowadzić pomyślnie. Dla nas, osób z dysfunkcją wzroku, bardzo ważna jest np. nawigacja, posługiwanie się internetem. Dzięki szkoleniu wiem, jak sprawnie i najkrótszą trasą dojechać w jakieś miejsce. Chociażby tu, do Sękocina. Kiedy jechałem tutaj pierwszy raz, „zwiedziłem” pół Warszawy, a teraz wysiadam na Rakowcu i za kolejnych 15 minut jestem na miejscu.

Marian Salomon z Częstochowy bierze udział w szkoleniu po raz kolejny, poprzednie, w którym uczestniczył, było połączone z komputerowym.

– Jeśli chodzi o tajniki smartfonów, to było wtedy tego za mało, do tego technologia szybko się rozwija. A ja akurat teraz jeszcze wymieniłem telefon na nowy i wszystkiego właściwie muszę się uczyć od zera. Funkcje w menu są inaczej poustawiane, inny jest interfejs, nawet te same komendy inaczej się nazywają. No i usprawniam ciągle korzystanie z podstawowych funkcji, chociażby klawiatury dotykowej. Nie wiedziałem np. takiej prostej rzeczy, jak wywołać polskie znaki, że wystarczy dłużej przytrzymać palec na literce i przesunąć. A poza tym samo spotkanie i przebywanie z ludźmi to element rehabilitacji, inaczej człowiek by gnuśniał w domu. No i pozna się kogoś nowego, jest potem z kim te kontakty podtrzymywać.

Teresa Pałka z Nowego Dworu Gdańskiego jest już na emeryturze. Od dziesięciu lat zmaga się z AMD, jej wzrok niestety powoli się pogarsza.

– Dopiero od trzech miesięcy mam pierwszy w życiu telefon komórkowy. Bardzo obawiałam się tych zajęć, czy podołam, nadążę za grupą, ale teraz cieszę się, że się odważyłam, że trafiłam akurat na to szkolenie. Instruktorzy są wspaniali, do każdego podchodzą indywidualnie. Radzę już sobie z podstawowymi funkcjami. Gdybym w przyszłości mogła skorzystać jeszcze z podobnej pomocy, to na pewno przyjadę, żeby nauczyć się więcej.

Na zjeździe szkoleniowym w grudniu uczestnicy zapoznawali się z możliwościami programów ułatwiających poruszanie się w terenie. Po dwóch dniach zajęć teo retycznych nastąpił sprawdzian. Odwiedziłam ich właśnie w tym dniu, więc wybrałam się z grupą na wyznaczoną trasę. Przemieszczaliśmy się nad podziw szybko, jakieś sto metrów prosto, po czym wszyscy idący przede mną w jednym czasie przeszli na drugą stronę ulicy i skręcili w lewo. Nie było słychać, by ktoś wydawał grupie polecenia, a i tak wszystko szło bardzo sprawnie. Każdy był zaopatrzony w słuchawkę, więc musiał być skupiony na pojawiających się komunikatach i tym, co dzieje się dookoła czy na jezdni. W ostatnim tygodniu zajęć tej grupy, w lutym, tematem wiodącym będą zakupy w internecie i bankowość internetowa, chociaż pewnie nie wszyscy będą się czuli na tyle pewnie, by od razu swoimi finansami zarządzać przy pomocy smartfona.

Jadwiga Nowińska z Siemianowic na szkolenie przyjechała, jak mówi, zupełnie zielona, a i tak poznała już takie narzędzia, które wykraczają poza same podstawy.

– Kocham książki. Przy pomocy tego małego urządzenia umiem już wyszukać sobie coś ciekawego w bibliotece i poczytać. Dopytałam o to na konsultacjach indywidualnych, bo wiadomo, na zajęciach nie wszyscy są zainteresowani i na takie tematy już nie ma czasu. Na szkoleniu poznałam aplikację Nav by ViaOpta i na pewno będę z niej korzystać. Widzę słabo, używam funkcji głosowych telefonu, bo wzrokiem mapy czy SMS-a nie przeczytam, nie odczytam tabliczki z nazwą ulicy czy spisu autobusów i godzin ich odjazdu z przystanku, więc taki program jest bardzo pomocny. Zainstalowałam też kilka innych przydatnych aplikacji. Zdaję sobie sprawę, że wielu funkcji i możliwości urządzenia jeszcze nie odkryłam, przede mną nauka obsługi spraw finansowych na telefonie i powiem, że tego jeszcze się boję, może kiedyś się przekonam, kto wie. Chętnie skorzystam w przyszłości z podobnego szkolenia, żeby podążać za zmianami.

Tomasz Lesik prowadzi koło PZN w Lublińcu. Mówi o tym, jak ważne jest dzielenie się informacjami, ale także to, by samemu chcieć wyjść do ludzi, zmienić coś w swoim życiu.

– iPhone’a mam dwa lata, ale jakoś bałem się tego urządzenia. W końcu trzeba było coś z tym zrobić. Na szkoleniu cenię sobie najbardziej konsultacje indywidualne i wspólne przebywanie, bo to okazja do wymiany doświadczeń, podpatrzenia technik pracy od innych, do odkrycia i nauczenia się jakichś nowych aplikacji. Jak to się mówi: kto chce, szuka sposobu, kto nie chce – szuka powodu. Dlatego trzeba najpierw w sobie znaleźć tę chęć, siłę do zmiany, poznania czegoś nowego, bo tego nikt za nas nie zrobi.

Dla Edwarda Domagalskiego z Elbląga szkolenie jest kolejnym etapem na trudnej drodze do samodzielności w nowej sytuacji życiowej. Problemy z oczami zaczęły się u niego już dawno, ale wzrok stracił ostatecznie cztery lata temu. Dzieli się z czytelnikami swoją historią, bo może doda komuś otuchy, zachęci do zmiany.

– Najgorsze mam pewnie za sobą, ale przez pierwsze dwa lata po nieudanej operacji oczu nie wiedziałem, jak uporać się z traumą po tak dotkliwej stracie, ciężko było mi nawet myśleć o przyszłości. W tym czasie posypało się również moje życie osobiste, odeszła ode mnie żona. Do operacji prowadziłem z powodzeniem (i nadal prowadzę) własny biznes – hurtownię akcesoriów meblowych – któremu poświęcałem dużo czasu i energii. I tutaj także, kiedy nie byłem w stanie sprawować nad firmą samodzielnie pełnej kontroli, zaczęły się kłopoty.

To, że wyrwałem się z tej beznadziei, zawdzięczam swojej córce, która usilnie popychała mnie do tego, bym znowu stał się samodzielny, bardzo mocno do tego dążyła. Moje wychodzenie na prostą zaczęło się w 2019 roku od miesięcznego szkolenia w Fundacji Vis Maior, gdzie spotkałem innych ludzi niewidomych i zacząłem trochę inaczej ten świat postrzegać. Tam też poznałem instruktorkę orientacji przestrzennej – Barbarę Ostrzewską z Olsztyna. Dzięki jej wsparciu ustawiłem się psychicznie do pionu. Tylko w tym roku przepracowała ze mną w Elblągu ponad sto godzin orientacji, w 2020 też dużo nade mną pracowała. Wiele jej zawdzięczam. Zacząłem wychodzić z domu. Po jakimś czasie poznałem Andrzeja Bałasza z Wodzisławia Śląskiego, Izę Dziekańską z Torunia. Mobilizowali mnie do aktywności, żebym wziął się za załatwianie różnych swoich spraw, nie dawał się zbyć. Kiedy w 2020 roku kupiłem sobie iPhone’a, nie potrafiłem niczego w nim sam ustawić. I wtedy pomógł mi Mariusz Miszuda, którego poznałem na szkoleniu z Vis Maior, przyjechał do mnie i dał kilka najpotrzebniejszych lekcji. Zawsze, kiedy mam jakiś techniczny kłopot, mogę do niego zadzwonić i nie odmówi pomocy. Zapisałem się do jego Stowarzyszenia „W Labiryncie” i tak potem trafiłem do „Crossu”. Na szkoleniu smartfonowym jestem po raz pierwszy. Takie skumulowane zajęcia dużo dają. Obsługa telefonu bez używania wzroku to mnóstwo nowych rzeczy, które trzeba zapamiętać. Z udźwiękowionym komputerem daję sobie od biedy radę, używam go już od początku lat 90., ale teraz mniej, też przydałoby się szkolenie doskonalące. Moja firma wychodzi na prostą. Różne sprawy i maile do pracowników – wszystko to załatwiam przy pomocy telefonu. Największy kłopot jest z PDF-ami, mało kiedy są dostępne. Z „Crossu” byłem chyba już na czterech wyjazdach sportowych. Lubię dużo chodzić, staram się jeździć na kijki, chociaż jest z tym pewien kłopot. Moja przyjaciółka, Jadzia, która wyciąga mnie na różne wypady, ma z dłuższym chodzeniem trudności, więc muszę szukać sobie dodatkowo przewodnika. Próbowałem trochę grać w warcaby, tyle że jakoś się nie wciągnąłem. Kiedyś bardzo lubiłem kajaki, ale teraz zdrowie już nie to.

Kursanci korzystają ze smartfonów w terenie
„Takie skumulowane zajęcia dużo dają” – mówi Edward Domagalski

Nie jest łatwo żyć bez wzroku. I chociaż dostałem wsparcie od wielu ludzi, to ktoś, kto nawet źle, ale jednak widzi, do końca tej sytuacji nie zrozumie. Ze smutkiem stwierdzam, że nawet w naszym środowisku osób z różnymi dysfunkcjami tak jest. Dopiero kiedy spotkałem samodzielnych niewidomych, starszych i młodszych, odczułem rzeczywiste wsparcie, a w sobie nadzieję, że się uda. Z tego względu wspólne wyjazdy i przebywanie z osobami, które rozwiązują w życiu podobne problemy, tak dużo daje. Dziś mam już psa przewodnika, Visę, z nim na ulicy czuję się najbezpieczniej, prowadzi mnie już nawet na basen. W nowym miejscu potrzebuję jednak czasu, żeby się rozejrzeć i poczuć pewniej. Sądzę, że moja córka może być już o mnie spokojna. Zdarza się teraz nawet, że to ja namawiam młodsze ode mnie osoby do przełamania się, wyjścia z domu. Czasem wystarczy zwyczajnie podzielić się kontaktami, adresem. Tak jak zrobił to Mariusz Miszuda, bez którego pewnie nie trafiłbym do „Crossu”, bo nikt mi wcześniej nie powiedział, że istnieje taka organizacja.

Kursanci na zbiórce przed wyjściem w teren
Punkt startowy – podjazd przed hotelem Groman

Anna Baranowska

Do góry

Znał Go każdy kręglarz

W dniu 2 listopada 2021 roku zmarł zasłużony działacz Stowarzyszenia „Cross” – Włodzimierz Sajdych. Był założycielem i wieloletnim prezesem łódzkiego Klubu Sportowego Niewidomych „Omega”. Przybliżył niewidomym i rozwijał w ramach Stowarzyszenia kręgle klasyczne i bowling, był jednym z pierwszych organizatorów turniejów kręglarskich dla niewidomych. Miał 75 lat.

Włodzimierz Sajdych należał do grona założycieli naszej organizacji. Kiedy oddał stery swojego rodzimego klubu „Omega”, został w 2014 roku jego honorowym prezesem.

W całej Polsce był dobrze znany jako inicjator rozwijania i popularyzator rozgrywek kręglarskich i bowlingowych wśród crossowiczów. Dziś to jedne z najpopularniejszych dyscyplin w naszym środowisku sportowym, na których zawody zjeżdżają się chętnie gracze z całej Polski. W wywiadzie udzielonym Wojciechowi Puchaczowi dla „Crossu” w 2016 r. tak Włodzimierz Sajdych wspomina początki kręgielnianych dyscyplin: „Jak mówiłem »kręgle«, to machali ręką. Pomysł zrodził się – jak to zwykle bywa – przypadkowo. Mieliśmy w Łodzi spółdzielnię niewidomych, przy której działało koło sportowe. (...) Kiedy powstała w Tomaszowie Mazowieckim kręgielnia klasyczna i lodowisko w ramach struktury Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji, okazjonalnie wynajmowaliśmy sobie tory do gry na godzinę lub dwie i tak spędzaliśmy prawie każdą niedzielę. W ten sposób wszedłem w kontakt z osobami zarządzającymi obiektem. Pierwsze zawody odbyły się w 1998 roku. Był to turniej klubowy, dopiero rok później odbył się I Ogólnopolski Turniej o Puchar Ziemi Łódzkiej”.

Czarno-białe zdjęcie Włodzimierza Sajdycha
Włodzimierz Sajdych

A tak Włodzimierza Sajdycha żegna prezes nyskiego klubu „Atut” Joanna Staliś, obecna koordynatorka kręglarstwa klasycznego i bowlingu w Stowarzyszeniu „Cross”: „Odszedł nasz Przyjaciel. Można powiedzieć, że kawał historii. Był oddany ludziom ze swojego środowiska niewidomych i słabowidzących. Przez lata propagował kręglarstwo klasyczne oraz bowling wśród niewidomych. Wielokrotny organizator imprez sportowych. W swoją pracę wkładał całe serce. Był życzliwy dla innych, emanował spokojem, służył radą i pomocą. Dzięki Niemu w 2008 roku zorganizowałam pierwsze zawody. Zawsze będę pamiętać Jego słowa, które były wielkim wsparciem. Potrafił dodać otuchy. Zapewne pozostanie w pamięci wielu, wielu osób. Niech spoczywa w pokoju”.

Przez szereg lat swojej sportowej aktywności był również szachistą, wielokrotnym uczestnikiem MP niewidomych i słabowidzących w szachach, uczestnikiem olimpiady szachowej niewidomych w Zakopanem w 2000 r. Posiadał I kategorię szachową.

Pogrzeb Włodzimierza Sajdycha odbył się na cmentarzu komunalnym Zarzew w Łodzi przy ulicy Przybyszewskiego dnia 10 listopada 2021 r.

Cześć Jego pamięci!

Redakcja

Do góry

Gramy w szachy

Ryszard Bernard

Goniec czy skoczek? (cz. 1)

Formalnie goniec i skoczek są bierkami równowartościowymi. W praktyce ich ocena zmienia się jednak w zależności od sytuacji na szachownicy. Jeśli chodzi o końcówki, to dosyć dokładnie ustalone są pewne elementy pozycji dające przewagę jednej z lekkich figur. Trudniejsza sprawa jest z wyceną tych bierek w złożonej grze środkowej, gdyż kształtuje ją zbyt wiele czynników. Twierdzenia typu: „Goniec jest lepszy w otwartych pozycjach”, „Silny skoczek na centralnych polach daje przewagę”, „Goniec jest silniejszy przy grze na obu skrzydłach”, „Skoczek lepiej od gońca współpracuje z hetmanem przy ataku na króla” itp. są słuszne, ale pod warunkiem, że inne elementy oceny pozycji są wyrównane. Dlatego też o relacji goniec – skoczek decyduje kompleksowa analiza pozycji. Pamiętać przy tym należy, że konkretna wartość tych bierek może ulec zmianie w toku gry. Oto kilka partii, które przybliżą nam ten problem:

Partia katalońska

B. Gulko – S. Makaryczew
Mistrzostwa Moskwy 1974

1.Sf3 d5 2.d4 e6 3.c4 Sf6 4.g3 dc4 5.Gg2 Gb4+ 6.Gd2 a5!? 7.0–0 Dokładniejsze było 7.Hc2 z małą pułapką 7...b5?! 8.a4 c6? 9.ab5 G:d2+ 10.Sf:d2! i efektem dużej prze- wagi. 7...0–0 8.Hc2 b5?! Lepsze 8...G:d2! 9.Sb:d2 b5 10.a4 c6 z pozycją trudną do oceny. 9.a4! ba4 10.Sc3!

Białe: Kg1, Hc2, Wa1, Wf1 Sc3, Gd2, Sf3, Gg2, b2, d4, e2, f2, g3, h2; Czarne: Kg8, Hd8, Wa8, Wf8, Sb8, Gb4, Gc8, Sf6, a4, a5, c7, c4, e6, f7, g7, h7

10...Gb7?! W swoich komentarzach do partii am Gulko krytykuje ten ruch, gdyż „w pozycjach ze słabymi pionkami skoczki mogą być cenniejsze od gońców”. Tłumaczy to faktem, że słabe pionki są przyczyną powstania słabych pól, po zajęciu których skoczek staje się niezwykle groźny. Z tych powodów należało grać 10...G:c3!? 11.S:a4 G:d2 12.H:d2 Sbd7 13.Wfc1 Sb6 14.Sc5! Se4 15.He1 S:c5 16.dc5 Sd5?! Kolejna niedokładność pogarszająca sytuację czarnych. Zdaniem grającego białymi należało wtrącić 16...G:f3!? 17.G:f3 Sd5 18.W:a5 Wb8 i przewaga białych jest niewielka. 17.Se5 c3 18.bc3 f6 19.Wcb1 Wa7 20.c6! Ga8?! Więcej szans dawało 20...Gc8, chociaż po 21.Sc4 a4 22.e4 Se7 23.e5 f5 24.He3 Wa8 25.Hc5 sytuacja czarnych była bardzo trudna. 21.Sd7!

Białe: Kg1, He1, Wa1, Wb1, Sd7, Gg2, c3, c6, e2, f2, g3, h2; Czarne: Kg8, Hd8, Wa7, Wf8, Ga8, Sd5, a5, c7, e6, f6, g7, h7

To wtargnięcie skoczka przynosi zyski materialne. 21...We8 22.c4 G:c6 Lub 22...Sb6 23.W:a5 W:a5 24.H:a5 S:c4 25.Ha7 i pozycja czarnych jest do poddania. 23.Sb8! Gb7 24.W:b7 W:b7 25.Sc6 Hd6 26.cd5 ed5 27.H:a5! Wb2 28.H:d5+ Kf8 29.e3 i białe zrealizowały przewagę.

A oto druga partia potwierdzająca słuszność twierdzenia am Gulko:

Przyjęty gambit hetmański

S. Gligorić – L. Szabó
Drużynowe mistrzostwa Europy, Hamburg 1965

1.d4 d5 2.c4 dc4 3.Sf3 Sf6 4.e3 e6 5.G:c4 c5 6.0–0 a6 7.a4 Sc6 8.He2 cd4 9.Wd1 Ge7 10.ed4 0-0 11.Sc3 Gd7 12.Gf4 Sb4 13.Se5 Ge8 14.Gg5 Sfd5 15.G:d5 S:d5 16.S:d5 G:g5 17.Sc3 Gc6 18.S:c6 bc6

Białe: Kg1, He2, Wa1, Wd1, Sc3, a4, b2, d4, f2, g2, h2; Czarne: Kg8, Hd8, Wa8, Wf8, Gg5, a6, c6, e6, f7, g7, h7

19.a5! Bardzo ważny ruch, umożliwiający skoczkowi wtargnięcie do obozu czarnych. Trzeba go wykonać natychmiast, gdyż inaczej czarne same zagrają 19...a5! i przewaga białych się ulotni. 19...Ge7 20.Hc4 Hd6 21.Sa4 Wfd8 22.Wac1?! Niedokładność niewykorzystana przez czarne. Prawidłowe było 22.Sb6 Wa7 i dopiero teraz 23.Wac1. 22...Hb4?Po 22...Gf6! 23.Sb6 Wab8 24.H:a6 G:d4 czarne miały najgorsze za sobą.

23.Sb6 Wa7 Również po 23... Wab8 24.H:a6 W:d4 25.W:d4 H:d4 26.Hc4 H:b2 27.H:c6 wolny pionek dawał białym szanse na wygraną.

24.H:c6 H:a5 25.d5! Transformacja przewagi – teraz obiektem ataku będzie nie czarna piechota, ale nieprzyjacielski król.

25...ed5 Lub 25...Hb5 26.d6 H:c6 27.W:c6 Gf6 28.Wdc1 Gd4 (28...G:b2? 29.Wc8) 29.Sc4 z dużą przewagą w końcówce. 26.S:d5 Wygrywało też 26.Sc8!? Wad7 27.W:d5 W:d5 28.S:e7+ Kf8 29.S:d5. 26...Kf8 27.b4 (27...Hb5 28.S:e7 W:d1+ 29.W:d1 K:e7 30.Hd6+)

1-0

Silna pozycja skoczka w centrum prawie zawsze oznacza jego wyższość nad gońcem. Ta prawda była już wielokrotnie dokumentowana, ale nie zawadzi zapoznać się z jeszcze jednym pouczającym przykładem:

Partia hiszpańska

G. Lewenfisz – P. Dubinin
Leningrad 1934

1.e4 e5 2.Sf3 Sf6 3.Sc3 Sc6 4.Gb5 d6?!Sprowadza grę do pasywnego wariantu partii hiszpańskiej. Bardziej ambitne jest 4...Gb4 lub 4...Sd4!? 5.d4 ed4 6.S:d4 Gd7 7.G:c6 b:c6 8.Hf3 Stwarza w niektórych sytuacjach groźbę e4-e5, np.: 8...Ge7?! 9.e5 de5?! (9...Sd5) 10.S:c6 G:c6 11.H:c6+ Sd7 12.Ge3 0-0 13.0-0-0 Gd6 14.Sb5. Próba obrony przed e4-e5 poprzez 8...Sg4 prowadzi do straty pionka 9.S:c6!? S:h2?! 10.H:f7+! K:f7 11.S:d8+ W:d8 12.W:h2. Odpowiedź jest więc praktycznie wymuszona. 8...c5 (8...g6 9.Sh6) 9.Sf5 G:f5 10.H:f5 Możliwe jest także 10.ef5 Wb8 11.b3, z dalszym Gb2, 0-0-0 i szturmem pionkowym na skrzydle królewskim. 10...Hd7 11.Hf3 Wb8 12.0–0 Ge7 13.b3 0-0 14.Gg5 Sd5?! Wątpliwa operacja wymienna, po której białe zostają z silnym skoczkiem na pasywnego gońca. Lepsze 14...Wfe8. 15.S:d5! G:g5 16.Hg3 Gd8 Białe stoją lepiej, ale muszą uważać na c7-c6 z następnym d6-d5. Jeśli d6-d5 w tym wariancie nie nastąpi, to można opierać plan gry na nacisku na punkt d6. 217.Wad1 f5?!

Białe: Kg1, Hg3, Wd1, Wf1, Sd5, a2, b3, c2, e4, f2, g2, h2; Czarne: Kg8, Hd7, Wb8, Wf8, Gd8, a7, c7, c5, f5, g7, h7

Właśnie na ten ruch liczyły białe. Więcej szans dawało 17...c6 18.Se3 Gc7, na co białe grałyby 19.Sf5 f6 20.Hd3 Wbd8 21.f3 z dalszym c2-c4 xd6 (21...d5? 22.ed5 cd5 23.H:d5+ H:d5 24.Se7+ Kf7 25.S:d5) 18.e5 We8Do strat materialnych prowadziło 18...c6 19.Sf6+! G:f6 20.W:d6! 19.ed6 cd6 Teraz skoczek zadomowił się już trwale na polu d5. 20.Wfe1 Białe chcą atakować króla i wymieniają jedyną aktywną figurę przeciwnika. Drugą możliwością było przerzucenie sił do ataku na pionka d6: Se3-c4 i ustawienie wszystkich trzech ciężkich figur na linii „d”. 20...We6!? 21.Sf4 W:e1+ 22.W:e1 Ga5 Jeśli 22...Gf6, to 23.Hd3 We8 24.Hd5+ Kh8 25.W:e8+ H:e8 26.Se6 i straty materialne (pionki f5, d6) są nieuniknione. 23.Sd5! Grozi 24.Sf6+ i 24.We7. 23...Gd8 24.h4 Teraz czarne figury są unieruchomione i mogą tylko czekać. 24...Wb7 25.c4 Kf7 26.Hf3 Kg8 27.He2 g6?! Nie wolno 27...G:h4?, bo 28.Hh5, ale niewielkie szanse na ratunek dawało przejście do końcówki po 27...Ga5 28.He8+ H:e8 29.W:e8+ Kf7. 28.h5 Kf8 29.h6?! Solidniejszą drogą do wygranej było 29.hg6 hg6 30.Hf3 Hf7 31.Hg3 Wd7 32.Sf4 Kg7? 33.We6 itd. 29...Gg5?! Ostatnia niedokładność. Po 29...Hf7! czarne mogły przedłużyć opór. 30.Hb2 Kg8 Lub 30...G:h6 31.Hh8+ Kf7 32.Hf6+ Kg8 33.Se7+ 31.f4 Gd8 32.Sf6+!? Po zabraniu hetmana 32.We7 H:e7 33.S:e7+ W:e7 34.Hd2 Wd7 czekała białe jeszcze długa realizacja przewagi. 32...G:f6 33.H:f6 Grozi We1-e6xd6-d8.

1-0

Obrona sycylijska

W. Iwańczuk – G. Kasparow
Linares 1991

1.e4 c5 2.Sf3 d6 3.Gb5+ Sd7 4.d4 Sgf6 5.0–0 cd4 6.H:d4 a6 7.G:d7+ G:d7 8.Gg5 h6?! Niepotrzebny ruch. Lepsze 8...e6. 9.G:f6 gf6 10.c4 e6 11.Sc3 Wc8 12.Kh1 h5 13.a4 h4 14.h3 Ge7 15.b4 a5 16.b5 Hc7 (16...Wc5!?) Wg8 19.Wae1 Hg5 20.Wg1 Hf4?! Według am Iwańczuka należało grać: 20...b6 21.Wef1 Hc5 22.f4 Wg3. 21.Wef1 b6?! Niedobre było 21...d5?, bo 22.Se2! dc4? 23.H:d7+, ale więcej szans dawało 21...f5!? 22.Se2 He5 23.f4 Hc5. 22.Se2 Hh6

Białe: Kh1, Hd3, Wf1, Wg1, Sd2, Se2, a4, b5, c4, e4, f2, g2, h3; Czarne: Ke8, Hh6, Wc8, Wg8, Gd2, Ge2, a5, b6, d6, e6, f5, f6, h4

Oba czarne gońce są bezrobotne, bo ich działania ogranicza własna i wraża piechota. Skoczki natomiast czują się w tej pozycji świetnie i łatwo nimi manewrować. 23.c5!? Ofiara pionka, aby uzyskać silne pole c4 dla skoczka. Alternatywą było 23.f4 i czarne figury mają coraz mniej miejsca do gry. 23...W:c5? Ostatnia niedokładność, po której czarne zaczną odczuwać coraz większe trudności. Należało grać 23...dc5 24.Sc4 Wb8 z pasywną, ale w miarę solidną pozycją. 24.Sc4 Kf8 25.S:b6 Ge8 26.f4 f5 27.ef5 W:f5 28.Wc1 Kg7 29.g4! Wc5 30.W:c5 dc5 31.Sc8 Gf8 Do wygranej dla białych końcówki prowadziło 31...Gd8 32.Wc1 Hf6 33.W:c5 Ha1+ 34.Kh2 He1 35.Hc3+ 32.Hd8 Hg6 33.f5 Hh6 34.g5 Hh5 35.Wg4! ef5 36.Sf4 Hh8 37.Hf6+ Kh7

Białe: Kh1, Hf6, Wg4, Sc8, Sc4, a4, b5, g5, h3; Czarne: Kh7, Hh8, Wg8, Ge8, Gf8, a5, c5, f5, f7, h4

Wszystkie figury ówczesnego mistrza świata wyglądają żałośnie... 38.W:h4+

1-0

Obrona królewsko-indyjska

K. Sakajew – P. Swidler
Rosja 1997

1.d4 Sf6 2.c4 g6 3.Sc3 Gg7 4.e4 d6 5.Sf3 0-0 6.Ge2 e5 7.0-0 Sbd7Aktywniejsze jest 7...Sc6, co praktycznie oznacza d4-d5 lub zabicie na e5. 8.We1 c6 9.Gf1 ed4 Wstęp do pierwszej wymiany lekkich figur. 10.S:d4 Sg4!? 11.H:g4 (Po 11.h3 Hb6 również skoczki się wymieniają. 11...G:d4 12.Hd1 Hf6 13.Ge3 G:e3 Wątpliwe było 13...G:c3?! 14.bc3 Se5 15.Hd2, białe mają duże szanse, by zaatakować króla przeciwnika po czarnych polach. 14.W:e3 Se5

Białe: Kg1, Hd1, Wa1, We3, Sc3, Gf1, a2, b2, c4, e4, f2, g2, h2; Czarne: Kg8, Hf6, Wa8, Wf8, Gc8, Se5, a7, b7, c6, d6, f7, g6, h7

Białe mają trochę lepszą pozycję z uwagi na słabość pionka d6. Atutem czarnych jest silna pozycja skoczka. Plan białych zakłada zagranie f2-f4 i odrzucenie skoczka z centrum. 15.Hd2 h5 16.Wd1 Wd8 17.b3 h4 18.Ge2! Niedobre było 18.c5? Gg4! 19.f3 dc5. Teraz już groźba c4-c5 jest realna. 18...Ge6 (18...g5 19. c5) 19.g3! Sg4?! Z tym ruchem należało poczekać, aż białe zagrają f2-f4. Wtedy po wymianach na g4 czarny goniec miałby więcej możliwości. 20.G:g4 G:g4 21.f3 Ge6 22.g4!Teraz goniec ograniczony białymi pionkami jest słabszy od skoczka. Do tego dochodzą jeszcze słabe pionki na d6 i h4. 22...Wd7 23.Wd3 Wad8 24.Hh6 a6 25.g5 Hf4 (Lepsze 25...Hh8, chociaż końcówka po 26.H:h8+ K:h8 27.Sa4!? b5 28.Sb6 bc4 29.bc4 Wb7 30.c5 d5 31.Wd4 była z pogranicza przegranej. 26.Se2 He5 27.H:h4 d5 28.Hf4! H:f4 (28...Hb2 29.W3d2 Ha3 30.cd5 cd5 31.e5 z dalszym Sd4) 29.S:f4 de4 30.W:d7 G:d7 31.fe4 Kf8 32.e5 Ke7 33.e6! (33...G:e6 34.W:d8 K:d8 35.S:e6+ fe6 36. c5 +-)

1-0

Zaprezentowane partie mogą wprowadzić Czytelnika w błąd i utwierdzić w przekonaniu, że skoczek ma w grze środkowej większą wartość od gońca. Tak oczywiście nie jest, a nawet częściej to goniec góruje. Ale przykłady na siłę gońca przedstawię w następnym artykule.

Ryszard Bernard

Kursanci ćwiczą grę w szachy przy szachownicach
Trening czyni mistrza – szachowego także! Na sali gry podczas szkolenia we wrześniu w Sarbinowie

Do góry

Gramy w warcaby

Natalia Sadowska (autorka rubryki)
Natalia Sadowska (autorka rubryki)

W poprzednim numerze rozpoczęliśmy analizę partii z meczu o tytuł mistrzyni świata kobiet w warcabach stupolowych pomiędzy Tamarą Tansykużyną a Natalią Sadowską. Jak wiemy, mecz przez długi czas układał się pomyślnie dla naszej reprezentantki, jednak sama końcówka rywalizacji przyniosła zawód wszystkim polskim kibicom. Jeden gorszy dzień, jeden słabszy moment, kilka niedokładności i tytuł trafił w ręce bardziej doświadczonej i utytułowanej Rosjanki. Dla Tamary to już siódmy tytuł mistrzyni świata. Natalia jednak zdecydowanie nie powiedziała ostatniego słowa i dalej będzie pracować, aby spełnić swoje marzenie o trzecim tytule najlepszej kobiety globu. Przyjrzyjmy się zatem bliżej dwóm partiom. W pierwszej z nich Natalia poradziła sobie świetnie, nie pozostawiając Rosjance złudzeń na remis. Druga partia to natomiast niezbyt udana dla Polki szarża, która koniec końców była powodem przegrania całego meczu. Szkoda, ale trzymajmy się powiedzenia: co nas nie zabije, to nas wzmocni! Miłego analizowania!

Tamara Tansykużyna – Natalia Sadowska
Warszawa 2021
Blitz

1.32-28 19-23 2.28x19 14x23 3.31-27 Ostatnimi laty nie jest to często spotykane zagranie. Zdecydowanie bardziej popularny jest wariant: 3.37-32 10-14 4.41-37 14-19 5.34-29 23x34 6.39x30 5-10 7.44-39 10-14 8.40-34 18-23 9.45-40 12-18 10.46-41 7-12 11.32-28 23x32 12.37x28 17-22 13.28x17 11x22.

3...10-14 4.34-29 23x34 5.39x30 20-25 Po typie pozycji możemy wywnioskować, że będzie to klasyka. Czarne swoim atakiem po pierwsze nie pozwalają zamknąć sobie piona 5, a po drugie dodają białym dwa tempa.

6.44-39 25x34 7.39x30 15-20 8.50-44 5-10 9.44-39 10-15 10.37-32 13-19 11.41-37 8-13 12.46-41 W pozycji białych pojawiła się pewna słabość, zatem naszym zadaniem będzie próba związania skrzydła i przytrzymania kamienia 41. 12...17-21 13.37-31 21-26 14.41-37 18-23

Białe: 49, 48, 47, 45, 43, 42, 40, 39, 38, 37,

                    36, 35, 33, 32, 31, 30, 27

                    Czarne: 1, 2, 3, 4, 6, 7, 9, 11, 12, 13, 14, 15,

                    16, 19, 20, 23, 26

Wydaje się, że białe wyprowadziły wszystko jak należy i wszędzie mają kolumny, ale wbrew pozorom ich pozycja wcale nie jest wesoła. Pion 47 stoi w tym momencie niepotrzebny, gdyż przy kanonie Czyżowa (tj. piony 27, 31, 32, 36, 37, 38, 42) lepiej nie mieć piona 47. Poza tym białe ciągle muszą uważać na ewentualne ruchy 11-17 bądź 12-17, grożące związaniem skrzydła. 15.39-34 15.33-28 2-8 16.39-33 20-24 17.40-34 14-20 18.33-29 24x22 19.27x29 Z nieco gorszą pozycją udaje się białym wyrwać z klasyki.

15...12-18 16.33-28 20-24 17.27-22? Białe na siłę próbują zaostrzyć pozycję. Należało spokojnie zagrywać: 17.38-33 7-12 18.42-38 11-17 19.27-22 18x27 20.31x11 6x17 21.36-31 17-21 22.31-27 – z czystą pozycją dla obu stron. 17...18x27 18.31x22 2-8 19.30-25 8-12 Nie dajemy rozbić pozycji trzy za trzy.

20.34-30 20.34-29 24x33 21.38x18 12x23 22.35-30 15-20 23.43-38 20-24 24.40-35 16-21 25.45-40 13-18 26.22x13 9x18 Inicjatywa po stronie czarnych jest dość widoczna, natomiast nie ma tutaj jeszcze mowy o dużej przewadze.

20...12-18! Tym atakiem osłabiamy tyły przeciwnika i będziemy szturmować kolejnymi kamieniami.

21.37-31 26x37 22.42x31 18x27 23.31x22 7-12 24.36-31?

Białe: 49, 48, 47, 45, 43, 40, 38, 35, 32, 31,

                    30, 28, 25, 22

                    Czarne: 1, 3, 4, 6, 9, 11, 12, 13, 14, 15, 16,

                    19, 23, 24

To już znaczący błąd białych. Czarne za chwilę będą miały spore pole do manewru. (Dla obrony należało zrobić wymianę trzy za trzy. 24.25-20 14x34 25.40x7 1x12 26.38-33 Czarne mają zbyt mało kamieni na krótkim skrzydle, aby zagrozić przeciwnikowi).

24...12-17! Grozi uderzenie 14-20 ze zbi- ciem do tyłu.

25.31-27 14-20 26.25x14 19x10 27.30x8 3x12 28.28x19 17x37Znów grozi uderzenie dwa za dwa...

29.35-30? Należało się bronić w następujący sposób: 29.27-22 16-21 30.38-33 21-26 31.43-39 26-31 32.35-30 31-36 33.48-42 37x48 34.19-14 48x25 35.14x5 12-18 36.22x13 9x18 37.5-37, choć i tutaj szanse na remis są marne. Strata materialna białych to aż dwa kamienie.

29...9-13! 30.19x17 11x31 31.38-32 37x28 32.48-42 16-21 33.30-24 21-27 34.40-34 1-7 Próbę odcięcia drogi białym kamieniom można było podjąć szybciej. 34...4-9 35.45-40 6-11 36.43-38 10-14 37.40-35 9-13

35.34-29 7-12 36.24-19 4-9 37.29-23 28-32 38.43-38 32x43 39.49x38 6-11 40.45-40

Białe: 47, 42, 40, 38, 23, 19

                    Czarne: 9, 10, 11, 12, 15, 27, 31

Białe grają na pułapkę trzy za cztery na damkę. Czarne muszą uważać z ruchem 15-20....

40...11-17 40...15-20 41.19-13 9x29 42. 38-32 27x38 43.42x4

41.40-35 17-22 42.35-30 31-37 43.42x31 27x36 44.38-33 Białe mogły pokusić się o ciekawą pułapkę... 44.30-25 10-14 45.19x10 15x4 46.38-33 22-27 47.25-20 27-31? 48.47-41 36x47 49.20-14 47x18 50.14x3 I czarnym przyszłoby pogodzić się z remisem.

44...22-27 45.33-28 10-14 46.19x10 15x4 47.30-24

Białe: 47, 28, 24, 23

                    Czarne: 4, 9, 12, 27, 36

47...9-14! Drugą możliwością było szybkie zmierzanie do damki. Ale czy słusznie? 47...27-31 48.28-22 31-37 49.22-18 12-17 50.24-19 37-41 51.19-14 9x20 52.18-13 41-46 53.23-18 I mimo przewagi materialnej białe grożą postawieniem dwóch damek. Sytuacja mogłaby się nieco skomplikować.

48.24-19 4-10! 49.19-13 10-15 50.23-18 12x32 51.13-8

Białe: 47, 8

                    Czarne: 14, 15, 27, 32, 36

51...32-38 Czarne zagrały na pułapkę, ale nie był to najlepszy pomysł, jaki mogły zrealizować w tym ruchu. 51...15-20! Proste rozwiązania są najlepsze... Jednak kiedy jesteśmy już blisko od damki, trudno nam o takie myślenie, że być może jest coś szybszego „na dole” planszy.

52.8-3? Białe połknęły haczyk... 52.8-2 Po tym ruchu pozycja nabrałaby nieco kolorów, zyskałaby na sile, bo jak się okazuje, czarnym nie jest tak łatwo wygrać, mimo trzech pionów przewagi. 52...27-31 53.2-24 38-43 54.24-42 43-49 55.42x26 14-19 56.26-12 19-24 I czarne czekałaby jeszcze długa batalia, zanim byłyby w stanie udowodnić, że 2 punkty powinny trafić na ich konto. 52...14-20 53.3x25 15-20 54.25x31 36x27Rosjanka poddaje partię.

0-2

Tamara Tansykużyna – Natalia Sadowska
Warszawa 2021
Rapid

1.31-27 17-21 1...19-23 To drugi najbardziej popularny ruch w odpowiedzi na 31-27. 2.33-28 21-26 3.39-33 11-17 4.44-39 Białe mogą oczywiście wymienić trzy za trzy, ale nie dość, że oddają tempa, to jeszcze pozbawiają czarne słabego piona 16. 4.27-22 18x27 5.32x21 16x27 6.37-31 26x37 7.42x11 6x17

4...17-22 4...7-11

5.28x17 12x21 Czarne próbują związać długie skrzydło białych, gdyż te mają piony 46 i 41, które będzie niełatwo wprowadzić do gry.

6.33-28 7-12 7.38-33 1-7 Niepotrzebna strata tempa. 7...19-23 8.28x19 14x23 9.33-28 1-7 10.28x19 13x24 I planem czarnych byłoby przerzucenie sił na drugie skrzydło.

8.50-44

Białe: 49, 48, 47, 46, 45, 44, 43, 42, 41, 40,

                  39, 37, 36, 35, 34, 33, 32, 28, 27

                  Czarne: 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 12, 13, 14,

                  15, 16, 18, 19, 20, 21, 26

8...20-25? Jak się okazało podczas partii, nie był to udany ruch. 8...19-23 9.28x19 14x23

9.43-38 14-20 Czarne, idąc na bandę, nie mają dużej swobody ruchów. A białe szybko przejmują centralne pola. 9...19-23 10.28x19 14x23

10.37-31 26x37 11.42x31 21-26 12.47-42 26x37 13.42x31 10-14 14.41-37 5-10 15.46-41 Przewaga temp po stronie białych wynosi już sześć. Należy zatem uważać, aby nie pozwolić przeciwnikowi jeszcze bardziej rozwinąć skrzydeł.

15...20-24 15...19-23 16.28x19 14x23 17.49-43 7-11 18.27-22 18x27 19.31x22 12-18 20.32-27 8-12 21.27-21 16x27 22.22x31 10-14 I czarne mogłyby odrobić stratę w tempach oraz powalczyć o centrum.

16.48-43?

Białe: 49, 45, 44, 43, 41, 40, 39, 38, 37, 36,

                  35, 34, 33, 32, 31, 28, 27

                  Czarne: 2, 3, 4, 6, 7, 8, 9, 10, 12, 13, 14, 15,

                  16, 18, 19, 24, 25

Zdecydowanie przesadzony ruch. Złoty pion powinien czekać na odpowiedni moment, a tutaj został ruszony bez potrzeby. 16.49-43

16...7-11? Nie należało grać na bandę, lecz budować silniejsze centrum. 16...15-20 17.31-26 18-23 18.36-31 10-15 19.34-29 23x34 20.40x29 13-18 21.41-36 18-23 22.29x18 12x23 Każda ze stron atakowałaby prawdopodobnie krótkie skrzydło swoje- go przeciwnika.

17.31-26 7.27-21 16x27 18.31x22 18x27 19.32x21 Białe mogły w ten sposób próbować rozbijać skrzydło czarnych oraz przeciągać wszystkie siły na krótkie skrzydło.

17...11-17 Możliwy był ciekawy ruch, nierzucający się w oczy, gdyż po prostej kombinacji stała kontrkombinacja. 17...18-23 18.34-30 25x34 19.40x7 24-29 20.33x24 19x30 21.35x24 8-12 22.7x18 13x22 Białe zostałyby bez kamienia.

18.27-22? Pasywne zagranie. 18.27-21 16x27 19.32x21 I białe skutecznie blokowałyby czarne na obu skrzydłach.

18...18x27 19.32x21 16x27

Białe: 49, 45, 44, 43, 41, 40, 39, 38, 37, 36,

                  35, 34, 33, 28, 26

                  Czarne: 2, 3, 4, 6, 8, 9, 10, 12, 13, 14, 15,

                  17, 19, 24, 25, 27

20.28-23? 20.37-31! Ciekawe zagranie, po którym czarne nie mają dobrej odpowiedzi. 20...6-11 21.31x22 14-20 22.41-37

20...19x28 21.33x31 Pozycja się zupełnie rozwiązała i trudno powiedzieć, żeby któraś ze stron miała jakiekolwiek problemy.

21...14-19 22.37-32 10-14 23.41-37 13-18 23...14-20 Z uwagi na proste uderzenia w ten sposób uniemożliwiamy ruchy na krótkim skrzydle przeciwnika. 24.32-27 24.39-33 19-23 25.44-39 14-19 26.32-27 9-13 27.37-32 2-7 Możliwa kontynuacja z równą pozycją dla obu stron.

24...8-13? To błąd. Wiemy, że białe będą próbowały atakować nasze krótkie skrzydło, zatem nie powinniśmy pozbywać się pionów, które je umacniają. 24...14-20 25.39-33 9-13 26.44-39 4-9 27.37-32 9-14 28.33-28 3-9 I prawdopodobnie ta pozycja mogłaby być lepsza dla czarnych, gdyż ich kolumny skutecznie ograniczają białym swobodę ruchów.

25.38-33 3-8? Zbyt szybkie wyprowadzenie złotego kamienia. 25...2-7 26.43-38 14-20 27.49-43 9-14 28.37-32 17-22! I to czarne nadają charakter i kierunek partii.

26.37-32 2-7 27.27-21

Białe: 49, 45, 44, 43, 40, 39, 36, 35, 34, 33,

                  32, 31, 26, 21

                  Czarne: 4, 6, 7, 8, 9, 12, 13, 14, 15, 17, 18,

                  19, 24, 25

28.35x24 19x30 29.43-38 14-19 30.40-35 9-14 31.35x24 19x30 32.32-28 30-35? 32...14-19; 32...14-20

33.31-27 Gołym okiem widzimy, że białym udaje się wywierać presję na krótkie skrzydło przeciwnika. Należy grać dość uważnie.

33...4-9 34.28-22 17x28 35.33x22 Białe nie czekają i przechodzą do ofensywy. Pozycja wciąż jest równa, ale to czarne muszą wykonywać dokładne posunięcia.

35...14-19 36.38-32 9-14 37.36-31 15-20 38.34-29 19-24? o już pomyłka, która wprowadza czarne w małe tarapaty. Pozycja wciąż jest równa, ale przy małej ilości czasu na zegarze nietrudno tu o błąd. 38...7-11 39.39-33 19-24 40.44-40 35x44 41.49x40 14-19 I mimo ofensywnej gry białych czarne już by tutaj nie przegrały. 39.39-33 14-19? Druga niedokładność pogłębiająca problemy... 39...7-11 40.44-40 35x44 41.49x40 14-19 42.40-35 19-23 43.33-28 24x33 44.28x19 13x24 45.22x2 11-16 46.2x30 25x34 I mimo piona straty pozycja jest totalnie remisowa.

40.21-17 12x21 41.26x17

Białe: 49, 45, 44, 33, 32, 31, 29, 27, 22, 17

                    Czarne: 6, 7, 8, 13, 18, 19, 20, 24, 25, 35

41...24-30?? Przegrany ruch... Czarne nie zauważyły grożącego im forcingu i uderzenia obcasem. Należało zagrać: 41...25-30 42.31-26 (Ciekawa żertwa dla czarnych mogła powstać w następującym wariancie: 42.32-28 19-23 43.28x19 7-12 44.29-23 18x38 45.49-43 12x32 46.31-27 38x40 47.45x14 32x21 48.19x30 35x24 49.14-10 – i to białe myślałyby, jak tu zrobić remis). 42...7-11 43.32-28 19-23 44.28x19 20-25 45.29x20 25x23 46.33-29 23x34 47.44-40 35x44 48.49x29 30-35 49.29-24 18-2350. 24-20 23-29 51.20-14 29-34 52.14-10 34-39 53.10-4 39-43 54.4x18 43-48 55. 18-12 8-13 56.27-21 11-16 57.12-18 16x27 58.18x4 27x18 59.4x27 6-11 60.17x6 35-40 61.45x34 48x25. I jak to bywa w warcabach, mimo gorszej pozycji remis gdzieś musi się znaleźć! Było to możliwe, ale nie z 30 sekundami na zegarze...

42.32-28 30-34 Czarne są zmuszone oddać kamień... 42...7-11 43.29-23 18x38 44.28-23 19x28 45.22x42 11x22 46.27x9 To uderzenie zostało przegapione w kalkulacjach.

43.29x40 7-11 44.40-34 18-23 45.17-12 23x21 46.12x3 21-27 47.31-26 27x18 48.3-21 Pozycja jest już oczywiście totalnie przegrana... Czarne jednak do końca partii próbują swoich sił.

48...19-23 49.21-43 11-16 50.26-21 16x27 51.43x16 18-22 52.34-29 23x34 53.33-28 22x33 54.44-40 35x44 55.49x38 25-30 56.38-33 20-24 57.16-43 30-35 58.43-49 Czarne poddały się. Wielka szkoda, gdyż cały mecz szedł pomyślnie dla polskiej strony. Jedna słabsza partia, kilka błędów i niestety – tytuł mistrzyni świata powędrował do Rosji...

2-0

Natalia Sadowska

Dwie kobiety siedzą przy stole podczas pojedynku w warcaby.
Tamara Tansykużyna kontra Natalia Sadowska podczas jednej z potyczek
Do góry

Większość tekstów i zdjęć zamieszczonych w tym numerze „Crossa” została udostępniona bezpłatnie przez naszych Autorów. Bardzo wszystkim dziękujemy. Tylko dzięki Państwa postawie magazyn może się nadal ukazywać.

Mimo wszystko zachęcamy naszych wiernych Czytelników do wspierania pracy Autorów i wpłacania darowizn na rzecz wzbogacenia zawartości miesięcznika w tym trudnym finan- sowo czasie.

Wpłat można dokonywać na konto Stowarzyszenia „Cross”:

Santander Bank Polska S.A.

73 1090 2590 0000 0001 3341 4035

z dopiskiem: darowizna na rzecz wydawania magazynu „Cross”.

Redakcja

Do góry